Jak wiemy z reklam, przy odrobinie chęci z żyrafy wyciśnie się odrobinę owocowych cukierków. Jak wiemy z tego bloga, są ludzie którzy święcie w takie rzeczy wierzą - z naciskiem na święcie. Pogląd, według którego człowiek zdolny jest materializować różne przedmioty wiąże się z małą niedogodnością, jaką może być goszczeniem w swoim ciele diabła. Gdybym wiedział, że w czasie szatańskich spazmów wypluję, powiedzmy potrzebną mi teraz drylownice, z chęcią zaprzedałbym się diabłu. Niestety od wieków opętani plują tym samym zestawem śmieci, do którego należą pióra, guziki, druty, włosy, nitki itp. Obecnie najpopularniejsze są gwoździe. Licheński egzorcysta ks. Edmund Szaniawski nosi ze sobą nawet wiaderko z wyrzyganym przez opętanych żelastwem Aż prosi się ustawić takich opętanych w Castoramie, gdzie każdy mógłby do nich podejść i nabyć trochę świeżo zmaterializowanych gwoździ.
Pokazywanie wiaderka gwoździ jest takim dowodem na istnienie diabła, jak owocowe cukierki są dowodem na dojne żyrafy. Ultrasonografia momentu materializacji gwoździa? Rentgen? Jakieś nagrania wideo? Po co! Ludziom niech wystarczy widok śrubek w wiadrze. Egzorcyści zapewniają przy tym, że gwoździe w ustach opętanych nie są wynikiem sztuczek egzorcyzmowanych. Śmiem wątpić w umiejętności księży w rozszyfrowywaniu nawet najprostszej iluzji. Przypomnę choćby przypadek dziesięcioletniej Niemki Althe Ahlers, którą nieomal spalono po tym jak opanowała prostą sztuczkę "wyczarowywania" myszy z chusteczki. Mimo, że dziewczynka pokazała przed sądem, że sztuczka nie ma w sobie prawdziwej magi i opiera się jedynie na zręcznych palcach, duchowni wciąż domagali się poddania dziecka torturom i sądzenia za czary.
Pokazywanie wiaderka gwoździ jest takim dowodem na istnienie diabła, jak owocowe cukierki są dowodem na dojne żyrafy. Ultrasonografia momentu materializacji gwoździa? Rentgen? Jakieś nagrania wideo? Po co! Ludziom niech wystarczy widok śrubek w wiadrze. Egzorcyści zapewniają przy tym, że gwoździe w ustach opętanych nie są wynikiem sztuczek egzorcyzmowanych. Śmiem wątpić w umiejętności księży w rozszyfrowywaniu nawet najprostszej iluzji. Przypomnę choćby przypadek dziesięcioletniej Niemki Althe Ahlers, którą nieomal spalono po tym jak opanowała prostą sztuczkę "wyczarowywania" myszy z chusteczki. Mimo, że dziewczynka pokazała przed sądem, że sztuczka nie ma w sobie prawdziwej magi i opiera się jedynie na zręcznych palcach, duchowni wciąż domagali się poddania dziecka torturom i sądzenia za czary.
Wybór do materializacji akurat gwoździ, wydaje się słabym posunięciem ze strony szatana. Niegdyś nie dało się o nich wiele powiedzieć. Identyfikowano je po prostu jako "gwoździe do zabijania okien" albo "gwoździe do zbijania kół u wozu". Dziś badając takie gwoździe moglibyśmy ustalić skąd pochodzą, kiedy je wyprodukowano, z jakich stopów i jaką metodą. Wiele powiedziałoby to o piekielnym przemyśle. Czy szatan przestrzega norm unijnych? Nie słyszałem aby kościół przekazał je do jakiejkolwiek analizy. Istnieje możliwość, że każdy z gwoździ jest szczegółowo badany i każdy okazuje się pochodzić z pobliskiego sklepu żelaznego, po czym wyniki tych ekspertyz lądują w biskupim koszu na śmieci.
13 komentarze
Te gwoździe to pewnie z krzyża chrystusa.....
OdpowiedzUsuńa pierza od kur mieszkających w świętej stajence
UsuńSzkoda, że nie zapisała sobie linka do tekstu, w którym jakiś ksiądz twierdził, że widział opętanego, który zwymiotował... radioodbiornik.
OdpowiedzUsuńPo ostatnich doniesieniach o diable wygonionym za pomocą śmierdzącej skarpety Jana Pawła II nic mnie już nie zdziwi ;)
UsuńPrzypomniała mi się "Matka Joanna od aniołów" Iwaszkiewicza (wzorowana na Loudun) gdzie opętana mniszka opalała nad świecą klamkę aby straszyć egzorcystów "wypalonym śladem ręki" odciskanym umazaną dłonią na ścianie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy egzorcyści na prawdę są tacy naiwni, czy wychodzą z założenia, że prawdę można troszkę podszachrować aby ludzie bardziej wierzyli?
Szatan wysyłał mi SMS-y - media na całym świecie wyśmiewają rewelacje polskiego egzorcysty
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie mogłem się powstrzymać
Na przełomie XVII i XVIII stulecia opętani stali się dla Kościoła w Polsce dość dużym problemem. Wędrujący od parafii do parafii wili się w konwulsjach, wykrzykiwali bluźnierstwa, pluli, gryźli i wyczyniali inne dziwactwa, a potem spokojnie zbierali datki. Z problemem poradził sobie jeden z biskupów (o ile mnie pamięć nie myli, to krakowski). Każdego opętanego w swojej diecezji nakazał poddawać wstępnym egzorcyzmom. Polegały one na porządnym laniu sprawionym przy pomocy lin od kościelnych dzwonów. Metoda okazała się bardzo skuteczna- liczba opętanych w diecezji spadła praktycznie do zera.
OdpowiedzUsuńciekawe, czy ktoś z sympatyków Czajniczka był bezpośrednim obserwatorem egzorcyzmowania/ Ponoć po takim doświadczeniu, nawet zagorzali sceptycy zmieniają zdanie...
OdpowiedzUsuńPonoć opętani wymiotują gwoździami.
UsuńPonoć to podatki mają obniżać
UsuńU mnie w mieście jest kościół, gdzie co jakiś czas odbywa się publiczne wypędzanie szatana, ponoć ludzie wiją się po podłodze, mówią w obcych językach itp. Znajomy był z jakąś nawiedzoną ciotką. Muszę w końcu ogarnąć, kiedy to będzie i się wybrać, a potem zrobić relację.
OdpowiedzUsuńWedle jednego z egzorcystów, opętany może wypluć żywego psa:
OdpowiedzUsuńhttp://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,11305744,Walka_z_szatanem_w_Gdyni_Chyloni.html
Znalazłem też ten przypadek zwymiotowania radia:
http://www.fronda.pl/a/don-gabriele-czyli-postrach-demonow,5661.html
pyatnie, czy to była cziłała czy dog argentyński ;)
Usuń