Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu (...) (Dzieje Apostolskie 1, 9-10)
W taki weekend jak ten tylko ostatnia, zawszona szuja, może nie kontemplować zmartwychwstania i czepiać się pojedynczych słówek. Czując się zatem wywołanym do tablicy przypominam, że Nowy Testament nie jest zgodny, co do tego kiedy Jezus zrobił użytek z chmury i skąd powędrował na niej do nieba. Według Dziejów Apostolskich dokonał tego 40 dni po swoim zmartwychwstaniu. Ewangelia wg św. Łukasza nie wspomina o 40 dniach. U Łukasza Jezus wniebowstąpił w ten sam dzień, w którym ocucił się w grobie, a więc jutro. Według Łukasza wniebowstąpienie miało miejsce w Betanii. Według Dziejów Apostolskiej 1,5 km dalej, na Górze Oliwnej. Pytanie zasadnicze: czy do tego przedsięwzięcia w ogóle potrzebna jest góra? Czy wniebowstąpienie w piwnicy byłoby większym wyzwaniem? Czy Jezus nie przebiłby się przez strop? Czy szczyt góry zapewnia lepszy start? Nie licząc chińskiego kosmodromu, ziemskie rakiety posyłane są z terenów nizinnych (Bajkonur, Kourou, Przylądek Canaveral). Tym, którzy planują umrzeć, zmartwychwstać i poszybować do nieba podpowiadam zatem - góry nie pomagają. Nie mniej, trochę otwartej przestrzeni nie zaszkodzi. W tym miejscu na scenę wkracza nasza chmura. W starożytności wniebowstąpienie na chmurze było zaskakująco powszechne. Wniebowstąpienie przy pomocy chmury było tym samym co dziś pochowanie na Wawelu. Jeśli było się kimś naprawdę ważnym, wypadało posłużyć się chmurą.
W dalszej części fascynującej opowieści o wniebowstąpieniu czytamy, że świadkowie tego cudu udali się do Jerozolimy, gdzie w jednym z domów przebywało liczne grono apostołów, a także "Maryją, Matką Jezusa, i bracia Jego" (Dzieje Apostolskie 1, 14). Wyklęta teolożka Uta Heinemann (wcześniej koleżanka Josepha Ratzingera), w swojej książce Putting away childish things pyta wprost: "Czy matka nie chciała być przy ostatnich chwilach swojego syna? Czy nie chciała pożegnać Go machając mu ręką?" Matka Boska nie patrzyła, a może powinna. W końcu według katolików i ona została żywcem wessana do nieba. Problematyczne jest tu słowo "żywcem". Istnieje na ten temat kilka legend, \najpopularniejsze są dwie. Pierwsza opowiada o tym, jak po trzech dniach od śmierci Maryi św Jan natknął się na otwarty i pusty grób (coś wam to przypomina?). W drugiej wersji, do wniebowstąpienia doszło w jej domu, w Efezie. Nie było tam jednak chmury, co potwierdzałoby naszą roboczą hipotezę, iż chmura operuje jedynie na otwartej przestrzeni.
W dalszej części fascynującej opowieści o wniebowstąpieniu czytamy, że świadkowie tego cudu udali się do Jerozolimy, gdzie w jednym z domów przebywało liczne grono apostołów, a także "Maryją, Matką Jezusa, i bracia Jego" (Dzieje Apostolskie 1, 14). Wyklęta teolożka Uta Heinemann (wcześniej koleżanka Josepha Ratzingera), w swojej książce Putting away childish things pyta wprost: "Czy matka nie chciała być przy ostatnich chwilach swojego syna? Czy nie chciała pożegnać Go machając mu ręką?" Matka Boska nie patrzyła, a może powinna. W końcu według katolików i ona została żywcem wessana do nieba. Problematyczne jest tu słowo "żywcem". Istnieje na ten temat kilka legend, \najpopularniejsze są dwie. Pierwsza opowiada o tym, jak po trzech dniach od śmierci Maryi św Jan natknął się na otwarty i pusty grób (coś wam to przypomina?). W drugiej wersji, do wniebowstąpienia doszło w jej domu, w Efezie. Nie było tam jednak chmury, co potwierdzałoby naszą roboczą hipotezę, iż chmura operuje jedynie na otwartej przestrzeni.
Chmura nie była raczej wielkim odkurzaczem. Obstawiałbym bliżej pierzastego cumulusa, niż trąby powietrznej. Gdyby chmura miała formę zasysającą, Jezus nie musiałby wybijać się w górę. A wiemy że to zrobił, bo aż odcisnął się w skale. Ślad po prawej stopie wciąż można oglądać w Świątyni Wniebowstąpienia na Górze Oliwnej w Jerozolimie. Prawy odcisk odłupano przed wiekami i przeniesiono do meczetu Al-Aksa. Coś mi się wydaje, że bracia muzułmanie podwędzili tę wyraźniejszą stopę, bo to co zostało jest, delikatnie mówiąc, słabe. Długo się w to wpatrywałem, ale za nic niej jestem w stanie zobaczyć stopy. Na upartego jestem w stanie doszukać się tropów dinozaura, ale ludzkiej stopy nie widzę. Wątek chmury nie jest taki głupi. To znaczy jest głupi, ale nie aż tak. Aniołowie, którzy pojawili się tuż po wniebowstąpieniu twierdzili: "Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba". Oznacza to, że jeśli w Wielkanocny poranek dostrzeżecie faceta lecącego na chmurze, radze czym prędzej zrezygnować ze swojego bezbożnictwa.
6 komentarze
"Nie licząc chińskiego kosmodromu, ziemskie rakiety posyłane są z terenów nizinnych."
OdpowiedzUsuńOsoby, które na poważnie rozważają wniebowstąpienie powinny również pamiętać, że najlepiej robić to z terenów położonych bliżej równika - będą miały wtedy dodatkowy bonus na starcie w postaci prędkości pochodzącej z obrotu ziemi.
Warto też rozważyć dokonanie wniebowstąpienia na uskrzydlonym rumaku, jak zrobili to Mahomet oraz Bellerofont.
Lepsze to niż startowanie "z buta".
"Na upartego jestem w stanie doszukać się tropów dinozaura, ale ludzkiej stopy nie widzę."
Może pan nie wiedzieć, ale Jezus jeździł na dinozaurach
https://c2.staticflickr.com/4/3251/2917105544_aaf51350b9.jpg
i wszystko się zgadza :-P
Zważywszy na kontekst Wielkanocny, należy zauważyć, że dinozaury wykluwają się z jajek.
UsuńChciałbym zauważyć, że mój jest zarówno na koniu jak i ma pod pachą dinozaura
Usuń@Oznaczałoby to, że jeśli w Wielkanocny poranek dostrzeżecie faceta lecącego na chmurze, radze czym prędzej zrezygnować ze swojego bezbożnictwa.
OdpowiedzUsuńA może to Son Goku icowtedy?
Ten opis chmury bardziej mi jednak przypomina kłęby dymu od startującego statku ufoków :)
OdpowiedzUsuńRaczej dymek z właśnie palonej trawki ;p
Usuń