Pod moją nieobecność spiętrzyło się bieżących tematów. Zatem dziś o dwóch niemających ze sobą wiele wspólnego, za to pozwalających złożyć chwytliwy tytuł.
Aby opowiedzieć o pierwszym z dzisiejszych wątków musimy zrobić susa, do niewielkiego argentyńskiego miasta Yerba Buena. Jak donosi Fronda na jednym z obrazów Ostatniej Wieczerzy, z czoła Chrystusa pociekła krew. Jak informuje portal, w ciągu ostatnich 100 lat odnotowano setki podobnych zjawisk, lecz jedynie kilka z nich zostało uznanych za cud.. Kto by dbał tu o detale, że obraz to w rzeczywistości rzeźba. Co do kilku przypadków, to był to 1, słownie jeden przypadek został uznany za cud. Nie znamy jeszcze wyników badań z Yerba Buena, ale jeśli mamy do czynienia z wewnętrznym śledztwem kościoła, to obawiam się, że nigdy ich nie poznamy.
Znamy natomiast losy wcześniejszych takich przypadków. Od niedawna palmę pierwszeństwa dzierży w tym rzeczywiście Ameryka Łacińska. Naszym drobnym wpisem w tej długiej księdze jest tzw. cud lubelski. Był to cud płaczącego obrazu jeszcze z czasów stalinowskich. Nie raz przyłapywano ludzi nanoszących na posąg łzy za pomocą strzykawek, jak nie raz już bywało. W przypadku plączących figurek związanych z Audrey Santo krew zawierała tłuszcz z kurczaka. Możliwe jest, że taka figurka płakać będzie prawdziwą krwią. Jednak posąg Ojca Pio płakał w 2002 krwią kobiety, zaś Madonna w 1995 płakała krwią mężczyzny. Ostateczna sposobność ustalenia ewentualnego fałszerstwa to próba dopasowania krwi do osób zamieszanych w incydent. Nie zawsze jest to możliwe i nie zawsze się to wykonuje. Nie zawodzą próbki pobrane od właścicieli statuetek, jako że to właśnie ich krwią najczęściej wysmarowuje się owe rzeźby. W roku 2008 posąg Maryi płakał krwią kustosza kościoła gdzie wystąpił cud. Ciekawostką jest, że Niebiosa zwykły wyraźnie dopasowywać cuda do danego wyznania. Katolickie przedstawienia Świętej Rodziny płaczą głównie wodnistymi i krwistymi łzami, zaś prawosławne wonnymi olejkami.
Aby opowiedzieć o pierwszym z dzisiejszych wątków musimy zrobić susa, do niewielkiego argentyńskiego miasta Yerba Buena. Jak donosi Fronda na jednym z obrazów Ostatniej Wieczerzy, z czoła Chrystusa pociekła krew. Jak informuje portal, w ciągu ostatnich 100 lat odnotowano setki podobnych zjawisk, lecz jedynie kilka z nich zostało uznanych za cud.. Kto by dbał tu o detale, że obraz to w rzeczywistości rzeźba. Co do kilku przypadków, to był to 1, słownie jeden przypadek został uznany za cud. Nie znamy jeszcze wyników badań z Yerba Buena, ale jeśli mamy do czynienia z wewnętrznym śledztwem kościoła, to obawiam się, że nigdy ich nie poznamy.
Znamy natomiast losy wcześniejszych takich przypadków. Od niedawna palmę pierwszeństwa dzierży w tym rzeczywiście Ameryka Łacińska. Naszym drobnym wpisem w tej długiej księdze jest tzw. cud lubelski. Był to cud płaczącego obrazu jeszcze z czasów stalinowskich. Nie raz przyłapywano ludzi nanoszących na posąg łzy za pomocą strzykawek, jak nie raz już bywało. W przypadku plączących figurek związanych z Audrey Santo krew zawierała tłuszcz z kurczaka. Możliwe jest, że taka figurka płakać będzie prawdziwą krwią. Jednak posąg Ojca Pio płakał w 2002 krwią kobiety, zaś Madonna w 1995 płakała krwią mężczyzny. Ostateczna sposobność ustalenia ewentualnego fałszerstwa to próba dopasowania krwi do osób zamieszanych w incydent. Nie zawsze jest to możliwe i nie zawsze się to wykonuje. Nie zawodzą próbki pobrane od właścicieli statuetek, jako że to właśnie ich krwią najczęściej wysmarowuje się owe rzeźby. W roku 2008 posąg Maryi płakał krwią kustosza kościoła gdzie wystąpił cud. Ciekawostką jest, że Niebiosa zwykły wyraźnie dopasowywać cuda do danego wyznania. Katolickie przedstawienia Świętej Rodziny płaczą głównie wodnistymi i krwistymi łzami, zaś prawosławne wonnymi olejkami.
Drugi temat to nieśmiertelny Jackowski, który nigdy nie zawodzi w dostarczaniu rozrywki. Tym razem zaangażował się w nagłośnione przez Gazetę Wyborczą zaginięcie Iwony Wieczorek. Znów chce skarżyć policję za naśmiewanie się z jego zdolności. Kolejny rzecznik po Biedziaku, tym razem Wojciech Szelągowski zaprzecza, aby Jackowski kiedykolwiek im pomógł. Szelągowski bardzo krytycznie odniósł się do precyzji, z jaką Jackowski i inni jasnowidze typują miejsca poszukiwań:
W tych (przypadkach), które znam, nigdy żaden jasnowidz, w tym pan Jackowski nie wniósł żadnych istotnych informacji. To są na ogół stwierdzenia bardzo ogólnikowe. Tereny zielone? W odludnych miejscach na ogół jest jakaś roślinność. Woda? W Polsce zawsze jest blisko do jakieś rzeki, jeziora czy choćby strumienia.
Aby zadać kłam tym oszczerstwom, tuż po tym Krzysiek obwąchał rzeczy Pani Iwony. Następnie ze znaną tylko sobie dokładnością ustalił miejsce jej pobytu.
W pobliżu jakichś drewnianych bud czy szop. W pobliżu jest jakaś utwardzona droga, ale nie asfalt. Jest też las.
Po takich wytycznych możemy być pewni - Jackowski po raz kolejny trafi. Jak widać przemawia przeze mnie pesymizm, bo w końcu nie wiemy czy Pani Iwona jeszcze żyje. Także tu Jackowski na pewno trafi. Nie pomyli się, ponieważ obstawił obie możliwości! Wciąż powtarza, iż jego zdaniem Wieczorek nie żyje, nie mniej jakieś przeczucia podpowiadały mu że wciąż może być cała i zdrowa. Racje może mieć zatem albo Jackowski jako Jackowski, albo Jackowski jako jego przeczucia. Tak czy owak Jackowski.
To nie Krzysiek wymyślił ten zabieg, jest to odwieczna szachrajstwo ludzi tworzących wokół siebie aurę nieomylnych jasnowidzów. Przykładem na to może być Ossowiecki, który w 1939 roku wciąż zapewniał publicznie, że wojna nie wybuchnie. Tymczasem w prywatnych rozmowach ze znajomymi twierdził, że jednak czuje nadchodzącą wojnę. Oczywiście o tym drugim dowiedzieliśmy się już po wybuchu wojny, kiedy przyjaciele Ossowieckiego szybko wytłumaczyli jego pomyłkę. Gdyby wojna jednak nie wybuchła, masy znów westchnęłyby pod wrażeniem jasnowidza. My zaś nigdy nie dowiedzielibyśmy się, że jasnowidz mówił również i coś przeciwnego.
38 komentarze
No nareszcie jakiś wpis i to konkretny od razu. Jackowski niestety już powoli zbliża się ku własnemu końcowi, jeszcze trochę...Jeśli chodzi o zaginioną Iwonę - napisałam co o tym wiem na swoim blogu - zapraszam do poczytania. W tej sprawie nawet pisałam do Niego, żeby mu pomoc w wizji, ale nie odpisał - podobno to częste u Niego. Ja swoja wizję na temat zaginięcia dziewczyny mam inną i nie musiałam obwąchiwać jej rzeczy żeby zobaczyć co się z Nia stało. Jeszcze potrwa zanim ją znajdą, bo nie szukają gdzie powinni...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNawet, jeśli zaginiona się odnajdzie wśród wiecznych lodów Grenlandii, z dala od bud, szop, lasów i dróg utwardzonych, będzie to tylko oznaczać, że zmieniła miejsce pobytu (względnie ktoś przeniósł zwłoki).
OdpowiedzUsuńA już się martwiłem, że blog umarł! Spieszę więc donieść, że swoim zaangażowaniem w sprawę Iwony Wieczorek pan Jackowski przekonał nas do stworzenia sceptycznej przeciwwagi, sprawa właśnie ruszyła:
OdpowiedzUsuńhttp://stn.edu.pl/
A tu się wykopujemy:
http://www.wykop.pl/link/466925/polscy-naukowcy-wzywaja-jasnowidza-krzysztofa-jackowskiego-do-eksperymentu/
Ciekawe czy się podejmie i jakie będą rezultaty tego testu, a raczej sprawdzianu...
OdpowiedzUsuńNo i to jest coś, nie to co moje internetowe ględzenie! :) Widzę parę powodów dla których Krzysiek raczej nie podejmie tego wyzwania, niemniej choć droga do Sopotu daleka, a zima idzie sroga, z chęcią zobaczyłbym jego ewentualne zmagania "na żywca" - jeśli nie przeszkadzałby wam postronny, niewidzialny wręcz widz :) Ostatnim takim testem w Polsce o jakim wiem, był zmagania Hanny Podwójci sprzed kilku lat, samą próbę przeprowadzono jednak wbrew sztuce. Telewizja chciała w tym wszystkim show, przede wszystkim skompromitować "pani jasnowidz", co w gruncie rzeczy się udało. Okazało się, że Podwójci ustaliła miejsce pobyty osoby która nigdy nie istniała - co jest zawsze pokusą dla testerów, radziłbym jednak tego unikać. Na początku testu sprzed 3 lat popełniono w dodatku karygodny błąd, nie pytając się jej, czy nie widzi przeciwwskazań do odbycia próby, czy sceptyczne fluidy nie są akurat zbyt silne. Za sprawą tego zaniedbania Podwójci zrobiła to co zrobiłby na jej miejscu każdy, swoje niepowodzenie przypisała "złej atmosferze w studiu".
OdpowiedzUsuńBo to trzeba pracować w tandemie. Jeden, specjalista od esencji floralnych, oczyszcza atmosferę, wtedy drugi działa bez zakłóceń.
OdpowiedzUsuńNigdy tego nie rozumiałem czemu ci para nie skupiają się w spółdzielniach czy w instytutach czy kółkach... nie, kółko, z odniesieniami do circle nie kojarzy się dobrze. Tak czy inaczej, Princeton jest dowodem, że co dwie głowy to nie jedna. A może fluidy by im się wykrzyżowały?
Wątpię żeJackowski podejmnie się tej próby. Randiemu już odmówił, na swojej stronie pisze że ma się wypchać z tym milionem i douczyć się w kwestii zjawisk paranormalnych. Dziwię się że są ludzie którzy jeszcze mu wierzą. Po tym jak nie przewidział powodzi tegorocznej, katastrofy w smoleńsku. On tylko potrafi przewidywac proste rzeczy które są bardzow prawdopodobne czyli np. podniesienie Vatu.
OdpowiedzUsuńJa przewidziałam katastrofę tyle,że nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to będzie akurat w Smoleńsku. Ja niestety nie widzę nazw mimo usilnych starań w tym kierunku. O powodziach śniłam w zeszłym roku (miałam kilka snów na ten temat) jak widać sprawdziły się ehh...
OdpowiedzUsuńK.Jackowski uważa się za autorytet w dziedzinie Jasnowidzenia w końcu jest tak samo znany jak słynny już ś.p Ossowiecki. Swoja droga gdzieś czytałam o pewnej hipotezie jakoby to K.Jackowski był kolejnym wcieleniem Ossowieckiego - jakoś w te teorie nie wierze, bo nie jest tak dobry jak Ossowiecki. Ogólnie wydaje mi się ze K.Jackowski nie podejmie się próby w obawie przed kompromitacją, gdyby się na przykład nie udała.
Pan Jackowski odpowiedział na zaproszenie i odpowiedź wraz z naszą jest na http://stn.edu.pl/list-z-propozycja-dla-jasnowidza-Krzysztofa-Jackowskiego :)
OdpowiedzUsuń@Michale, gdyby jednak zgodził się na udział, to gorąco zapraszamy Cię na obserwatora, trzeba będzie dobrze przypilnować dziur w protokole i jego implementacji. Jeśli chodzi o Podwójci to przyznam, że o niej nie słyszałem wcześniej, ale stoję również na stanowisku, że uczestnik takiego eksperymentu powinien rozumieć i uprzednio zaakceptować jego warunki oraz czuć się możliwie komfortowo. Wtedy jest mniej powodów do obarczania winą organizatorów jeśli nie wychodzi (chociaż zawsze można plamy na Słońcu...). W każdym razie nie ma potrzeby do złośliwych chwytów, nawet jeśli są zabawne, to tylko tania sztuczka. Taka próba to okazja, żeby zademonstrować na czym polega metoda naukowa i jaki jest sens stosowania obiektywnych kryteriów i dlatego trzeba grać czysto, przy okazji ilustrując różne klasyczne błędy, np. pilnując żeby osoba kontaktująca się z jasnowidzem sama nie znała poprawnych odpowiedzi.
@ Gastria
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz. Przychodzisz tu, na blog sceptycki, specjalizujący się z wyśmiewania ludzi utrzymujących, że dysponują zdolnościami paranormalnymi, dołączasz się do huru chichoczących z rzekomych nadprzyrodzonych zdolności K. Jackowskiego, a przy tym jednocześnie obwieszczasz, że sama dysponujesz zdolnościami nadprzyrodzonymi/jasnowidzeniem? Jesteś pewna, że to odpowiednie miejsce dla Ciebie? Bo ja tylko zachodzę w głowę, dlaczego jeszcze nie usłyszałaś od gospodarza: "DOWODY ALBO WYPIERDALAJ, WARIATKO!"?
Piszesz:
"Ja przewidziałam katastrofę tyle,że nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to będzie akurat w Smoleńsku. (...)"
Czyli g przewidziałaś. Dziękujemy.
@ Michał Joachimczak
OdpowiedzUsuńTrzy kwestie.
1. Mam fundamentalne pytanie odnośnie Waszego eksperymentu: Czy w waszym zespole jest specjalista od statystyki, w szczególności od statystycznej analizy wyników eksperymentów?
Bo jeśli nie, to obawiam się, że swój eksperyment możecie sobie wsadzić w dowolnie wybrany otwór cielesny.
2. Czy opublikujecie gdzieś szczegółowy opis przebiegu planowanego eksperymentu, szczegółowy opis metodologii oraz testy statystyczne, które zamierzacie wykorzystać do analizy wyników? Jaki przyjmiecie poziom istotności testu (p-value)?
3. Ja też mam "wizję": Jackowski nie zgodzi się na udział w Waszym eksperymencie, chyba że uprzednio Wy zgodzicie się na przeanalizowanie jego kolekcji "dowodów"; oczywiście, Wy się nie zgodzicie, gdyż ludzkość nie dysponuje narzędziami pozwalającymi na rzetelną ocenę tychże "dowodów", ponieważ te nie zostały pozyskane w warunkach kontrolowanych, więc brak danych, kontroli, porównań oraz gwarancji rzetelności niezbędnych do dokonania takiej oceny; ergo: Jackowski wykpi się z Waszego eksperymentu i jeszcze ogłosi, że został przez Was obrażony/pomówiony, a Wy nie macie moralnego prawa określać swojej postawy mianem "naukowej".
@Quasi, krótko:
OdpowiedzUsuń1. Tak, słyszeliśmy o statystyce.
2. Tak, jak uzgodnimy szczegółową formę z panem Jackowskim.
3. Takie jego prawo. My oferujemy ludzi i ekspertyzę do konkretnego rodzaju testu.
@Quasi
OdpowiedzUsuńNie znasz mnie więc nie oceniaj, a tym bardziej nie obrażaj. Jeśli nie podobają ci się moje komentarze to ich nie czytaj :) Nikt ci nie każe - pozdrawiam :)
Proponuję żeby w tym eksperymencie brał udział jakiś iluzjonista. Skontaktujcie się z krajowym klubem iluzjonistów.
OdpowiedzUsuń@ Gastria
OdpowiedzUsuń"Nie znasz mnie więc nie oceniaj (...)"
Aby Cię oceniać w jakiejś pojedynczej kwestii, nie muszę mieć na Twój temat wiedzy totalnej. Oceniam Cię za bezpodstawne epatowanie rzekomym posiadaniem rzekomych zdolności nadprzyrodzonych, w dodatku w miejscu wyspecjalizowanym w ocenianiu - i to skrajnie krytycznym, szyderczym i pogardliwym - ludzi bezpodstawnie epatujących rzekomym posiadaniem rzekomych zdolności nadprzyrodzonych; aby to robić nie muszą wiedzieć na Twój temat nic poza tym, co sama tu napisałaś, gdyż reszta Twoich atrybutów jest w tej kwestii zupełnie irrelewantna (do tej oceny nie potrzeba wiedzy na temat np. Twoja biegłość we w łowieniu ryb, łacinie, przyrządzaniu spaghetti czy wykonywaniu fellatio).
Jeśli chodzi o szczegóły tej oceny, to widzę tylko 3 możliwości (ewentualnie jakąś ich kombinację):
1. Jesteś ZAKŁAMANA, tj. świadomie kłamiesz na temat swoich rzekomych umiejętności w celu uzyskania jakichś niejawnych korzyści materialnych lub emocjonalnych, np. robisz sobie jaja/trollujesz, ktoś Cię do tego zmusza szantażem, założyłaś się z kimś itp.
2. Jesteś IDIOTKĄ, tj. naprawdę dysponujesz owymi nadprzyrodzonymi umiejętnościami, jednak nie potrafisz/nie chcesz tego udowodnić (lub choćby podjąć próbę udowodnienia), a mimo to oczekujesz by ludzie Ci wierzyli i traktowali Cię poważnie.
3. Jesteś ciężko POJEBANA, tj. naprawdę nie dysponujesz żadnymi nadprzyrodzonymi zdolnościami, ale za sprawą jakichś zaburzeń umysłowych - intelektualnych, poznawczych, percepcyjnych, emocjonalnych itp. - szczerze wierzysz, że nimi dysponujesz i nie czujesz cienia zażenowania by głosić to publicznie, nawet w miejscach wyspecjalizowanych w (werbalnym) tępieniu podobnych Tobie przypadków.
Innej opcji nie widzę.
Tak czy inaczej, ten blog wybitnie nie nadaje się dla Ciebie i dla Twoich zwierzeń (podobnie jak blogi przedstawicieli Antify wybitnie nie nadają się dla neonazistów nawołujących do "oczyszczenia rasy Ostatecznym Rozwiązaniem"), a jeśli mimo tego tu przyłazisz, to nie zasługujesz na nic innego niż naplucie Ci w tę załganą/durną/obłąkaną gębę, co niniejszym czynię.
I jeszcze raz podkreślam: to jest ocena dotycząca tylko tej jednej, pojedynczej kwestii; w innych kwestiach być może mógłbym Cię oceniać zupełnie inaczej, nawet mógłbym Cię wielbić; niemniej jednak o tych innych kwestiach tu nie rozmawiamy.
"Nie znasz mnie więc nie oceniaj, a tym bardziej nie obrażaj. Jeśli nie podobają ci się moje komentarze to ich nie czytaj"
Parafrazując: "Nie znasz mnie, wiec nie pouczaj, a tym bardziej nie mów mi, co mam robić."
"Jeśli nie podobają ci się moje komentarze to ich nie czytaj :) Nikt ci nie każe - pozdrawiam :)"
Tak się akurat składa, że w przypadku wypowiedzi, które "mi się nie podobają" zdecydowanie bardziej od nieczytania ich preferuję czytanie ich połączone z dawaniem wyrazu temu, jak bardzo i dlaczego mi się one nie podobają. To komentowanie wypowiedzi, które mi się podobają wydaje mi się mieć mniej sensu i pożytku.
również pozdrawiam
@ Michał Joachimczak
OdpowiedzUsuń"1. Tak, słyszeliśmy o statystyce."
Nie pytałem czy "słyszeliście o statystyce", tylko czy potraficie ją odpowiednio stosować w eksperymentach, oraz czy potraficie projektować takie eksperymenty, w których da się ją odpowiednio zastosować i uzyskać dzięki niej konkluzywne&niekontrowersyjne wyniki. A to jest zadanie nietrywialne.
Innymi słowy: czy macie w zespole ludzi z akademickim wykształceniem w zakresie statystycznej analizy danych eksperymentalnych i doświadczonych naukowców-eksperymentatorów?
"2. Tak, jak uzgodnimy szczegółową formę z panem Jackowskim."
Jackowski - nawet abstrahując od jego ewentualnej złej woli lub obłędu - to ciemniak, więc jest wysoce wątpliwe by był w stanie, choćby się zdefekował, wnieść cokolwiek użytecznego do projektu eksperymentu i projektu analizy jego wyników. To Wy powinniście przedstawić mu (oraz reszcie ludzkości, co by ta zawczasu wiedziała na ile poważnie może traktować Wasze wysiłki) gotowy projekt i ewentualnie później zmodyfikować go w oparciu o jego zastrzeżenia oraz ograniczenia, które sam swoim rzekomym zdolnościom przypisuje.
"3. Takie jego prawo. My oferujemy ludzi i ekspertyzę do konkretnego rodzaju testu."
Jeśli zbierzecie sprawny zespół i wypracujecie wartościowe procedury, to nawet jeśli Jackowski odmówi, to się nie musi zmarnować - w Polsce samozwańczych cudotwórców nie brakuje, choćby w tej dyskusji pojawiła się jedna taka.
Niestety, to co do tej pory tu zaprezentowałeś nie napawa optymizmem. Mam nadzieję, że to się poprawi.
W kwestii pierwszego zagadnienia - polecam film "Lourdes". Chyba najciekawsza opowieść na temat cudu, jaką poznałam.
OdpowiedzUsuń@Quasi nie trafiłeś próbuj dalej może kiedyś trafisz w sedno na razie błądzisz w głębokich ciemnościach :P
OdpowiedzUsuńRozmowy o potencjalnych zdolnościach w wykonywaniu fellatio (nie mówię że nie interesujące), radze jednak prowadzić gdzie indziej. Na tym blogu to ja mam wyłączność na obrażanie innych :) Przeczytałem Gastrio kilka twoich notek i jest to za mało abyśmy padli przed tym na kolana. Quasi w zawałowany sposób chciał ci powiedzieć, że niezmiernie trudno jest dowieść takich mocy drzemiących w snach. Sny są wyjątkowo nieprecyzyjne nawet jak na standard przepowiedni, polecałbym zatem nie poddawać się pokusą wyciągania z nich pochopnych wniosków.
OdpowiedzUsuńCo do Jackowskiego, dokładnie takiej odpowiedzi należało się spodziewać. Jackowski, łasy na pieniądze sam w przeszłości zgłaszał się do testów, przy czym test swoich umiejętności rozumiał dokładnie tak jak odpisał to w mailu. Zamiast próby oferował listy z podziękowaniami od pani Zosi z Ostrołęki i dyplom uznania od pana Henryka z Bogatyni. Poza tym nie wiem czemu, ale Jackowskiemu wydaje się, że podziękowania od policji, pani Zosi policjantki, na rynku dowodów naukowych stoją wyżej niż zwykłej pani Zosi. Co do samego testu, nie ma co kolegów z Sopotu od początku zniechęcać. Połączanie 4 osób z 4 fotkami terenu nie jest chyba jakaś statystyczną łamigłówką. Iluzjoniści przydają się zawsze, w tym wypadku nie są jakoś niezbędni, jako że nie są to testy stolikowe, gdzie trzeba patrzeć badanemu na ręce. Jeśli Krajowy Klub Iluzjonistów zawiedzie, zawsze mogę polecić znajomego z debunkingowym doświadczeniem :)
Michale dziękuję za "normalny" i nie obraźliwy komentarz pod moim adresem :) Nie chce żeby ludzie padali przede mną na kolana, nie w tym rzecz.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o K.Jackowskiego to dla mnie zawsze był zagadka. Sledze jego poczynania od emisji serialu w tv Polsat "Eksperyment Jasnowidz". Jedno jest pewne do odszukiwania osób zmarłych/zwłok był dobry. Natomiast nie idzie mu zupełnie przewidywanie przyszłości i odszukiwanie osób żywych - gdzieś on sam wspominał,ze czasem ludzie "żywi" nie chcą być odnalezieni i z takimi jest "trudniej". Wiem, że każdy z czegoś musi żyć, ale osobiście nie uważam, żeby było to właściwe branie pieniędzy za pomaganie komuś szczególnie od osób które szukają swoich bliskich. Oczywiście to tylko i wyłącznie mój osobisty pogląd także nie musi się nikt z tym zgadzać.
Niedawno wpadł mi link do "wykładu" jaki K.Jackowski wygłosił na politechnice. Trochę jest to długie, ale dla sceptyków jak i zainteresowanych polecam w celu zapoznania się z materiałem. M.in były pokazane dowody na prawdziwość jego wizji i były one publicznie odczytane.
Oto link do 1 filmiku, a resztę znajdziecie sobie na portalu: http://www.youtube.com/watch?v=gzJLc3_u5Nk
@ Michał Łaszczyk
OdpowiedzUsuń"Przeczytałem Gastrio kilka twoich notek i jest to za mało abyśmy padli przed tym na kolana. (...)"
Nie pojmuję Twojej wyrozumiałości wobec tej osoby. Po co Ci to?
"Co do samego testu, nie ma co kolegów z Sopotu od początku zniechęcać."
Ależ ja ich nie zniechęcam! Wręcz przeciwnie - zachęcam ich, aby podjęli pewne elementarne starania (tudzież ujawnili, że je już podjęli) mające na celu uniknięcie zmarnowania okazji na ciekawy eksperyment.
"Połączanie 4 osób z 4 fotkami terenu nie jest chyba jakaś statystyczną łamigłówką."
Ech, ale pewnej statystycznej łamigłówki wymaga uświadomienie sobie, że test polegający np. na dopasowaniu 4 osób do 4 fotek jest bezwartościowy oraz wykombinowanie, jaki test tu byłby wartościowy. Boję się, że jeśli nie mają w zespole doświadczonego statystyka/eksperymentatora, to zaprojektowany przez nich eksperyment okaże się bezwartościowy/niekonkluzywny i fajna okazja przepadnie; a jeszcze gorzej by było, gdyby z powodu statystycznej ignorancji wynik niekonkluzywny uznali za konkluzywny, obojętne w którą stronę.
Nie dziękuj mi tak siostro, bo może nie w formie ale w treści Quasi miał racje. Są lepsze fora, blogi i portale do chwalenia się takimi umiejętnościami, gdzie czytelnikom na pewno zaimponują twoje prorocze sny. Jeśli jednak tlą się w tobie wątpliwości i chcesz podsycić w sobie ten ogień - wtedy trafiłaś w sam raz. Z filmem dałem rade do czwartej części, dalej nie miałem już sił tego słuchać.
OdpowiedzUsuńa przebrnęłam do końca filmu, ale ciężko było, niemniej jednak dałam radę. Wiesz gdybym uważała,że ten blog jest nie dla mnie to bym nie czytała i nie pisała :)
OdpowiedzUsuńps: sorry ze usunęłam post wyżej, ale były literówki.
Czy ktoś z was słyszał o książce Joe Nickela pt: ,,psychic sleuths" http://www.amazon.com/Psychic-Sleuths-Esp-Sensational-Cases/dp/0879758805
OdpowiedzUsuńSzkoda że po angielsku. Może kiedyś doczekamy się tłumaczenia.
"Z filmem dałem rade do czwartej części, dalej nie miałem już sił tego słuchać."
OdpowiedzUsuńA szkoda, prawdziwa otchłań zaczyna się dopiero w trakcie pytań do, gdzieś w okolicach 7 części :]
Kolejny filmik: http://dziendobrytvn.plejada.pl/24,12229,news,,1,,co_ma_wspolnego_obama_z_przepowiednia_nostradamusa,aktualnosci_detal.html
OdpowiedzUsuńciekawe to wszystko...naprawdę...heh...
Quasi, ale z Ciebie antypatyczny typ.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna rzecz - nie uważacie, że to jednak fajnie, że taka Gastria, lub ja (która co prawda nie mam proroczych snów, ale jestem bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o naukę, "twarde fakty" i inne takie i powiedzmy, nie mam do tego absolutnego zaufania) odwiedzają takie blogi jak ten i na odwrót? I żeby to w ogóle miało jakikolwiek sens, właśnie potrzebny jest przepływ myśli i opinii, bo inaczej myślący podobnie okopią się w swoich własnych ogródkach i zagłaszczą po główkach na śmierć? I że żeby ten przepływ myśli odbywał się na jakotakim poziomie, to wystąpienia a'la Quasi, ordynarne i pozbawione szacunku, nie powinny mieć miejsca?
OdpowiedzUsuńJolu dzięki za wsparcie. Ja szukałam jakiegoś bloga, który by był zaprzeczeniem, no i ten wydaje mi się idealny, bo nawet autor czasem z humorem podchodzi do niektórych tematów. Warto mieć trochę dystansu - jakieś przeciwieństwo, żeby na to co się robi i co się dzieje wokół Nas spojrzeć z dystansu. To jest potrzebne właśnie do tego przepływu myśli, o którym piszesz. Najwyraźniej Quasi nie potrafi inaczej wyrazić swoich odczuć jak tylko poprzez obrażanie innych i zakładanie z góry, ze się zna takie osoby na wskroś, bo tak jest i koniec.
OdpowiedzUsuńPodobnie do Ciebie uważam, ze takie ordynarne zachowanie nie powinno mieć miejsca w ogóle, nie tylko na tym blogu, ale na każdym innym. to brak szacunku dla czytelników i wypowiadających się. Oczywiście wszystko tez zależy od autora bloga, czy będzie pochwalał takie zachowanie na swoim blogu/stronie czy nie.
Ponieważ ja jestem powiedzmy z frakcji "nieznanego" wpadam tutaj z ciekawości co sceptycy myślą na ten mi bliski temat.
@ Jola
OdpowiedzUsuń"nie uważacie, że to jednak fajnie, że taka Gastria, lub ja (...) odwiedzają takie blogi jak ten i na odwrót? I żeby to w ogóle miało jakikolwiek sens, właśnie potrzebny jest przepływ myśli i opinii, bo inaczej myślący podobnie okopią się w swoich własnych ogródkach i zagłaszczą po główkach na śmierć?"
Nie, absolutnie tak nie uważam. Żeby przepływ myśli mógł nastąpić i miał sens muszą zostać spełnione przynajmniej 3 warunki, które w przypadku odwiedzin Gastrii najwyraźniej spełnione nie są:
1. Obie strony muszą do ogólnie pojętej komunikacji używać tego samego języka, w przeciwnym razie przepływ myśli nie może nastąpić, bo nie ma wzajemnego zrozumienia. Teraz mamy taką sytuacje, jakby do grona osób komunikujących się za pomocą artykułowanej mowy przybyła osoba "komunikująca" się jedynie za pomocą hałaśliwego uwalniania gazów jelitowych i zupełnie nie reagowała na sugestie, że nie jest tu rozumiana, a jej próby nawiązania kontaktu w sposób, do którego nawykła, generalnie psują tu atmosferę.
Nasz system komunikacji zgrubnie opisany jest tu. Jeśli go odrzucasz nawet w kontakcie z nami, to żadnej swojej myśli w formie zrozumiałej nam nie przekażesz.
Gastria nie jest zainteresowana poddaniem swoich rewelacji obróbce i testom za pomocą metody naukowej, czyli komunikacją w naszym języku, zamiast tego objawia nam swoje świadectwa, czyli raczy nieprzyswajalnymi dla nas produktami swoich (nomen omen) wysiłków gastrycznych.
2. Możemy a priori oszacować, czy oferowana myśl może nieść w sobie jakąś interesującą nas informację, jeśli znamy źródła tejże myśli. Mamy kilka wybranych źródeł, które cenimy - należą do nich kontrolowana weryfikacja falsyfikowalnej hipotezy metodą eksperymentu lub obserwacji - a wytryski z pozostałych źródeł generalnie mało nas interesują. Tak się akurat składa, że znamy źródła myśli Gastrii, czyli niedostępne z zewnątrz fantazje i subiektywne interpretacje anegdotek, które należą do tych mniej interesujących, z których naszym zdaniem raczej nie może wypłynąć żadna wartościowa myśl. Kontynuując metaforę: znamy z grubsza skład posiłku Gastrii, stąd nie spodziewamy się by po przejściu przez jej przewód pokarmowy zostało z niego coś, co może nas zainteresować...
3. Oferowana myśl, aby zainteresować adresata, winna zapowiadać się jako coś nowego, oryginalnego, nietuzinkowego, adresatowi wcześniej nieznanego. Niestety, samozwańczy jasnowidze z mętnymi snami "proroczymi" - i generalnie cudacy chwalący się nadnaturalnymi umiejętnościami/doświadczeniami, zanurzeni po uszy w najpodlejszej ezoteryce (Nautilus, Wróżka, astrologia, kalendarz Majów...) i wylewający owoce swej burzy jelit na nieestetyczne/kiczowate aż do bólu oczu blogi/stronki internetowe - są fenomenami dość pospolitymi, adresatom znanymi. Tak więc po Gastrii nie spodziewamy się niczego nowego -wyziewami procesów trawiennych podobnymi do tych, które ona emituje, bywaliśmy okadzani wielokrotnie i nawet mamy jakieś wyobrażenie o tym, jak jej podobne wytwornice gazów funkcjonują.
@ Gastria
OdpowiedzUsuń"Warto mieć trochę dystansu - jakieś przeciwieństwo, żeby na to co się robi i co się dzieje wokół Nas spojrzeć z dystansu."
No to daj dobry przykład i - zamiast się dąsać - zdystansuj się do impertynenckiej formy moich komentarzy i weź sobie do serca ich treść. Da się?
"Najwyraźniej Quasi nie potrafi inaczej wyrazić swoich odczuć jak tylko poprzez obrażanie innych"
Ależ potrafię. Tylko nie zawsze chcę i uważam, że jest sens. Z obłudnie wymuszoną delikatnością można się obchodzić z interlokutorem, od którego można się dowiedzieć czegoś interesującego - w Twoim przypadku się na to nie zanosi. Ale gdyby to się zmieniło, to z miłą chęcią przejdę na Wersal.
"i zakładanie z góry, ze się zna takie osoby na wskroś"
Nieprawda. Przecież Ci wyraźnie napisałem, że nie znam Cię na wskroś, ale do wyrażania swoich ocen nie potrzebuję tak Cię znać, gdyż komentuje zaledwie jeden aspekt Twojego jestestwa, a właściwie to Twoją anonimową wirtualną pozę. Tak więc skoro jesteś tu jedynie anonimowym nickiem, to tym bardziej powinnaś mieć dystans do tego, co na swój temat czytasz (jako realna osoba, jako nick niekoniecznie).
"to brak szacunku dla czytelników i wypowiadających się."
Tę uwagę kierujesz do mnie, czy do gospodarza (z sugestią, że nie powinien tolerować mojej impertynencji w stosunku do zabłąkanych u niego cudaków)?
Bo jeśli o mnie chodzi, to szacunku do Ciebie - a przynajmniej do anonimowego nicka, pod jakim się prezentujesz - po prostu nie mam. Tak więc, gdybym Ci go jakoś szczególnie okazywał, byłaby to fałszywa, kapiąca hipokryzją, poza - jesteś zainteresowana czymś takim?
"Ponieważ ja jestem powiedzmy z frakcji "nieznanego" wpadam tutaj z ciekawości co sceptycy myślą na ten mi bliski temat."
No to się dowiedziałaś - bez ogródek ode mnie.
Oczywiście, gdybyś tu przyszła, obwieściła, że dysponujesz nadprzyrodzonymi zdolnościami i jesteś gotowa poddać się testowi na prawdziwość Twoich rewelacji - a była ku temu wyśmienita okazja, wszak gościł tu człowiek z grupy powołanej w celu przeprowadzania takich testów - to rozmowa byłaby inna. A tak, narobiłaś tylko smrodu, więc w odpowiedzi ujrzałaś moją wykrzywioną wstrętem minę i odczułaś jak sobie wachluję przed nosem.
Oczerniać i obrażać ludzi nie znając ich.
OdpowiedzUsuńTaki Polski zwyczaj...
No widzisz mój drogi Quasi, jeśli rozmawiasz tylko z ludźmi, którzy preferują kontrolowaną weryfikację falsyfikowalnej hipotezy metodą eksperymentu lub obserwacji (i inne takie, broń Boże nie dyskredytuję), to poza głaskanie się po główkach, przynajmniej w obrębie bloga, nie wyjdziesz (takiego bloga, jak ten, który wypowiada niejako wojnę takim, jak Gastria, bo oczywiście, eksperymentując w laboratorium wyjdziesz jak najbardziej). Ale wiesz, jak lubisz. Jak lubisz rzucać ścierwem, głaskać i być głaskany, no to już trudno, trzeba będzie Twoje wypowiedzi olewać.
OdpowiedzUsuń@ Gastria
OdpowiedzUsuń"Oczerniać i obrażać ludzi nie znając ich."
Po pierwsze: Czym niby Cię "oczerniłem"? Jakiś pogląd bądź czyn przypisałem Ci fałszywie?
Po drugie: Ile jeszcze razy mam Ci powtarzać, że do pisania na Twój temat tego, co tu pisałem, nie potrzebuje żadnej dodatkowej wiedzy ponad tą, którą sama tu opublikowałaś?
@ Jola
"jeśli rozmawiasz tylko z ludźmi, którzy preferują kontrolowaną weryfikację falsyfikowalnej hipotezy metodą eksperymentu lub obserwacji"
Prawdę powiedziawszy, to rozmawiam głównie z tymi, którzy jej nie preferują, ale ględzą o rzeczach podlegających tej metodzie, a zwłaszcza z tymi, którzy kłamliwie/bezpodstawnie twierdzą, że wyniki uzyskane dzięki tej metodzie są po ich stronie (tj. głównie z piewcami pseudonauki: kreacjonistami, "naukowymi" obrońcami życia itp.).
Akurat Gastria aż tak buja w ezoterycznych obłokach, że to co plecie nie jest nawet pseudonauką (czyli demagogiczną fałszywką udającą naukę, podszywającą się pod nią, a la homeopatia, kreacjonizm, denializm globalnego ocieplenia, teorie spiskowe itp.) tylko czystą mistyką, więc tu nie mam nawet punktu zaczepienia do rzeczowej dyskusji. Tak więc ona nie nadaje się nawet jako oponent do dyskusji, a co dopiero mówić o roli partnera do interesującej wymiany myśli, która tu sugerowałaś...
"to poza głaskanie się po główkach, przynajmniej w obrębie bloga, nie wyjdziesz"
Jeśli myślisz, że między osobami posługującymi się tą metodologią nie dochodzi do sporów, to źle myślisz. Jeśli myślisz, że między mną a innymi osobami ceniącymi tę metodologię, nawet na tym blogu, nie dochodzi do sporów, to tym bardziej źle myślisz.
@Quasi
OdpowiedzUsuńCytując przedmówczynię:
"Jak lubisz rzucać ścierwem, głaskać i być głaskany, no to już trudno, trzeba będzie Twoje wypowiedzi olewać. "
Co też z przyjemnością uczynię względem Twoich nędznych wypowiedzi.
@ Jola + Anonimowy
OdpowiedzUsuń"Jak lubisz rzucać ścierwem, głaskać i być głaskany, no to już trudno, trzeba będzie Twoje wypowiedzi olewać."
"Co też z przyjemnością uczynię względem Twoich nędznych wypowiedzi."
Ale w jakim celu mi to obwieszczacie? Wydaje Wam się, że to, że jacyś nudni anonimowi chrząkacze-pieniacze nie będą czytać moich komentarzy odbiorę jako jakąś karę, że zrobi to na mnie choćby minimalne wrażenie?
"Wydaje Wam się, że to, że jacyś nudni anonimowi chrząkacze-pieniacze nie będą czytać moich komentarzy odbiorę jako jakąś karę, że zrobi to na mnie choćby minimalne wrażenie? "
OdpowiedzUsuńA jednak chyba zrobiło wrażenie, bo szybciutko przyleciałeś skomentować, hihihi.
No co? szpileczka uwiera pod Twoim brudnym, zagrzybionym paznokciem?
Ogólnie jeżeli słuchać się Jackowskiego to juz w 2000 roku powinien być koniec świata przez atom, asteroide lub uszkodzenia komputerow. Zapraszam do mojego bloga https://czaszki24.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń