Gdyby nasze uszy mogły mówić, myślę, że zażądałyby co najmniej takiej samej powagi jaką darzymy oczy. Nikt na własną rękę nie dłubie sobie w oczach. Za to w co drugim domu wala się pudełeczko z patyczkami do uszu. Nawiasem mówiąc, czyszczenie nimi uszu to ostatnia rzecz do jakiej się one nadają. W arsenałach "wujków dobra rada" są jednak i takie "zabiegi pielęgnacyjne", przy których uszy skuliłyby się w kącie ze strachu. Po co czyścić tak delikatny narząd patykiem, jak można to zrobić ogniem. Brzmi wspaniale.
Zasada jest prosta. Wydrążoną świecę z pszczelego wosku, nazywaną dalej pod uczoną nazwą fitoświecy, wpychamy do ucha i podpalamy. Ponoć świecowanie uszu praktykowano już w starożytnym Egipcie, Chinach, Indiach, Tybecie, u Majów i Azteków. Aż prosi się, aby do tej listy dodać Atlantydę. Dajmy jednak spokój temu, czy starożytni ich używali bo nie używali). Same świece nazywane są świecami Indian Hopi. Pod taką nazwą są sprzedawane szargając dobre imię sympatycznych Hopi. Hopi ich jednak nie znali. Urzędująca w Arizone Rada Plemienia Indian Hopi, zdążyła już w tej sprawie zaprotestować. Lud Hopi nigdy nie używał takiego cudu. Marketing wie jednak swoje. Nic nie pomoże w sprzedaży lepiej niż tajemniczy Indianie.
Zasada jest prosta. Wydrążoną świecę z pszczelego wosku, nazywaną dalej pod uczoną nazwą fitoświecy, wpychamy do ucha i podpalamy. Ponoć świecowanie uszu praktykowano już w starożytnym Egipcie, Chinach, Indiach, Tybecie, u Majów i Azteków. Aż prosi się, aby do tej listy dodać Atlantydę. Dajmy jednak spokój temu, czy starożytni ich używali bo nie używali). Same świece nazywane są świecami Indian Hopi. Pod taką nazwą są sprzedawane szargając dobre imię sympatycznych Hopi. Hopi ich jednak nie znali. Urzędująca w Arizone Rada Plemienia Indian Hopi, zdążyła już w tej sprawie zaprotestować. Lud Hopi nigdy nie używał takiego cudu. Marketing wie jednak swoje. Nic nie pomoże w sprzedaży lepiej niż tajemniczy Indianie.
Wydaje mi się, że pomysł na świecowanie uszu wzięto z filmów animowanych. W bajkach czyścimy uszy wkładając chusteczkę do jednego ucha wyciągając drugim. Dokładnie tak wyobrażają sobie budowę ucha zwolennicy tego zabiegu. Spalająca się świeca wytwarzać ma efekt komina. Zasysać wszystkie syfy, a przy okazji wyrównuje ciśnienie w zakamarkach naszej czaszki. Komuś najwyraźniej zapomniało się, że ucho to ślepa uliczka. Wyprawa do ucha jest podróżą w jedną stronę. Nie ma żadnego przepływu powietrza, jako że wszystko zamyka błona bębenkowa.
Po świecowaniu pacjentom pokazuje się żółty nalot. "Ucho było przecież wyczyszczone, a tu proszę, jeszcze tyle wosku!". Pisałem, że zabieg ten nie jest w stanie usunąć niczego z naszego ucha. Skąd zatem lepki wosk na dnie świecy po świecowaniu? Hmm... skąd może wosk na dnie palącej się woskowej świecy? Brawo, ścieka ze świecy! Można przystawić ją do ucha, wbić w piasek, trzymać na czole - ważne, aby od dołu zamknąć dopływ powietrza. Wówczas mamy gwarancje, że po jej wypaleniu, na dnie znajdziemy kupkę kleistego wosku!
Po świecowaniu pacjentom pokazuje się żółty nalot. "Ucho było przecież wyczyszczone, a tu proszę, jeszcze tyle wosku!". Pisałem, że zabieg ten nie jest w stanie usunąć niczego z naszego ucha. Skąd zatem lepki wosk na dnie świecy po świecowaniu? Hmm... skąd może wosk na dnie palącej się woskowej świecy? Brawo, ścieka ze świecy! Można przystawić ją do ucha, wbić w piasek, trzymać na czole - ważne, aby od dołu zamknąć dopływ powietrza. Wówczas mamy gwarancje, że po jej wypaleniu, na dnie znajdziemy kupkę kleistego wosku!
Bardzo podobają mi się pomysł pani Jolanty Kwapisz, która popełniła tekst o świecowaniu dla "Poradnika domowego". Otóż kolor wosku jaki gromadzi się na dnie świecy - tak, dokładnie, ten który pochodzi wyłącznie z niej samej - diagnozuje naszą kondycje zdrowotną. Kolor żółty oznacza terapie zakończoną pełnym sukcesem. Brązowy - postępującą poprawę, zaś zielony nadchodzący dramat!
Jedynym dramatem jest tu jednak sama świeca, która wprowadza do ucha brudny wosk i gorący popiół. Według statystyk ponad 10% zabiegów świecowania uszy kończy się poparzeniem. Kolejne kilkanaście procent niedrożnością kanału słuchowego lub tymczasową utratą słuchu. Rzadziej przydarza się zapalenie ucha zewnętrznego. Mniej więcej 1 przypadek na 100 kończy się naprawdę tragicznie - przepaleniem błony bębenkowej. Toż to słuchowy armagedon! Ludzi używających fitoświecy raczej nie interesują statystyki i wypowiedzi lekarzy. Wolą argumenty - przecież pani Irena używała i pomogło. Wystarczy spojrzeć więc na komentarze pod wyżej przytaczanym artykułem. Są oczywiście, takie które twierdzą, ze to nadzieja medycyny, ale są i takie:
Jedynym dramatem jest tu jednak sama świeca, która wprowadza do ucha brudny wosk i gorący popiół. Według statystyk ponad 10% zabiegów świecowania uszy kończy się poparzeniem. Kolejne kilkanaście procent niedrożnością kanału słuchowego lub tymczasową utratą słuchu. Rzadziej przydarza się zapalenie ucha zewnętrznego. Mniej więcej 1 przypadek na 100 kończy się naprawdę tragicznie - przepaleniem błony bębenkowej. Toż to słuchowy armagedon! Ludzi używających fitoświecy raczej nie interesują statystyki i wypowiedzi lekarzy. Wolą argumenty - przecież pani Irena używała i pomogło. Wystarczy spojrzeć więc na komentarze pod wyżej przytaczanym artykułem. Są oczywiście, takie które twierdzą, ze to nadzieja medycyny, ale są i takie:
Gdy świeca była okolo 5cm nad miom uchem, wystaraszyłam sie i gwałtownie poruszyłam, od teraz np. przy kichnięciu czuję ból ucha, bardzo nieprzyjemny. (...) Skorzystałam z tego zabiegu rok temu na jedno ucho, od tego czasu zauważyłam nieporównywalnie większe wydzielanie woskowiny w tym uchu oraz dziwne bóle głowy przy przeziębieniach. (...) Dzisiaj bylam u lekarza, wyjaśnił, że ma bardzo dużo przypadków po "świecy"; okazało się, że błony bębenkowe mam oblepione popiołem, co nasiliło szumy. (..) Niestety, nie tylko nie pomogło (miało pomóc na zatoki), ale teraz mam chroniczny stan zapalny w jednym uchu.
Jako jedna z najgroźniejszych odmian medycyny naturalnej świecowanie spotkało się z głośną krytyką Narodowej Rady Zwalczania Oszustw Medycznych NCAHF. Od połowy lat 90-tych wojnę fitoświecom wytoczyło czasopismo branżowe laryngologów "Laryngoskop". Od 2006 fitoświece zakazane są w Kanadzie. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków FDA 3 lata temu uznała świecowanie za niebezpieczne dla zdrowia. W USA podjęto stosowne kroki aby nie dopuścić do sprzedaży tego czegoś na rynku amerykańskim. W lutym tego roku FDA wystosowano ostrzeżenie do 15 firm, które próbowały obejść przepisy. Próbowano sprzedawać świece z adnotacją, iż nie są przeznaczone do tego, do czego wiadomo, że są. W Polsce - co sam sprawdziłem na wrocławskim rynku - są w każdym sklepie z egzotycznymi medykamentami.