Płaskoziemcy dokuczają dinozaurom

Michał Łaszczyk - 12 sierpnia

Podziwiam płaskoziemców. Ich wierzenia są tak kuriozalne, tak niemożliwe do pogodzenia z czymkolwiek, że utrzymanie ich wymaga nadludzkich operacji myślowych. Płaskoziemcy są albo geniuszami, albo..., nie no, muszą być geniuszami. Człekopodobny duch stworzył im świat i podyktował książkę (zwaną Biblią), którą przyjmują bez najmniejszych zastrzeżeń. Problem w tym, że kiedy przyjmujemy ją bez zastrzeżeń, pojawiają się liczne zastrzeżenia w stosunku do reszty świata. Jeśli Ziemia jest nieruchomym dyskiem stworzonym kilka tysięcy lat temu, to świat nie ma sensu. Płaskoziemcy mając do wyboru 1) Biblia nie ma sensu 2) Świat nie ma sensu - wybrali opcje numer 2.

Każdy kto dołączy do nich na facebooku, w ramach pakietu startowego dostaje książkę "Płaska Ziemia – ukrywana prawda". Z niej dowiemy się, że wszystko co kiedyś miało miejsce, tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło. Prawie nic się nie wydarzyło, bo nie mogło, skoro świat ma 6000 lat. Płaskoziemcy jednym ruchem wyrzucili do śmieci całą prehistorię. Kasując ją na masową skalę przy okazji wsadzili do niszczarki ogon dinozaura. Dinozaur i tak powinien się cieszyć, bo przynajmniej to wyjaśnili. Nasza rodzima kultura ceramiki wstęgowej nie miała tego szczęścia. Wymazali ją z historii bez jednego słowa, jak tysiące, setki tysięcy rzeczy i zjawisk starszych niż 6000 lat.

dinozaury i płaskoziemcy

Autor 'Płaskiej Ziemi - ukrytej prawdy" zaczyna od tego, że dinozaury wymyślono nim je odkryto. Zaproponowany w 1841 termin "dinozaur" wyprzedzać miał jakiekolwiek skamieniałości. W rzeczywistości kolekcjonowano je już w XVI wieku. Nie uważano ich jednak za resztki dawnych organizmów. Za Arystotelesem sądzono, że to twory samej Ziemi. W XVII wieku  niepokój wśród teologów wywołały skamieniałe, wymarłe amonity. Ich istnienie zaprzeczało religijnej narracji. Ta zakładała, że od czasów genesis gatunków ani nie ubywa, ani nie przybywa. W XVIII wieku znano już zasadę następstwa gatunkowego, Badacze potrafili przypisać warstwy skał do konkretnych skamieniałości. Tak w 1831 rozpoznano "Erę gadów". Wcześniej opisano szkielety m.in pterodaktyla (1784), mozazaura (1808), ichtiozaura (1811), plezjozaura (1821), iguanodona (1822) i megalozaura (1824).

Zdaniem płaskoziemców najlepszym argumentem za nieistnieniem dinozaurów jest ich elitarność. Może zacytuję: "Czemu zwykli ludzie nie potykają się o kości dinozaurów kopiąc w ogrodzie"? "Dlaczego odkrywcami dinozaurów są zazwyczaj paleontolodzy, a nie bezstronni ludzie"? "Czemu wystawiane są jedynie kopie szkieletów, a oryginały ukrywa w skarbcach pod kluczem, gdzie mają do nich dostęp jedynie naukowcy"? "Dlaczego nie udostępnia się kości tyranozaura niezależnym badaczom"? Czemu Janusz miałby sobie nie poradzić z badaniem dinozaurów (to już moje)? I tak wkraczamy w świat kultu amatora, filaru naszych czasów. Kilka lat temu przyjęło się określenie - kultura wernakularna. Pracownia Prostej Polszczyzny miałaby w tym miejscu wiele do powiedzenia. Ja pozostanę przy przysłówkach "amatorska" bądź "nieprofesjonalna". Kultura amatorska niepodzielnie dzieli i rządzi na youtube. Każdemu wydaje się, że zna się na wszystkim. Nie mając pojęcia jak coś wykonać, kręcimy filmiki z poradami dla innych. Podczas sobotniej rozkminy ludzie obalają  prawa biologii i fizyki. Płaskoziemcy są tego skrajnym przykładem.

dinozaury i płaska ziemia

Kultura nieprofesjonalna zdominowała sferę zjawisk paranormalnych. Czemu poszukiwacze Wielkiej Stopy nie mieliby jej odkryć? Przecież mają kapelusze i siatki na motyle jak "prawdziwi" biolodzy, a ci odkrywają nowe gatunki. Czemu grono nastolatków nie miałoby udowodnić istnienia duchów w nawiedzonym domu? Mają przecież różne mierniki, które pikają i pokazują jakieś cyferki, jak u "prawdziwych" naukowców. Czemu płaskoziemca ma sobie nie poradzić z kształtem planety? Ma przecież poziomicę, oczy, chłopski rozum i internet. Sednem kultury wernakularnej (już niech będzie) jest moc drzemiąca w Januszu. Wystarczy sznurek, kawałek linijki i drżyjcie uniwersytety!  Płaskoziemcy nie potrafią znaleźć dinozaurów więc te nie istnieją. W dodatku skoro Biblia o nich nie mówi, to nawet nie muszą szukać. Według płaskoziemców szkielety dinozaurów to mieszanka kości "krokodyli, legwanów, żyraf, kangurów, strusi i delfinów". Tak jakby któryś płaskoziemca potrafił odróżnić kości krokodyla i kangura.

Mamy zatem rozkochanie się w biblijnej wizji świata i umiłowanie amatora. Pozostaje jeszcze zamiłowanie do spisków. Według podręcznika dla płaskoziemców "Epokę lodowcową" i "Park Jurajski" nakręcili masoni. Wszystkie telewizje nadające programy o dinozaurach, National Geographic, Discovery - wszystko to masoni "Mit o dinozaurach" jest anty-chrześcijańskim wymysłem stworzonym aby odciągnąć ludzi od Boga. Zacytuję: "idea dinozaurów sugeruje, że niedoskonały Bóg musiał długo myśleć nim stworzył człowieka". Skoro dinozaury żyły kilkaset milionów lat, a ludzie tylko kilkaset tysięcy, to czyj jest Bóg, nasz czy dinozaurów?

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

12 komentarze

  1. Świat przecież jest płaski. Rincewind nawet był za krawędzią zanim tam postawili Antarktydę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu mamy problem. Rincewind był przedstawicielem Uniwersytetu, a przecież wiadomo, że uniwersytetom nie można ufać.

      Jeśli więc Rincewind jako przedstawiciel Uniwersytetu mówi, że Ziemia jest płaska, to jedyna logiczna konkluzja musi być taka, że kłamie a Ziemia ma kształt kuli (co notabene od dawna wiedzą już Omianie, którzy wyczytali to ze swojej świętej księgi :-P )

      Usuń
    2. Rincewind nie był przedstawicielem Uniwersytetu, on był przez Uniwersytet szykanowany, wyrzucony bez dyplomu! Dopiero dużo później mu tam dali fuchę, właśnie dlatego, że znał prawdę i chcieli go tak przekupić.

      Usuń
  2. Przerażające jest to, że żarcik, rozpropagowany przez rozrastającą się sieć, został zaadoptowany przez sprawnych intelektualnie inaczej, jako równoprawna wizja świata. Wczesny trolling zamiast mema, stworzył kolejną nawiedzoną grupę społeczną. Trochę śmieszno, bardziej straszno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wciąż totalny margines. Na największej fejsbukowej grupie w Polsce, płaskoziemcami jest chyba tylko administrator i moderatorzy. Reszta ludzi zapisuje się tam by cisnąć z nich bekę. Na polskim youtubie takich ludzi jak Sanjaya z Lechii i kanał gr8deals2do też jest garstka.

      Usuń
  3. Ciekawe, ja uważam amatorską kulturę nauki za to, co mnie osobiście doprowadziło do wykonywanego zawodu - naukowca (mam na to papier i cały zespół zachowań). Jako dziecko i nastolatek robiłem doświadczenia z książeczek Sękowskiego, zaczytywałem się w najróżniejszych poradnikach dla majsterkowiczów, tłumaczących zasadę działania motorka elektrycznego, opisujących jak zrobić elektromagnes albo własny kompas. Robiłem obliczenia aerodynamiki do konstruowanych rakiet. Chodziłem szukać skamieniałości z książeczkami o amonitach w ręku, własnoręcznie odnajdowałem w piaskowcach fliszu karpackiego szkieleciki ryb, hodowałem gąsienice, które przepoczwarczały się w motyle i tak dalej i tak dalej. Poznałem przy tym tuziny amatorów wszelkiego kalibru - bardzo ich szanuję i bardzo o nich ciepło myślę.

    To wszystko to jest właśnie amatorska kultura naukowa, ale opierająca się na chęci do nauki, ciekawości świata. Płaskoziemcy itp. są ideologami, których nie interesuje nauka czy świat, ale "udowodnienie" swoich przyjętych a priori racji. My się możemy śmiać z zabierania poziomicy do samolotu, ale to jest po prostu stunt reklamowy wymierzony w konkretny target; ta osoba nie była zainteresowana zaobserwowaniem jakiegoś efektu fizycznego (w przeciwieństwie do tej, która puszczała wodę z kranu w samolotowej toalecie, żeby zobaczyć efekt Coriolisa). To jest kultura n i e u c t w a.

    Chęć do poznawania świata, nawet amatorska i nawet jeśli wychodzi z pozycji kontestacyjnych czy rewolucyjnych często kończy się włączeniem do mainstreamu naukowego.

    Natomiast kultura nieuctwa wbrew swoim deklaracjom nie polega na samodzielnym myśleniu, tylko na ideologii, więc idąc po linii najmniejszego oporu skupia się na podważaniu autorytetu nauki jako takiej, niedopuszczaniu do jakiejkolwiek dyskusji: wypowiedzi, które nie pasują, po prostu się usuwa, naukowców etykietkuje i tak dalej. Co się stanie, jeśli jakaś osoba odpowie na argument kreacjonistów że owszem, ona w ogródku znajduje amonity, bo akurat mieszka w takim miejscu? Myślicie, że ktoś z tym poglądem będzie dyskutował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy opisujesz swoją przeszłość masz na myśli social science. Tymczasem bawienie się w biologa i szukanie różnych gatunków ptaków to nie to samo co bawienie się w biologa i nawoływanie w lesie Wielkiej Stopy. Do tego pierwszego pasuję "amatorska kultura naukowa" ale do tego drugiego już nie. To drugie to bardziej parodia nauki, krzywe zwierciadło, czy jak woli Marcin z bloga "Mitologii Współczesnej" jej cień. Założenie sobie amatorskiej stacji meteorologicznej może prowadzić do profesjonalnej nauki, natomiast chodzenie z termometrem po strychu aby znaleźć demona ją od niej odciąga. W zasadzie ze wszystkim się z tobą zgadzam, poza tym, że można zaobserwować efekt Coriolisa spuszczając wodę w toalecie :)

      Usuń
  4. Jeśli ktoś jest dostatecznym ignorantem, aby być biblijnym kreacjonistą młodej ziemi, to czemu nie miał by być przy okazji płaskoziemcą?

    To o czym piszesz, nazwałbym raczej Kulturą Dyletancką lub Ignorancką i jest to nieco poszerzony społecznie kult chłopka-roztropka, co to swoje wie i ma chłopski rozum, którym jak coś wymyśli, to da się to zrozumieć.

    ps. Nie wiem jak długą masz kolejkę planowanych wpisów, ale podrzucam temat "targeted indywidual" - ludzie przekonani, że są wyjątkowi, ponad cały matriks i w związku z tym system próbuje ich zniszczyć. Zarazem twierdzą, że ktoś wszczepił im chipa i kontroluje ich zachowanie, jak i prowadzą aktywną działalność ujawniania tego wszystkiego, i nie widać aby system im w tym jakoś przeszkadzał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam żadnej kolejki. Mam dużo nie dokończonych tekstów w roboczych, więc albo w nich grzebie albo jadę z nowymi. Temat "targeted indywidual" rzeczywiście fajny, wrzucam go do roboczych.

      Usuń
  5. Zdaje się, że pierwszym znanym w sieci płaskoziemcem i negacjonistą dinozaurów nie był żaden chrześcijanin, tylko "jogin" Eric Dubay.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pionierzy płaskiej Ziemi z XIX wieku rekrutowali się z protestanckich fundamentalistów. Współcześni rzeczywiście wyznają egzotyczną mieszankę Biblii i hinduskiej duchowości.

      Usuń
  6. Wyżej srasz niż dupę masz. Kwintesencja uniesionej brody powyżej w komentarzach. Niema nic bardziej ignoranckiego niż bycie samozwańczym naukowcem. Poziom skromności i nad wyraz uniesionego ego to cecha charakterystyczna rasowych ciot. Nauka to ciągłe podważanie teorii i nauk które są znane dotychczas. Skoro jakiś pryszczaty, garbaty chudzielec bez znajomych i z kompleksami może powiedzieć na forum, że ma kwalifikacje na naukowca bo hodował glisty i ma papier to czym różni się od tak zwanego płaskoziemcy. Mnie się podoba, że ludzie mają chęć badania podrzuconych pod nos faktów i mitów na które całe społeczeństwa tylko przytaknęły. Bujanie w abstrakcji to nie byle jaka cecha i należy ją szanować. Ogrom naukowców tkwi w miejscu bo przyjęli sobie nauki które im narzucono i tylko błądzą.

    OdpowiedzUsuń