Badacze Biblii

Michał Łaszczyk - 25 marca

Język uczy nas, że to, co ładne musi być dobre. Zachować się brzydko to zachować się źle. W konsekwencji disnejowskie bohaterki mają piękne twarze, a czarnym charakterom pozostają paskudne mordy. Połączenie dobrego z ładnym jest tak mocne, że fałszuje rzeczywistość. Kiedy do 26-letniej siostry Faustyny przychodzi Jezus, okazuje się seksownym, białym mężczyzną o uwodzicielskim spojrzeniu. Bo przecież Chrystus nie mógł być brzydkim, będąc dobrym!

Wspólnoty językowe to tak naprawdę osobne światy. W naukach o kulturze od lat 80. nazywamy je światami myślowymi. Biblijnym światem myślowym jest starożytny Bliski Wschód. Już nawet wierzący przyznają, że Pismo Święte jest zlepkiem przekazów krążących po tamtych terenach od wieków. „Badanie” Biblii oparte na czytaniu polskiego przekładu już nie wystarczy. Możecie nauczyć się księgi Hioba na pamięć, ale nie zrozumiecie jej autora. Jego czytelnicy znali wiele podobnych historii. W Egipcie był książę Job (Ajjabu). Podobną historię zawiera grecki mit o królowej Niobe. Mezopotamska legenda o królu Kerecie to dosłownie opowieść o Hiobie, tylko z dodatkową ilością bogów.

badania biblii


Nie zobaczymy świata takim, jakim widzieli go autorzy Biblii, dopóki nie wyjdziemy poza własną kulturę. Obawiam się, że metoda, która do tego prowadzi, nie spodoba się katolikom. Polega na nieustannym przypominaniu sobie kim jesteśmy i jaki jest nasz kulturowy bagaż. Brzmi to jak czarny sen konserwatystów. Dystansowanie się od własnej kultury - toż to prosta droga do gejowskiego klubu!

Obrzydzenie księży profesorów do relatywizmu jest tak wielkie, że nawet Pismo Święte go nie przemogło. Dowodzi tego pewne wydarzenie z 2019 r. Do Polski ze swoją doroczną konferencją przybyli badacze z European Association of Biblical Studies - 350 wystąpień na 98 panelach dyskusyjnych. Impreza nie cieszyła się jednak zainteresowaniem profesorów KULu i papieskich akademii. Ci przyzwyczajeni są do biblijnych konferencji w stylu "Bóg jest miłością". Tymczasem już na pierwszym panelu specjaliści od języka akadyjskiego dowodzili, że w Babilonie wróżono z węży (ofiomancja), które umieszczano pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jakieś skojarzenia? Taka wiedza brzmi jak coś z czego należy się wyspowiadać. 

Jeśli moje złośliwości wydają się mało wiarygodne, wyzłośliwię się ustami szefa Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. "Z pewną rodzaju goryczą powiem, że spodziewałem się szturmu polskich pracowników uczelni o charakterze konfesyjnym, z wydziałów teologicznych. Mogliby zaprezentować tutaj swoje badania w międzynarodowym towarzystwie. Widocznie termin nie odpowiadał" (wywiad tutaj).

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

17 komentarze

  1. "W konsekwencji disnejowskie bohaterki mają piękne twarze, a czarnym charakterom pozostają paskudne mordy."

    Coś w tym chyba musi być - jakiś czas temu oglądałem sobie na youtube jakąś fanowską teorię na temat pięknej i bestii. Nie pamiętam dokładnie jak to szło, ale autor dowodził właśnie (nie odwołując się raczej do wyglądu postaci, tylko do ich charakterów i czynów - ale głowy nie dam), że to Gaston był dobrym bohaterem, a zaklęty w bestię książę tym złym.

    Odnośnie zaś wiedzy biblijnej:

    Gdy utraciłem wiarę, długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego religia judeo-chrześcijańska jest taka wyjątkowa, w sensie: nie posiadająca żadnych wspólnych elementów z innymi religiami (jak to miało miejsce w np. wierzeniach indoeuropejskich).

    Dopiero później zacząłem zdobywać wiedzę która pokazała mi, że obraz tej religii malowany przez nią samą to prostu efekt wielu tysiącleci zmian, i że te wierzenia maja jak najbardziej odpowiedniki i źródła w innych religiach.

    Co mnie jednak najbardziej zdumiało, to że niektórzy wierzący o tym wiedzą i... wogóle się tym zdają nie przejmować. Nie ma to żadnego wpływu na ich wiarę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Religia chrześcijańska nigdy nie była wyjątkowa. Wszystkie religie są takie same. Zawierają te same konstatacje, co do istnienia Boga, pochodzenia człowieka, celu życia na ziemi, którym jest: zbawienie, oświecenie, zjednoczenie z absolutem ( różne nazwy tego samego, przetłumaczone udolnie lub nie, na język polski). Acha jest jeszcze konstatacja istnienia duszy, którą Pan jest we własnej osobie, żyjący w ciele, jakie figuruje w bazie Pesel, jako Arkadiusz Wittbrodt. Zakładają też nieśmiertelność onej duszy– czego ja do końca nie wiem.
      Skoro prawdziwym jest twierdzenie o ewolucyjnym przeobrażaniu się świata, nie jest dziwnym, że pewne elementy, z tak zwanych innych religii, adaptowane są do kolejnych i dodawane są nowe. Tak przebiega każda ewolucja. Chrześcijaństwo to fenomen, jakiejś pierwotnej religii, podobnie zresztą jak wszystkie inne wyznania.
      Jest tu trochę, niczym z samochodami, które już tak się od siebie różnią, że trudno uwierzyć, że miały wspólnego przodka. Nikt jednak nie wątpi w jedność i tożsamość motoryzacji.
      Nie ma zatem paradoksu. Lepiej poinformowani religio-wyznawcy rozumieją jedność wszystkich wierzących i nie porzucają przekonań.
      Co do utraty Pańskiej wiary, to też jest ona pozorna. Panu się zdaje, że ją Pan utracił. W gruncie rzeczy chodzi Panu raczej o zanik zaufania do prawd wiary.
      Niestety. Nadal prawdy wiary kierują Panem, choćby uważał, że przez ich kwestionowanie całkowicie je wyparł ze sfery racjonalnego postępowania. Nadal działają niejako w tle. Tak jak nie przymierzając, niektóre funkcje komputera, o których istnieniu i działaniu użytkownik nie ma pojęcia.
      Pana rzekoma utrata wiary, wynika z pozycji intelektualnej, którą reprezentował np. Einstein, twierdząc: „Ja nie wiem, czym są prawdy wiary”. W domyśle, są to kłamstwa.
      Wyjaśniam: prawdą wiary jest, że „Chrystus chodził po wodzie”. Tę prawdę można się strać wyjaśnić w sposób quasi kartezjański: Miał on nadprzyrodzone umiejętności chodzenia po wodzie, których inni ludzie nie posiadają. Cecha nadprzyrodzoności na tym właśnie polega, że nadaje obiektom rzeczywistym właściwości, których one normalnie nie posiadają.
      Nadprzyrodzoności nie da się wyjaśnić, ponieważ jest ona nadprzyrodzona. Podobnie, jak nie da się wyjaśnić, zrozumieć, nauczyć magii – gdyż jest ona magiczna. Gdyby można było ją wyjaśnić, zrozumieć lub jej się nauczyć, w jakimś Hogwarcie, to oczywiście nie byłaby magią.
      I dalej. Prawdy wiary są to fakty psychiczne. Podobnie zresztą jak to, że teraz czyta Pan ten tekst. Przypuszcza Pan, że ten tekst istnieje, ponieważ fale świetlne z ekranu, via pańskie oczy, docierają do mózgu. Tam wywołują reakcje elektryczno-chemiczne, na poziomie biologicznym ( komórkowym), co jawi się przed Pańską świadomością, jako fakt psychiczny. Proszę zauważyć, że nie ma zasadniczej wiedzy, w sprawie tego, jak zjawiska fizykalne stają się wartością psychiczną.
      Taką samą wartość psychiczną ma stwierdzenie: „ Chrystus chodził po wodzie”. Ono po prostu jest w pańskim mózgu. Jest prawdziwe, podobnie jak słoń, który jest prawdziwy, ponieważ istnieje. Logicznym pytaniem jest – no ale, czy w fizycznej rzeczywistości Chrystus rzeczywiście chadzał po wodzie. Można je zadać, tylko po co !? Dla jedynej istniejącej rzeczywistości, rzeczywistości jaką tylko i wyłącznie Pan postrzega, znajdującej się w Pańskim mózgu, nie ma to żadnego znaczenia.
      Ale się napisałem. Przepraszam. Krócej miało być.

      Usuń
    2. Magia to oszustwo i hochsztaplerka a wiara czyni cuda czyli nic. Więcej nie ma potrzeby pisać.

      Usuń
  2. Ło Matulu,
    Czajniczek Zmartwychwstał. To prawdziwy cud w sam raz na Wielkanoc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Z pewną rodzaju goryczą powiem, że spodziewałem się szturmu polskich pracowników uczelni o charakterze konfesyjnym, z wydziałów teologicznych. "

    Spodziewał się, bo nie znał starego kawału, jak to w jednym przedziale pociagu jedzie ksiądz i rabin. Siedzą i milczą. W koncu jakis pasażer mówi "spodziewałem się jakiejś uczonej dysputy" na co rabin "ja wiem swoje, on wie swoje, co sie bedziemy odzywac.

    Żaden typek w koloratce nie odwazy sie publicznie dyskutowac na temat swoich dogmatow.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie mnie coś podobnego uderzyło przy posłowiu do książki Świderkówny o narodzinach judaizmu. Ksiądz piszący posłowie, wysławia to, że Świderkówna uświadamia znaczenie "Biblii powygnaniowej". A ja, będąc przy parku lekturach i historii starożytnego Izraela, zastanawiam się, co jest "Biblią przedwygnaniową".

    A czytam ludzi często powiązanych z uczelniami religijnymi, mającymi czasem silne przekonania. Ale one im nie przeszkadzają w poszukiwaniu rzeczywistości historycznej, która często okazuje się z Biblią niezgodna. Zresztą i w katolicyzmie jest dość ogólnie przyjęte, że Bóg się objawia w historii -- bez problemu można mówić o "przeczuwaniu prawd" u jednych autorów, a objawianiu się u innych, wszystko to w pewnym procesie historycznym.

    W sensie jednak ogólniejszym, badanie Biblii, tak jak i kreacjonizm vs. darwinizm, pokazują pułapki dyskusji, gdy jedna ze stron odczuwa pokusę fundamentalizmu. Wizja świecka i religijna się rozjeżdżają coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka o historii starożytnego Izraela książce o historii starożytnego Izraela nierówna ;) Po jednej stronie barykady masz tu powstałą w latach 70. i bardzo modną ostatnio szkołę kopenhaską ( https://en.wikipedia.org/wiki/Biblical_minimalism ). Czyli takie restrykcyjne podejście do dowodów przy wyrokowaniu o tamtych czasach. Po drugiej strony tzw. maksymaliści, czyli uniwersytety pod patronatem biskupów, pastorów i rabinów, z tradycyjnym podejściem do badań Biblii. Biblia nie jest dla nich neutralnym źródłem historycznym ale podstawą ich całego życia. Dla nich Mojżesz ciągle jest postacią historyczną, choć nie było rzeczywistości historycznej w której taka postać mogłaby działać. Poza tym minimaliści praktykują postmodernistyczne narzędzia pracy nad tekstem, co jest mało akceptowalne na naszych katolickich wydziałach.

      Usuń
    2. Dobrze widziec reakrywacje czajniczka:) a historycznosc mojzesza to ciekawy temat, byc moze na kolejną notkę na blogu?:) pozdrawiam

      Usuń
  5. PS.
    Kiedyś od pewnego księdza usłyszałem... hm... bodaj o darach "Trzech Królów", że żadnych królów nie było, że to symbol, że tak go uczono w seminarium, ALE -- tu dodawał -- nie należy tego mówić głośno.

    Jak dla mnie może to godzenie wiedzy i poczucia, że o wiedzy nie można mówić głośno (bo co?) jest tu najciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. W Biblii zawarte są też dawne przesądy, elementy myślenia magicznego oraz legendy tworzone ad hoc dla wyjaśnienia jakiejś nazwy czy elementu geograficznego. Ale ponieważ znalazło to się w Biblii, to bardzo ciężko duchownym i wiernym traktować to na zasadzie "wtedy ludzie tak myśleli, ale nie wiedzieli wszystkiego". Stary przesąd oparty o podobieństwo wyglądu lub brzmienia, po umieszczeniu w Biblii staje się informacją, zaś Biblia staje się źródłem poświadczającym, że ten przesąd to prawda. Z tego powstają potem długie wywody "informacja z księgi X jest prawdziwa, wiemy to na podstawie analizy treści zawartych w księgach Z i Y". Ot choćby naiwne etiologie imion kolejnych synów Jakuba i Lei, które wywodzono od tego, że w trakcie wyjścia kolejnego potomka ojciec coś powiedział albo akurat wykonywał czynność.

    A tak w ogóle, witam z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, którym z kolei motywem dla powstania legend jest wyjaśnianie niezrozumiałego świata. Czy jest to bardziej pierwszy czy dziesiąty. Czy jakiś mit ma za zadanie dać grupie korzyści, wskazać konkretne zachowanie jako słuszne/niesłuszne, dać prawo do ziemi określonym ludziom, itp. Takich motywów mogą być setki. Zawsze mówi, że ludzie wymyślili jakąś legendę aby zrozumieć coś tam. A nie że np. napadli sąsiadów, a teraz absurdalnie to tłumaczą. Nie twierdze, że ty Kuba wskazujesz na taką prostą odpowiedź, tak sobie luźno myślę.

      Usuń
    2. Akurat w tym komentarzu miałem na myśli różne głupotki (zebrałem trochę takich przykładów z myślą o jakimś artykule), które wpleciono do opowieści bez większego związku, bo kompilowano różne doniesienia i w tym akurat pojawiła się ta postać. Na przykład wytłumaczenie czemu pewne pole w Lehi nazywa się Szczęka. Ma to analogię do legend na temat nazwy miejscowości - czemu pewna wieś nazywa się Brukalice, czemu inna wieś nazywa się Hola (bo król wybrał się na wycieczkę i w tym miejscu wstrzymał konia, po czym zakrzyknął "Hola! Za daleko zajechaliśmy"). Gdy z takich wyjaśnień wiążących znaną postać z powstaniem czegoś w okolicy kompiluje się wielowątkową opowieść o Twardowskim każącym zrobić coś diabłu, czy o Jagielle sadzącym co kilometr dęby, to jest oczywiste, że mamy tutaj legendy powstałe z niewiedzy miejscowych. Ale w taki sposób skonstruowane są niektóre opowieści biblijne.

      Usuń
  7. Twoje spostrzeżenie, że Biblia jest konglomeratem podań i wierzeń krążących przez (być może) tysiące lat po wschodnim basenie Morza Śródziemnego i okolic odebrałem jako próbę utkania drobnej złośliwostki względem religii Księgi. Cóż, moim zdaniem wyszło coś zupełnie przeciwnego: wykazałeś, że judeochrześcijaństwo mimo wszystko nie jest narzuconym, egzotycznym kultem o niesamowitej zdolności przetrwania i dominowania.
    Zatem pogląd konserwatystów (do którego podchodzę z pewną ostrożnością), że nasza kultura wywodzi się z chrześcijaństwa, które ją kształtowało przez ostatnie tysiąclecie, dostał wzmocnienie z drugiej strony: judeochrześcijaństwo mogło tak głęboko wrosnąć w naszą kulturę, że dziś trudno odróżnić jajko od kury, bo nie było wcale obce, niosło ze sobą przekaz, który ludzie musieli jakoś rozpoznawać i prawem kaduka lub przyzwyczajenia w końcu uznawać za swój.
    Miłego powrotu, mam nadzieję na częstsze wpisy z Twojej strony ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy jest tu jakaś złośliwość względem religii. Ja tylko powielam zarzuty jakie świeccy historycy mają do księży biblistów. No chyba, że ktoś myślał, że Biblia została podyktowana przez Boga. Wtedy to może być rzeczywiście szok.

      Jeśli chodzi o wpływ chrześcijaństwa na kulturę europejską, proponuje dla odmiany poznańskiego socjologa religii Kamila Kaczmarka. Według niego prawie wszystko co odróżnia mieszkańca zachodu od reszty świata, wszystko to ma swoje korzenie w Grecji --> https://www.youtube.com/watch?v=FW9iO5uEFFw Nie wiem czy ma racje, nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałem.

      Usuń
  8. Idealnie ci się to zgrało czasowo z Czarnkiem, który chce podnieśc biblistykę do wyższej rangi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkim, którzy chcą się rozwijać w temacie polecam: https://www.youtube.com/@Marcin.Majewski

    OdpowiedzUsuń