Jeśli chodzi o TOK FM, po tym jak do "Radiowej Akademii Nauk" zaproszono Marcina Mizerę opowiadającego o kosmitach, myślałem że nic mnie już nie zaskoczy. A jednak! W Nowy Rok słuchaczy przywitała astrolożka. Pani opowiadała o miłosnych perspektywach dla rożnych znaków zodiaku. Tak dokładnie to nie wiem o czym opowiadała, bo od pewnego czasu obserwuję u siebie blokadę ezoteryczną. W momencie kiedy pada zwrot "dobry czas dla Koziorożców", mój umysł odcina bodźce słuchowe (podobnie działają na mnie cytaty z Biblii).
Wracając do tematu, zastanawiam się czy pomysłodawcy takich wywiadów są świadomi, że astrolodzy wpisują sobie owe wizyty do CV, a ich klienci traktują je jako rekomendacje? W dodatku media obchodzą się z astrologami wyjątkowo milusińsko. Prowadzący "Niedzielę filozofów" Tomasz Stawiszyński, chyba swój chłop (patrz wywiady z Tekieli i Prokopiukiem), kiedy tylko do studia włazi mu astrolog, spiłowuje sobie wszystkie zęby, ustawia przed nim klęcznik i przyjmuje nabożną postawę. Szubrawa postać na dwóch nogach jaką jest autor tego bloga nie przestrzega oczywiście tych konwenansów. Astrolodzy wiele miejsca poświęcają temu, z którym znakiem nasz znak zodiaku stworzy harmonijny związek, natomiast bardzo mało miejsca poświęcają dowodom, iż tak w istocie się dzieje. A wystarczyłoby gdzieś (np. w Anglii i Walii), wziąć trochę małżeństw (powiedzmy 10 milionów) i po datach urodzeń małżonków sprawdzić, czy jakieś znaki zodiaku preferują się bardziej od innych. Masz ci los, już ktoś to zrobił - David Voas w roku 2008. I jak myślicie? Czy lwy rzeczywiście lecą na baranów?
Wracając do tematu, zastanawiam się czy pomysłodawcy takich wywiadów są świadomi, że astrolodzy wpisują sobie owe wizyty do CV, a ich klienci traktują je jako rekomendacje? W dodatku media obchodzą się z astrologami wyjątkowo milusińsko. Prowadzący "Niedzielę filozofów" Tomasz Stawiszyński, chyba swój chłop (patrz wywiady z Tekieli i Prokopiukiem), kiedy tylko do studia włazi mu astrolog, spiłowuje sobie wszystkie zęby, ustawia przed nim klęcznik i przyjmuje nabożną postawę. Szubrawa postać na dwóch nogach jaką jest autor tego bloga nie przestrzega oczywiście tych konwenansów. Astrolodzy wiele miejsca poświęcają temu, z którym znakiem nasz znak zodiaku stworzy harmonijny związek, natomiast bardzo mało miejsca poświęcają dowodom, iż tak w istocie się dzieje. A wystarczyłoby gdzieś (np. w Anglii i Walii), wziąć trochę małżeństw (powiedzmy 10 milionów) i po datach urodzeń małżonków sprawdzić, czy jakieś znaki zodiaku preferują się bardziej od innych. Masz ci los, już ktoś to zrobił - David Voas w roku 2008. I jak myślicie? Czy lwy rzeczywiście lecą na baranów?
Voas wykorzystał najświeższy wówczas brytyjski spis powszechny z 2001. W tak dużej próbie, gdyby np. Lwy wybierały Barany choćby ułamek częściej niż inne znaki, dałoby to wielotysięczne odchylenie od średniej i dowód, że data urodzenia ma jakieś znaczenie przy doborze partnera. Voas myślał, że rozwiązanie tej zagadki zajmie mu 15 minut. Co prawda wynik pojawił się po 15 minutach, ale był na tyle zaskakujący, że wyjaśnienie go zajęło mu kilka tygodni. Wyliczenia pokazały bardzo małą, ale znaczącą skłonność ludzi do zawierania małżeństw z osobami tego samego znaku co one. W Anglii i Wali mieliśmy 22,1 tysięcy par tego samego znaku więcej, niż należałoby tego oczekiwać przy całkowicie losowym rozkładzie. Co prawda horoskopy partnerskie nigdy nie przedstawiały nam tego w taki sposób, nie mniej wypadałoby napisać - kurza twarz!
Czyżby Astromaria miała racje? Czy znak zodiaku rzeczywiście ma znaczenie? No nic, zostaje przeprosic Panią Marię, skasować bloga, spalić komputer, a jego popiołami posypać sobie głowę. Voas przyjrzał się jednak sprawie dokładniej. Okazało się, że o wyniku decyduje nie tyle znak zodiaku, co konkretny dzień. Okazało się, że liczba małżeństw w których mąż i żona urodzili się tego samego dnia roku, jest o 41% wyższa niż oczekiwano. Na chwilę odstawiam kanister z benzyną od kompa i czytałam dalej. Formularze były zwykle wypełniane przez jednego członka gospodarstwa domowego, nie zawsze z należytą uwagą. Bez wątpienia, wiele osób wpisało z rozpędu swoją datę urodzenia w rubrykę współmałżonka. Wiemy to, bo ten sam błąd pojawiał się w rubryce płeć, przez co blisko jedenastu tysiącom osób przydzielono płeć partnera. Co więcej, pary które urodziły się w ten sam dzień, zwykle urodziły się pierwszego dnia danego miesiąca. Okazuje się, że w UK najwięcej ludzi rodzi się pierwszego. Najwięcej ludzi urodziło się 1 stycznia, następnie 1 lipca itd. Niegdyś, kiedy dokładna data urodzenia była nieznana, wybierano datę 1 stycznia. Nadreprezentacja pozostałych pierwszych dni miesiąca wynika z zastosowanej w spisie metodologii - kiedy data urodzenia jest nieczytelna lub nie wpisana (0,5% ankiet), przydziela się datę z automatu: dzień pierwszy plus losowy miesiąc. To wystarczyło aby połączyć ze sobą te same znaki zodiaku. Po uwzględnieniu poprawek wszelka korelacja wyparowała. Żaden znak zodiaku nie ma żadnych preferencji, nasz dobór jest absolutnie losowy, nie ma w tym żadnej zasady. Barany i mój komputer mogą odetchnąć z ulgą.
Czyżby Astromaria miała racje? Czy znak zodiaku rzeczywiście ma znaczenie? No nic, zostaje przeprosic Panią Marię, skasować bloga, spalić komputer, a jego popiołami posypać sobie głowę. Voas przyjrzał się jednak sprawie dokładniej. Okazało się, że o wyniku decyduje nie tyle znak zodiaku, co konkretny dzień. Okazało się, że liczba małżeństw w których mąż i żona urodzili się tego samego dnia roku, jest o 41% wyższa niż oczekiwano. Na chwilę odstawiam kanister z benzyną od kompa i czytałam dalej. Formularze były zwykle wypełniane przez jednego członka gospodarstwa domowego, nie zawsze z należytą uwagą. Bez wątpienia, wiele osób wpisało z rozpędu swoją datę urodzenia w rubrykę współmałżonka. Wiemy to, bo ten sam błąd pojawiał się w rubryce płeć, przez co blisko jedenastu tysiącom osób przydzielono płeć partnera. Co więcej, pary które urodziły się w ten sam dzień, zwykle urodziły się pierwszego dnia danego miesiąca. Okazuje się, że w UK najwięcej ludzi rodzi się pierwszego. Najwięcej ludzi urodziło się 1 stycznia, następnie 1 lipca itd. Niegdyś, kiedy dokładna data urodzenia była nieznana, wybierano datę 1 stycznia. Nadreprezentacja pozostałych pierwszych dni miesiąca wynika z zastosowanej w spisie metodologii - kiedy data urodzenia jest nieczytelna lub nie wpisana (0,5% ankiet), przydziela się datę z automatu: dzień pierwszy plus losowy miesiąc. To wystarczyło aby połączyć ze sobą te same znaki zodiaku. Po uwzględnieniu poprawek wszelka korelacja wyparowała. Żaden znak zodiaku nie ma żadnych preferencji, nasz dobór jest absolutnie losowy, nie ma w tym żadnej zasady. Barany i mój komputer mogą odetchnąć z ulgą.