Niszczycielska moc dziecięcej wyobraźni

Michał Łaszczyk - 10 lipca

"Kochanie, spójrz teraz na mnie i powiedz prawdę! Jesteś pewny, że tak było!?" Co począć z dziecięcymi historyjkami? Czy traktować je poważnie? Dziecięca wyobraźnia już nie raz uzbrajała tłumy w widły i pochodnie. Wybuch masowej histerii nie obejdzie się bez iskry głupoty. Jednak lont tej bomby zwykle skręca się z dziecięcych opowieści. Polowania na czarownice w Salem rozpętała historyjka 9-letniej Betty i 11-letniej Abigail. Do pogromu kieleckiego doprowadziła zaś opowiastka 8-letniego Henryka. Dobro dzieci to świetny pretekst aby przełączyć się w tryb żądnego krwi motłochu. 

Jest kraj, który w kwestiach debilnych paranoi nigdy nie zawodzi. W latach 80. Ameryką zawładnęła obsesja na punkcie satanistów wykorzystujących dzieci. Posiadanie dziecka skrzywdzonego przez satanistów stało się modne. Każde nocne moczenie, brak apetytu i problemy z matematyką tłumaczono uczestnictwem dzieciaka w satanistycznych orgiach. Krzywdy wyrządzone przez satanistów były dobrym alibi dla bycia chujowym rodzicem. Cała Ameryka tropiła więc wyznawców szatana. Szukali, znajdowali i skazywali, choć nigdy ich tak naprawdę nie było. Sataniści nie pozostawiali po sobie najmniejszych śladów. Kluczowe były zatem wspomnienia maluchów. Najmocniej dostali po tyłkach ich odwieczni wrogowie - nauczyciele.

wyobraźnia dzieci

W 1983 dzieci z przedszkola w Kalifornii oskarżyły pracowników tej placówki, o zmuszanie ich do seksu w satanistycznych rytuałach. Dzieci utrzymywały, że działo się to w czasie lotów balonem, a wśród gwałcicieli wskazały Chucka Norrisa. Maluchy miały być spuszczane w toaletach, po czym rurami trafiały do tajnych pomieszczeń pod przedszkolem. Pod koniec lat 80. głos zabrały dzieciaki z przedszkola Betsy i Boba Kelly. Czterolatki zarzekały się, iż zostały zgwałcone przy pomocy noży, w specjalnych salach pokrytych kałem i moczem. Boba skazano na wielokrotne dożywocie. Został całkowicie uniewinniony dopiero w roku 1997.

W 1991 o rytualne wykorzystywanie dzieci oskarżono Dalea Akiki. Dale cierpiał na rzadką chorobę genetyczną. Miał mocno zniekształconą twarz, co czyniło go łatwym celem. Maluchy przysięgały, że Dale zmuszał je do jedzenia kału i gwałcił je w tajnym pokoju. Widziały jak zabił słonia i żyrafę, a następnie wypił ich krew. Po 9 miesiącach aresztu oczyszczono go z zarzutów. Ofiarą zeznań trzylatków padło małżeństwo Fran i Dana Kelller, prowadzących żłobek w Texasie. Według dzieci, Fran i Dan odprawiali na nich tajemnicze rytuały. Na ich oczach ćwiartowali ciała niemowląt, a raz zastrzelili przy nich mężczyznę i pocięli go piłą. Maluchy wyznały, że wywieziono je do Meksyku, gdzie gwałcili je tamtejsi żołnierze. Kellerów uniewinniono dopiero po odsiedzeniu kilkunastu lat. W zeszłym roku przyznano im 3 mln dolarów odszkodowania.

Macie zatarg z dzieckiem sąsiada i obleciał was strach? W kraju nad Wisłą wredny bachor nie będzie miał tak łatwo. Polskie sądy generalnie nie posiłkują się zeznaniami dzieci poniżej 13 roku życia. Polskie prawo słusznie zakłada, że dzieci nie są wiarygodnym źródłem. Przede wszystkim dzieci nie rozumieją konsekwencji swoich kłamstw. Łatwiej też zasugerować im odpowiedź. Uważa się, że większość z satanistycznych wątków pochodziła od psychologów, którzy nieświadomie reżyserowali ich zeznania.

Istnieje też inne, głębsze wyjaśnienie tego co wydarzyło się w USA. Pokazał je Richard Beck w książce We Believe the Children. Tropienie satanistów zbiegło się z małą rewolucją obyczajową. W latach 70. kobiety coraz chętniej rezygnowały z prac domowych na rzecz kariery zawodowej. Wiązało się to z pozostawieniem dzieci w żłobkach i przedszkolach. Wcześniej nie wyobrażano sobie zostawiania dzieci pod opieką obcych. Zjawisko czarnych mszy z udziałem dzieci było na rękę konserwatywnej kontrrewolucji. "Patrzcie! Oto co dzieje się, kiedy matka zaniedbuje swoje obowiązki!". W Polsce takie myślenie wciąż ma swoich zwolenników. Czy z tej perspektywy mityczny porywacz pedofil i powracająca jak bumerang potworna opiekunka, nie wyglądają tak jakoś... satanistycznie?

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

3 komentarze

  1. Techniki przesłuchiwania tych dzieci też robiły wrażenie - na wiele odpowiedzi dzieci były naprowadzane, albo sugerowano im co powinny powiedzieć (czy wręcz wyśmiewano albo nazywano głupimi , jeżeli nie mówiły tego, co powinny). W jednym przypadku policja szukając informacji wysłała list pytający rodziców wprost, czy dzieci były molestowane, co oczywiście tworzyło jeszcze lepszy klimat do wpychania dzieciom fałszywych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprowadzanie świadka na jedynie słuszne zeznania zdarzało się i zdarza często i przede wszystkim jednak dotyczyło i dotyczy osób dorosłych.

      Usuń
  2. Bardzo dobry tekst. Jak zwykle pan Michał pokazuje ciekawe mechanizmy kierujące masowym zidioceniem społeczeństwa. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń