Krowie cudaczności

Michał Łaszczyk - 07 maja

Postanowiłem podkarmić grona chrześcijańskich prześmiewców, których bawi cześć z jaką hindusi traktują mućkę. Klęczenie przed obrazem jest ok, ale przed krową to głupota. Kilkanaście dni temu, dowiedziałem się o wielkim, nieplanowym święcie jakie trwa teraz w Indiach. W jednej z miejscowości na świat przyszedł cielak o trzech pyskach. Prosty lud zinterpretował to tak jak potrafił, czyli jako Trimurti, najwyższej szychy hinduskiego panteonu (połączenie Brahmy, Wisznu i Śiwy). Przedsiębiorczy ludzie zajęli się już nowym nabytkiem, cielak siedzi sobie w zagrodzie pięknie przystrojony, przed nim leży taca z darami do składania pienięków, a nieskończenie długa kolejka chętnych dotknięcia Trimurti zasila sakiewki pomysłodawców.

Każda religia ma swoje naiwności, nazywane "cudami" i nie inaczej jest w hinduizmie. Najsłynniejszy krowi cud, w ogóle najsłynniejszy cud rodem z Indii to "hindu milk miracle". Chrześcijanie mają figurki płaczące krwią, a nasi wschodni bracia figurki pijące mleko. Wykonane głównie z gliny statuetki, iły przyłożone do ich ust mleko. W tym miejscu myślę głównie o krowopodobnej Nandin, ale należałoby dołożyć do tego boga-słonia Ganesa czy figurki samego Śiwy.


Sprawa nie jest niezwykła zważywszy na materiał z których je wykonano. Nie trzeba posążku w kształcie krowy aby "wypić" mleko. Wystarczy kawałek doniczki, aby w styku z wodą doniczka wydawała się nie mniej spragniona. Na pomalowanej czy polakierowanej figurce wystarczy drobna rysa, aby zadziwiła pswoją mleczną pazernością. Nie byłoby nawet o czym pisać, gdyby podobny efekt nie był udziałem posążków wykonanych z marmuru, czy z metalu. Indyjscy sceptycy zabrali się więc do roboty. Znam tylko dwóch Indyjskich sceptyków, nie licząc Sorcara, pogromcy Sai Baby, którego narodowość nie jestem pewien A tak naprawdę, to nim zainteresowałem się cudem mleka, znałem tylko jednego Indyjskiego sceptyka, Prabir'a Ghosha. Tego samego na którego wielki Hinduski mistyk Acharya Satyananda wydał wyrok śmierci, po tym jak przy kamerach National Geographic zdemaskował jego prymitywne sztuczki.

Wracając do tematu. Jak można było się domyślać, figurki które mleka pić nie mogły, w rzeczy samej go nie piły. "Picie" okazało się ledwo widoczną stróżką płynącą po brodach posążków. W ten sposób potwierdzono donosy, o zbierającym się pod figurkami mleku. Płyn taki można było łatwo wyjaśnić jako rozlany przez wiernych. Gorzej było wytłumaczyć się z ukrytych rynien które odprowadzały mleko "wypite" przez bogów do puszek ustawionych na tyłach świątyni Bengali - które odnaleźli reporterzy "India Abroad".

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

4 komentarze

  1. Skoro już o sceptycyzmie w Indiach to dorzućmy przecudowną porażkę z zeszłego roku, kiedy to tantryjski guru pochwalił się w trakcie programu na żywo, iż potrafi dowolną osobę uśmiercić za pomocą magii w 3 minuty. Sceptyk Sanal Edamaruku polecił mu zademonstrować na nim, a tantryk się zgodził, z możliwym do przewidzenia skutkiem. W miarę jak tantrykowi nie wychodziło, próba i program przeciągnęły się na wiele godzin, przyciągając w tym czasie setki milionów (!) widzów. Jak by nie było dość zabawnie, tantryk tłumaczył się, że sceptyk musi wyznawać potężnego boga, który go chroni na co Sanal skomentował, iż nie bo jest ateistą :) To zresztą wcale nie był koniec show, na prośbę tantryka odbyła się jeszcze finalna próba w nocy, jako że wtedy dopiero magia miała być prawdziwie niezawodną. Oczywiście zakończyło się epicką klęską :)
    Cała historia:
    http://www.rationalistinternational.net/article/2008/20080310/en_1.html
    YouTube: http://www.youtube.com/watch?v=qNoX0XKUZlk

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam bardzo podobną historie, ale z dziennikarzem siedzącym na wysokim krzesełku i czarownikiem voodoo próbującym go bezskutecznie uśmiercić przy pomocy magii. Nie mogę jednak wykluczyć, że moja historia mogła mieć swój pierwowzór w twoich linkach (choć słyszałem ją dość dawno). Tak czy owak dzięki, fajna opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jak można było się domyślać, figurki które mleka pić nie mogły, w rzeczy samej go nie piły. Kiedy przed podaniem mleka cudownym wyobrażeniom bogów, spreparowano mleko barwnikiem, picie okazało się ledwo widoczną stróżką płynącą po brodach posążków. Mimo barwnika, na jasnym tle posążków mleko była praktycznie niewidoczne, a ujawniło się dopiero wokół dna figurki. W ten sposób potwierdzono donosy wiernych, o zbierającym się pod figurkami mleku. Płyn taki można było łatwo wyjaśnić jako rozlany przez wiernych. Gorzej było wytłumaczyć się z ukrytych rynien które odprowadzały mleko "wypite" przez bogów do puszek ustawionych na tyłach świątyni Bengali - które to wyczaili reporterzy "India Abroad". " Nie za bardzo rozumiem, po co dodawali ten barwnik, wcześniej nie było widać, że mleko spływa? I nie rozumiem też, o co chodzi z tym, że wiadra odprowadzały mleko, co to niby oznacza? A podobno te "cuda" trwały tylko kilka godzin i później już nic takiego się nie działo. Gdyby był to jakiś efekt fizyczny czy coś w tym rodzaju to powinno się tak dziać za każdym razem, kiedy przyłoży się mleko do krowy :-] Proszę o wyjaśnienie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie za bardzo rozumiem, po co dodawali ten barwnik, wcześniej nie było widać, że mleko spływa?" >> Widocznie zabarwione kropelki widać lepiej niż przezroczyste :)

    "I nie rozumiem też, o co chodzi z tym, że wiadra odprowadzały mleko, co to niby oznacza?" >> Znajdowało się w nich mleko rzekomo wypijane przez posążki, tzn figurka nie posiadała mocy jakiej jej przypisywano.

    "Gdyby był to jakiś efekt fizyczny czy coś w tym rodzaju to powinno się tak dziać za każdym razem, kiedy przyłoży się mleko do krowy" >> I dzieje. Wyprodukowano kilka kopii tych figurek aby zaprezentować to zjawisko.

    OdpowiedzUsuń