I słowo ciałem się stało

Michał Łaszczyk - 10 grudnia

Głupota przyjaźni się z wieloma zjawiskami. Lubi się z matactwem i nadużyciem, ale to jeszcze nie miłość. W swoim serduszku głupota nosi prawie nikomu nieznanego wybranka. Jest nim mechanizm znany jako proto-ostension. Przedziwne, acz powszechne zjawisko przypisywania sobie zasłyszanych gdzieś historii. O proto-ostension mówimy, kiedy podsłuchana przez nas opowieść wydaje się pochodzić z naszego własnego doświadczenia. Media potrafią zaszczepić w naszej świadomości niemal dowolny obraz. Ciągłe wałkowanie tych samych historii skutkuje tym, że wydają się one realne. Jak wygląda to w praktyce, na przykładzie kosmicznych porywaczy:

proto-ostension

  • Pierwsze znane szerzej spotkanie z kosmitą zawdzięczamy naszemu rodakowi Georgowi Adamskiemu. W 1952 Adamski nawiązał kontakt z pochodzącym z Wenus obcym imieniem Orthon. Orthon wyglądał jak zwyczajny mężczyzna w świecącym dresie. Przekazał Adamskiemu galaktyczne mądrości, a także zabierał go na przejażdżki po kosmosie. Problem w tym, że wszystko to bardzo przypomina fabułę filmu The Day the Earth Stood Still. Filmu który miał premierę zaledwie rok wcześniej, bo w 1951. W filmie kosmita imieniem Klaatu, ubrany dokładnie jak Orthon, głosi przekazy dokładnie takie jak Orthon.
  • Szarzy kosmici z wielkimi oczami pojawili się po raz pierwszy w narracji Barney Hilla. 22 lutego 1964 Barney przypomniał sobie o nich podczas hipnozy. Sprawa Barneia i jego żony odbiła się szerokim echem. Tymczasem zaledwie 12 dni wcześniej w programie telewizyjny The Outer Limits, jego twórcy pokazali wymyślonego przez siebie szarego kosmite, bliźniaczo podobnego do wizji Barneiów.
  • W 1973 roku kosmita odwiedził francuskiego dziennikarza i kierowce rajdowego Claude Vorilhona. Pozaziemska istota objawiła mu przyszłość ludzkości i wyjaśniła nasze pochodzenie. Vorilhon spisał to w książce "Przesłanie od Przybyszów z Kosmosu". Vorilhon przyjął następnie imię Rael i założył nową religię - raelianizm. Przesłanie kosmity jest jednak kopią twórczości francuskiego pisarza Jeana Sendiego. Prawie cała historia jaką Rael usłyszał od kosmity, pochodzi z książek Sendiego. Obecnie ruch raeliański liczy około 20 tysięcy zarejestrowanych wyznawców.
  • Pod koniec lat 90. brytyjski dziennikarz sportowy David Icke rozszyfrował spisek niejakich reptilian. Reptilianie są gadzią odmianą obcych, którym udało się przeniknąć na ziemskie szczyty władzy. Cała ta historia jest kopią popularnego w latach 80. mini-serialu "V". W filmie obcy podszywają się pod ludzi, skrywając swoją morderczą, gadzią naturę, spiskując przeciwko Ziemi. Muszą nosić soczewki, by ich gadzie oczy nie zdradziły ich niecnych zamiarów. Dziś około 12 milionów Amerykanów uważa, że rządzi nami gadzia rasa obcych, przebrana za ludzi.
  • Nim kosmici zaczęli wszczepiać implanty poczekali na film zawierający ten motyw. Dopiero po ukazaniu się Invaders from Mars z 1953 ludzie zaczęli zgłaszać ten problem. Kosmici z wsysaniem ludzi promieniem światła poczekali na książkę Lensmen, opisującą ten proceder. Następnie cierpliwie patrzyli jak serial Star Trek spopularyzował idee wiązki trakcyjnej i dopiero wtedy zaczęli jej używać. Literatura jest praktycznie zawsze o krok przed kosmitami. Seksualne motywy obcych pojawiają się w komiksie Buck Rogers, a dopiero potem w relacjach porwanych. Nawet takie detale jak sterylne wnętrze UFO, wpierw zawitało do literackiej fikcji, a dopiero potem do opowieści porwanych ludzi.
Dlaczego wspomnianym wyżej panom udało się kogokolwiek przekonać? Sukces przyniosły im tzw. socially available scripts (społecznie dostępne skrypty). Gdyby David Icke postawił na żabich, bądź ptasich kosmitów pewnie przepadłby w mrokach historii wariactwa. Tymczasem gadzi motyw kołatał się nam w głowie. Wydawał się bliski i oswojony. Ostatecznie to społeczeństwo wydaje  werdykt co mogło, a co nie mogło się wydarzyć. Użycie rozpoznawalnego skryptu, dziwnej ale znanej historii daje jakieś szanse. Tylko historie już wymyślone i opisane mogą odnieść sukces. W przypadku zjawisk nadnaturalnych, coś musi być wcześniej zmyślone, byśmy mogli uznać to za prawdziwe.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

9 komentarze

  1. Dobre. Stąd tylko krok do zakazania fantastyki, jako mieszającej ludziom w mózgach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jest z widzenie tzw cienistych ludzi. Teraz większość widywanych bytów należy do tego gatunku. Tak samo było z autostopowiczami widmami. Ktoś rozpowszechnił jakąś historię o tym micie, a następnie słynny Nautilus został zalany takimi opowieściami naszych rodaków, którzy mieli okazję przewieźć autem jakiegoś ducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zjawisko to jest równie częste u zwyklaków co u szurów. Nie chciałem jednak już tego drążyć. Zauważyłem, że fragmenty w których jestem sceptyczny wobec własnych (czytelników) poglądów nie są zbyt popularne ;)

      Usuń
    2. Panie Michale, proszę się nie uginać. Ja rozumiem, że celem nadrzędnym każdego bloga jest popularność, ale na Thora!, nie za wszelką cenę.

      Usuń
  3. Prawie wszystkie wpisy na tutejszym blogu sa naukowo udowodnionymi tezami, ze ogromna wiekszosc ludzi to debile.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tymi porwaniami przez kosmitów, to czytałem dość wiarygodne badania, że za sporą część doniesień odpowiada paraliż przysenny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zwolennikiem wyjaśniania złożonych zjawisk społecznych anatomią. Paraliż senny może być jednak dobrym pretekstem do ich zaistnienia. Są też na to polskie badania:

      http://www.academia.edu/37541350/Zmora_w_internecie._O_statusie_wsp%C3%B3%C5%82czesnych_wyobra%C5%BCe%C5%84_demonicznych

      Usuń
  5. Właśnie przypomniałem sobie, że molestował mnie Majkel. #metoo

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do Claude Vorilhona, to jest popularna teoria spiskowa, że splagiatował swoją historię na książkach wcześniejszych autorów zajmujących się paleoastronautyką bądź też ufologią.
    W książkach Jean Sendy jest istotnie dużo podobieństw co do wyjaśnienia wielu fragmentów Biblii. Jest mowa o Elohim. Nie ma natomiast informacji na temat samorealizacji człowieka, nie mówi się o Medytacji Zmysłowej... co z kolei Rael rzekomo miał splagiatować z tekstów Osho etc....
    Rael nieraz wyjaśniał, że to, iż otrzymał "z pierwszej ręki" informacje od Elohim nie wyklucza tego, że wcześniej wiele osób (autorów książek, przywódców duchowych) dochodziło do podobnych, albo tych samych wniosków i rozważań. Dziękuję za artykuł Panie Michale.

    OdpowiedzUsuń