Dzięki nowemu "Westworld" wiem, że nadaję się już tylko do "Korony królów". Tylko tam nadążam jeszcze z fabułą. Nie mniej finałowa scena z Westworld narobiła mi w głowie bigosu. Raj stworzony dla robotów okazał się łąką. Ludzie idący do nieba zawsze lądują na łące. Zupełnie jakby naszą cywilizacje stworzyły krowy albo koniki polne. Dlaczego szczytem naszych marzeń jest akurat łąka? Na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się prosta. Raj który widzimy w Westworld to połączenie indiańskiej krainy wiecznych łowów (happy hunting ground) z chrześcijańską ikonografią nieba. To jednak wciąż nie odpowiada na pytanie, skąd wzięła się ta pieprzona łąka?
Ewolucjoniści mają na to łatwe wytłumaczenie (np. tu i tu). Nasza obsesja łąki wynika z naszej afrykańskiej przeszłości. Łąka to w istocie sawanna, pierwotne i optymalne siedlisko człowieka. Wśród niskich traw łatwiej dostrzec lwa. Otwarte przestrzenie zapewniają poczucie bezpieczeństwa, gdyż na rozległym terenie trudniej nas zaskoczyć. Od zawsze ceniliśmy proste w eksploracji łąkowe klimaty. Jak uniwersalne są te zamiłowania pokazał projekt People's Choice. Dwaj rosyjscy artyści Vitaly Komar i Alexander Melamid przetestowali gusta ludzi z różnych zakątków Ziemi. Pod lupę poszli mieszkańcy tak różnych miejsc jak Chiny, Islandia, Kenia, Ukraina czy Turcja. Podsuwano ludziom różne obrazki, aby wybrali ich zdaniem najmilsze. Skoro o tym wspominam wiadomo, że wygrały sielskie, zielone plenery.
Czy to zamyka sprawę? Raczej nie. Nie doceniamy wpływu zachodniej kultury na resztę świata. W 2001 roku na setkach milionów monitorów zagościła Idylla, słynna tapeta Windowsa XP. Jest to zielone wzgórze pokryte trawą. Za jednym zamachem wepchnęliśmy łąkę przed oczy miliarda ludzi. Mamy potężne acz subtelne narzędzia wpływania na upodobania innych. Fajnie, że słowiańskie niebo - wyraj - było jakimś tam ogrodem. Niestety ale nim o tym Słowianie powiedzieli, byli już od stuleci drenowani przez kulturę chrześcijańską. Skażenia zachodnimi wyobrażeniami są wszechobecne.
Antropolodzy lubią terminy ze słowem orbis. Jednym z nich jest orbis alius - tamten świat. Wiara w życie pozagrobowe jest raczej powszechna. Nie jest jednak prawdą, że w tej części świata marzeniem każdego nieboszczyka jest łąka. Raj przybierał różne formy. Była łąka ale była też wyspa, dom otoczony murem i szczyty gór. Im dalej od Europy, tym wizje orbis alius stają się bardziej egzotyczne. Religijne wizje przybierają formy lokalnej flory i fauny. Trudno oczekiwać od żyjących na Grenlandii Inuitów aby ich niebo przypominało sawannę. Na Bliskim Wschodzie pomysł na łąkę miał sens. Taka wizja raju ciągnie się od Egipcjan (Pola Jaru) przez Greków (Pola Elizejskie), aż po Arabów (Ogrody Dżanna). Jednak dopiero chrześcijanie roznieśli miłość do łąki po całym świecie. Łąkowa estetyka jest dziś tak powszechna jak zmywarki, co nie znaczy, że obie ciągną się za nami od czasów sawanny.