Wpływ seriali medycznych na zdrowie ich widzów

Michał Łaszczyk - 29 lipca

Nie mam wygórowanych oczekiwań w stosunku do ludzi. Uważam, że wiedzę o świecie czerpiemy dziś głównie z reklam, napisów na opakowaniach i śmiesznych filmików. Większym echem odbija się promocja kurczaków w biedrze, niż wyszukana kampania edukacyjna. Nie są to tylko moje czcze przemyślenia jak zawsze. Mamy na to dowody w pełnym tego słowa znaczeniu. Postrzeganie choroby przez pryzmat seriali o lekarzach ma już nawet swoją nazwę -  efekt Grey's Anatomy.

Rzadko zdarza się abym zrozumiał tekst z British Medical Journal. Ta odświętna chwila dopadła mnie wraz z marcowym wydaniem. Dwóch lekarzy podjęło się w nim heroicznego wyczynu. Obejrzeli 12 sezonów Grey's Anatomy, spisując wszystko co zobaczyli. Pal licho ratowanie ludzi, to jest dopiero wyczyn! Wiem co mówię, widziałem pierwszy sezon. To co dzieje się z pacjentami w serialu porównali z tym jak wygląda to w prawdziwym życiu. Okazało się, że seksowny, serialowy personel stosuje wiele niecodziennych praktyk. Pacjenci z izby przyjęć zwykle lądują od razu na sali operacyjnej. Nawet po ciężkich urazach nie przebywają w szpitalu dłużej niż tydzień. Serialowi pacjenci są średnio o 7 lat młodsi za to umierają 3 razy częściej niż prawdziwi.

Grey's Anatomy

Oczywiście wynika to z serialowej konwencji. Pytanie, czy ta konwencja nam szkodzi? W tym miejscu kłania się dość kontrowersyjna teoria kultywacji (cultivation theory). Mówi ona, że media są w stanie tak kształtować widzów, że świat stworzony na potrzeby telewizji staje się w końcu rzeczywistością. Jest to stanowisko radykalne i raczej błędne. Nie zmienia to faktu, że seriale o lekarzach wiele mogą. Wykazano, że ich zagorzali miłośnicy (tzw. heavy viewers) są na swój sposób ułomni. Mają gorsze rozeznanie w skali zagrożeń niż reszta społeczeństwa. Przeceniają rolę urazów w ogólnej liczbie zgonów. Traktują raka niemal jak pewną śmierć. Nie doceniają natomiast zagrożeń ze strony chorób przewlekłych. Nadreprezentacja dziwacznych problemów nakierowuje widzów na fałszywe tory odnośnie ich własnego zdrowia. Często doszukują się rzadkich schorzeń, ignorując przy tym ważne problemy jak nadwaga czy nadciśnienie.

Joseph Turow który prześledził seriale o lekarzach z ostatnich 60 lat stwierdził, że dobrze już było. Wczesne produkcje tworzono we współpracy z Amerykańskim Towarzystwem Medycznym. Towarzystwo udostępniało filmowcom sale i specjalistyczne instrumenty medyczne. W zamian lekarze mieli wgląd w scenariusz. Dzięki temu w serialach promowano szczepienia i higienę. Ze współpracy nic nie zostało. Producenci zatrudniają co prawda konsultantów, ale ci dbają głównie o fachowy żargon. Obraz choroby jaki dociera do widzów nikogo nie interesuje. Wszyscy bagatelizują znaczenie tych przekazów. Póki Jerzy Zięba nie zostanie konsultantem w "Na dobre i na złe" nie wzbudza to niczyjej troski. Szkoda.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

5 komentarze

  1. Co myślisz o serialu "szpital" który puszczają na tvnie. Oglądasz czasami? Wg mnie są tam różne ciekawe przypadki medyczne pokazane. także te dotyczące szczepień, wątpliwych terapii na odchudzanie i innych paramedycznych metod leczenia. Zawsze jest wtedy zalecenie ze strony aktorów którzy grają lekarzy żeby postępować zgodnie z wiedzą medyczną. Dobry serial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam. Wszystkie telewizyjne rzeczy oglądam w necie, bo nie mam w domu anteny. A co u Ciebie, dalej się katujesz na forum? Podziwiam, że trwasz tam tyle lat. To już podchodzi pod masochizm tyle czasu w paranormalnym gronie :)

      Usuń
    2. Nie katuję, to dla mnie przyjemność. Nawet moda mam od pewnego czasu. Paranormalne sprawy bardzo mnie interesują, chociaż nie wierzę w nie. Forum o którym mowa jest obecnie jedynym z tych aktywnych gdzie dużo ludzi pisze. Na innych są pustki, nikt nie pisze.

      Usuń
    3. Nie masz wrażenia, że wszystko już było omawiane po 10 razy? Ile razy zdarzyło Ci się pisać to samo? To w nieskończoność odgrzewane kotlety. Nawet jak pojawi się coś nowego to i tak najlepsze wytłumaczenia są nadal aktualne. Teraz patrzę na wątek "Na Marsie znaleziono tajemniczego humanoida z bronią". Ludzie wciąż wklejają te zdjęcia z powierzchni marsa doszukując się na nich artefaktów. Ktoś widzi czaszki, pól roku później ktoś widzi piramidy, rok później ktoś napisy - i tak przez dekady. Zero refleksji, nic, beton. Stąd mój podziw. Też zostawiłem tam trochę życia i nie żałuję, ale chyba już bym nie mógł.

      Usuń
    4. Masz rację, wiele z tych spraw było już omawianych mnóstwo razy. Ale jeszcze mi się nie znudziło komentowanie tego co ludzie piszą. Znaczną część zjawisk para już olałem, nie rajcują mnie tak jak kiedyś, gdy byłym młodszy.Zobacz sobie temat ,,Najsłynniejszy w Polsce przypadek pamięci o swoim poprzednim wcieleniu".

      Usuń