Leczenie gejostwa

Michał Łaszczyk - 02 kwietnia

Cały XX wiek to gejzer pomysłów na to jak wyleczyć homoseksualistów z ich obrzydliwej przypadłości. Lekarstwa doszukiwano się w kastracji, przepłukiwaniu pęcherza oraz w masażu prostaty. Ten ostatni miał zniszczyć w odbycie komórki homoseksualne i zastąpić je zdrowymi, heteroseksualnymi. Jeden z ojców endokrynologii Eugen Steinach własnoręcznie kierował operacją transplantacji jąder siedmiu homoseksualistów, wymieniając ich zwyrodniałe organy jądrami heteroseksualnych dawców. Gejom to jednak nie pomogło. Leczenie przeniesiono na bardziej wyrafinowany poziom - poziom umysłu.

Pałeczkę przejęli psychoanalitycy, ale również inni specjaliści mieli coś do powiedzenia. Praktykowano proste warunkowanie polegające na rażeniu prądem za podniecenie scenami homoerotycznymi. Metodę tę zastosowano po raz pierwszy w roku 1935 na Uniwersytecie Nowojorskim, zaś jej stosowanie osiągnęło apogeum w latach 60. i na początku lat 70. Pozytywne wygaszenie miało oduczyć pacjentów lubieżnych skłonności. Kiedy tylko pozwolili sobie na erekcję na widok nagich panów, drażniono ich prądem w nadgarstki lub bezpośrednio w penisa. Bez efektów. Wiele źródeł twierdzi, iż homoseksualizm leczono przy pomocy ECT - terapii elektrowstrząsowej, a więc poprzez przepuszczanie prądu bezpośrednio przez głowę pacjenta. Znane są tylko pojedyncze przypadki stosowania ECT w leczeniu homoseksualizmu. Nawet wtedy homoseksualizm był tylko jedną z wielu przesłanek  do stosowania elektrowstrząsów. Nie był jednak przesłanką najważniejszą.

leczenie gejów

Chyba jedynym przypadkiem, kiedy terapia zakończyła się całkowitym sukcesem, były poczynania doktora Owensby. Na początku lat 40-tych XX wieku opublikował wyniki swoich badań na temat szokowych dawek pentetrazolu (metrazolu), środka powodującym potworne konwulsje ciała. Okazało się, że pentetrazol wykazywał stuprocentową skuteczność leczenia z homoseksualizmu. Po jednym takim zabiegu, nie było już takich którzy nadal twierdziliby, że są homoseksualistami. Gdyby Owensby chciał zamienić gejów i lesbijki w nietoperze, myślę, że wszyscy upieraliby się, że są nietoperzami byle tylko uniknąć kolejnej dawki.

Wydaje się niemożliwe, aby po takich doświadczeniach ktoś jeszcze chciał leczyć homoseksualizm - nic bardziej mylnego. Oręża do walki z pedalstwem w Polsce dostarcza modlitewna grupa "Pascha". Jest jedną z bardziej liberalnych wspólnot tego typu. W większości naszych grup modlitewnych po coming outcie smagano by nas kijami, zaś "Pascha" wyciąga rękę i próbuje leczyć. Za mało we mnie gejostwa by zgłosić akces do grupy, ale zapoznałem się z lekturami jakie polecają. Nigdy nie wiadomo kiedy dopadnie nas wirus homoseksualizmu, warto się zaszczepić. Treść tych książek to mieszanka Biblii z psychoanalizą. "Podróż ku pełni męskości" Alana Medingera to przykład typowej terapii reparatywnej, z przewijającą się przez całą książkę frazą "Ciało i Krew Jezusa Chrystusa". Najlepszą metodą wyleczenia, jest według autora porzucenie typowo gejowskich zainteresowań sztuką i zastąpienie ich graniem w piłkę, naprawianiem dachu i innymi męskimi zajęciami. 60 lat temu Arthur Guy Mathews przekonywał Amerykanów, że lesbijkę można wyleczyć robiąc jej modną fryzurę i ucząc się malować. Mathews zwykł zresztą nazywać homoseksualizm "bombą atomową zrzuconą na Amerykę przez Stalina". Książka Medingera przepełniona jest natomiast stereotypowymi przykładami ról kobiet i mężczyzn. Opowiastkami z Biblii jak Aron orał wołami ziemię, a jego kobieta ocierała mu pot z czoła, tudzież jak Michajasz wykuwał miecze z brązu dla swoich towarzyszy. Te przykłady akurat wymyśliłem, ale dobrze oddają ducha tego dziela.

Kluczową lekturą dla przyszłego ex-geja jest chyba "Wyjść na prostą" Richarda Cohena. Co "Pascha" przemilcza? Kogo firmuje na swej stronie? Mimo, że terapia stworzona przez Cohena należy do podstawowych narzędzi "Paschy", Cohen nie jest żadnym terapeutą. W Stanach nie wolno posługiwać mu się tym tytułem, więc sam siebie określa jako "trenera". W 2002 roku Cohen został usunięty z American Counseling Association za szereg nadużyć. Jednym z 6 oficjalnych powodów było zaspokajanie własnych potrzeb kosztem swoich klientów. Wykorzystywał ich zaufanie do promocji własnych produktów, a także zmuszał do bezpłatnej pracy w swej fundacji. Ciekawe, że kiedy Cohen przyleciał do Polski, przestał być trenerem.. Zaczął tytułować się psychoterapeutą. W naszym kraju Cohen przedstawiany jest jako przyjaciel homoseksualistów, jednak kiedy ACA wydaliło go ze swoich szeregów, nazwał ich "gejowskim klubem". Jak rozumiem "gejowski klub" to w jego ustach najgorszy z epitetów. W polskim przekładzie wstęp do "Wyjść na prostą" napisał biskup Zbigniew Kiemikowski, jednak w oryginale jego autorką jest Laura Schlessinger. Znienawidzona przez środowiska LGBT, za co odwdzięczyła się, nazywając homoseksualistów "dewiantami" i "błędami natury". Trudno powiedzieć jak wyzdrowienie z homoseksualizmu wyobraża sobie Cohen, skoro wiadomo, że nie ma tu mowy o jakimkolwiek wyleczeniu. Cohen poleca przedziwną metodę zwaną bioenergetyką - hasło te jest dowodem, jak gówniana jest polska Wikipedia.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

16 komentarze

  1. Zamiast czytać wziąłbyś coś na konwulsje, albo niewielką dawkę prądu... Ale na serio zapomniałeś dodać czegoś o więzieniach i szpitalach psychiatrycznych, to dopiero jest ciekawy wątek walki z tą zarazą, którego ofiarą padł m. in. Oscar Wilde (więzienie i ciężkie roboty złamały mu życie i karierę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi przypomina historię Alana Turinga - genialnego matematyka i jednego z ojców współczesnej informatyki, któremu zawdzięczamy m.in. rozpracowanie Enigmy. Co prawda nie wylądował w więzieniu, ale popełnił samobójstwo po kastracji chemicznej, bo w brytyjskich arystokratycznych łbach nie mogło się pomieścić, że profesor może kochać mężczyznę z klasy robotniczej.

      Usuń
  2. To jest zadziwiające, że kogokolwiek to obchodzi. Mnie to naprawdę zwisa i powiewa, kto z kim, dopóki nikt nie woła o pomoc. A jeszcze że kogoś to obchodzi tak bardzo...

    "Wzmocnienie negatywne miało oduczyć pacjentów lubieżnych skłonności." Raczej "wygaszenie pozytywne" - "wzmocnienie negatywne" byłoby w przypadku stosowania przykrego bodźca przy nie wykazywaniu pożądanego zachowania. Tak tylko, dla ścisłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak autor dobrze napisał: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wzmocnienie_negatywne

      Usuń
    2. Wzmocnienie negatywne w sensie kary. Generalnie Strzyga ma chyba racje, bardziej pasuje pozytywne wygaszenie, niż negatywne wzmocnienie. Jeszcze raz to sprawdzę i ewentualnie poprawie.

      Usuń
  3. Warto pamiętać o akademickim papierku pt. "Is homophobia associated with homosexual arousal": http://www.landman-psychology.com/Homophobia%20Associated%20with%20Homosexual%20Arousal.pdf

    Parafrazując podsumowanie, które przeczytałem na jednym z polskich blogów: Wszyscy mężczyźni twierdzili, że homoseksualne filmy erotyczne ich nie podniecają. Ale tylko w przypadku homofobów ich penisy wskazywały co innego.

    OdpowiedzUsuń
  4. To dobra notka, żeby wkleić pod nią stary artykuł z Polityki (z 2005 roku)

    Jedną z okładek „Newsweeka” z 1998 r. zdobiła para Anne i John Paulk,
    małżeństwo, którego niezwykłą historię opisano wewnątrz. On eksgej, ona
    ekslesbijka ? opowiadali, jak udało im się wyjść z homoseksualizmu
    dzięki pomocy organizacji religijnej Exodus International, propagującej
    skuteczne leczenie tej dewiacji. Poznali się dzięki Exodusowi parę lat
    wcześniej, a po zmianie orientacji zawarli udany związek. Artykuł
    stanowił część wielkiej kampanii prasowej, której celem było przekonanie
    gejów i lesbijek, że jeśli podejmą leczenie wspierane żarliwą wiarą i
    modlitwą, to wrócą do normalnego społeczeństwa, gdzie spełnią się jako
    szczęśliwi małżonkowie i rodzice.
    W dwa lata później John Paulk stał się bohaterem innej gazety: „Southern
    Voice” opisał i zilustrował fotografiami jego udaną zabawę w znanym
    waszyngtońskim klubie gejowskim. John był już wówczas jednym z liderów
    Exodusu, autorem propagandowej książki „Nie bałem się zmienić: niezwykła
    historia człowieka, który pokonał homoseksualizm”.
    Politolog z De Paul University w Chicago Mark E. Pietrzyk prześledził
    życiorysy wielu liderów ruchu „byłych gejów”, czyli osób, które przeszły
    tzw. terapię naprawczą w celu zmiany orientacji z homo na
    heteroseksualną.
    Colin Cook przyznał się do kontaktów homoseksualnych z gejami,
    poszukującymi zmiany orientacji seksualnej. Były to masaże,
    przeprowadzane nago ? rzekomo po to, aby stępić wrażliwość na uroki
    męskiego ciała. W tym samym terapeutycznym celu oglądano wspólnie
    homoseksualną pornografię.
    John Smid twierdził, że został w pełni uleczony, żyje w zwyczajnym
    małżeństwie z kobietą, ale miewa seksualne fantazje o mężczyznach. Jak
    walczy z tymi pokusami? Podczas telewizyjnego wywiadu wskazał na złotą
    ścianę ze słowami: „Chcę wierzyć, że ta ściana jest niebieska.
    Powtarzam: jest niebieska, jest niebieska... Wtedy słyszę głos Pana:
    „ Masz rację, John, jest niebieska”. Tak samo z bożą pomocą przezwyciężam
    pokusy”.
    Dwaj założyciele Exodusu Gary Cooper i Michael Burkee w pewnym momencie
    porzucili zarówno organizację, jak i swoje żony. Zamieszkali razem i
    żyli w trwałym związku aż do śmierci Gary’ego.
    Liderzy ruchu byłych gejów sami przyznają, że jeśli u niektórych
    aktywność homoseksualna wygasa, to nie na skutek zastąpienia jej popędem
    heteroseksualnym, tylko w wyniku tłumienia pragnień, połączonego
    najczęściej z euforią religijną. Ale popęd seksualny ? potrzeba tak
    naturalna i niezbywalna jak potrzeba snu i jedzenia ? prędzej czy
    później wygrywa z silną wolą i religijną żarliwością. Większość z
    nielicznych "uleczonych" najdalej po dwóch latach wracała do aktywności
    homoseksualnej niezależnie od zastosowanej metody „naprawy”.

    OdpowiedzUsuń
  5. to działa jak wahadło, skoro kiedyś wychylono je mocno w jedną stronę teraz wychyla się w drugą....

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie da się zmienić orientacji homoseksualnej. Można ją zagłuszać, wypierać z siebie oraz siebie i otoczenie oszukiwać, że jest inaczej. Tylko jak długo, jak skutecznie, w jakim celu i za jaką cenę? Powtarzam, za jaką cenę??? Prawda i tak zawsze zwycięży. Nie warto wmawiać, że gej będzie hetero, bo nie będzie. Lepiej dorosnąć do akceptacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orientacja może mieć "dynamiczny charakter" choćby u kobiet. Są kobiety które 3 albo 4 razy zmieniają swoją orientacje w przeciągu swojego życia. Przeskakują na skali Kinseya z 0 do 6, wracają do 0 aby ponownie wskoczyć na 6. W przeciwieństwie do homoseksualizmu u mężczyzn, homoseksualizm u kobiet raczej nie jest osadzony genetycznie i wydaje się być prawie w całości determinowany przez środowisko. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja w której osoby trzecie dyktują innym ich orientacje i zmuszają je do jej zmiany jest chora i skandaliczna

      Usuń
  7. A co, jeżeli rzekomy homoseksualista jest tak naprawdę biseksualistą? Tylko zachowania homoseksualne zostały mu wpojone przez propagującą homoseksualizm kulturę? W warunkach jeszcze XIX-wiecznych byłby przykładnym heterykiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam "kultury propagującej homoseksualizm", na pewno takiej nie ma ani na Zachodzie, ani nie grozi nam w Polsce. Poza tym, to biseksualista powinien decydować, z którą płcią się wiąże, a nie społeczeństwo.

      Usuń
    2. I z tą "przykładnością" to bym dyskutował. O ile każdy ma jakieś problemy w związku (także heterycy, także geje), to już nieheteronormatywni w heteronormatywnych związkach mają jeszcze większe problemy. Chwała im za to, jeśli po ich śmierci okaże się, że sobie poradzili. Gorzej, jeśli po drodze były podejrzenia, stres, kłótnie, krzywdy, zdrada i rozpad rodziny (a co jeśli były już dzieci?). Czy dla chwili (być może wcale nie pozornego) szczęścia rodziny warto zaryzykować? Czy mam wzbudzać sobie egoistyczne ambicje ("jestem hetero"), których najprawdopodobniej nie dotrzymam? Znów powtórzę: decyzja powinna należeć nie do społeczeństwa (metodą "tego ci nie wolno"), lecz do jednostki (przy zakładaniu rodziny pełną świadomość powinna mieć jednak także płeć przeciwna, żeby wiedziała, co jej grozi).

      Usuń
  8. W pierwszej kolejności nie rozumiem po co w ogóle leczyć z homoseksualizmu. Jeżeli jest to "wrodzone" to nic na to nie poradzimy. Jeżeli jest efektem świadomego wyboru, to nie widzę powodu by cokolwiek robić. Gdyby bowiem rzeczywiście homoseksualizm był jednostkową fanaberią, to dziwi brak takiego świętoszkowego gniewu wobec palenia papierosów, picia alkoholu i kupowania samochodów palących astronomiczne ilości paliwa.;) Jest wręcz przeciwnie, każda inicjatywa wymierzona w palenie papierosów, lub kopcące automobile nazywana jest zamachem na wolność i w ogóle złem. Swoją drogą, kto tu myśli tylko o seksie i traktuje to jako zwierzęcą fizjologię, "cywilizacyjno-śmierciowi', z ich uznaniem życia seksualnego jako wyboru jednostki dążącej do własnego szczęścia (przy poszanowaniu prawa do szczęścia innych), czy 'życiowcy' dla których homoseksualizm jest zły bo nie daje dzieci, przez co jest nienaturalny a jedyną funkcją seksu jest reprodukcja?

    Pozdrawiam,
    Baribal

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak się tylko pochwalę, że zainspirowałeś mnie tym tekstem do spisania w Wikipedii odpowiedniejszego znaczenia pojęcia bioenergetyka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry artykuł, lubię poczytać czasami o historii. Ciekawe czy tak faktycznie było

    OdpowiedzUsuń