Homeopatyczna antykoncepcja

Michał Łaszczyk - 17 listopada

Uprawiający seks szur (zwany niegdyś "zjebem") ma nie lada dylemat. Jak to robić, aby nic nie zrobić. Jak się seksić i nie mieć dzieci. Prezerwatywy nie rosną przecież na drzewach, są więc nienaturalne, czytaj złe. O antykoncepcji hormonalnej nawet nie wspominam. Tymczasem nieszczepione ciała szurów pragną dzikiej, nieskrępowanej przyjemności. Trudno się jej oddać bez wytworów wstrętnej cywilizacji. Niestety ukochana przez szurów medycyna alternatywna najwyraźniej nie radzi sobie z antykoncepcją.   

Aby odnaleźć homeopatyczną metodę antykoncepcji zapuściłem się na fora, których ludzkie oko nie powinno oglądać. Czytałem o podgrzewaniu jąder i tym podobnych zabawach. I choć przebrnąłem przez czeluści internetu, tak naprawdę niewiele znalazłem. Do wyjątków należy indyjski guru Rama Lal Gupta, autor Directory of Diseases & Cures in Homoeopathy. Antykoncepcje sprowadza do łykania natrium muriaticum. Substancji znanej jako "sól kuchenna". Podejrzewam, że gdyby ludzie wiedzieli, że za 20 zł kupują 10 gram soli, poczuliby się oszukani. Na szczęście natrium muriaticum brzmi już wystarczająco magicznie.

homeopatia

Polacy nie stosują homeopatycznej antykoncepcji. To dziwne, w końcu kochają karmić się homeopatyczną bzdurą. Łykają ją niemal na wszystko, od przeziębienia po raka. Jeśli wierzyć zasadom homeopatii, to takie tabletki powinny być banalnie proste w produkcji. W homeopatii substancja która leczy, to często ta sama która szkodzi, tylko mocno rozcieńczona. W takich tabletkach główną rolę odegrałaby rozcieńczona sperma. W pewnym sensie wszyscy zażywamy już homeopatyczną antykoncepcje. Jej źródłem jest nasz kolega, który masturbował się 10 lat temu. Przez dekadę mył ręce kilka razy dziennie. W zeszłym tygodniu wrzucił nam herbatę do kubka. To wystarczyło. Ilość spermy jaka została na jego palcach po 10 latach to odpowiednik homeopatycznego rozcieńczenia. Tak wiem, to absurdalnie głupie. Żaden facet nie masturbuje się tak rzadko.

Brak antykoncepcji w repertuarze medycyny naturalnej homeopaci tłumaczą w uroczy sposób. Według nich homeopatia opiera się na naturze, a natura z założenia nie może szkodzić życiu. Natura dąży do życia i chce mu pomóc. Jest to dziecięca wizja, w której natura przyjmuje cechy osobowe. Natura posługuje się moralnym kompasem i rozkminia co jest dobre. Istnieje też prostsza hipoteza niż matka natura - opiekunka ludzkości. 

Medycyna alternatywna sprawdza się wszędzie tam, gdzie nie łatwo powiedzieć co się sprawdza. Czy gardło przestało boleć za sprawą jakiegoś pryskacza, czy samo z siebie? Czy dzięki tabletkom przeziębienie trwało krócej czy dłużej? W przypadku antykoncepcji łatwo zauważyć kiedy (nie)działa. Jeśli coś działa niemal zawsze i od razu, trudniej o alternatywę. Tak jak nie ma homeopatycznej antykoncepcji, tak nie ma homeopatycznej narkozy. Tam gdzie łatwo połączyć skutek z przyczyną nie ma miejsca dla medycyny naturalnej.

Czytam właśnie wydaną w tym roku książkę Jamesa Alcocka "Belief". W rozdziale poświęconym medycynie alternatywnej wymienia jej wszystkie możliwe przyczyny. Wszystkie poza tą najbardziej oczywistą. Medycyna alternatywna jest tak popularna ponieważ ta normalna nie działa, bądź nie działa jak powinna. Gdyby istniał skuteczny i szybki lek na katar, producent oscillococcinum miałby problem. Gdybyśmy umieli leczyć raka, nie byłoby grupy czułej (vulnerable group) gotowej kupić każde badziewie z lęku przed śmiercią. Oczywiście, zawsze znalazłyby się szury leczące się gwiezdnym pyłem, ale już nie na taką skale. Antykoncepcja pokazuje, że można. Dzięki temu przegrzewanie sobie jąder nie jest standardem. Smutna konkluzja żartobliwego tekstu.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

13 komentarze

  1. Homeopatycznej narkozy nie ma, ale godnie ją zastępuje akupunktura, którą zaleca się niekiedy do znieczulania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można powiedzieć, że znieczulanie akupunktura można równać narkozie. Co za głupota. Jak to zrobić, kiedy trzeba wyciąć np. coś z jamy brzusznej?!

      Usuń
    2. Chyba byłem niejasny... Znieczulenie akupunkturą w zasadzie nie działa, co nie przeszkadza, że jest promowane. I jest to altmedowy odpowiednik prawdziwego znieczulania.

      Usuń
  2. Natura dąży do równowagi, braku przeludnienia i musi zabijać ludzi. Ludzie umierający "że starości" to za mało. Więc ogólnie homeopatii żadnej być nie powinno, bo jest przeciwko naturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Gdyby istniał skuteczny i szybki lek na katar"

    Cirrus? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja sądziłem do tej pory, że szczytem wyrafinowania homeopatycznego są "wyroby medyczne lecznicze" do irygacji kinola i zatok oparte w stu procentach na natrium muriaticum. Przeciętna opakowanie zawiera 30 saszetek po 2,16 grama w przeciętnej cenie cirka 11 zeta. To daje 1,71 PLN na 10 gramów, czyli ponad 192 razy powyżej średnio liczonej rynkowej ceny soli kuchennej. 20 zł za 10 gr powiadasz? Mój bosze...zasoby tej kopaliny musiały się ostatnio bardzo skurczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos nie tak u ciebie z tym liczeniem. Jak juz, to policz to jako roztwór 0,9% NaCl odejmujac wode.

      Usuń
    2. "Cos nie tak u ciebie z tym liczeniem". Obawiam się, że u ciebie z myśleniem w zakresie szkoły podstawowej. Po kiego mam uwzględniać stężenie roztworu soli fizjologicznej skoro preparaty, o których piszę, posiadają wyraźnie podaną zawartość "suchej" masy chlorku sody? Dam Ci dobrą radę przyjacielu. Nie błaźnij się.

      Usuń
  5. https://www.aptekagemini.pl/search/st_search/?q=s%C3%B3l+fizjologiczna

    jak widać najtańsza sól do przemywania kinola wychodzi w granicach 10 zł za 1 gram NaCl. Teraz proszę o twój link do jakiejś apteki. Przypominam, ma być 100 razy taniej. 100 RAZY!!! Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Że homeopatia to bzdura, to każdy wie. Ale dlaczego sprzedają ją w aptekach jako lek? Np. orsalit, wielki lek na odwodnienie to sól kuchenna zmieszana z glukozą. Wielkie lek dla dzieci do inhalacji - to zwykła sól kuchenna w oparach wody. Kwik, nie? Odkąd lokalna lekarka przepisała memu dziecko homeopatię na biegunkę, straciłam resztki szacunku do tego zawodu. Albo ostatnio w przychodni pani zachwalała jeden syropek. Jego głównym składnikiem jest cukier. W wodzie, bo tam w zasadzie niczego więcej poza barwnikami nie ma. I to tyle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałem z radością i uśmiechem. Znakomity dowcip w połączeniu z logiczna argumentacją. Mam teraz dobre argumenty na takie dyskusje. Ps. uważajcie, kto wam robi herbatę! Może to jest prawdziwa przyczyna spadku płodności także i u Polaków? Nic tylko spisek i wrogie działania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Są sytuacje, gdy homeopatia działa i jest godna polecenia: to niegroźne choroby dzieci. Rodzic bardzo chce działać, być sprawcą wyzdrowienia. A przecież wystarczy, że dziecko samo trochę pochoruje i choroba przejdzie. Rodzic jedna w bezczynności i czekaniu nie może trwać. Musi działać. NIech więc podaje leki homeopatyczne i czuje się spełnionym. BO inaczej zacznie wymuszać na lekarzy np. antybiotyki. Znam pediatrę, który przepisuje leki homeopatyczne (czasem). Mądrze robi. Zna rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja korzystam z metody opartej o podgrzewanie jąder. Po 3 miesiącach liczba moich plemników spadła poniżej miliona, wciąż mam szansę zapłodnić ale małą.

    OdpowiedzUsuń