Wszyscy przyzwyczailiśmy się, iż co chwile jakiś gatunek trafia na listę wytrzebionych. Media informują nas o żyjących w jakimś tam zoo dwóch ostatnich sowach, czy o kozach, które widuje się już tylko na jednej górze i to raz na 10 lat. Niemniej, niecodzienną zdarza się, aby zagrożoną wyginięciem była roślina, rosnąca na parapecie prawie wszystkich babć odwiedzanych przez wnuki. W Czerwonej Księdze, gdzieś pomiędzy pandą a tygrysem, widnieje dziś marihuana!
Marihuanę wypiera niezwykle inwazyjny gatunek – marihuana medyczna! Już nikt nie pali zioła rekreacyjnie – teraz wszyscy się leczą. Spoglądam na to i sam nie wiem co o tym myśleć. Czy oglądam farmaceutyczną komedie wymuszoną presją społeczną z domieszką polityki? Czy mamy do czynienia z rzeczywistym przełamaniem się środowiska medycznego do tej używki? Czy to może powrót do leczenia leśnymi wywarami? Z zielarzem zamiast lekarza i apteką w kompostowniku?
Nietrudno zweryfikować, czy marihuana medyczna jest jakiś medykamentem. Wyrocznia, czyli FDA stwierdza jednoznacznie: marihuana nie zyskała akceptacji do zastosowań medycznego. Z naukowego punktu widzenia, w ogóle nie można rozpatrywać jej w kategoriach leku, jako że przy braku dobrze kontrolowanych badań klinicznych nie sposób było choćby rozpocząć procesu homologacji. Zakładając, że to nie koncerny farmaceutyczne blokują dostęp do marihuany (ze strachu przed tym jaka jest wspaniała), marihuana medyczna jest tak medyczna, jak mniszek lekarski jest lekarski.
Podpięcie marihuany pod, bądź co bądź, stygmatyzującą kategorie medycyny alternatywnej, nie jest jednak takie proste. Do niedawna mieliśmy w zasadzie dwa rodzaje medycyny alternatywnej. Taką, która swymi korzeniami sięgała ludowej magii i mylnych wyobrażeń o fizjologii człowieka, oraz taką, która wyrosła z nadużywania medycznego etosu, zachowującej pozory konwencjonalnej praktyki leczniczej. Ich wspólnym mianownikiem była niedowiedziona skuteczność, lub wręcz dowiedziona nieskuteczność.
Obecnie, większość definicji medycyny naturalnej celuje w stosunek środowiska naukowego do danego produktu. W zasadzie to od ewentualnej niechęci mainstreamowej medycyny uzależnia się to, co jest medycyną alternatywną. Według British Medical Association (BMA), medycyną alternatywną są po prostu formy leczenia, które nie są powszechnie wykorzystywane przez zwykłych pracowników służby zdrowia i które nie są częścią programu nauczania studiów medycznych. Gdyby rozpatrywać marihuanę przez pryzmat uczuć środowiska medycznego, można podciągnąć ją pod medycynę alternatywną. Gdyby za wyznacznik medycyny naturalnej przyjąć jej skuteczność, konopie pozycjonowałoby się odrobinę lepiej. Właściwości przeciwwymiotne i przeciwbólowe konopi, są jako tako potwierdzone. Nie zmienia to faktu, że na rynku dostępne są lepsze leki przeciwwymiotne i lepsze leki przeciwbólowe.
Wypadałoby poważnie zastanowić się, nim przykleimy czemuś etykietę lekarstwa. Nie łatwo jest odkleić już raz przyczepioną łatkę. Jeśli uda się przekonać ogół społeczeństwa, iż marihuana jest jakimś super lekarstwem, ewentualne odkręcenie tego zajmie lata. W końcu wciąż nie wiadomo, czy jej zalety rekompensują jej wady. Przypominam, że nawet palenie tytoniu ma jakieś pozytywne działania. Nikotyna może zwiększać koncentrację, mamy także mgliste przesłanki, iż pomaga w przypadku Alzheimera i Parkinsona. Nikt o zdrowych zmysłach nie dopisuje jednak do tytoniu, przymiotnika „medyczny”. Marihuana medyczna otwiera furtkę i przez którą nie wiadomo co jeszcze przelezie. Dla kogoś, kto walczy z powszechnym przypisywaniem właściwości leczniczych produktom, które takowych właściwości nie posiadają, taka mała furtka, to brama dla szarlatanów. Jeśli uda się z marihuaną, dobre lobby przepchnie do naszej apteczki niemal wszystko.
Marihuanę wypiera niezwykle inwazyjny gatunek – marihuana medyczna! Już nikt nie pali zioła rekreacyjnie – teraz wszyscy się leczą. Spoglądam na to i sam nie wiem co o tym myśleć. Czy oglądam farmaceutyczną komedie wymuszoną presją społeczną z domieszką polityki? Czy mamy do czynienia z rzeczywistym przełamaniem się środowiska medycznego do tej używki? Czy to może powrót do leczenia leśnymi wywarami? Z zielarzem zamiast lekarza i apteką w kompostowniku?
Nietrudno zweryfikować, czy marihuana medyczna jest jakiś medykamentem. Wyrocznia, czyli FDA stwierdza jednoznacznie: marihuana nie zyskała akceptacji do zastosowań medycznego. Z naukowego punktu widzenia, w ogóle nie można rozpatrywać jej w kategoriach leku, jako że przy braku dobrze kontrolowanych badań klinicznych nie sposób było choćby rozpocząć procesu homologacji. Zakładając, że to nie koncerny farmaceutyczne blokują dostęp do marihuany (ze strachu przed tym jaka jest wspaniała), marihuana medyczna jest tak medyczna, jak mniszek lekarski jest lekarski.
Podpięcie marihuany pod, bądź co bądź, stygmatyzującą kategorie medycyny alternatywnej, nie jest jednak takie proste. Do niedawna mieliśmy w zasadzie dwa rodzaje medycyny alternatywnej. Taką, która swymi korzeniami sięgała ludowej magii i mylnych wyobrażeń o fizjologii człowieka, oraz taką, która wyrosła z nadużywania medycznego etosu, zachowującej pozory konwencjonalnej praktyki leczniczej. Ich wspólnym mianownikiem była niedowiedziona skuteczność, lub wręcz dowiedziona nieskuteczność.
Obecnie, większość definicji medycyny naturalnej celuje w stosunek środowiska naukowego do danego produktu. W zasadzie to od ewentualnej niechęci mainstreamowej medycyny uzależnia się to, co jest medycyną alternatywną. Według British Medical Association (BMA), medycyną alternatywną są po prostu formy leczenia, które nie są powszechnie wykorzystywane przez zwykłych pracowników służby zdrowia i które nie są częścią programu nauczania studiów medycznych. Gdyby rozpatrywać marihuanę przez pryzmat uczuć środowiska medycznego, można podciągnąć ją pod medycynę alternatywną. Gdyby za wyznacznik medycyny naturalnej przyjąć jej skuteczność, konopie pozycjonowałoby się odrobinę lepiej. Właściwości przeciwwymiotne i przeciwbólowe konopi, są jako tako potwierdzone. Nie zmienia to faktu, że na rynku dostępne są lepsze leki przeciwwymiotne i lepsze leki przeciwbólowe.
Wypadałoby poważnie zastanowić się, nim przykleimy czemuś etykietę lekarstwa. Nie łatwo jest odkleić już raz przyczepioną łatkę. Jeśli uda się przekonać ogół społeczeństwa, iż marihuana jest jakimś super lekarstwem, ewentualne odkręcenie tego zajmie lata. W końcu wciąż nie wiadomo, czy jej zalety rekompensują jej wady. Przypominam, że nawet palenie tytoniu ma jakieś pozytywne działania. Nikotyna może zwiększać koncentrację, mamy także mgliste przesłanki, iż pomaga w przypadku Alzheimera i Parkinsona. Nikt o zdrowych zmysłach nie dopisuje jednak do tytoniu, przymiotnika „medyczny”. Marihuana medyczna otwiera furtkę i przez którą nie wiadomo co jeszcze przelezie. Dla kogoś, kto walczy z powszechnym przypisywaniem właściwości leczniczych produktom, które takowych właściwości nie posiadają, taka mała furtka, to brama dla szarlatanów. Jeśli uda się z marihuaną, dobre lobby przepchnie do naszej apteczki niemal wszystko.
28 komentarze
Inna sprawa, że nawet jeśli substancja czynna konopii mają korzystny wpływ na jakieś schorzenie, to lepiej spożywać je w osobnych preparatach, niż wdychać wraz z setkami niepotrzebnych dodatków i substancji smolistych z żarzącego się skręta.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to miło widzieć cię na powrót!
Widocznie maja skoro rzad USA opatentowal marihuane jako lekarstwo a rownoczesnie hipokryci nie uznaja jej i zamykaja do pierdla zwyklych jaraczy.
UsuńOsoby chore przyjmujace THC najczesciej uzywaja vaporyzerow, albo jedza odpowiednie potrawy z wkladka (jak moja malzonka)bo co jak co, ale to czysta prawda, dym nigdy nie jest korzystny dla zdrowia.
Czy można prosić o źródło tej rewelacji? Tj. jesteś w stanie wskazać dokument patentowy dotyczący marihuany? (Nie, nie czegokolwiek z nią związanego, tylko właśnie marihuany).
UsuńJeśli pojawiły się plotki o mojej przedwczesnej śmierci, to dementuje :)
UsuńMarihuana byłaby lekiem o szalenie skomplikowanym składzie. Setki, jeśli nie tysiące składników, powalająca ilość interakcji między nimi, w dodatku wiele osób inaczej reaguje na te same środki. Jeśli dobrze pamiętam z ponad 50 tys związków chemicznych jakie przyjmujemy pod różną postacią, gruntownie przebadano do tej pory... 350 Wszystko za sprawą starej ustawy, jeszcze z lat 70tych (toxic substances control act), bardzo liberalnej jeśli chodzi o wypuszczanie na rynek nowych produktów. Dopiero kilka lat temu znowelizowano ją pod kątem zdrowia konsumentów. Wydaje mi się, że to w naszym interesie jest rygorystyczna kontrola tego co się nam sprzedaje.
W korzeniach konopii występuje pewna pochodna waniliny o działaniu przeciwzapalnym i stosowana wspomagająco przy miażdżycy. Tyle tylko że w jeszcze większych ilościach występuje w łopianie i kilku chińskich ziołach, skąd się ją tanio wyodrębnia.
UsuńW tej chwili produkowane jest kilka leków ogólnie dostępnych których aktywnym składnikiem jest THC. (Z nich w Polsce dostępny jest tylko Sativex)
OdpowiedzUsuńKilka miesięcy temu kolejne substancje czynne zostały opatentowane przez kilka największych firm farmaceutycznych.
Ilość publikacji naukowych w których opisywane są dobroczynne działania kanabinoidow w stosunku do tych w których opisywane są skutki negatywne to jakieś 50:1.
Ze składników o działaniu leczniczym, których poznanych i zbadanych konopia ma kikadziesiąt tylko THC ma działanie psychoaktywne. A i tego mozna uniknąć, bo żeby zaktywowac THC trzeba je podgrzać (a dokładnie kwas THC) aby dokonała sie dekarboksylacja. Bez dekarboksylacji nawet najwmocniejsze zielsko nie kopnie gimnazjalisty.
Niestety widać, że wpis napisany przez osobę, która nie zadala sobie trudu by nawet pobieżnie zaznajomic sie z tematem.
Ilość publikacji naukowych w których opisywane są dobroczynne działania kanabinoidow w stosunku do tych w których opisywane są skutki negatywne to jakieś 50:1.
UsuńAlbo podaj źródło tej rewelacji, ale wrzuć tu listę wszystkich tych publikacji naukowych, albo przestań uprawiać sztukę opisaną w tytule bloga.
http://www.tandfonline.com/action/doSearch?stemming=yes&searchText=thc (71k+ wynikow i to jest tylko jedno wydawnictwo) A potem przejrzyj ile z nich traktuje o negatywaw.
UsuńPatent dla GW Pharma: http://appft1.uspto.gov/netacgi/nph-Parser?Sect1=PTO2&Sect2=HITOFF&p=1&u=%2Fnetahtml%2FPTO%2Fsearch-bool.html&r=1&f=G&l=50&co1=AND&d=PG01&s1=%22GW+Pharma%22&s2=cannabis&OS=%22GW+Pharma%22+AND+cannabis&RS=%22GW+Pharma%22+AND+cannabis
Patent Department of Health and Human Services: http://uspatent6630507.com/
Wydaje mi się, ze to właśnie pobieżne zaznajomienie się z tematem rodzi neofitów marihuany - wiem to z własnego doświadczenia. Wedle zasady - jeśli nic o niej nie wiesz - to jest dla ciebie przerażającym narkotykiem (patrz -> politycy). Jeśli poczytałeś trochę polskiej wikipedii - łapiesz się za głowę, nad tym, dlaczego jest zakazana. Jeśli jednak wykonasz jeszcze jeden wysiłek i zapoznasz się opinią ludzi, na których nie wypada nie polegać w sprawach medycznych (FDA, NAS, NIDA, AMA, itd) - to na nowo wracasz do szarej rzeczywistości, w której nie ma cudownych eliksirów, a marihuana to relaksacyjny narkotyk na nudne wieczory.
UsuńAha, jeśli ktoś wyskakuje ze zdaniem, że "w jednym tylko wydawnictwie znalazł 71 000 badań o marihuanie", no to sorry...
Gdzieś czytałem że legalizacja posiadania marihuany w Czechach zaczęła się od tego że jakaś kobieta robiła z niej lek na artretyzm, czy coś takiego. W sumie to w kilku krajach marihuana jest uznawana prawnie jako lek. Przecież nikt rozsądny nie chce robić tych leków w postaci skrętów. Nie można uznawać że nie ma jakichś leczniczych właściwości tylko dlatego że banda ludzi napaliła się na legalizację tylko żeby móc bez konsekwencji jarać.
OdpowiedzUsuńZaczęła się od społecznej presji ze strony osób palących. Jak wszędzie.
Usuńhttp://strims.pl/s/drzewa/tw/fl7kvb/kanabinoidy-roslinne-rzad-federalny-usa-i-gw-pharma
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytac i zapoznac sie ze zrodlami.
Źródło z tegoż linka, pt. cancer.gov: "One study in mice and rats suggested that cannabinoids may have a protective effect against the development of certain types of tumors"
UsuńTamże: "However, research with immunocompetent murine tumor models has demonstrated immunosuppression and enhanced tumor growth in mice treated with THC"
Zresztą, w ogóle to, co pod podanym przez ciebie linkiem jest w źródłach (mówię o sensownych źródłach, nie tych typu strona kolegi Mietka), nijak ma się do tekstu.
Zamiast obszernego komentarza do artykułu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23893276
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12617697
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23237736
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23008748
mógłbym zlinkować jeszcze pewnie kilkadziesiąt artykułów nt badań klinicznych, których ponoć się nie prowadzi...
I oczywiście kampania, "fakmakologizacji" konopi ma stanowić wytrych do absurdalnego systemu prawnego, choć mnie wydaje się że nie do końca celny. Koń jaki jest - każdy widzi. FDA wydaje swoje oświadczenia a WHO swoje.
Polecam przy okazji świeżutki artykuł prasowy:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14474306,Prof__Platek_o_polskiej_polityce_narkotykowej__Licza.html#BoxSlotIIMT
Zgadzam się, ze nikotyna to silne uzależnienie psychiczne. Nie ma opcji żeby tytoń był zdrowy i wcale nie poprawia koncentracji bo gdy tylko wypalimy kolejnego papierosa to poziom nikotyny w naszym organizmie zaczyna gwałtownie spadać co powoduje efekt odwrotny - dekoncentrację! Paliłam 10 lat po czym wzięłam książkę Allana Cara i dzięki niemu rzuciłam fajki od tak -> po prostu uświadomił mi że ta cała poprawa koncentracji, uspokojenie które rzekomo dostarczają mi papierosy to zwykłe urojenie.
OdpowiedzUsuńJa rzuciłem palenie po 15 latach, dzięki elektroterapii. Nie palę od 8 lat. Dopiero po rzuceniu nałogu, po 3 latach poprawiła mi się koncentracja.
OdpowiedzUsuń"Medyczny" aspekt używki podlegającej prohibicji? Brzmi znajomo:
OdpowiedzUsuńhttp://rosemelnickmuseum.wordpress.com/2010/04/07/medicinal-alcohol-and-prohibition/
Gatsby z powieści Fitzgeralda nawet dorobił się na tym fortuny:
http://www.tampabay.com/opinion/columns/medicinal-alcohol-made-mockery-of-prohibition/1095789
a propos używek to od dawna używali je szamani do łączności z bogami, a teraz do wprowadzania umysłu w odmienny stan świadomości. uważam że zakazy ich stosowania to zamach na wolności obywatelskie. wszystkie problemy z nimi wynikają z przedawkowania. na tej zasadzie należy wprowadzić zakaz spożywania alkoholi w tym piwa, cukru "biała śmierć", frytek, fastfudów (pisownia dla polaków) a może szybkiego żarcia?
OdpowiedzUsuńNie, sprawa wcale nie jest tak prosta.
OdpowiedzUsuńhttp://www.drugpolicy.org/resource/dea-four-decades-impeding-and-rejecting-science
http://edition.cnn.com/2013/08/08/health/gupta-changed-mind-marijuana/
http://www.pharmaceutical-journal.com/opinion/comment/medicinal-cannabis-time-for-a-comeback/20067185.article
Pamiętaj że organizacje naukowe również podlegają presjom ze świata polityki. Jeżeli jakaś substancja trafia na listę "zakazanych" z automatu uznaje się, że nie posiada ona żadnych zastosowań medycznych, zaś konserwatywne środowiska lekarskie i naukowe raczej bezkrytycznie się temu podporządkowują.
I jeszcze przykład tego, w jaki sposób od paru dekad zwalcza się badania nad medycznym zastosowaniem nielegalnych środków, tak by później różne oficjalne organizacje lekarskie mogły wesoło zawołać "widzicie, nie ma żadnych dowodów na skuteczność tego środka w medycynie": http://www.latimes.com/nation/la-na-pot-researcher-fired-20140701-story.html
OdpowiedzUsuńPolecam się zapoznać w jaki sposób zatrzymano badania np. nad takim MDMA lub LSD. Hint: nie miało to nic wspólnego z racjonalnym myśleniem.
Michał, udało ci się dzisiaj zmienić moje zdanie na temat medycznego zastosowania marihuany. Ten artykuł natchnął mnie do przeczytania kilku artykułów na ten temat, oficjalnych stanowisk organizacji które wymieniłeś w odp na czyjś komentarz, oraz opinii niezależnych sceptyków, i rzeczywiście! Powody by myśleć że marihuana leczy cokolwiek są w najlepszym przypadku słabe. Dzięki za świetną robotę nad artykułem !! :D :D
OdpowiedzUsuńPowinieneś chyba zmienić ten niezbyt aktualny tekst, bo obecnie już FDA zaakceptowała ten lek i w wielu krajach w tym w Polsce THC jest już używamy jako lek przeciwbólowy i łagodzący padaczkę.
OdpowiedzUsuńCavaletto, co innego skręty, a co innego medycyna.. Tłumy łatwo jest zmanipulować a słowami łatwo nakręcić ludzi, którzy nie do końca zgłębili temat.
OdpowiedzUsuńSuper blog! Muszę przyznać, że dowiedziałam się z Twojego bloga tych informacji, o których wcześniej nie miałam pojęcia dlatego warto czasami zagłębić się w temat zanim wyrazimy opinie.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisany temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCenne i bardzo przydatne informacje można tutaj znaleźć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńW obliczu trudności życiowych, wsparcie psychologiczne może być kluczowe. Konsultacje oferowane przez https://psycholog-ms.pl/konsultacje/ zapewniają dostęp do profesjonalnej pomocy, która może pomóc w znalezieniu skutecznych rozwiązań problemów.
OdpowiedzUsuń