Z okazji matur poszperałem w swoich roboczych notkach. Znalazłem lezący odłogiem niedokończony wpis o sinusoidzie Juliana Krzyżanowskiego. Być może właśnie się ośmieszam i owy wykres nie jest już częścią lekcji języka polskiego. Za moich czasów w każdym maturalnym bryku czaiło się to straszydło. Zabrzmię teraz jak stary dziad, ale pamiętam jak nauczyciele rysowali te bzdury na tablicach. Czy w ogóle w szkołach są jeszcze tablice? Nie ważne. Sinusoida Krzyżanowskiego to wspaniały przykład zlej nauki. Zamiast dopasować teorię do faktów, fakty dopasowuje się do teorii. Jeśli fakty nie pasują to niech spieprzają. Bez łaski, znajdą się w ich miejsce takie co pasują.
Co w ogóle przedstawia sinusoida Krzyżanowskiego? Pytanie tylko z pozoru głupie, bo ręczę, że zagraniczny maturzysta nie wiedziałby co z tym począć. Są to kolejne epoki literackie, ale gdzie? W Polsce? "Młoda Polska" na wykresie sugeruje Polskę. Ale to nie może być Polska - w Polsce nie było antyku. Problemem są też samo grzbiety fal. Najczęściej mówi się o epokach literackich, rzadziej o światopoglądach epok. Obie są nie do obrony. Dlaczego na sinusoidzie epoki literackiej nie pokrywają się ani z ruchami kulturowymi, ani z okresami w sztuce, ani z nurtami w literaturze, ani z ruchami artystycznymi?
Weźmy dwie sąsiadujące ze sobą w czasie stylistyki: romańską i gotycką. Przy której stoi wiara, a przy której wiedza? Epok, które mogłyby posypać wykres nie ma. Nie ma też tych, których nie dało się jednoznacznie przyporządkować do dolnej lub górnej części wykresu. Kiedy oprzeć się na światopoglądzie z samego wykresu wynikają rzeczy przedziwne. Dlaczego wiedza i rozum jest większa w wieku XVI niż w połowie wieku XIX? Trudno też uwierzyć, aby wiara była równie istotna w średniowieczu i XX wieku. Krzyżanowski wziął coś tak umownego jak epoki i wybrał z nich te pasujące do jego zamysłu. Bazując na stereotypach subiektywnie ponadawał im atrybuty - i przedstawił to w czymś tak ścisłym jak funkcja matematyczna.
Skąd pomysł, że społeczeństwo od stuleci tkwi w jakimś chorym łańcuchu postępujących po sobie fal rozumu i uczuć? Czy to tylko własność Polaków? Czy dałoby się narysować podobny wykres dla epok w kulturze arabskiej? Czy w Chinach wszystkie epoki to też naprzemienny triumf duszy i materii? W istocie to, co ubiera się nam w podręcznikową wiedzę, jest realizacją heglowskiej koncepcji postępu. Julian Krzyżanowski był heglistą. Wierzył w ścieranie się przeciwstawnych idei według praw dialektyki. Heglowska historiozofia została przygarnięta przez marksizm. Sinusoida wpisywała się w jedynie słuszną filozofię, a sowiecki system nauczania zassał ją do swoich celów. W XXI wieku nie ma już ideologicznych pobudek do posługiwania się sinusoidą. Jest to pseudonauka, której bliżej do manipulacji niż uproszczonej prawdy. Tyleż mądrych diagramów nie zmieściło się do programu nauczania, może warto zrobić dla nich miejsce?
Co w ogóle przedstawia sinusoida Krzyżanowskiego? Pytanie tylko z pozoru głupie, bo ręczę, że zagraniczny maturzysta nie wiedziałby co z tym począć. Są to kolejne epoki literackie, ale gdzie? W Polsce? "Młoda Polska" na wykresie sugeruje Polskę. Ale to nie może być Polska - w Polsce nie było antyku. Problemem są też samo grzbiety fal. Najczęściej mówi się o epokach literackich, rzadziej o światopoglądach epok. Obie są nie do obrony. Dlaczego na sinusoidzie epoki literackiej nie pokrywają się ani z ruchami kulturowymi, ani z okresami w sztuce, ani z nurtami w literaturze, ani z ruchami artystycznymi?
Weźmy dwie sąsiadujące ze sobą w czasie stylistyki: romańską i gotycką. Przy której stoi wiara, a przy której wiedza? Epok, które mogłyby posypać wykres nie ma. Nie ma też tych, których nie dało się jednoznacznie przyporządkować do dolnej lub górnej części wykresu. Kiedy oprzeć się na światopoglądzie z samego wykresu wynikają rzeczy przedziwne. Dlaczego wiedza i rozum jest większa w wieku XVI niż w połowie wieku XIX? Trudno też uwierzyć, aby wiara była równie istotna w średniowieczu i XX wieku. Krzyżanowski wziął coś tak umownego jak epoki i wybrał z nich te pasujące do jego zamysłu. Bazując na stereotypach subiektywnie ponadawał im atrybuty - i przedstawił to w czymś tak ścisłym jak funkcja matematyczna.
Skąd pomysł, że społeczeństwo od stuleci tkwi w jakimś chorym łańcuchu postępujących po sobie fal rozumu i uczuć? Czy to tylko własność Polaków? Czy dałoby się narysować podobny wykres dla epok w kulturze arabskiej? Czy w Chinach wszystkie epoki to też naprzemienny triumf duszy i materii? W istocie to, co ubiera się nam w podręcznikową wiedzę, jest realizacją heglowskiej koncepcji postępu. Julian Krzyżanowski był heglistą. Wierzył w ścieranie się przeciwstawnych idei według praw dialektyki. Heglowska historiozofia została przygarnięta przez marksizm. Sinusoida wpisywała się w jedynie słuszną filozofię, a sowiecki system nauczania zassał ją do swoich celów. W XXI wieku nie ma już ideologicznych pobudek do posługiwania się sinusoidą. Jest to pseudonauka, której bliżej do manipulacji niż uproszczonej prawdy. Tyleż mądrych diagramów nie zmieściło się do programu nauczania, może warto zrobić dla nich miejsce?