Kiedy starsi, wspaniale wykształceni ludzie piszą o postrprawdzie, zwykle odnoszą się do twittów Donalda Trumpa. W ich mniemaniu postprawda to fałszywe informacje, którymi tryska się nam w twarz. Istnieje nawet moda na różne poradniki, jak nie dać się takim fake newsom. Fraza "how to spot fake news" wypluwa na youtube 19 milionów filmów. Jeśli na każdą rosyjską manipulacje przypada 100 filmów jak z nią walczyć, to chyba nie jest tak źle. Nie zadowalamy się nieprawdą. Jest dokładnie odwrotnie. Dzisiejsze czasy charakteryzuje obsesja na punkcie autentyczności. Badacze kultury ostro spenetrowali ten temat już 30 lat temu. Ludzie są dziś tak opętani prawdziwością, że sama prawda nie wytrzymuje tego tempa. Potrzebujemy rzeczy bardziej realnych niż sama rzeczywistość. Dobrze widać to w filmach porno.
Świat pornosów był niegdyś prosty. Amerykanie oglądali ambitne, francuskie kino myśląc że to porno. W tym czasie Polacy rozkochali się w niemieckich komediach z wąsatymi harpaganami. Wraz z pojawieniem się internetu zaczęliśmy oglądać bardziej to co chcemy, niż to co jest. Kiedy mogliśmy wybierać, najchętniej wybieraliśmy podobnych do nas. Profesjonalne acz udające orgazmy aktorki przegrały z ciemnymi, nieostrymi filmami kręconymi po okolicznych domach. Fraza "amatorskie" na wiele lat skradła nasze serca. Serca i inne organy. Dzięki "internetom" badacze porno dostali w dłonie twarde narzędzia badawcze. Trendy w tej branży śledzić można między innymi na erotycznym odpowiedniku google - pornmdedzie. (Oczywiście wchodzę tam tylko w celach badawczych). Dzięki pornmdedzie dokładnie wiemy jakich filmów szukają miłośnicy nagiego piękna. Słowo "amatorki" kilka lat temu zsunęło się z pierwszego miejsca. Wciąż trzyma się w pierwszej dziesiątce, ale to jedynie cień dawnej sławy. Nieprofesjonalne produkcje przegrały z filmami, które miały zalety filmów amatorskich, nie mając jednocześnie ich wad. Były to filmy pozornie prawdziwe.
Istnieje wiele projektów osadzonych w tym pozornie prawdziwym świecie. Może to być szpital, gdzie lekarze i pielęgniarki baraszkują z pacjentkami, pod okiem ukrytych kamer. Mogą to być nagrania z samochodu instruktora jazdy, któremu trafiają się same piękne i jurne kursantki. Miejsca zawsze wyglądają naturalnie, nie przypominają filmowych planów. Za kręcenie filmu odpowiada ich główny bohater. Widz musi czuć, że nie nie ma tam żadnej ekipy filmowej. Panie są wyjątkowo urodziwe i otwarte, jak na przypadkowe klientki taksówek. Panowie filmujący swój uliczny podryw często trafiają na gwiazdy porno. Widzowie muszą przymknąć na to oko. Dostają za to filmy o cechach amatorskich grane przez "profesjonalistki". Udawane castingi, na których znane w branży aktorki pozorują na naiwne postronne dziewczyny, to istota postprawdy. To świat w którym dla rozrywki naginamy zasady. Nadawca udaje, że to prawda, a my udajemy że w to wierzymy. Dla chwili przyjemności udajemy sami przed sobą, iż wszystko to wydarzyło się naprawdę.
Stylizowanie rzeczy nierealnych na prawdziwe sięga daleko poza porno. Jak wyglądają dziś horrory? Są to głównie filmy w stylu found footage: nagrania podszywające się pod dokument, kręcone z reki lub z kamer rozstawionych przez bohatera. W filmach z serii Paranormal Activity pojawiają się nawet daty, miejsca oraz informacje, że wszystko to wydarzyło się naprawdę. Kiedyś było to nie do pomyślenia, dziś nikogo to nie oburza. Zresztą to nie tylko horrory. Cała telewizyjna rozrywka jest dziś jednym, wielkim paradokumentem. Mniej lub bardziej wyreżyserowane widowiska, mają dostarczyć prawdziwych emocji. Youtuberzy którzy tłumaczą nam jak nie dać się oszukać, sami są mistrzami w poprawianiu rzeczywistości. Bo nikt nie chce kłamać (chyba, że w słusznej sprawie). Wszyscy chcą za to dopieszczać i uatrakcyjniać. Na samym końcu dostajemy gwiazdę porno udającą przypadkową dziewczynę i twitty Donalda Trumpa.
4 komentarze
są jeszcze pornosy z donaldem trampem... https://www.youtube.com/watch?v=GN2jTQ0oFw8
OdpowiedzUsuńWie ktoś jak się nazywa ta laska z pierwszego zdjęcia co siedzi na tej kanapie?
OdpowiedzUsuńAva Dalush.... tak koledzy mi powiedzieli.
UsuńMasz rację, cały czas ten sam mechanizm - "Nadawca udaje, że to prawda, a my udajemy że w to wierzymy. Dla chwili przyjemności udajemy sami przed sobą, iż wszystko to wydarzyło się naprawdę." - normalnie jak o polskiej polityce i o tym co tam wygadują nabzdyczywszy się aby dodać sobie powagi.
OdpowiedzUsuń