Cuda Panie, cuda! Już od paru dni nasłuchuję doniesień z Sokółki, gdzie w czasie rytualnej utylizacji hostia przemieniła się w ludzkie ciało. Byłem przekonany że wszystko rozejdzie się po kościach, tak jak z JPII który wyłonił się z płomieni ogniska dwa lata temu. Tymczasem wydarzenie nagłośnione przez "Fakt", przybiera nieoczekiwany obrót. Słychać wypowiedzi biskupów którzy to proszą o umiar, jednak w ich głosie czuć już tę nutkę podniecenia. Miejscowy arcybiskup Edward Ozorowski, snuje nawet wizje, w której do Sokółki zjeżdżają się pielgrzymi z całego świata! Spragnieni sacrum dostaną kolejne miejsce dla modlitwy i dziękczynnych darów, Kościół te dary chętnie przyjmie, wilk syty i owca cała.
Sama idee spożywania boga jest dość rozpowszechniona wśród religii świata. Chrześcijańskim novum jest twierdzenie, iż popularny opłatek nie jest żadnym symbolem, ale jest prawdziwym i rzeczywistym ciałem Chrystusa. Stwarza to pewien problem, jako że wszyscy widzimy że to jedynie chleb i mąka. Kościelny doktrynalizm wykonać musiał mrówczą prace, przywołując greckich filozofów i starożytne pojęcie "istoty", tylko po to aby przekonać siebie samego, że wino to tak naprawdę krew a kawałek chleba to ciało mesjasza. Michel Onfray nazwał te intelektualne szpagaty, absurdem dowodzenia "że to czego nie ma jest, a to co jest nie ma". Poza tym cuda eucharystyczne mają swoją historie. Dla przykładu cud we Francja w roku 1290 był sprawką Żydów, którzy nabyli hostie aby dźgać ją nożem - wiadomo, jak to Żydzi. Krew zaczęła tryskać z opłatka, a nóż którym się tego dopuścili, był w Paryżu otoczony czcią godną samej krwawiącej hostii. Każdy opowieść dobra, każdy pretekst do pogromu żydów się nada.
Według katolickiej teorii cuda eucharystyczne tłamsić mają powątpiewanie w rzeczywistą przemianę. Gdyby Bóg chciał coś udowodnić to woda przemieniłaby się w wino na konferencji Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Tymczasem cuda eucharystyczne dzieją się w społecznościach gdzie taki chrześcijański folklor ma podatny grunt. Typowa dla polskiego katolicyzmu jest nasza jarmarczność. Matka Boska na szybie, Jezus na kominie, a teraz krwawiąca hostia. Być może Chrystus tak umiłował nasz kraj, ze nie może oprzeć się aby nie raczyć nas swą nadprzyrodzoną mocą. Tudzież zabobonny lud lubi kiedy karmi się go takimi opowiastkami. Do niektórych łatwiej przemówić kawałkiem mięcha w kielichu niż pismami Johna Barrowa czy Alvina Plantinga.
Na dzień dzisiejszy trudno mówić o analizie samego cudu w Sokółce. Wszystkie karty są dziś w rekach Kościoła, zaś potwierdzenie, że dochodzi do przemienienia hostii w ciało Chrystusa jest niemożliwe, gdyż nie mamy wiarygodnej próbki jego ciała do którego można by się odwołać. Jedyne znane mi badania DNA oficjalnie uznanej krwi Jezusa, pochodzą z czerwonych plam na chuście z Oviedo. Próby wyselekcjonowania pojedynczego łańcucha DNA podjęta przez Instytutu Medycyny Sądowej w Genui zakończyły się fiaskiem, jednak szczegółowe badania dwóch zakrwawionych nitek z tkaniny jakie mieli do dyspozycji naukowcy, wskazywały że zawiera mieszankę krwi zarówno męskiej jak i żeńskiej.
Jedyne co można wyrokować o Sokółce, to to czy tkanka jest ludzka. Okoliczności przemiany są jednak tak rozmyte (zanurzona w wodzie w celu rozpuszczenia eucharystia, była pozostawiona samej sobie przez kilka dni), że nie można potwierdzić ani wykluczyć, ludzkiej sprawczej ręki. Dopóki istnieje możliwość wyjaśnienia cudu, przez zwykłe podrzucenie kawałka mięśnia do vasculum, każde nadnaturalne działania jest mniej prawdopodobne. Bóg chce nam coś usilnie udowodnić, ale nie chce zrobić tego przed kamerami, a ja niestety nie potrafię go do tego zmusić.
Jedyne co można wyrokować o Sokółce, to to czy tkanka jest ludzka. Okoliczności przemiany są jednak tak rozmyte (zanurzona w wodzie w celu rozpuszczenia eucharystia, była pozostawiona samej sobie przez kilka dni), że nie można potwierdzić ani wykluczyć, ludzkiej sprawczej ręki. Dopóki istnieje możliwość wyjaśnienia cudu, przez zwykłe podrzucenie kawałka mięśnia do vasculum, każde nadnaturalne działania jest mniej prawdopodobne. Bóg chce nam coś usilnie udowodnić, ale nie chce zrobić tego przed kamerami, a ja niestety nie potrafię go do tego zmusić.
11 komentarze
Pamiętam tę okładkę Faktu - żółte wielkie litery przyatakowały mnie gdy kupowałem chleb.
OdpowiedzUsuńZareagowałem jak na wic z filmu Barei. Teraz jednak po cichu liczę, że może jakiś hierarcha odważy się powiedzieć, że to brednie. Czy jestem naiwny? Trwa zwieranie szyków przeciw Alicji T. i zwyrodnialcom w togach. Nie ma czasu na szczerość. Moje prywatne zdanie jest takie, że oczekiwanie cudów i przytakiwanie im, to odwracanie się do życia plecami.
pzdr.
Błażej
Bardzo ładne jest te ostatnie zdanie. Znaczy się, nie te "pzdr" tylko wcześniejsze. Nie wiem czy będę potrafił go kiedyś nie ukraść :)
OdpowiedzUsuńA cóż dziwnego jest w reakcji racjonalistów? Jeżeli znaleziono by fragmenty ludzkich organów w chipsach, to ktoś już dawno by to zbadał... Pytanie, czy po zbadaniu (o ile jest w ogóle co badać) przez ludzi z prokuratury, nie okaże się, że włókna serca zniknęły.
OdpowiedzUsuńA gdyby tak substancją, którą zidentyfikowano na hostii nie była krew, ale kał np, to uznaliby to za kupę Chrystusa? ;)
:) Ciort z tym że to hipokryzja, niech przynajmniej będzie skuteczna. Osobiście w ogolę nie rozumiem jaki jest cel pozwu racjonalistów. Jeśli tak martwią się potencjalną ofiarą, czy po znalezieniu skrzepu wielkości 5x5mm na chodniki, też pobiegliby z nim do prokuratury? Czego w tym momencie oczekujemy po policji, gdzie poszkodowany? Mają przeszukiwać śmietniki okolicznych szpitali czy lodówki ze świńskimi sercami w hipermarketach? Taki happening z prokuraturą miałby sens gdyby cokolwiek uczył społeczeństwo krytycznego myślenia. Tymczasem przeciętny Kowalski wyniesie z tego, nie że cud eucharystyczny nie istnieje, ale że PSR zawsze znajdzie sposób aby o coś oskarżyć Kościół.
OdpowiedzUsuńJak miało napisać PSR w doniesieniu "komórki sercowe człowiek rzadko wydostają się z ciała właściciela za życia" - stąd podejrzenie o możliwości popełnienia przestępstwa.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu PZ Myers pisał na Pharynguli o znacznie ciekawszym przypadku niż Jezus na kominie. Otóż w Ameryce wydarzył się cud - twarz Chtrystusa objawiła się w... ptasiej kupie na masce samochodu. Serio. Był nawet link do reportażu telewizyjnego pokazującego sporą ilość ludzi fotografujących i modlących się do ptasiej kupy na masce amerykańskiego pickupa. I nie wyglądało mi to na prowokację.
Przewertowałem Pharynguli'usa i nie znalazłem, ale wierze i rzeczywiście byłby to numer jeden! :) W Stanach jest nawet muzeum z takimi eksponatami. Szyba zdetronizowałaby mój ulubiony tost z przypieczeniem w kształcie Jezusa. Masz racje, że u nas coś ostatnio ubogo pod tym względem. Z ostatnich miesięcy, przychodzi mi do głowy tylko Matka Boska na drzewie w Balewie, ale co to przy kupowym-jezusie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w sumie wykształceni ludzie (chociaż z wiedzy z zakresu filozofii i teologii nie nazwałbym erudycją) najzwyczajniej boją się wychylić. Zupełnie rozumiem wiejski lud, który we wszystko uwierzy, ale nie rozumiem np. zachowania hierarchii kościelnej. Lepiej żerować na ludzkiej naiwności niż poprawie metodami naukowymi przebadać "cud"? Jak się człowiek zastanowi, to przykre ...
OdpowiedzUsuń@Macug,
OdpowiedzUsuńmam podobne wrażenie. Z dodatkiem może, że w głębi serca nie uznaje się powszechnie teologii negatywnej -- cud, choćby wątpliwy, uchodzi za bardziej zbożny niż fizyczna normalność.
Jeszcze bardziej kompromitujące moim zdaniem jest to, że4 część księży z pewnością w jakimś momencie życia odkrywa, że służy kłamstwu, że marnuje swoje życie i wtedy - nie potrafiąc nic innego w życiu robić i bojąc się - trwa w kłamstwie do końca. nie wiem, jak potrafią z tym żyć - żal mi ich, ale jeszcze bardziej żal mi ludzi, dla których są autorytetem lub zgorszeniem
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem, jakie jest twoje zdanie na temat cudów w Lanciano i Buenos Aires, bo trudno znaleźć w Internecie coś na ich temat ze sceptycznego punktu widzenia.
OdpowiedzUsuń