W komentarzu do notki o Emilcinie wywołano został jeszcze jeden przypadek UFO. Nie mam za wiele do roboty, a zatem niech stracę. Są to zdjęcia ze stycznia 2006 wykonane w miejscowości Zdany. Sama relacja nie jest interesująca - kilku kolesi jedzie samochodem, widzi UFO i cyka parę fotek. UFO miało doprowadzić do wyłączenia się w ich samochodzie całej elektryki, dziwnym trafem przed tym paraliżem uchował się jednak aparat. Zdjęcia z miejsca okrzyknięto sensacją ze względu na ich szczegółowość. Nie są to rozmazane światła, pikseloza, mogąca być samolotem, balonem metrologicznym, ptakiem czy szybko lecącym owadem. Jak w mordę jeża kopanego latający spodek. Zdany, to też opus magnum Roberta Bernatowicza, który wszystkich niedowiarków oskarża o zazdrość - bo on ma fajne zdjęcia, a inni co najwyżej rozmazane plamy.
Kiedy już sceptycy otrzepali sobie ziemię z kolan, po tym jak padli rażeni tym materiału dowodowego przystąpiono do oględzin. Pierwsze co nasuwało się na myśl, to dwie połączone ze sobą miski. Ekipa Nautilusa po wykonaniu "ekspertyz" wykluczyła jednak takie wyjaśnienie. Obalającą miski ekspertyzą było po prostu podrzucanie podobnych misek do góry i robienie im zdjęć, Nautilusowi się to nie udało, wszystkim na świecie się udaje, im nie, no trudno.
Do Zdanów zawitali goście z Łotwy z organizacji Necton Laboratory (szkoda, że strona nie wyświetla się po angielsku), którym od razu udało się przy pomocy misek spreparować prawie identyczne zdjęcia. Niepochlebnie na temat zdjęć wypowiedział się także znany w środowisku polskiej ufologii Mariusz Fryckowski, który jako jeden z nielicznych miał dostęp do oryginałów fotografii. Według niego dane exif zdjęć nie zgadzały się z relacją świadków. Cień na oficjalną wersje zdarzeń rzuciła także chmura kondensacyjna samolotu widoczna na zdjęciach. Co gorsze, w UFO (w dalszej części tekstu nazywane miskami) prawdopodobnie odbija się ziemia, zaś gdyby miski były wysoko powinniśmy widzieć w nich w większości niebo.
W wyjaśnianiu latających misek niezbędnym zabiegiem jest sięgnięcie do źródła tych pierdół. Dokładnie kto pierwszy ujawnił jaką historię, na łamach jakiego pisma. Dla przykładu jeszcze lepsze zdjęcia i filmy z Meksyku czy Ameryki Południowej pochodzą zwykle od brukowców, które są współudziałowcami wydarzeń, które same opisują. Zdany również posiadały swojego medialnego patrona - znany i ceniony dziennik "Fakt". Na przełomie 2005 i 2006 roku "Fakt" raczył swych czytelników całą kosmiczną odyseją. Kosmici pojawili się w Zdanach już w numerze grudniowym. Na początku 12 stycznia podgrzano atmosferę "najlepszym na świecie zdjęciem UFO", a więc dokładnie tymi fotkami, o które toczy się spór. Dwa tygodnie później w kolejnym artykule mieszkańcy spod Zdan chodzą po wsi opętani wizją zemsty, zaopatrzeni w pochodnie i siekiery szukają kosmitów. Finisz zaś to już prawdziwa bomba, luty 2006 "pierwsze w świecie zdjęcia wnętrza UFO". Wiele w tej sprawie rozjaśnia, zapewne czysty przypadek, iż autor zdjęć fruwających misek jest znajomym, czy tam nawet sąsiadem, dziennikarza piszącego te wszystkie bzdury. Kilka lat temu, rozmawiałem z człowiek twierdzącym że mieszka we wsi niedaleko Zdan i ponoć słynne zdjęcia były tam od samego początku przedmiotem kpin.
Do Zdanów zawitali goście z Łotwy z organizacji Necton Laboratory (szkoda, że strona nie wyświetla się po angielsku), którym od razu udało się przy pomocy misek spreparować prawie identyczne zdjęcia. Niepochlebnie na temat zdjęć wypowiedział się także znany w środowisku polskiej ufologii Mariusz Fryckowski, który jako jeden z nielicznych miał dostęp do oryginałów fotografii. Według niego dane exif zdjęć nie zgadzały się z relacją świadków. Cień na oficjalną wersje zdarzeń rzuciła także chmura kondensacyjna samolotu widoczna na zdjęciach. Co gorsze, w UFO (w dalszej części tekstu nazywane miskami) prawdopodobnie odbija się ziemia, zaś gdyby miski były wysoko powinniśmy widzieć w nich w większości niebo.
W wyjaśnianiu latających misek niezbędnym zabiegiem jest sięgnięcie do źródła tych pierdół. Dokładnie kto pierwszy ujawnił jaką historię, na łamach jakiego pisma. Dla przykładu jeszcze lepsze zdjęcia i filmy z Meksyku czy Ameryki Południowej pochodzą zwykle od brukowców, które są współudziałowcami wydarzeń, które same opisują. Zdany również posiadały swojego medialnego patrona - znany i ceniony dziennik "Fakt". Na przełomie 2005 i 2006 roku "Fakt" raczył swych czytelników całą kosmiczną odyseją. Kosmici pojawili się w Zdanach już w numerze grudniowym. Na początku 12 stycznia podgrzano atmosferę "najlepszym na świecie zdjęciem UFO", a więc dokładnie tymi fotkami, o które toczy się spór. Dwa tygodnie później w kolejnym artykule mieszkańcy spod Zdan chodzą po wsi opętani wizją zemsty, zaopatrzeni w pochodnie i siekiery szukają kosmitów. Finisz zaś to już prawdziwa bomba, luty 2006 "pierwsze w świecie zdjęcia wnętrza UFO". Wiele w tej sprawie rozjaśnia, zapewne czysty przypadek, iż autor zdjęć fruwających misek jest znajomym, czy tam nawet sąsiadem, dziennikarza piszącego te wszystkie bzdury. Kilka lat temu, rozmawiałem z człowiek twierdzącym że mieszka we wsi niedaleko Zdan i ponoć słynne zdjęcia były tam od samego początku przedmiotem kpin.
Na deser rozstrzygający głos zabiorze autorytet. O Zdanach wypowiedział się... Krzysztof Jackowski. Jasnowidz idzie w swych przepowiedniach tropem Nostradamusa, jako że ciężko znaleźć w tych słowach jakikolwiek sens. Seansem obowiązkowym dla fanów Krzyśka jest jednak drugi film, gdzie Krzysiu rozstrzyga na temat jeszcze innych zdjęć latających misek. Wpierw przepowiada, że na zdjęciach, które zaraz zobaczy będzie zakonnica, a tu bach, UFO. Polecam obejrzeć jak wybrnął z tego Krzysiu.
18 komentarze
Jak dla mnie latające psie miski ze Zdanów to koronny dowód na to, że specjaliści od UFO rodem z "Fundacji Nautilus" mają nie tylko nierówno pod sufitem, ale i uciekają się do stosunkowo głupich i prymitywnych metod.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno - czy są dostępne te zdjąćka z Nectona? Coś ich znaleźć nie mogę.
OdpowiedzUsuńJa też nie mogłem, w końcu znalazłem na jakimś forum: [1] [2] [3]
OdpowiedzUsuń[1] niemal toczka w toczkę. Robert "Psia Micha" Bernatowicz jakoś to wyjaśnił?
OdpowiedzUsuńSą grupy ludzi, którzy potrzebują sensacyjnych i wręcz nieprawdopodobnych opowieści. Wierzą w ich realność, jak pierwsi widzowie seansu filmu braci Lumière L' Arrivée d'un train a la Ciotat. Ich poczucie realności było tak wielkie, że uciekali z pierwszych rzędów w obawie, że znajdą się pod żelaznymi kolami parowej machiny. Inni mieli świadomość, że to tylko złudzenie... ruchoma fotografia.
OdpowiedzUsuńWyznawcy UFO należą do widzów z pierwszych rzędów, a braci Lumière zastępują mniej lub bardziej pomysłowi manipulatorzy.
http://www.youtube.com/watch?v=2rdBJJKcrJw
Opowieść o uciekających z kina widzach to najprawdopodobniej mit. Trwają spory co do tego, czy taka reakcja miała miejsce, historycy kina w to wątpią. Angielska wiki sytuuje tą opowieść jako legendę miejską, zaś grzebanie na ten temat w necie utwierdza raczej w powątpiewaniu. Technika ruchomych obrazów była już wówczas znana, zaś jakoś obrazu i sprzęt którym go wyświetlano dość prymitywna. Raczej nieprawdopodobne jest aby zdrowe oczy nie dostrzegły, iż jest to jedynie obraz rzutowany na płaską powierzchnie. Na temat takowego incydentu milczą ówczesne kroniki policyjny, żadnego incydentu, nikt nie zanotował żadnej paniki. Poza tym nie róbmy z XIX wiecznych ludzi idiotów, film w końcu nie był wyświetlany w budynkach taboru kolejowego.
OdpowiedzUsuńEeee Panie autorze, kiedy jakiś poważny temat ?
OdpowiedzUsuńNa przykład sceptyczne podejście do niektórych zagadnień współczesnej nauki, uważam to za ciekawszy temat niż zajmowanie się miskami sklejonymi taśmą. Jako trochę fotograf, trochę grafik stwierdzam, że te zdjęcia wykonała osoba dobrze znająca się na rzeczy ;)
Ja tak ogólnie na temat blogaska, jeśli można.
OdpowiedzUsuńMiło się czyta, jednak mierzi mnie troszkę brak źródeł. Podajesz często ciekawe informacje i niestety czytelnik może je brać tylko na wiarę. Blog zyskałby na tym, gdybyś w każdy tekst upychał jak najwięcej odnośników.
No, wracam do czytania archiwalnych notek.
Jak to się stało, że jeszcze nic nie było na blogu o opaskach Power Balance (w sumie już trochę musztarda po obiedzie)?
OdpowiedzUsuńChoć forma tej strony jest możliwie najluźniejsza, rzeczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby niektóre sformułowania pozamieniać w linki. Ok, od tej pory zwrócę na ta większą uwagę. Opaski zaś wydają się już przegadane przegadane. Z zasady staram się unikać tematów o których wiem, że są poruszane przez kolegów i koleżanki.
OdpowiedzUsuńBardzo atakujesz sprawę Zdanów i wypisujesz bzdury typu "Jackowski spodziewał się zakonnicy na zdjęciu a tu : UFO". Dobrze obejrzyj ten film z Jackowskim a następnie myśl co piszesz. Podajesz jakieś niesprawdzone informacje o łotewskiej stronie www, na której rzekomo są zdjęcia testów z "latającymi miskami", szkoda tylko że strona www jak napisałeś nie jest napisana w języku angielskim co z pewnością pozwoliłoby łatwiej odszukać owe zdjęcia misek. Artykuł napisany niechlujnie a podane w nim informacje są chyba wyssane z palca.
OdpowiedzUsuńOd kiedy zwolennicy takich historyjek jak Zdany są uczuleni na "informacje niesprawdzone i wyssane z palca"? Toż to wasz żywioł! Powinniście się w tym czuć jak ryby w wodzie! :) Nie ważne czy ta strona wyświetla się po angielsku czy nie. Nie ważne kim są ci ludzie, dla mnie mogą być to dzieciaki z koszalińskiego podwórka - ważne że, sklejenie i sfotografowanie misek w powietrzu nie jest niemożliwe tak jak to twierdziła FN.
OdpowiedzUsuńWidać ,ze nie znasz nikogo kto się tym interesuje na poważnie
OdpowiedzUsuńPanie m.łaszczyk zbuduj, rzuć i zrób zdjęcie ,zobaczymy co potrafisz.
Bo w wypisywaniu pierdół to jest się pierwszym ale żeby rzeczowo czemuś zaprzeczyć.
Trzeba było odrazu napisać ,że jest to Venus i sprawa byłaby załatwiona
Jestem tego samego zdania, niech autor zapozna się dokładnie z tą "mało ciekawą historią" bo zdjęcia zdjęciami ale cała otoczka jest może i bardziej istotna, niech weźmie 2 metrowe sklejone miski(nie wiem gdzie miałby je kupić i po co autor zdjęć miałby się bawić w mistyfikację skoro żadnych profitów z tego nie miał a jedynie mógł mieć problemy, tu kłania się brak znajomości sytuacji autora tekstu- Panowie jechali do domu publicznego i raczej nie chcieli żeby ktoś o tym wiedział )i nich wykona z nimi serię fotek takich jak w Zdanach(fotki ze strony łotewskiej dla każdego człowieka z mózgiem są potwierdzeniem tego że te ze Zdanów są nie możliwe do zrobienia zużyciem misek bo podobne nie znaczy takie same!!! i potwierdzeniem ich autentyczności),to że jakiś "szanowany ufolog" wypowiedział się na ich temat negatywnie to żaden dowód, bo szanowny autor powinien mieć świadomość że w środowisku ufologów też istnieje zawiść i zazdrość i jeden drugiego chętnie opluje i co do cholery do rzeczy mają smugi kondensacyjne z samolotu, dla mnie nie został obalony żaden argument mówiący za.....
UsuńWidać dwoje ludzi w tych miseczkach odbitych, idą sobie w lewo :)
OdpowiedzUsuńano widać, na drugim zdjęciu, a na pierwszym dwie osoby stoją twarzą do misek !
OdpowiedzUsuńPanowie, nie zachowujmy się jak ludzie którzy w dwóch pikselach na niebie rozpoznają pozaziemską technologię. Ja tam widzę ziemię, niebo i może drzewo. Widok ludzi i to w która stronę są obróceni to już nasza wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńNajciekawsze że bardzo krytyczną analizę tego przypadku przeprowadzają użytkownicy nautilusowego forum, gdzie zaglądam. Ostatnim newsem jest szacunek wielkości obiektu na podstawie wysokości drzewa i równania zwierciadła kulistego. Dyskusja jest na tyle żywa, że zaczęła się w niej odzywać ekipa fundacji, a paru oponentów, ostrzejszych w wypowiedziach, zostało już zbanowanych.
OdpowiedzUsuń