Dwa lata temu przynudzałem na "Środowych spotkaniach z przyrodą" organizowanych w Muzeum Przyrodniczym we Wrocławiu. Opowiadałem o kryptozoologi, czyli tym wszystkim co leży pomiędzy potworem z Loch Ness a Yeti. Koronnym slajdem miała być mapka wszystkich tych stworzeń. Po godzinie naniosłem może z 1/5 więc z resztą dałem sobie spokój. Mapkę postanowiłem dokończyć na następny dzień i wrzucić na bloga. No i skończyłem... wczoraj. Jutro, za dwa dni, czy za dwa lata, co za różnica. To co widzicie poniżej to zawartość list of cryptids. To nie jedyna taka lista, ale na pewno najszybsza do przerobienia. Około setki opisanych kryptyd ma encyklopedia Colemana i Clarka (Cryptozoology A to Z), zaś około tysiąca podręcznik Eberharta (A Guide to Cryptozoology).
Kryptozologia jest wyjątkowo rozmemłana nawet jak na standardy nibynauk. Nie wiemy co jest a co nie jest kryptydą. Jak coś już jest to znowu nie wiemy ile tego mamy. Niektórzy "badacze" tworzą rozległe klasyfikacje gatunków węża morskiego, wyróżniając węże z wąsami, węże z garbem, węże z łapami, itp. Na listach kryptyd wciąż notuje się globstery, czyli częściowo pożarte i wymiętolone kawałki wielorybów. Identyfikowanie wyrzuconych na brzeg fragmentów w zaawansowanym stadium rozkładu, przysparza problemów nawet fachowcom. Stąd już tylko krok od doniesień o morskim potworze. Dla szukających sensacji polecam hellhoundy - upiorne psy. Można je sprokurować z niczego. Jeśli jakiś bezpański pies wydał wam się dziwny, jeśli przekonaliście do tego swoich znajomych, a pies gdzieś zniknął - wystarczy mały artykulik w gminnej gazetce i mamy nową kryptydę. Od lat największymi nabijaczami list mitycznych i zagadkowych stworzeń są zwierzęta fantomowe. Są to obserwacje zwierząt poza swoim naturalnym środowiskiem. W Polsce są to pumy i jaguary, ale zdarzały się wizyty wielorybów w górnym biegu Wisły. W Europie zarejestrowano też wiele doniesień o kangurach.
Nie sposób ustalić dokładnej liczby kryptyd, ale nie jest to też szczególnie potrzebne, aby wybadać ogólny trend. Już po wprowadzeniu połowy ze stworów, na mapie zarysował się wyraźny kierunek. Niestety, ale wygląda to tak, jakby kryptydy wędrowały w torbach brytyjskich emigrantów. Sama Wielka Brytania jest dosłownie usiana potworami, a przecież nie jest to dziewiczy kraj pełen bezludnych odstępów. Sporo dokładają Amerykanie, trochę Australijczycy i Nowozelandczycy. Telewizja przekonuje nas, że siedliskiem bajecznych zwierząt są trudno dostępne obszary. Tymczasem w amerykańskich i brytyjskich miastach żyje więcej mitycznych stworów niż na obszarze całej puszczy amazońskiej. Patrząc na mapę trudno nie dostrzec, że kultura anglosaska generuje blisko 90% czyhających na nas potworów. Dowodzi to tezie, że kryptydy sa dziećmi kultury a nie dzikiej przyrody. Gdyby kryptydy rzeczywiście istniały nasza kultura nie miałaby na nie wpływu, jak nie ma wpływu na prawdziwe zwierzaki. Rosyjskie sarny nie piją wódki, niemieckie wiewiórki nie mają większego porządku w swoich dziuplach, a żyjące w Watykanie dorosłe szpaki nie gwałcą młodych szpaków. Tymczasem jedynie w Japonii, ojczyźnie pokemonów, kryptydy potrafią zmieniać się w ludzi.
Przy okazji szarpnąłem się na konfrontacje z jeszcze jednym mitem. W powszechnym wyobrażeniu wiedza o istnieniu kryptyd przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Jeszcze z czasów, kiedy kryptydy nie były pojedynczymi sztukami, a stadnymi potworami o które potykaliśmy się na każdym kroku. Ma się to nijak do rzeczywistości w której blisko połowa ze wszystkich stworów, pojawia się dopiero w XX wieku. Są też takie, o których usłyszeliśmy dopiero w XXI (m.in potwór z Montauk, ludzie-małpy z Delhi czy etiopska Wucharia ). Zaledwie 26% stworzeń liczy sobie więcej niż 200 lat. W dodatku jest to naciągane 26%, ponieważ jakiekolwiek wzmianki o "starej legendzie", "dawnych podaniach" lub "miejscowym folklorze" rejestrowałem jako "starsze niż dziewiętnastowieczne". Dodam że w przypadku tak starych opowieści zwykle brak ciągłości w wizerunku potwora - ten sam gatunek mitycznej kreatury, jest czymś innym w zeznaniach świadków dziś i 100 lat temu. W XIX wieku Wielka Stopa nie była pokryta futrem. Nosiła długie włosy, a osobnicy tego gatunku żyli w tworzonych przez siebie drewnianych wioskach. Obecnie jest ogromną, dziką małpą i w ogóle nie przypomina dawnego sasquatcha.