Każdy widział plakat fruwającego nad lasem UFO, z wielgachnym, białym napisem I Want To Believe. Jak na niezidentyfikowany obiekt, UFO jest na nim zaskakująco wyraźne. Fani latających spodków stworzyli kilka odmian tego plakatu, z różnymi wersjami latającego spodka. Co ciekawe posługując się zdjęciami głównie jednego człowieka. Jak to możliwe, że autorem prawie wszystkich fotek UFO, na których rzeczywiście widać latający spodek jest ten sam człowiek? Okazuje się, że pan ten nie jest autorem ani 2, ani nawet 10, ale około tysiąca zdjęć latających spodków.
Meier jest człowiekiem przed którym skrzynie z tajemnicami nie tylko się otwierają. Jeśli ich nie zauważy gonią go i proszą o otwarcie. Gdzie by się nie udał UFO lata za nim pozując do zdjęć. Ledwo przyjechał do Jerozolimy w latach 60-tych, od razu w jakiejś dziurze odnalazł najstarszą ewangelie. Jak się okazuje nawet ona dotyczyła największej pasji Szwajcara - kosmitów. Z takim parciem na kosmos, w latach 70-tych długo oczekiwane dowody obecności obcych zaczęły sypać się z rękawa. Zdjęcie na zdjęciu zdjęciem pogania, Zdjęcia spodków i ich pilotów, fotki z kosmosu, zdjęcia z podróży w czasie. Rzeczy jakie powinny wstrząsnąć zaślepioną zdogmatyzowaną nauką.
Kiedy dowody trafiły pod lupy ludzi będących najprawdopodobniej na usługach rządu, wszystko okazało się jednym z najbardziej żenujących spektakli w historii ufologii. Narodził się nowy rodzaj sceptycznej perwersji polegający na przypisywaniu elementów latających spodków, przedmiotom z domu Meiera. Poza bombkami, fragmentami półek i ciężarkami, najsympatyczniejszym przykładem były pokrywy do beczek.
Statki które kursowały nad głową Szwajcara pilotowane były przez zastępy Plejadan, których ten znał z imienia i których często gościł. Aby zapewnić swojemu gospodarzowi sławę i pieniądze kosmici zostawiali mu rożne artefakty. Jednym z takich przedmiotów mających dowieść relacją Meiera stała się słynna fotka jednej z kosmitek o imieniu Asket. Problem pojawił się kiedy w osobie Plejadanki rozpoznano tancerkę Michelle Della Fave. Na jaw wyszło, że zdjęcie kosmitki jest kadrem programu The Dean Martin Show, które Meier cyknął na bezczelnego celując aparat wprost w telewizor. Moim ulubionym "dowodem" jest zdjęcie pterodaktyla, którego Meier widział na Ziemi w czasie podroży w czasie. Pech chciał, że mało znana czeska książka autorstwa Zdenka Spinara, została przedrukowana w Stanach pod tytułem Life Before Man. Rzekome zdjęcie pterozaura, okazało się zdjęciem jednej z ilustracji!
Wszystko to, to tylko czubek góry lodowych dowodów, pośród równie przekonujących nagrań audio, próbek metali i proroctw. Meier stworzył dookoła siebie całą religie. Nawet tak kompromitujące doniesienia nie strąciły go z fali ufo-popularności. Aby jakoś z tego wybrnąć, Meier nie ograniczył się jedynie do klasycznej formuły odwracania kota ogonem. Nieszczęsny kot jest tu okręcany na wszystkie możliwe sposoby, tak że dowody podważające prawdomówność Billa okazały się potwierdzać jego słowa.
Kiedy w stodole Meiera odnaleziono niedopalone przez niego zdjęcia latających spodków w postaci modeli leżących na stole, uznano że to UFO było podstawą dla makiet, a nie makiety dla UFO. Pokrywa od beczki jako cześć UFO? Znaczy się że ktoś odebrał telepatyczne przekazy Plejadan o budowie ich statku i na ich podstawie stworzył sobie projekt beczki. Ludzie z telewizji wyglądają jak Plejadanie - ktoś tu próbuje zatuszować prawdę tworząc klony przyjacielskich kosmitek - spisek jest zatem większy niż nam się wydawało. Zakładając nawet, że przedstawione zdjęcia rzeczywiście były sfałszowane - no dobrze, ale pozostałe mogą być przecież prawdziwe!