Chyba nigdy mi się to nie znudzi. Rokrocznie na przełomie grudnia i stycznia znęcam się nad Krzysztofem Jackowskim, przywołując jego przepowiednie na mijający rok. Ta nowa świecka tradycja tego bloga liczy sobie 3 lata. Jak do tej pory wieszcz Jackowski nie oślepił mnie swoimi mocami. To, co pierwsze rzuca się w oczy, to to, że z roku na rok przepowiednie są coraz bardziej rozwlekłe. Niegdyś przepowiednia na nadchodzący rok zawierała się w kilku zdaniach, coś tam o polityce, coś o pogodzie i to było w zasadzie na tyle. Możnaby sądzić, że Krzysiek się wycwanił. Im więcej się nagada, tym większa szansa, że coś się sprawdzi. Tudzież jego moce rosną, a przyszłość jest dla niego coraz wyraźniejsza, przez co i wizje stają się obfitsze. Na początek ulubiona tematyka jasnowidza, czyli polityka::
Od początku roku PO zacznie się pikowanie w dół, co bardzo zemści się na Tusku, który przestanie kontrolować opinię publiczną. Tusk straci dobrą twarz w telewizji i od tego czasu PO zacznie szybko topnieć. W wyborach parlamentarnych ten PiS, który znamy, zyska 23 proc. głosów. Ale tuż przed wyborami powstanie jeszcze PiS bis i na ten zagłosuje 7 proc. społeczeństwa. PO doczeka się tylko 26 proc. głosów. A głównym winnym za ten stan rzeczy będzie minister finansów. PSL? w nowym parlamencie niemal zaniknie. Palikota nie będzie już w Sejmie. Premierem natomiast będzie ktoś z partii, która w koalicji będzie miała mniejszość. To będzie przehandlowane stanowisko.
Trzeba mieć naprawdę pecha, aby z tylu prób nic nie ustrzelić. Może to jest ta nadprzyrodzona moc - trafność poniżej średniej statystycznej. Takie odchylenie jest równie trudne do uzyskania, jak przechył w stronę ponadprzeciętnej skuteczności. Ci, którzy zastanawiają się czy partia PIS-bis to nie Ziobryści, rozwiewam wątpliwości. Nie tylko dlatego, że nie odłączyli się przed wyborami, nie dlatego, że nie uzyskali 7%, ale dlatego, że na ich czele według Jackowskiego z innego wywiadu stać miała Joanna Kluzik-Rostkowska. W tejże rozmowie Jackowski opisuje PiS na rok 2011:
PiS zacznie się ponownie jednoczyć. Nie wszyscy wrócą jak baranki do partii, ale przed wyborami partia będzie mocna. Nastąpi zmiana władzy w PiS i to będzie posunięcie taktyczne. Z tylnego siedzenia za sznurki będzie i tak pociągał Kaczyński. Jeszcze przed wyborami liderzy zmieniać się będą trzykrotnie.
Chyba mam prawo zapytać, to w końcu jak? Przed wyborami PiS będzie się dzielić czy łączyć? Albo partia będzie mocna, albo lider zmieni się w tym czasie trzy raz. Albo albo. Polityka nie jest najmocniejszą stroną Krzyśka (i nie mam tu na myśli jego nieudanych startów w wyborach). Przejdzmy zatem do wydarzeń większego gabarytu. Chciałbym napisać, że tym razem Jackowskiemu poszło lepiej, ale nie mogę. Jeśli ktoś dostrzega nadnaturalną koincydencję odnośnie UE, niech wie, że cześć z tych zdań padła we wrześniu. Tak, tak, przepowiednie na rok 2011
Jackowski robił aż do września tego roku.
W Europie wieżowiec, jacyś ludzie w nim uwięzieni. Zdarzenie związane z terroryzmem, o którym będzie bardzo głośno. Będzie powódź. Dwie powodzie albo w dwóch rejonach. Jestem przekonany, że UE się rozpadnie i mam przeczucie, że rozpad ten będzie nagły. Przywódcy bogatszych państw Unii poczynili już potajemne ustalenia. Chcą wycofać się z wielu spraw, wykolegować biedniejsze kraje, w tym Polskę, i przestać je wspierać. Upadek gospodarczy naszego kraju w listopadzie. Ceny wprost oszaleją jak jeszcze nigdy dotąd. Straszny wypadek ze znanymi aktorami albo znanym aktorem. Bunty, zamieszki w całej Europie. Pikowanie gospodarki w dół doprowadzi do tego, że wyjdą afery. Będzie coś z umowami. Królowa Anglii - albo przyjedzie do Polski, albo się z nią coś stanie. Będzie wojna. Nie wybucha tylko dzięki Rosji. Złotówka się mocno osłabi i kto nie przewalutuje kredytu we frankach, będzie żałował.
Wierni fani Krzysztofa powinni dostrzec w tych historiach analogie. Przepowiednie te od lat są takie same. Od lat te same katastrofy, rok w rok. Bez przerwy Jackowski widzi wojnę, kryzys, powodzie i trzęsienia ziemi. Z każdym razem jest jednak coraz bardziej dramatycznie. Rząd Tuska miał chylić się ku upadkowi już 2008, 2010, 2011 i nie zdziwię się, jak okaże się, że ma upaść w 2012. Co roku atakować mają terroryści: w 2008 mieli zaatakować gazem, w 2009 mieli porywać samoloty, w 2010 rozpieprzać wieżowce. Rokrocznie ma umrzeć ktoś znany, w 2008 miał być to Polski skoczek narciarski, w 2009 znany ksiądz, a 2011 aktor. Zawsze coś, gdzieś, kiedyś, może jeden, może pięć, może tak, może siak. psim swędem coś się trafi. Zauroczyło mnie jedno zdanie na rok 2011: EURO 2012 zejdzie na dalszy plan w obliczu zagrożenia. Wcześniej wydarzy się coś takiego, że cały świat będzie zajęty zupełnie innym problemem. W obawie o takie coś, co spowoduje coś innego, pozostaje przesiedzieć w bunkrze te ostatnie kilka dni, aby w 2012 stawić czola nowym-starym katastrofom.