tag:blogger.com,1999:blog-24420247676959984532024-03-13T08:26:13.367+01:00Czajniczek Pana RussellaMichał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.comBlogger222125tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-58872363696536876112021-05-15T19:39:00.008+02:002021-05-15T20:04:54.608+02:00Śmierć człowieka-szura<p style="text-align: justify;">W środę natrafiłem na wywiad z Maciejem Zatońskim "<a href="https://www.medonet.pl/porozmawiajmyoszczepionce/szczepionka-na-covid-19,lekarz--polacy-umieraja-na-chorobe--na-ktora-umierac-juz-nie-trzeba,artykul,57019726.html?utm_source=www.medonet.pl_viasg_medonet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">najlepszą szczepionką na ignorancję jest edukacja</a>". Jakieś 7 lat temu piłem z Panem Maćkiem w nieistniejącej już księgarnio-kawiarni na ulicy Ruskiej we Wrocławiu. Również wtedy przy piwie opowiadał głównie o antyszczepionkowcach. Jedna z historii dotyczyła kobiety, która wraz z dwojgiem swoich dzieci przemierzyła na piechotę sawannę, aby dotrzeć do punktu szczepień. Jej determinacje tłumaczył drobny fakt, że owa pani miała wcześniej nie dwoje, a czworo dzieci. Umarły na chorobę, nie pamiętam już jaką, na którą szła zaszczepić pozostałe. Stwierdziliśmy, że kiedy przyjdzie epidemia, podczas której ludzie zaczną masowa umierać, umrze też ruch antyszczepionkowy. No i przyszła.</p><p style="text-align: justify;">Mimo że mamy w Polsce kilkadziesiąt tysięcy ofiar, ruch antyszczepionkowców ma się lepiej niż kiedykolwiek. Ostatnio czerpię perwersyjną przyjemność z obserwacji na fb różnych prominentnych alternatywnych "dziennikarzy". Alternatywnych w sensie "światem żądzą jaszczury z kosmosu a szczepionki i 5G to żydowski spisek". Co rusz wrzucają screeny z profili zaszczepionych osób. Schemat wygląda tak samo. Wpierw zdjęcie szczęśliwych ludzi po szczepieniu, a potem klepsydra z informacją o pogrzebie parę miesięcy później. Jednak najlepsze czeka nas pod oryginalnymi postami na profilach zmarłych osób. Jak się okazuje, nie tylko ja do nich docieram. Otóż doświadczają prawdziwego nalotu antyszczepionkowców. Pod informacją o dacie pogrzebu widnieje zwykle kilkadziesiąt komentarzy w stylu "dobrze ci tak! , "i co warto było się szczepić", "każdy zbiera, co zasieje". Choć rodzina dementuje, aby śmierć miała cokolwiek wspólnego ze szczepieniem i błaga o opamiętanie, komentarze nie ustają. "Jednego zaszczepionego głupka mniej", "brak samodzielnego myślenia przynosi efekty" itd. Także ten tego.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBklJtvu8Ain-sUXBRaEFJkoK8N54rbJHTkmThexrH-kiLlo2LawDeUs2QJvv0qbWzE4NqW6dJhq-XSeY2em1X69bX-tofBySFdX81aMNJS_ULUeOwug2oiWfVmjYaH0ANKsoAo3yc6GFs/s770/antyszczepionkowcy.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="antyszczepionkowcy" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBklJtvu8Ain-sUXBRaEFJkoK8N54rbJHTkmThexrH-kiLlo2LawDeUs2QJvv0qbWzE4NqW6dJhq-XSeY2em1X69bX-tofBySFdX81aMNJS_ULUeOwug2oiWfVmjYaH0ANKsoAo3yc6GFs/s16000/antyszczepionkowcy.jpg" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;">Ja wiem, że większość ludzi, która się nie szczepi, taka nie jest. Wiem, że są ludzie, którzy z jakiegoś powodu nie mogą tego zrobić. Wiem też, że jeżeli poziom seroprewalencji nie przekroczy 70%, to epidemia nigdy się nie skończy. Wiem to wszystko. Jednak jest coś kuszącego w wizji brutalnej weryfikacji tego, kto w tym sporze ma racje. Byłbym gotów poświęcić się i przeżyć jeszcze czwartą falę, aby zobaczyć, jak poradzą sobie z nią facebookowicze straszący żydowskim zastrzykiem. Chciałbym dać im możliwość złożenia dobrowolnej ofiary w postaci swojego zdrowia na rzecz promocji szczepień. Ta promocja byłaby skuteczniejsza niż bilbordy i telewizyjne reklamy. Nie wiem, czy bez kolejnej fali epidemii społeczeństwo dostrzeże korzyści ze szczepień. W zasadzie to zaszczepieni mogą okazać się frajerami. W końcu to nas bolało ramie, a co milionowy z nas umarł na zakrzepice.</p><p style="text-align: justify;">Chyba do psychopatii, o której zawsze wiedziałem, dokładam nowy komponent mojej osobowości -pronaukowy nazizm. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że normalny człowiek spotyka się z butą i pogardą antyszczepionkowców dopiero od pół roku, a ja słucham tego od kilkunastu lat. Z tej perspektywy zapewniam, że jakiekolwiek konwencjonalne argumenty do tych ludzi nie trafiają. Może tak zaostrzyć zasady gry? Gdyby tak świadoma odmowa zaszczepienia była równoznaczna z rezygnacją leczenia ewentualnego COVIDu? Oświadczenie, że się nie zaszczepisz, byłoby tym samym, co podpisanie standardowego szpitalnego formularza odmowy leczenia. W końcu za większą wolnością stoi też większa odpowiedzialność. Obstawiam, że parę facebookowych nakładek "Morawiecki, dla mnie nie zamawiaj" zniknęłoby z profilowych. Bezkrwawa edukacja zdrowotna najwidoczniej dobiegła końca. Dramatyczna sytuacja osób niezaszczepionych może w końcu pokaże reszcie społeczeństwa, że nauka działa. Czy antyszczepionkowcy są gotowi złożyć swoje życie na ołtarzu postępu? Wszystko zgodnie z ich mottem. Jak to było ""każdy zbiera, co zasieje"?</p>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-27805112287686334012021-04-17T21:25:00.006+02:002021-04-17T21:36:08.124+02:00Monolit<p style="text-align: justify;">Jak mawia stare przysłowie, kto zajmuje się dzikimi owcami, ten wabi pielgrzymki z debilami. No dobrze, może nie ma takiego przysłowia, ale będzie! W listopadzie biolodzy zajmujący się muflonami zauważyli w kanionie w Utah wypolerowany monolit. O Jezuśku - pomyślały media z całego świata! O tym trzeba napisać! Tak, światowym newsem okazał się wbity w pustynie słup. Do Utah ściągnęły tłumy. Po kilkunastu dniach monolit rozebrano. Okazał się pusty w środku i zbudowany z dykty, podobnie jak cała ta historia. Sprawa była jednak zbyt głośna, a pokusa skopiowania pomysłu zbyt wielka, aby wszystko tak po prostu ucichło. Świat dosłownie zalała fala monolitów. Instalacje artystyczne, a czasami całe akcje marketingowe oparte na monolitach przelały się od Ameryki Południowej po Europe. </p><p style="text-align: justify;">Pomysł nie był oryginalny. W 2010 roku podobny monolit pojawił się w Denver. Zaś w roku 2001 taką stalową konstrukcję mogli zobaczyć mieszkańcy Seattle. Do tej ostatniej przyznała się grupa artystów znana jako <i>Some People</i>. <b>Daty te nie są przypadkowe i oczywiście nawiązują do filmów Odyseja kosmiczna 2001 i 2010. </b>To tam po raz pierwszy pojawia się monolit. <a href="https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/TheMonolith" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">Od końca lat 60. monolit robi już samodzielną karierę w kulturze popularnej</a>. Znajdziemy go na łamach komiksów, seriali, na okładkach płyt, w skrócie wszędzie. Gdziekolwiek by nie był, monolit robi za artefakt zaawansowanej cywilizacji albo manifestacje nadprzyrodzonej siły. <b>W szerszym rozumieniu monolit jest przejawem, popularnej wśród autorów s-f złowieszczej geometrii (<i>sinister geometry</i>)</b>. Tak nazywamy wielkie struktury w postaci sześcianów, kul czy piramid, które niepokoją swoją doskonałością.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdgK-9W-dNEHdJFqgWJ9tcDupZjZYRPvJ5nghrIys4belk-goLyYsHK6IhPgijCztKAp0f82eH4tvEtKmqQ4m1d2KMOG4M83_9itykTOr68HaMJq8ji0cvwOg46EAH9khcg0PEFYM7Wzg/s770/monolit.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="monolit" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdgK-9W-dNEHdJFqgWJ9tcDupZjZYRPvJ5nghrIys4belk-goLyYsHK6IhPgijCztKAp0f82eH4tvEtKmqQ4m1d2KMOG4M83_9itykTOr68HaMJq8ji0cvwOg46EAH9khcg0PEFYM7Wzg/s16000/monolit.jpg" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Tak naprawdę dopiero uświadamiając sobie, że monolit jest fikcyjnym, filmowym artefaktem, dochodzi do nas z jak dziwną sytuacją mamy do czynienia. <b>Żyjemy w czasach, w których filmowa fikcja wycieka do rzeczywistego świata.</b> Te czasy, to tak naprawdę każde czasy. Połowa tego bloga jest o literackiej fikcji, która zaczęła żyć własnym życiem, jako coś prawdziwego. Pierwotnie miałem napisać o QAnonie - zaszyfrowanych przekazach, którymi żyła przed wyborami Ameryka. Pomyślałem jednak, co to za różnica. Z jednej strony monolit z Odysei kosmicznej odnaleziony na pustyni. Z drugiej szokująca prawda, którą możecie posiąść, jeśli rozwiążecie kilka tajemniczych zagadek - gdzieś to chyba widziałem, w kilkudziesięciu filmach. </p><p style="text-align: justify;"><b>Idealnie pasuje tu termin z antropologii teatru - dobrowolne zawieszenie niewiary</b> (<i>willing suspension of disbelief</i>). Kiedy oglądamy film to dla własnej przyjemności zapominamy o tym, że patrzymy na aktorów. Wyłączamy na chwilę logikę i krytyczne myślenie, aby móc się prawdziwie wzruszyć, zaśmiać, przestraszyć. Co, jeśli społeczeństwo zacznie tego nadużywać? Kiedy filmowe rekwizyty staną się dowodami, a filmowe scenariusze zaczną mieszać się z prawdą? Wystarczy jakikolwiek absurdalny motyw użyć odpowiednio wiele razy, a stanie się dziwnie bliski naszemu rozumowi. Zapewne monolit nie będzie najdziwniejszą rzeczą, jaką zobaczymy w najbliższych latach.</p>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-57162818932085101282021-04-05T15:42:00.003+02:002021-04-05T15:50:04.296+02:00To wapno na alergię też nie działa?<div style="text-align: justify;">Z Ewą Krawczyk znamy się od 10 lat. Znamy się internetowo, czyli w ogóle. Ale 10 lat bycia znajomymi na facebooku, pozwoliło mi uczestniczyć w jej życiu, niemal jakbyśmy się znali. Dwa lata temu Ewa wraz z ekipą napisała książkę <b>"Nie daj się wkręcić szarlatanom"</b>. Siedzę w tym pseudonaukowym gównie już parę dobrych lat, większość swojego życia. Zatem po pierwsze - zmarnowałem życie, po drugie - nie łatwo mnie zaskoczyć. Tymczasem największe wrażenie zrobił na mnie niepozorny rozdział na temat wapna. Czy wapno pomaga na uczulenie? Oryginalne jest już samo wzięcie pod lupę medycyny głównego nurtu zamiast podatnej na krytykę medycyny alternatywnej. Jest to oryginalne, acz nie pionierskie - patrz Goldacre i "Złe leki". O wapnie chyba nikt jeszcze nie pisał.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b>Czy picie wapna aby zmniejszyć objawy alergii ma sens? Otóż nie ma!</b> Wapno odgrywa w organizmie kluczową rolę w procesach komórkowych. Jego stężenie we krwi jest ściśle regulowane. Gdyby wypicie musującej tabletki podwyższyło ilość jonów wapnia, to dostalibyśmy drgawek i udaru! Poza tym nasz organizm ma tego kilogramy zapasów. Kiedy potrzebuje wapna, może pobrać je sobie z kości. Kilku gramowa tabletka nic tu nie zmieni. Nie jest to też odkrycie ostatnich lat. <b>W nowoczesnych podręcznikach medycznych nie zaleca się już podawania wapna na przeziębienie czy uczulenie.</b></div><div style="text-align: justify;"><b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi_xRNg7lOYvR8_MhwljvuH1HndbpNdXbQhPi7rfjSibtqtQkOH0O23CyqzWh2cuoFFJTaZuDspzqcQ0V8CuCc-MaGRv2cyv9H7eoHjjRgUeLXoQLXM8HKaKQEWoeeAb1F1Js8fWvcBPfk/s770/wapno2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wapno" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi_xRNg7lOYvR8_MhwljvuH1HndbpNdXbQhPi7rfjSibtqtQkOH0O23CyqzWh2cuoFFJTaZuDspzqcQ0V8CuCc-MaGRv2cyv9H7eoHjjRgUeLXoQLXM8HKaKQEWoeeAb1F1Js8fWvcBPfk/s16000/wapno2.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div>Wszystko fajnie, tylko czemu całe życie słyszałem, że mam pić wapno? Po takim newsie człowiek zastanawia się, czy cokolwiek działa, skoro rutynowe zalecenia lekarzy nie mają sensu. I tu moim zdaniem wracamy do korzeni. Starej, przednaukowej medycyny, obracającej się w podejrzanym towarzystwie religii, astrologii, alchemii, szeroko pojętej magii. Oczywiście dzisiejsza medycyna w niczym nie przypomina owych praktyk. Jednak to, co się od tamtej pory nie zmieniło to ludzie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Lekarze sprzed stuleci nie leczyli. Nie mogli. Nie mieli do tego wiedzy ani środków. <b>Ich prawdziwa profesja polegała na wydobywaniu człowieka z poczucia bezradności.</b> Mogli poklepać chorego po ramieniu, upuścić krwi, zalecić ziółka, ewentualnie dorzucić jakiś amulet. W Polsce za taki amulet robiła karawaka, czyli krzyż z dodatkową poprzeczką. Dzisiejszy lekarz, też ma taką karawakę. Nazywa się recepta. Przychodzimy do lekarza i czekamy na receptę. <b>Recepta to dowód, że lekarz się na coś przydał.</b> Tylko że lekko przeziębieni nie kwalifikujemy się w zasadzie na żaden lek wymagający recepty. Z drugiej strony, jeśli nic nie dostaniemy, poczujemy się rozczarowani. No więc dostajemy - wapno.</div>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-37307897915403928252021-03-31T20:24:00.006+02:002021-04-01T01:59:47.395+02:00Nobel dla Saturna w Koziorożcu<p style="text-align: justify;">W odpowiedzi na rosnącą popularność horoskopów, w 1975 magazyn <i>The Humanist</i> opublikował <a href="http://www.astrology.co.uk/tests/objections.html" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">manifest antyastrologiczny</a>. Pod listem podpisał się cały świat nauki w tym 18 noblistów. Ciekawsze jest jednak to, kto nie podpisał się pod krytyką astrologii. Był to jeden z najbardziej wpływowych filozofów XX wieku, ekscentryczny Paul Feyerabend. W przypadku Feyerabenda było to do przewidzenia. Wcześniej bronił m.in. voodoo, czarów, i akupunktury. Szokujące było to, że manifestu nie podpisał też Carl Sagan, wówczas największy naukowy celebryta od czasów Einsteina.</p><p style="text-align: justify;">Jak Sagan bronił się przed podpisaniem listu, jednocześnie nie wierząc w astrologie? <b>Po pierwsze przyjął stanowisko znane jako epistemologia cnót. </b>Krytyka horoskopów była ponoć zbyt agresywna, pełna pogardy i autorytarnego tonu. Drugi argument był jeszcze gorszy. Choć Sagan przyznał, że nauka podważa jakikolwiek sens astrologii, to przecież kiedyś może się to zmienić! W ten sposób można bronić absolutnie każdej bzdury jaka przyjdzie nam do głowy. Dokładnie taką linie obrony obiera Olga Tokarczuk</p><p style="text-align: justify;">Przyznam, że jestem całkowitym ignorantem, jeśli chodzi o twórczość Tokarczuk. W socjologii jest takie pojęcie jak <b><i>celebrity text</i>, czyli kilka faktów o sławnej </b><b>osobie</b><b>, które czynią ją sławną</b>. W przypadku pisarki jest to feminizm, ekologia, no i Nagroda Nobla oczywiście. Jednak dla środowiska ezoterycznego Pani Olga jest przede wszystkim praktykującą astrolożką. Wojciech Jóźwiak, twórca neoszamańskiego serwisu taraka twierdzi nawet, że <b>"Nobla dostała nie tylko ona osobiście, i nie tylko polska literatura, ale także w jakimś stopniu astrologia"</b>. Astrologia dostała Nobla, no ja pierdole.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLbpOnyinv0QEaWKV6vm9OOpco2RXebjbkVCej2dnPtukNal9tzDn04vM8hyphenhyphenqKb8eYfUZXO7PnW98UNocfttN31qArNwTtX8w_9yOOx4YSHzEMP0tkJ2g_S6pkQoy5Q08_ExXc85K0vRG8/s770/tokarczuk.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="tokarczuk" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLbpOnyinv0QEaWKV6vm9OOpco2RXebjbkVCej2dnPtukNal9tzDn04vM8hyphenhyphenqKb8eYfUZXO7PnW98UNocfttN31qArNwTtX8w_9yOOx4YSHzEMP0tkJ2g_S6pkQoy5Q08_ExXc85K0vRG8/s16000/tokarczuk.jpg" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Nie udało mi się wyguglować żadnej wypowiedzi naszej noblistki, w której przyznałaby się do wiary w astrologie. Jednocześnie jej fascynacja tą ślepą ścieżką umysłu jest niepokojąca. Jej argumenty za astrologią są przy tym zadziwiająco nieprzemyślane. "<b>Całkiem dobrze poruszam się w astrologii. Podoba mi się, jako swego rodzaju sztuka, którą ludzie uprawiają od tysiącleci. Astrologia jest starsza niż psychologia, starsza niż nauka w ogóle. I przez tysiące lat wykształciła wiele ciekawych odkryć".</b> Szkoda, że to samo można powiedzieć o siostrze astrologii - czyli o sztuce okradania ludzi. Złodziejstwo również jest starsze niż psychologia, jest sztuką, a także wypracowało wiele odkryć. No i działa - w przeciwieństwie do astrologii.</p><p style="text-align: justify;">W audycji "<a href="https://audycje.tokfm.pl/podcast/101635,Olga-Tokarczuk-opowiada-o-szkodliwosci-doslownosci-i-wartosci-z-astrologii" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">o szkodliwości dosłowności i wartości z astrologii</a>" Tokarczuk pomaga Tomasz Stawiszyński. Noblistka używa swojego ulubionego argumentu - <b>nauka nie akceptuje astrologii, ale to się może zmienić.</b> Stawiszyński, jak sam twierdzi, nie wierzy w horoskopy. Nie mniej wyciska z siebie siódme poty, by powiedzieć coś dobrego o astrologii. Nazywa ją filozofią, rodzajem opowieści o świecie, protopsychologią i skarbnicą pojęć. Dziennikarz (i filozof) powołuje się przy tym na rozmowy z Piotrem Piotrowskim, prezesem Polskiego Towarzystwa Astrologicznego. Rozmowy te rzekomo dowodzą, iż astrologia to coś więcej niż gazetowe przepowiednie.</p><p style="text-align: justify;">Jako wścibski, wredny knur odnalazłem ową rozmowę. Ostatnia jaka się wyświetla nosi tytuł "<a href="https://audycje.tokfm.pl/podcast/84510,Horoskop-na-2020-rok-Co-nas-czeka-w-polityce" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">Horoskop na 2020</a>". Posłuchałem Pana Piotrowskiego. Kilkadziesiąt minut ogólników i może z dwa konkrety. Pierwszy - Kidawa-Błońska odniesie sukces w wyborach prezydenckich. Drugi - Trump wygra wybory w USA. Robi wrażenie prawda? Od razu czuć, że prawdziwa astrologia to coś więcej niż gazetowe przepowiednie.</p>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-91023071848714461472021-03-25T03:07:00.023+01:002021-03-25T03:37:45.837+01:00Badacze Biblii<p style="text-align: justify;">Język uczy nas, że to, co ładne musi być dobre. Zachować się brzydko to zachować się źle. W konsekwencji disnejowskie bohaterki mają piękne twarze, a czarnym charakterom pozostają paskudne mordy. Połączenie dobrego z ładnym jest tak mocne, że fałszuje rzeczywistość. <b>Kiedy do 26-letniej siostry Faustyny przychodzi Jezus, okazuje się seksownym, białym mężczyzną o uwodzicielskim spojrzeniu.</b> Bo przecież Chrystus nie mógł być brzydkim, będąc dobrym!</p><p style="text-align: justify;">Wspólnoty językowe to tak naprawdę osobne światy. W naukach o kulturze od lat 80. nazywamy je światami myślowymi. Biblijnym światem myślowym jest starożytny Bliski Wschód. Już nawet wierzący przyznają, że Pismo Święte jest zlepkiem przekazów krążących po tamtych terenach od wieków.<b> „Badanie” Biblii oparte na czytaniu polskiego przekładu już nie wystarczy.</b> Możecie nauczyć się księgi Hioba na pamięć, ale nie zrozumiecie jej autora. Jego czytelnicy znali wiele podobnych historii. W Egipcie był książę Job (Ajjabu). Podobną historię zawiera grecki mit o królowej Niobe. Mezopotamska <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Legend_of_Keret" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">legenda o królu Kerecie</a> to dosłownie opowieść o Hiobie, tylko z dodatkową ilością bogów.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikuHM3GJHnV7XVRaFWzZQyAE5GJzNsP_Ix5lMZ1F-4ajLweg-fX857K86y4Ur_QE9KKsZO1FwVLu-kXS6K-q4v3Y4q18YYkvB3QA6y5PR4D0tuizKP9-z2IzuPUHziKr3yNi3kbE2YWI0T/s770/badaczebiblii.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="badania biblii" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikuHM3GJHnV7XVRaFWzZQyAE5GJzNsP_Ix5lMZ1F-4ajLweg-fX857K86y4Ur_QE9KKsZO1FwVLu-kXS6K-q4v3Y4q18YYkvB3QA6y5PR4D0tuizKP9-z2IzuPUHziKr3yNi3kbE2YWI0T/s16000/badaczebiblii.jpg" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Nie zobaczymy świata takim, jakim widzieli go autorzy Biblii, dopóki nie wyjdziemy poza własną kulturę. Obawiam się, że metoda, która do tego prowadzi, nie spodoba się katolikom. Polega na nieustannym przypominaniu sobie kim jesteśmy i jaki jest nasz kulturowy bagaż. Brzmi to jak czarny sen konserwatystów. <b>Dystansowanie się od własnej kultury - toż to prosta droga do gejowskiego klubu!</b></p><p style="text-align: justify;">Obrzydzenie księży profesorów do relatywizmu jest tak wielkie, że nawet Pismo Święte go nie przemogło. Dowodzi tego pewne wydarzenie z 2019 r. Do Polski ze swoją doroczną konferencją przybyli badacze z <i>European Association of Biblical Studies</i> - 350 wystąpień na 98 panelach dyskusyjnych. Impreza nie cieszyła się jednak zainteresowaniem profesorów KULu i papieskich akademii. Ci przyzwyczajeni są do biblijnych konferencji w stylu "Bóg jest miłością". Tymczasem już na pierwszym panelu specjaliści od języka akadyjskiego dowodzili, że w Babilonie wróżono z węży (ofiomancja), które umieszczano pomiędzy kobietą a mężczyzną. Jakieś skojarzenia? Taka wiedza brzmi jak coś z czego należy się wyspowiadać. </p><p style="text-align: justify;">Jeśli moje złośliwości wydają się mało wiarygodne, wyzłośliwię się ustami szefa Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. "Z pewną rodzaju goryczą powiem, że spodziewałem się szturmu polskich pracowników uczelni o charakterze konfesyjnym, z wydziałów teologicznych. Mogliby zaprezentować tutaj swoje badania w międzynarodowym towarzystwie. Widocznie termin nie odpowiadał" (<a href="https://audycje.tokfm.pl/podcast/79427,Amerykanscy-naukowcy-potwierdzili-to-o-czym-mowilismy-od-dawna" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">wywiad tutaj</a>).</p>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-47632817280863562932020-01-05T18:15:00.000+01:002020-01-05T18:26:49.663+01:00Nie pozwolisz żyć czarownicy<div style="text-align: justify;">
Największym problemem naszych czarownic jest paradowanie nago na oczach innych czarodziejek. Przynajmniej tak było jeszcze kilka lat temu, kiedy czytałem polskie fora wiccanek. Temat wspólnego obnażania się na leśnej polanie zawsze liczył sobie najwięcej postów. W końcu ktoś ma cellulit, a kto inny nadwagę, a do rosołu rozebrać się trzeba. Inaczej wypowiadane po angielsku zaklęcia nie zadziałają.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dylematy naszych adeptek magii wspaniale kontrastują z sytuacją, jaką <a href="https://skepticalinquirer.org/2019/11/witch-hunting-requires-an-international-response/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">opisuje grudniowy <i>Skeptical Inquirer</i></a>. <b>W Indiach, Nepalu, Nowej Gwinei, a przede wszystkim w Zachodniej Afryce, kobiety podejrzane o czary wciąż padają ofiarą samosądów. </b>Kiedy my bawimy się magiczną konwencją, mieszkańcy Burkina Faso i Toga ścigają czarownice odpowiedzialne za susze. W momencie, w którym wciskacie się w karnawałowy strój czarownicy, jakąś kobietę poddaje się próbie wypicia śmiertelnej trucizny, bo łasy na jej krowę sąsiad oskarżył ją o czary.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifwnYlWnqtwc3jySLJZv69H1yRYmFXg4_HAeJ5IXPDS8ZahNhtftdhxE3v8GMBsp-beIdZHEG8AZHRsiQ5obur636GiRlnJloZozye8CwGPwPClqVb8Z4KCHUz8jLD40jcjOGkAEgWcedy/s1600/czarownice-ghana.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="czarownice w afryce" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifwnYlWnqtwc3jySLJZv69H1yRYmFXg4_HAeJ5IXPDS8ZahNhtftdhxE3v8GMBsp-beIdZHEG8AZHRsiQ5obur636GiRlnJloZozye8CwGPwPClqVb8Z4KCHUz8jLD40jcjOGkAEgWcedy/s1600/czarownice-ghana.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy afrykański zabobon pojawia się w naszych mediach, zwykle są to śmieszkowate historie o kozie na ławie oskarżonych. Sprawa dzieje się w Nigerii, a koza jest lokalnym bandziorem, który tylko dla niepoznaki przybrał kozią formę. Taki news daje nam poczucie wyższości. Głupi, czarny lud myśli, że człowiek może zmienić się w kozę. Chleb zmieniający się w ciało, a wino w krew to co innego, ale człowiek w kozę to głupota! Dla nigeryjskiego wieśniaka nasz system sprawiedliwości byłby równie nieracjonalny. W końcu można być jawnym przestępcą i uniknąć kary, jeśli podczas aresztowania nie odczyta się tradycyjnej formułki, lub nie dopełni innych, niewiele znaczących formalności. Poza tym koza nadaje wierze w czary wymiar beki, którą Kowalski tak poszukuje. <b>Obraz niepełnosprawnych kobiet skazanych za czary nie przebija się już tak często.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Temat afrykańskich polowań na czarownice co jakiś czas powraca na tym blogu. To, co zawsze podkreślam to skala tego zjawiska. W Ghanie istnieje przynajmniej 6 ośrodków znanych jako <i>witch campy</i>. Miejsca te tworzą kobiety i dzieci, które uciekły ze swych zaczadzonych zabobonem wiosek. Powtórzę. <b>Niewielki jak na Afrykę kraj ma całą sieć specjalistycznych ośrodków dla uchodźców, do których tysiące ludzi zbiegło przed śmiercią z rąk łowców czarownic!</b> Jeśli nie wierzycie, to <a href="https://www.youtube.com/watch?v=8DccnVoGC1M" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">o jednym z takich ośrodków, w Gambadze, nakręcono nawet dokument</a>. Leo Igwe, autor podlinkowanego artykułu twierdzi, że łowcy czarownic nie ponoszą z tego tytułu żadnej kary. Co więcej rekrutują się spośród lokalnych stróży moralności. <b>Zabijanie czarownic uważa się za formę służby społecznej i cieszy się powszechnym szacunkiem!</b> Igwe porównuje to do ludobójstwa i kończy swój artykuł apelem do ONZ o interwencje. Obawiam się, że już szybciej zadziałają zaklęcia ochronne polskich wiccanek.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-20298371420836690502019-11-17T18:37:00.000+01:002019-11-17T18:46:05.000+01:00Wiedzooporność<div style="text-align: justify;">
Mając naukowe poglądy na klimat czy ewolucje, czujemy się wygranymi na loterii idei. Uważamy w końcu to samo co eksperci. Pozostali, którzy się z nami nie zgadzają to zaś ciemna tłuszcza. W rzeczywistości wszyscy jesteśmy jednakowo tępi. <b>Wiemy zbyt mało, aby uzasadnić swoje zdanie praktycznie w jakiejkolwiek kwestii.</b> Musimy podpierać się wiedzą innych. To, że nie wierzymy w głupoty nie jest kwestią tego, co wiemy. To kwestia tego komu ufamy. Od niebezpiecznych szurów dzielą nas autorytety, na których spoczywa uzasadnienie tego, co uważamy za prawdziwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Łatwy dostęp do wiedzy sprawia, że wydaje nam się, że rozumiemy więcej. Philip Fernbach w wydanej niedawno książce<i> The knowledge illusion. Why we never think alone,</i> nazywa to <b>„zaraźliwym poczuciem zrozumienia". Myśl, że ktoś inny wie jak działa szczepionka, wywołuje u nas przekonanie, że my również to wiemy</b>. Nasze poczucie zrozumienia nie pochodzi jednak od nas samych, ale od ludzi, którym ufamy. Iluzja, że nasze poglądy są wynikiem głębokich analiz, zniknie przy pierwszej nadarzającej się okazji. Kiedy nasze przemyślenia leżą sobie spokojnie w naszych głowach, wydają się spójne i zrozumiałe. W momencie w którym musimy je sformułować, okazuje się, że nie potrafimy ich nawet jasno nakreślić, a co dopiero bronić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnqScIT5ScvDwjjliBEwtGew7LQ4x8RZ6284dv_-2qaM5TTachmRAiFqJ11BKjnH3N0V0-P5OGckUhtfdjD5TCAFSMtyTB9jURZtVxaATSRiNBTl9D8t3JtMp9TtWu2S3Le41KqyhM10fm/s1600/wiedzoopornosc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wiedzooporność" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnqScIT5ScvDwjjliBEwtGew7LQ4x8RZ6284dv_-2qaM5TTachmRAiFqJ11BKjnH3N0V0-P5OGckUhtfdjD5TCAFSMtyTB9jURZtVxaATSRiNBTl9D8t3JtMp9TtWu2S3Le41KqyhM10fm/s1600/wiedzoopornosc.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko to stoi w sprzeczności z niestety powtarzaną przez aktywistów i popularyzatorów nauki <b>„hipotezą niedostatecznej wiedzy". Podkreśla ona znaczenie edukacji w walce z naukowym kłamstwem i zabobonem.</b> Rzekomo wystarczy zapoznać ludzi z faktami, aby ci zmienili zdanie. W praktyce nic takiego nie zachodzi. Ludzie potrafią budować bardzo trwałe i odporne przekonania bez jakiejkolwiek wiedzy. Zdobyte informacje wcale nie skłaniają do zmiany zdania. Dodatkowa wiedza służy jedynie bardziej wyrafinowanym sposobom obrony swojego wcześniejszego stanowiska.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sytuacja nie jest jednak tak beznadziejna, na jaką wygląda. Wiemy, że działania oparte na hipotezie niedostatecznej wiedzy, czy jak kto woli "modelu deficytowym" nie przynoszą spektakularnych efektów. Jednak dwa pierwsze akapity mówią o nas coś więcej niż to, że wszyscy jesteśmy debilami. <b>Skoro ludzie budują swoje przekonania na opiniach osób którym ufają - wystarczy stać się dla nich taką osobą.</b> Wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Jeśli podzielamy wspólne wartości, wspólną tożsamość z osobami, które chcemy przekonać, jesteśmy w połowie drogi do sukcesu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak wygląda to w praktyce pokazuje przypadek klimatolożki Katharine Hayhoe, opisany <a href="https://science.sciencemag.org/content/360/6392/943" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">rok temu w Science</a>. Katharine prowadzi wiele działań edukacyjnych na rzecz wiedzy o globalnym ociepleniu. Ma swój kanał na youtubie i twitterze, skąd zasypuje sceptyków klimatycznych danymi z pozycji ekspertki. Jednak jak sama twierdzi - nic nie jest bardziej skuteczne niż to, kiedy przyznaje przed nimi, że jest... chrześcijanką. Żadne wyniki badań nie przekonują amerykańskich klimatosceptyków tak, jak to, że jest żoną pastora. Tak to się robi Panie i Panowie.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-11963103301348133132019-07-08T22:13:00.001+02:002019-07-08T22:48:26.681+02:00Działo przeciwgradowe to strzał w kolano<div style="text-align: justify;">
Polskie lato to odwieczna walka z suszą lub powodzią, ewentualnie z obiema naraz. To nasz naturalny stan, spoiwo naszego narodu. Nasi słowiańscy przodkowie uciekali się wówczas do <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Dodola" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">deszczowych obrzędów</a>, które chrześcijaństwo zastąpiło modlitwami do św. Dezydery. Jednak w XXI wieku to nie przystoi. Przecież nie jesteśmy odprawiającymi taniec deszczu Indianami. Żyjemy w czasach nauki, więc i zabobon musi być naukowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>W kulturze nic nie ginie.</b> Pewne rzeczy i zjawiska przemieniają się w inne, ale chyba nic nie znika bez śladu. Do chmur gradowych zaczęto celować w zasadzie od razu, kiedy tylko pojawiła się możliwość strzelania, czyli gdzieś w XIV wieku. Nie stała za tym wielka idea. Strzelano do chmur jak do przeciwników. <b>Z powodu licznych wypadków śmiertelnych w 1750 cesarzowa Maria Teresa zakazała chłopstwu strzelania do burzy. </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtINu2BSltWYfg38s9bwRYPLLTKC7HnVnIVqm1PsIi_h4bLJ06eEI54tXwBDWPEyRdVeXNkUHA62bUg2IP3bdyFmNS8ayPKnWNAaObT8bX_WCjVPDY-BPunwhqNspiDAeO6pbnq8FtmiNx/s1600/taniec_deszczu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtINu2BSltWYfg38s9bwRYPLLTKC7HnVnIVqm1PsIi_h4bLJ06eEI54tXwBDWPEyRdVeXNkUHA62bUg2IP3bdyFmNS8ayPKnWNAaObT8bX_WCjVPDY-BPunwhqNspiDAeO6pbnq8FtmiNx/s1600/taniec_deszczu.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kiedy po 100 latach zakaz uchylono, nadarzającą się okazję wykorzystał austriacki plantator wina Albert Stiger.</b> Wojna z gradem nabrała cięższego kalibru, gdyż Stiger do walki zaprzągł skonstruowane przez siebie działa. W 1897 miał ich 30 i jak twierdził, strzelanie do chmur burzowych całkowicie wyeliminowało gradobicia. Co prawda gradobicia wciąż się zdarzały, ale jego zdaniem była to wina ludzi obsługujących działa. Najwidoczniej strzelali do burzy za szybko, zbyt późno, armata była źle ustawiona etc. Armaty Stingera robiły furorę. W samych Włoszech w 1899 działało już 2 tysiące armat. Tylko tam, w jednym roku, zginęło od nich 7 osób, a blisko 80 zostało rannych (<a href="https://journals.ametsoc.org/doi/pdf/10.1175/1520-0477%281981%29062%3C0368%3AHRTFHC%3E2.0.CO%3B2" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">źródło</a>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście od początku kwestionowano ich niezawodność. Już na zwołanym w 1900 roku kongresie poświęconym działom przeciwgradowym dostrzeżono, że wyciąganie wniosków z pojedynczych przypadków nie ma sensu. <b>Aby powiedzieć, czy działa są skuteczne, należy prowadzić długoletnią statystykę. </b>W końcu nie z każdej chmury pada grad. Brak gradu nie oznacza, że to zasługa działa. Na początku XX wieku testu z prawdziwego zdarzenia podjął się austriacki rząd, instalując 222 armaty w prowincji Treviso. Skrupulatnie odnotowywano ilość gradu na terenach chronionych i niechronionych przez działa. <b>Jak się okazało, działa przeciwgradowe nie wpływają na występowanie gradu</b>. To jednak nie badania zakończyły karierę tego wynalazku. Trwającą dekadę modę załatwił sam grad. Lata 1902-1904 przyniosły katastrofalne gradobicia w Austrii, Francji i Włoszech. Rolnicy na własnych winogronach przekonali się, że strzelanie w stronę chmury nic nie daje i porzucili armaty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Qcz-CLJfBzd5NXYjzYzBolhy5jeKTgBmMuVcY2n_uUnwwrLjo4PGKyneH1eZV32FIB7jlW3ZwTZK1PiXejARu5ywSZALjovyxdY9IecvjbLCglHS3Q-_DkHS6QYJQT174X6dx5fIif6z/s1600/dziala_gradowe_wczoraj.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Qcz-CLJfBzd5NXYjzYzBolhy5jeKTgBmMuVcY2n_uUnwwrLjo4PGKyneH1eZV32FIB7jlW3ZwTZK1PiXejARu5ywSZALjovyxdY9IecvjbLCglHS3Q-_DkHS6QYJQT174X6dx5fIif6z/s1600/dziala_gradowe_wczoraj.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka lat temu Charles Knight, fizyk zajmujący się chmurami w Narodowym Centrum Badań Atmosferycznych w Kolorado przyznał, że w środowisku meteorologów nie zna ani jednej osoby, która uważałaby działa przeciwgradowe za sensowne (<a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Hail_cannon" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). <b>Co ciekawe, nie ma dowodów na działanie jakiejkolwiek metody walki z chmurami. </b>Odnosi się to zarówno do eskadr samolotów rozpylających jodek srebra, jak i rakiet wystrzeliwanych z ziemi. Skuteczność tych metod kwestionuje zarówno<i> US National Research Council</i> jak i największy na świecie autorytet w dziedzinie nauki, czyli <i>National Academy of Sciences</i> (<a href="https://cen.acs.org/articles/94/i22/Does-cloud-seeding-really-work.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). Jeśli tak bezpośrednie działania nie dają rezultatów, to pierdnięcia z działa wydają się jakimś ponurym żartem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem działa powróciły. W odświeżonej formie, czyli podpięte pod komputer. Jak coś ma migoczące gałki i wskaźniki, to przecież musi działać! Takie działo to wydatek ponad 100 tys. złotych, ale polskich sadowników to nie odstrasza. Niedawno na działa przeciwgradowe narzekali mieszkańcy m.in <a href="http://supernowosci24.pl/fatalne-skutki-strzelania-do-chmur/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Sandomierza</a>, <a href="http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/dzialo-przeciwgradowe-w-piaskach-gm-wola-krzysztoporska,3780800,artgal,t,id,tm.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Piasek</a>, a w ostatnich dniach <a href="https://gazetawroclawska.pl/w-siechnicach-z-armaty-strzelaja-do-gradu-mieszkancy-podzieleni/ar/c1-14253143" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Siechnic</a>. Według protestujących działają zbyt dobrze i powodują susze! Gdyby w ostatnich latach lało, to powodowałyby powodzie, ale że nie pada, to powodują susze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAXk6dGYqz62IhI9ja8bb4T7YxBkNrdsmvDhu29M0bh1yxsCz7zd1Z7ZhdF7Nw1CVxgbkTEd06jlbHkd17UXISImU8sle1J5JtLb_AVCY98QPq9ZUqGLbvpTeyhlRjtR-VO6f0gZuN2oeU/s1600/dzia%25C5%2582a_gradowe_dzis.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAXk6dGYqz62IhI9ja8bb4T7YxBkNrdsmvDhu29M0bh1yxsCz7zd1Z7ZhdF7Nw1CVxgbkTEd06jlbHkd17UXISImU8sle1J5JtLb_AVCY98QPq9ZUqGLbvpTeyhlRjtR-VO6f0gZuN2oeU/s1600/dzia%25C5%2582a_gradowe_dzis.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Najwyraźniej sadownicy, wraz z chorymi na raka należą do <i>vulnerable </i>(grupy czułej).</b> Bezsilność w obliczu katastrofy czyni z nich łatwy cel dla podejrzanych biznesów. Jednak chęci i nadzieje nic nie zmienią, grad dalej będzie niszczyć uprawy. Jak wtedy pogodzą to z istnieniem działa przeciwgradowego? Od użytkowników portalu sadownictwo.com dowiemy się, że jeśli pomimo strzelania grad nadal pada, to znaczy, że <a href="https://www.sadownictwo.com.pl/dzialo-przeciwgradowe-powodem-su" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">kupiliśmy za tanie działo</a>. Natomiast sadownik z Jankowic z działem za 400 tys. zł tłumaczy gradobicia tym, że <a href="https://youtu.be/PaqAqlTiyrA?t=106" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">grad... spadł nocą</a>. Tak czy owak, jeśli historia się powtórzy, bum na działa przeciwgradowe niebawem przeminie, aby powrócić około roku 2110.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-43216540018490210632019-06-26T11:05:00.000+02:002019-06-26T16:55:55.500+02:00(Nie)wiedza Świadków Jehowy na temat transfuzji<div style="text-align: justify;">
Zniszczyłem swoje google. Przez moje klikanie w durnoty, o cokolwiek bym nie zapytał, dostaję same podejrzane treści. Na przykład, kiedy googluję frazę "bezpieczeństwo transfuzji krwi" pierwszy wynik pochodzi od Świadków Jehowy. Mam nadzieje, że tylko w mojej wyszukiwarce ich strona jest tak wysoko. Lepiej, aby pacjenci czekający na transfuzje nie trafiali do nich w pierwszej kolejności. Proszę, powiedzcie, że tylko moje google tak ma!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2jibNgv435KiUn7TYD1RK1synHlVlDtKseuWq4VOcr42cuCscwdlARqvn9SaweVlt8nujLU9-c94GIQQDs-Qf1MzrccQCKG67hPY8v0H3iMUw8_iMjRoBTV3__JiB6mN9ytnOSdyR8UO3/s1600/transfuzja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2jibNgv435KiUn7TYD1RK1synHlVlDtKseuWq4VOcr42cuCscwdlARqvn9SaweVlt8nujLU9-c94GIQQDs-Qf1MzrccQCKG67hPY8v0H3iMUw8_iMjRoBTV3__JiB6mN9ytnOSdyR8UO3/s1600/transfuzja.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym bardziej, że w <a href="https://www.jw.org/pl/publikacje/ksi%C4%85%C5%BCki/krew/JAK-DALECE-BEZPIECZNE-S%C4%84-TRANSFUZJE-KRWI/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">owym artykule</a> nie znajdziemy cytatów z Biblii. Tekst zawiera liczby i statystyki mające przyodziać go w poważną szatę. Choć najnowsze z cytowanych badań pochodzą z lat 80., to całość robi dobre wrażenie. Stawiając na wiarygodność, jego autorzy wystawili go też na sprawdzalność. O ile interpretacje Pisma Świętego są z zasady mętne i niekonkluzywne, to dane medyczne łatwo zweryfikować. Oto jak mają się liczby podawane przez Świadków Jehowy do rzeczywistości:<br />
<br /></div>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><i>"Ocenia się, iż na 1000 do 3000, a w najlepszym wypadku do 5000 transfuzji jedna kończy się zejściem śmiertelnym"</i>. Sprawdziłem. Zgodnie z <a href="https://www.fda.gov/media/124796/download" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">raportem za rok 2017</a> w USA zarejestrowano 44 takie przypadki. W 37 uznano transfuzje za prawdopodobną przyczynę zgonu. W pozostałych 7 transfuzja krwi najprawdopodobniej nie przyczyniła się do śmierci, lecz nie dało się tego całkowicie wykluczyć. Weźmy te 44 zgony i podzielmy je przez ilość transfuzji, których w USA mamy 21 milionów. <b>Prawdopodobieństwo śmierci na skutek transfuzji wynosi 1:500 000 i jest kilkaset razy mniejsze niż twierdzą Świadkowie Jehowy. </b></li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: inherit;">"Na 6000 transfuzji masy czerwonokrwinkowej jedna wywołuje hemolityczną reakcję poprzetoczeniową. Jest to ciężka reakcja immunologiczna, która może wystąpić natychmiast lub z opóźnieniem, kilka dni po transfuzji".</span> </i>Nie wiemy jak często ma miejsce ta reakcja, gdyż w większości przypadków jest bezobjawowa. Szacuje się, że może być to raz na 800 - 11 000 transfuzji (<a href="https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK448158/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). To mniej więcej tyle ile podają Świadkowie Jehowy. Jeśli chodzi o ostrą reakcję hemolityczną, to zdarza się ona znacznie rzadziej, raz na 70 tys transfuzji (<a href="https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3076326/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). <b>Przypadki śmiertelne są jeszcze rzadsze. Mają miejsce 1 na 3 miliony transfuzji.</b> Dodam, że są one wliczone w przypadki śmiertelne, o których pisałem powyżej. Nie jest to więc żaden dodatkowy argument.</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><i>"Współczynnik nawrotów we wszystkich odmianach raka krtani wynosił 14 procent u tych, którzy nie otrzymali krwi, a 65 procent u tych, którzy ją otrzymali. W wypadku raka jamy ustnej, gardła oraz nosa lub zatok współczynnik nawrotów doszedł do 31 procent, gdy nie stosowano transfuzji, i 71 procent, gdy ją stosowano". </i><b>Takie porównanie nie ma sensu.</b> Osoby wymagające transfuzji z zasady gorzej rokują. Równie dobrze da się udowodnić, że leczący się umierają częściej niż nieleczeni. Jeśli ktoś się leczy, znaczy, że jest chory, więc leczonych/chorych umrze więcej niż nieleczonych/zdrowych. Uczciwe byłoby porównanie przeżywalności po operacji raka z transfuzją i bez transfuzji krwi.</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;">Druga część artykułu jest o chorobach zakaźnych, którymi można zarazić się podczas transfuzji. <b>Autor stawia pytanie, czy podczas przetaczania krwi nie zarazimy się boreliozą. Odpowiedź brzmi - nie</b> (<a href="https://www.cdc.gov/lyme/faq/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). Do prawdziwych zagrożeń należy wirusowe zapalenie wątroby typu B, C oraz HIV. Szczególnie temu ostatniemu autor poświęca wiele uwagi. Choć nie podaje żadnych liczb, to w apokaliptycznym tonie, jak na Świadka Jehowy przystało, straszy nadchodzącą zagładą. Atmosfera tekstu sprawia, że zarażenie się HIV podczas transfuzji wydaje się niemal przesądzone. W praktyce zdarza się raz na 5 milionów przypadków. WZW typu B to zagrożenie rzędu raz na pół miliona, a <b>WZW typu C, raz na 30 milionów transfuzji</b> (<a href="https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-krwionosny/czy-przetaczanie-krwi-jest-bezpieczne-powiklania-po-transfuzji-aa-dTTH-EZVE-WZ9M.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>)! </li>
</ul>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Co roku w Polsce przetaczamy 1,5 mln jednostek krwi, na skutek czego dochodzi do 1-2 zgonów (<a href="https://journals.viamedica.pl/journal_of_transfusion_medicine/article/view/57906" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). Trudno znaleźć działanie medyczne przynoszące podobne korzyści przy tak niewielkim ryzyku. Chyba tylko szczepienia mają porównywalny stosunek plusów do minusów. Śmierć na skutek transfuzji jest mniej prawdopodobna niż śmierć na fotelu dentystycznym (<a href="http://www.teethremoval.com/dental_deaths.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">link</a>). <b>Załóżmy, że wszyscy Świadkowie Jehowy w Polsce dopuszczają przetaczanie krwi. Za sprawą powikłań potransfuzyjnych umierałby jeden Świadek Jehowy, raz na 30 lat!</b> O takim zagrożeniu mniej więcej mówimy. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje, ilu z nich umiera na skutek odmowy tego zabiegu.</div>
</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-68781596739839878152019-05-19T21:03:00.000+02:002019-05-19T21:44:10.294+02:00Mit dziecięcej traumy<div style="text-align: justify;">
Drogi czytelniku. Nadeszła godzina próby. Na co dzień wyśmiewamy irracjonalne zachowania innych. Z niedowierzaniem spoglądamy na bajki, którymi karmią się dorośli, za to szanujemy naukę i jej badania. Pora zatem samemu dostać po mordzie. Uchodzi mi płazem kiedy swoje pozbawione empatii spojrzenie kieruje w stronę antyszczepionkowych matek. Mam nadzieje, że wybaczycie mi podobny zabieg wobec ofiar księży pedofilów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Popkultura uczy nas, że z molestowanego dziecka wyrasta życiowy przegryw. Gwałcona przez ojca ukochana Forresta Gumpa, kończy jako wykolejona prostytutka i narkomanka. <b>Telewizyjni komentatorzy podkreślają, że bycie molestowanym skutkuje depresją, lękiem przed bliskością i innymi zaburzeniami w dorosłym życiu.</b> W Polsce widzieliśmy to w filmie "Kler" i "Tylko nie mów nikomu". Nie bacząc na niesmak który wywołam, czuje się w obowiązku zaprotestować. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O metaanalizie Rinda dowiedziałem się z<a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/176999/zakazana-psychologia-t-ii" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank"> książki Tomasza Witkowskiego</a>. Kilkanaście lat temu Rind podjął się karkołomnej próby zebrania wszystkich badań na temat skutków bycia molestowanym. Interesowało go jak taki fakt z przeszłości wpływa na późniejsze życie.<b> Po przeanalizowaniu 56 badań doszedł do wniosku, że molestowanie nie pozostawia żadnych trwale negatywnych skutków w psychice ofiar.</b> Na Rinda i <i>American Psychological Association</i> posypały się gromy. Opinia publiczna odebrała to jako promocje pedofilii i wybielanie sprawców. Sam Witkowski stale podkreśla, że wynik tych badań nie czyni zbrodni pedofilii mniej ohydną. W ogóle istnieje jakaś niepisana zasada, że drążąc ten temat należy stale podkreślać swoją dezaprobatę dla gwałcenia dzieci. Tak jakby nie było to oczywiste. To chyba zrozumiałe, że <b>brak myśli samobójczych u dorosłych ofiar pedofilów, nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla gwałcicieli</b>. Pokazuje to tylko, że nawet potworna krzywda nie musi nas stale ranić.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirUut-UphCFPXzP3avOj9l7VNqahZbMGMfkIeoGxui7Oh_RDs7pxMt7Qk9h5G8o9sNeLljINxxQcqGllUmP60JS3p1KxtYt0B-tU0bsKWC5ZNGplCgBmhCE3LyhJiFzitlxFgHgyEMcfpq/s1600/molestwanie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="molestowanie" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirUut-UphCFPXzP3avOj9l7VNqahZbMGMfkIeoGxui7Oh_RDs7pxMt7Qk9h5G8o9sNeLljINxxQcqGllUmP60JS3p1KxtYt0B-tU0bsKWC5ZNGplCgBmhCE3LyhJiFzitlxFgHgyEMcfpq/s1600/molestwanie.jpg" title="" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście od czasów Rinda, pojawiło się wiele innych badań. Podobnych przeglądów dokonywali <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Rind_et_al._controversy" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">także jego przeciwnicy</a>, ale <b>ich wynik był ten sam</b>. Głośnym echem odbiła się książka harwardzkiej profesor Susan Clancy "<i>The Trauma Myth: The Truth about the Sexual Abuse of Children</i>". Dociekliwy polski czytelnik mógł zapoznać się z tym zagadnieniem w książce "50 wielkich mitów psychologii popularnej". Pod numerem 34 znajdziemy obalenie mitu, że większość osób molestowanych seksualnie w dzieciństwie cierpi później na poważne zaburzenia osobowości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To wszystko kłóci się z tym, co powszechnie słyszymy. Raz skrzywdzone dziecko musi stale, na nowo przeżywać te okropności. Tak jakby sam akt gwałtu nie był wystarczająco obrzydliwy aby oburzyć się na księży pedofilów. Medialny obraz ofiary molestowanej w dzieciństwie to postać, która przegrała na starcie. W filmie braci Sekielskich słyszymy nawet, że jednej z ofiar rozpadło się przez to małżeństwo. <b>Publiczność żądna ciągłej akcji i krwi, musi czuć, że dramat wciąż trwa.</b> "Zły dotyk boli przez całe życie". Nic co złe nie może się skończyć i nawet po 40 latach wciąż nas niszczy. Gdybyśmy rzeczywiście byli tacy krusi, całe pokolenia byłyby z góry stracone. Ludzie, których młodość przypadła na okres przepełniony śmiercią, wojną i przemocą, nie byliby w stanie normalnie funkcjonować, a <a href="https://www.amazon.com/Other-Side-Sadness-Science-Bereavement/dp/0465021905" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">tak nie jest</a>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem człowiekiem głęboko niereligijnym. Oburza mnie już samo bycie kapłanem, czyli człowiekiem przypisującym sobie rzekomą wiedzę o świecie nadprzyrodzonym. Szczęśliwym trafem dzięki wiedzy kapłana i ty możesz czerpać profity w tym nadprzyrodzonym świecie, jeśli tylko będziesz robić to, co ksiądz każe. Tymczasem jedynymi profitami, o jakich wiemy, są te materialne, jakie trafiają do duchownych. Bulwersuje mnie już samo bycie kimś takim, nawet bez makabrycznego dodatku w postaci pedofilii. Mimo tej niechęci czuje się w obowiązku zaprotestować. Tu nawet nie chodzi o górnolotną "prawdę" i dane naukowe. Mamy tu jakiś chory i podejrzanie religijny schemat wiecznej ofiary. Zastanawiam się, czy nakładając piętno niezbywalnej krzywdy na ofiary pedofilii nie krzywdzimy tych ofiar raz jeszcze.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-76620563568497190312019-05-04T19:10:00.002+02:002019-05-05T22:13:07.054+02:00Szpanerskie poglądy<div style="text-align: justify;">
Ludzkie życie to pasmo nieszczęść. Jeśli mieliście wyjątkowego pecha, to trafiliście na znajomych leczących się ćwikłą z chrzanem. Na co dzień słuchacie ich "mądrości" i gryziecie się w język. W wersji optymistycznej otaczają was ludzie drwiący sobie z ciemnoty. Wspólnie śmiejecie się z transparentu "sieć 5G to narzędzie szatana". Tragizm tej sytuacji polega na tym, że na 5G znamy się równie słabo jak tamci na chrzanie. Tak naprawdę niewiele się różnimy. Ci od chrzanu lansują się na dbających o siebie i środowisko fit ekologów. My natomiast aspirujemy do grona ludzi nowoczesnych i światłych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Nasze poglądy to nie efekt naszych przemyśleń, a jedynie oznaka tego z kim się utożsamiamy.</b> Nigdzie nie widać tego lepiej niż w subkulturach. Młodzi buntownicy słuchają nie tylko tej samej muzyki, ale preferują te same fryzury, taki sam styl życia, światopogląd, a nawet kolor sznurówek. I to wszystko dlatego, że najładniejsza dziewczyna w klasie miała taką, a nie inną naszywkę. Na końcu Paulina i tak wybiera grubaska w okularach, o imieniu Damian. Wam pozostaje patrzeć jak całują się na szkolnej wycieczce w Polanicy Zdroju. Ja jebie, no nieważne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przypinanie sobie poglądów tylko po to, aby zadowolić grupę to także domena dorosłych. <b>Mając taką a nie inną opinie mówimy ludziom "patrzcie, jestem jednym z was!"</b>. Można mieć wyrobioną opinie w temacie, który nas kompletnie nie interesuje. Kibole zwykle sympatyzują z antykomunistami z lat 1944-47. To nie znaczy, że palący race są równie zapaleni do historii. Po prostu opinia o żołnierzach wyklętych, jest tym czym szalik ukochanego klubu - oznaką przynależności. <b>W ten sposób poglądy stają się tzw. symbolami lojalności kulturowej (<i>symbols of cultural allegiance</i>). </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSBmETZSlDkgICParslpQMLemrFCcaRthhSpW-dm-acv_EfZ3OQ2Gis9fSslqWdqIbH0lE67asFXyG-KaoZcFtEk9T2IBQMVMJhxWCVoqM_oJ-tnsM3lBMBHbceN51SyU8u1rX_iEv8i5b/s1600/poglady_jak_iphony.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="szpanerskie poglądy" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSBmETZSlDkgICParslpQMLemrFCcaRthhSpW-dm-acv_EfZ3OQ2Gis9fSslqWdqIbH0lE67asFXyG-KaoZcFtEk9T2IBQMVMJhxWCVoqM_oJ-tnsM3lBMBHbceN51SyU8u1rX_iEv8i5b/s1600/poglady_jak_iphony.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł, że nasze poglądy to jedynie umizgiwania w kierunku tych którzy nam imponują, jest już przedmiotem badań. Największym przedsięwzięciem w tej materii jest <a href="http://www.culturalcognition.net/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Cultural Cognition Project</a> firmowany przez uniwersytet w Yale. Choć nasi amerykańscy bracia jeszcze nie skończyli, to już wiadomo, że dotyczy to absolutnie <a href="https://blogs.scientificamerican.com/observations/why-smart-people-are-vulnerable-to-putting-tribe-before-truth/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">wszystkich</a>. Nawet "słuszne poglądy" nie są odzwierciedleniem naszej wiedzy. Jeśli nie jesteś wakcynologiem to twoje poparcie dla szczepień ma właśnie takie, plemienne podłoże. Śmiejemy się z antyszczepionkowców, bo śmieją się z nich "nasi". Wygłaszane przez nas poglądy, to w istocie zakamuflowana przysięga wierności wobec własnej grupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Koncepcja ta tłumaczy coś jeszcze. Najbardziej szalone opinie nie muszą być wcale tak szalone. To znaczy są szalone, ale w tym szaleństwie jest metoda. Wśród ludzi leczących się chrzanem, mocny głos na temat spisku koncernów farmaceutycznych jest aktem odwagi. <b>Przyjęcie skrajnych poglądów może być świadectwem oddania sprawie i kreowaniem się na lidera</b>. Najgorętsi zwolennicy PiSu nie ograniczają się do udziału w wyborach. Według nich w Smoleńsku doszło do zamachu. Przyjęcie tej wersji czyni z nich elitarnych pisowskich gwardzistów. Zostają żołnierzami, którzy dobrowolnie stają w pierwszym szeregu, nie bacząc na grad drwin i pogardy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tu nie chodzi o to co jest prawdą, a o poświęcenie. Przyjmowanie najbardziej szalonych tez może się opłacać. W środowisku które gardzi mainstreamową wiedzą, przyjęcie najskrajniejszych poglądów jest zaszczytem. Jest niczym dzierżenie chorągwi na polu walki. Nieracjonalny szaleniec zyskujący poklask swoich jest więc na swój sposób racjonalny. <b>Ukuto nawet termin dla tej postawy - racjonalność ekspresywna (<i>expressive rationality)</i></b>. Kiedy znów usłyszycie o zbawiennych właściwościach chrzanu proponuje odrobinę racjonalności ekspresywnej. Przyznajcie, że dla zdrowia pijecie swój mocz. Można nawet poczęstować.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-80494713403718571272019-01-05T21:32:00.001+01:002019-01-05T21:45:06.011+01:00Księżycowi naziści<div style="text-align: justify;">
Czemu ludzie wierzą w bzdury? Odpowiadając na to pytanie uciekamy się do skomplikowanych wyjaśnień. Tworzymy wydumane teorie psycho-socjo-kulturowe. Wszystko po to, aby pokazać, że miejsce w którym znaleźli się ci zagubieni ludzie, nie jest tak odległe. Wiem to, bo sam tak robię. <b>Jednak czasami najlepszym wyjaśnieniem jest bycie kompletnym zjebem.</b> Przykładem tego jest <a href="https://www.youtube.com/user/PorozmawiajmyTV/videos" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">porozmawiajmy.tv</a>. To ten typ kanału gdzie każdy materiał jest gorszy od poprzedniego i to niezależnie w jakiej kolejności je oglądacie. Dużo jest o żydach i reptilianach, a kanał ma 56 tysięcy subskrybentów. Szczególnie inspirujący jest <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xpHRnjTa22c" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">wykład</a> człowieka, który stoi za tym medium, pana Aleksandra Berdowicza. W 14 minucie nagrania robi się naprawdę dziwnie:</div>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
System faszystowski chciał mieć przewagę nad kabalistycznym systemem rządzenia światem. Niemieccy naukowcy stworzyli więc latające urządzenia anty-grawitacyjne, a także weszli w układ z grupą reptiliańską. Latali na Księżyc, gdzie dostali dwadzieścia arów aby założyć bazę. Potem był Mars i tak dalej.</blockquote>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Niestety po "i tak dalej' wątek kosmicznych nazistów się urywa. Przejrzałem więc inne wykłady Berdowicza. Na nieszczęście dla internetu jest bardzo płodnym youtuberem. W <a href="https://www.youtube.com/watch?v=aDLsdFNaHOc" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">wywiadzie z Dariuszem Kwietniem</a>, jako swoje źródło wymienia dwóch panów. <b>Pierwszy to Amerykanin Corey Goode, agent wyszkolony przez kosmitów</b>. Przez 20 lat pracował na Marsie i Księżycu w ochronie psychotronicznej. Był świadkiem wielu spotkań między Ziemianami, a kosmitami. To co wówczas podsłuchał sprzedaje za 99 centów, w ramach <a href="https://www.gaia.com/person/corey-goode" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">płatnej platformy wideo</a>. Drugi oszołom to Randy Cramer, <a href="https://www.youtube.com/user/supreme600/featured" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">znany na youtubie</a> jako Kapitan Kaye. Ten z kolei głosi, że <b>był super marsjańskim żołnierzem.</b> Walcząc z kosmitami latał po całym Układzie Słonecznym. W jaki sposób Panowie mogą być na Ziemi, a jednocześnie latać w kosmicznych misjach? <b>Otóż kosmici przenoszą ich w czasie i przepuszczają przez specjalną maszynę odmładzającą.</b> Dla nas wyszli na chwilę do wc. Z ich perspektywy mogło minąć kilkadziesiąt lat. Potem tylko wehikuł czasu, odmłodzenie i bum, lądują z powrotem w kibelku jak gdyby nigdy nic.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM6f-7Z2NEoOYUSh7fxcTfwzgVJzIk0Ua2qSi9-2wpCCJBcE2qeZPjPK5cdJmTANHEedaljacSHfGr3aPd2i1-rFkzx-98jK3gRL9GWNmfJDO9CJXISC5Nej9e5bNL4-n80R4QwtJYk43o/s1600/nazisci_ksiezyc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Hitler księżyc" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM6f-7Z2NEoOYUSh7fxcTfwzgVJzIk0Ua2qSi9-2wpCCJBcE2qeZPjPK5cdJmTANHEedaljacSHfGr3aPd2i1-rFkzx-98jK3gRL9GWNmfJDO9CJXISC5Nej9e5bNL4-n80R4QwtJYk43o/s1600/nazisci_ksiezyc.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według tych niezwykle wiarygodnych dla porozmawiajmy.tv ludzi, sprawy miały się następująco: O tym jak budować UFO naziści dowiedzieli się od rasy "białych nordyków". Zamieszkują oni wnętrze Ziemi pod himalajami. Hitlerowcy sporo też zawdzięczają przekazom telepatycznym od reptilian. Jakby tego było mało, kosmici rozbili się swoim statkiem w Szwarcwaldzie. I to gdzie - na posiadłości samej Ewy Braun. Niemieccy inżynierowie przebadali statki i już w latach 40. latali do pasa Kuipera po żelazo. Ich pierwsza baza na Księżycu miała kształt swastyki. Ta dzisiejsza znana jest jako <i>Lunar Operations Command</i>. Ludzie wierzący w ten spisek <a href="http://disclosure.wikia.com/wiki/Lunar_Operations_Command" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">sporo o niej wiedzą</a> jak na ściśle tajną, księżycową bazę. <b>Hitlerowcy podbili też Marsa.</b> Początkowo, cyt. "pioruny zniszczyły im elektronikę, ponieważ pobudowali się zbyt blisko równika". Potem było już z górki. Pokonali dwie główne rasy rządzące Marsem, czyli reptilian i insektoidy. W konsekwencji tego na Marsie panuje dziś nazistowska dyktatura.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ktoś może podejrzewać, że wybrałem najgłupsze rzeczy jakie padają na antenie porozmawiajmy.tv. Otóż nie. Jest to standardowy, codzienny przekaz płynący z tego kanału. Ich teorie są tak absurdalne, że nie jestem w stanie opisać ich językiem polskim. Ani jakimkolwiek innym językiem bo innych nie znam. Dla przykładu: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=HBk98s7CoRs" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">na tym wykładzie</a> Berdowicz twierdzi, że p<b>owodem wojny w Iraku były "Gwiezdne Wrota"</b>. Dokładnie takie jakie znamy z filmu. Saddam Husajn nie chciał oddać amerykańcom swojego portalu więc ci próbowali odebrać go siłą. Chwilę wcześniej Berdowicz oznajmia, że <b>królowa Elżbieta II ma 7000 lat</b>. Wie to od youtuberki Eleny Kapulnik, której przyznała się do tego sama Elżbieta. Smutne, śmieszne i jeszcze raz smutne zarazem.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-37261451526741875212018-12-26T18:20:00.000+01:002018-12-26T19:46:38.410+01:00Panika moralna<div style="text-align: justify;">
Kiedyś miałem autorytety. Przed podjęciem ważnej decyzji kierowałem się w stronę filmików edukacyjnych. "Czy tak postąpiłaby Zosia i Ania z filmu o dobrze rokującej młodzieży?". "Co na moim miejscu zrobiłby Adam z materiału o bezpiecznym seksie?". I tak przetrwałem czas hormonalnej burzy. Drogowskazy w postaci krótkich, moralizatorskich nagrań uchroniły mnie od zguby. Wszyscy mieliśmy tak samo. A przynajmniej inicjatorzy nowego spotu w ramach akcji Bezpieczny Ełk. "<a href="https://www.youtube.com/watch?v=8l4AxQu1VOY" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">Pili alkohol. Młodzież żałuje tego, co się stało</a>". Scenariusz jakich wiele - połączenie młodzieży z alkoholem otwiera portal do piekła. W filmie jest wszystko: śmierć, gwałt i dobre mordobicie. Wcześniejsza kampania z cyklu Bezpieczny Ełk była równie krwiożercza. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=ujZ6msSrlOA" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">Wówczas zabijały smartfony</a>. Filmy łączy ginąca na nich młodzież, więc szczerze polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sponsorem dzisiejszego tekstu nie są pomysły Ełczan, a lektura <i><a href="https://www.goodreads.com/book/show/32702654-worried-about-the-wrong-things" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Worried About the Wrong Things</a> </i>Jacqueline Vickery. Książka o tzw. panice moralnej. Nie da się ukryć, że nie lubimy odmieńców. Boimy się tego co obce, a niewiedze zapychamy chorymi domysłami. I tak babcia mieszkająca na skraju wsi była czarownicą, a Żydzi na niedostępnych dla chrześcijan obrzędach pili dziecięcą krew. <b>W momencie pojawienia się edukacji rolę Żydów przejęła młodzież.</b> Zamiast kisić się z rodzinami, dzieci poszły do szkół. Tam wraz rówieśnikami wypracowały własną kulturę. Stworzyły młodzieżowy slang, nowe wzorce zachowań i nową tożsamość odmienną od świata dorosłych. Wpływowe staruchy widziały w tym zagrożenie ładu społecznego. Od tego momentu wszystko czym parają się nastolatki stało się podejrzane.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJz7WRMk1yeTAom-k-xyVvUG3RcVQ2jigOU_VSvKsiPc1fP8dBs4t6O6mtouqQTxYqCnvDPPqqxq7Dl3z_kQIyPmoz9GcC1axxRWJky2p56Ol8EOzp7Te_XGiKdsLdQX5xB8kCwWBKwMkl/s1600/mroczna_mlodziez.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wynaturzenia młodych ludzi" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJz7WRMk1yeTAom-k-xyVvUG3RcVQ2jigOU_VSvKsiPc1fP8dBs4t6O6mtouqQTxYqCnvDPPqqxq7Dl3z_kQIyPmoz9GcC1axxRWJky2p56Ol8EOzp7Te_XGiKdsLdQX5xB8kCwWBKwMkl/s1600/mroczna_mlodziez.jpg" title="" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Młodość cieszy się minimalnym stopniem zaufania. Zgodnie z konstytucją Polakami może rządzić czarna, homoseksualna, kobieta, <a href="http://kodeks.ws/konstytucja/art127.htm" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">pod warunkiem, że nie jest młoda</a>. Prawie każde zajęcie młodych ludzi budzi moralny niepokój. Złe jest zarówno siedzenie w domu jak i z niego wychodzenie. Robienie w internecie czegoś więcej niż sprawdzanie poczty i wchodzenie na onet jest moralnie podejrzane. Destrukcyjne jest dosłownie wszystko, od gier wideo po pisanie na telefonie. Janusze moralności wolą by ich nastoletnia córka została w domu i deprawowała się w internecie. Niech już wysyła swoje nagie fotki kolegom, ale niech przynajmniej nie wyłazi z domu. <b>Poza domem groźne dla społeczeństwa młodzieżowe dewiacji jedynie się nasilają.</b> Alkohol, narkotyki, orgie, sekty... Bezpieczny Ełk będzie miał o czym kręcić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W obliczu paniki moralnej młodość robi za <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Folk_devil" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">kozła ofiarnego</a> bardziej skomplikowanych problemów społecznych. Takie postawienie sprawy daje pretekst do inwigilacji młodych ludzi. Kiedy pławiono czarownice rozbierano je do naga. Dziś grzebie się w telefonie i komputerze. <b>Panika moralna odwraca uwagę od dwuznacznych zachowań dorosłych.</b> Znamienne, że przed świętami mówi się więcej o wakacyjnych imprezach nastolatków niż pijackich, firmowych wigiliach. Piętnowanie zachowań nastolatków uchodzi za uzasadnione, zaś hukanie na dorosłych to naruszenie ich prywatności. Czujemy większe przyzwolenie by skarcić syna sąsiada za to że rzucił papierek, niż zwrócić staremu uwagę by nie bil swojej żony.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-40494136393223321842018-12-10T15:46:00.001+01:002018-12-10T17:06:55.172+01:00I słowo ciałem się stało<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Głupota przyjaźni się z wieloma zjawiskami. Lubi się z matactwem i nadużyciem, ale to jeszcze nie miłość. W swoim serduszku głupota nosi prawie nikomu nieznanego wybranka. Jest nim mechanizm znany jako <i>proto-ostension</i>. Przedziwne, acz powszechne zjawisko przypisywania sobie zasłyszanych gdzieś historii. <b>O <i>proto-ostension</i> mówimy, kiedy podsłuchana przez nas opowieść wydaje się pochodzić z naszego własnego doświadczenia.</b> Media potrafią zaszczepić w naszej świadomości niemal dowolny obraz. Ciągłe wałkowanie tych samych historii skutkuje tym, że wydają się one realne. Jak wygląda to w praktyce, na przykładzie kosmicznych porywaczy:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc5VIRunVvTOAWcSgMiyb39Kg2cEN1H0CDb3lkD1xO0nYwk2etNw2odIC0SrngRpFk0yurugbxGE7nRey0PlOPelxQQvW6uEwAQEhSPqm12OObNx6A-4gHEJCd4T7UfEmjOZY3R4cl5c1U/s1600/kosmita_czyta.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="proto-ostension" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc5VIRunVvTOAWcSgMiyb39Kg2cEN1H0CDb3lkD1xO0nYwk2etNw2odIC0SrngRpFk0yurugbxGE7nRey0PlOPelxQQvW6uEwAQEhSPqm12OObNx6A-4gHEJCd4T7UfEmjOZY3R4cl5c1U/s1600/kosmita_czyta.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
<ul>
<li>Pierwsze znane szerzej spotkanie z kosmitą zawdzięczamy naszemu rodakowi <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/George_Adamski" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Georgowi Adamskiemu</a>. W 1952 Adamski nawiązał kontakt z pochodzącym z Wenus obcym imieniem Orthon. Orthon wyglądał jak zwyczajny mężczyzna w świecącym dresie. Przekazał Adamskiemu galaktyczne mądrości, a także zabierał go na przejażdżki po kosmosie. <b>Problem w tym, że wszystko to bardzo przypomina fabułę filmu <i>The Day the Earth Stood Still</i>.</b> Filmu który miał premierę zaledwie rok wcześniej, bo w 1951. W filmie kosmita imieniem Klaatu, ubrany dokładnie jak Orthon, głosi przekazy dokładnie takie jak Orthon.</li>
<li><b>Szarzy kosmici z wielkimi oczami pojawili się po raz pierwszy w narracji Barney Hilla.</b> 22 lutego 1964 Barney przypomniał sobie o nich podczas hipnozy. <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Barney_and_Betty_Hill" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Sprawa Barneia i jego żony</a> odbiła się szerokim echem. Tymczasem zaledwie 12 dni wcześniej w programie telewizyjny <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=luT6bodz6dQ" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">The Outer Limits</a></i>, jego twórcy pokazali wymyślonego przez siebie szarego kosmite, bliźniaczo podobnego do wizji Barneiów.</li>
<li>W 1973 roku kosmita odwiedził francuskiego dziennikarza i kierowce rajdowego Claude Vorilhona. Pozaziemska istota objawiła mu przyszłość ludzkości i wyjaśniła nasze pochodzenie. Vorilhon spisał to w książce "Przesłanie od Przybyszów z Kosmosu". Vorilhon przyjął następnie imię Rael i założył nową religię - raelianizm. <b>Przesłanie kosmity jest jednak kopią twórczości francuskiego pisarza Jeana Sendiego.</b> Prawie cała historia jaką Rael usłyszał od kosmity, pochodzi z książek Sendiego. Obecnie ruch raeliański liczy około 20 tysięcy zarejestrowanych wyznawców.</li>
<li>Pod koniec lat 90. brytyjski dziennikarz sportowy David Icke rozszyfrował spisek niejakich reptilian. Reptilianie są gadzią odmianą obcych, którym udało się przeniknąć na ziemskie szczyty władzy. <b>Cała ta historia jest kopią popularnego w latach 80. mini-serialu "<a href="https://www.filmweb.pl/film/V-1983-217798" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">V</a>"</b>. W filmie obcy podszywają się pod ludzi, skrywając swoją morderczą, gadzią naturę, spiskując przeciwko Ziemi. Muszą nosić soczewki, by ich gadzie oczy nie zdradziły ich niecnych zamiarów. Dziś około <a href="https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2016/apr/07/conspiracy-theory-paranoia-aliens-illuminati-beyonce-vaccines-cliven-bundy-jfk" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">12 milionów Amerykanów uważa</a>, że rządzi nami gadzia rasa obcych, przebrana za ludzi.</li>
<li>Nim kosmici zaczęli wszczepiać implanty poczekali na film zawierający ten motyw. Dopiero po ukazaniu się <i>Invaders from Mars</i> z 1953 ludzie zaczęli zgłaszać ten problem. Kosmici z wsysaniem ludzi promieniem światła poczekali na książkę <i>Lensmen, </i>opisującą ten proceder. Następnie cierpliwie patrzyli jak serial Star Trek spopularyzował idee wiązki trakcyjnej i dopiero wtedy zaczęli jej używać. <b>Literatura jest praktycznie zawsze o krok przed kosmitami</b>. Seksualne motywy obcych pojawiają się w komiksie <i>Buck Rogers, </i>a dopiero potem w relacjach porwanych. Nawet takie detale jak sterylne wnętrze UFO, wpierw zawitało do literackiej fikcji, a dopiero potem do opowieści porwanych ludzi.</li>
</ul>
Dlaczego wspomnianym wyżej panom udało się kogokolwiek przekonać? <b>Sukces przyniosły im tzw. <i>socially available scripts</i> (społecznie dostępne skrypty)</b>. Gdyby David Icke postawił na żabich, bądź ptasich kosmitów pewnie przepadłby w mrokach historii wariactwa. Tymczasem gadzi motyw kołatał się nam w głowie. Wydawał się bliski i oswojony. Ostatecznie to społeczeństwo wydaje werdykt co mogło, a co nie mogło się wydarzyć. Użycie rozpoznawalnego skryptu, dziwnej ale znanej historii daje jakieś szanse. Tylko historie już wymyślone i opisane mogą odnieść sukces. <b>W przypadku zjawisk nadnaturalnych,</b> <b>coś musi być wcześniej zmyślone, byśmy mogli uznać to za prawdziwe.</b>Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-51434293553182345252018-12-02T16:31:00.000+01:002018-12-02T17:18:21.571+01:00Spór o smoczy ogień<div style="text-align: justify;">
Kiedy tak śpicie w błogiej nieświadomości, mądrzejsi od was ludzie rozwiązują palące problemy tego świata. Wypuszczają nowe książki i organizują <a href="https://www.youtube.com/watch?v=IF7JUdWOwRw" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">konferencje "naukowe"</a>. <b>W jaki sposób smoki ziały ogniem - bo tak brzmi ten gorący temat - żarzy umysły kreacjonistów.</b> Skąd takie zainteresowanie smoczym ogniem? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o religie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na chwile przenieśmy się do roku 2006 i słynnej konferencji Macieja Giertycha. Ojciec Romana Giertycha przekonywał nas, że smok wawelski był dinozaurem. Teza, że smoki były dinozaurami nie jest niczym nowym, szczególnie za oceanem. Produktem ubocznym poważnego traktowania Biblii jest przekonanie, że świat ma 6 tysięcy lat. Przez to wiele zjawisk sprzed milionów lat dzieje się podejrzanie niedawno. Co począć z takimi dinozaurami? Z braku lepszych kandydatów kreacjoniści przebrali je w skóry smoków. W ten sposób wpadli jednak we własne sidła.<b> Talenty przypisywane smokom dalece wykraczają poza zdolności prostego dinozaura.</b> Szczególnie problematyczne jest zianie ogniem. Udowodnienie, że można naparzać z pyska ogniem i że było to w zasięgu dinozaurów to nie lada zadanie. Kreacjoniści głowią się nad tym przynajmniej od lat 70. XX wieku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe4oTJ0vL3YnAC-ljIqSaiX-o4zcxsx9Vp3lE-hN5Zk3dQ8qQaPvHX-fdHav7xu9Pb1jUy4EnGx6TJrqny67L7R0MgToJhn3-URB5TFI7vwjSErQYP_-3990VbgHt9ZXzhL_h0YyjiFAU0/s1600/smok_ogien2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="smoki" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe4oTJ0vL3YnAC-ljIqSaiX-o4zcxsx9Vp3lE-hN5Zk3dQ8qQaPvHX-fdHav7xu9Pb1jUy4EnGx6TJrqny67L7R0MgToJhn3-URB5TFI7vwjSErQYP_-3990VbgHt9ZXzhL_h0YyjiFAU0/s1600/smok_ogien2.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sama możliwość produkcji łatwopalnych substancji przez smoki jest do wyobrażenia. Przyznają to sami sceptycy, m.in biochemik Brett Cohen, w artykule <i><a href="https://www.skeptics.com.au/wp-content/uploads/magazine/The%20Skeptic%20Volume%2036%20(2016)%20No%203.pdf" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Bad Breath</a></i>. <b>W roli smoczego ognia Cohen widziałby metan i fosforowodór.</b> Jednak produkujące metan dinozaury byłyby takimi smokami, jak smokami są produkujący metan ludzie. <b>Wszystko rozchodzi się o to, jak ziać ogniem i samemu się nie spalić.</b> Wylatujący z pyska metan szybko rozprzestrzeniłby się we wszystkich kierunkach, zamieniając głowę smoka w kulę ognia. Kreacjoniści bronią się w tym miejscu przywołując osobliwy przykład strzela bombardiera (<i>Brachinus explodens</i>). Owad ten strzela z odwłoku wrzącą mieszanką substancji, czym <a href="https://www.youtube.com/watch?v=BBAhV4NeAnA" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">potrafi poparzyć modliszkę</a>. To jednak nie to samo co zianie ogniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Szczególnie twórczy w wymyślaniu jak smoki (dinozaury) pluły ognień jest James Gilmer</b>, autor książki: <a href="https://www.amazon.com/100-Year-Cover-Up-Revealed-Dinosaurs/dp/1463416830" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank"><i>100 Year Cover-Up Revealed: We Lived with Dinosaurs!</i></a> Nie poprzestał na teoretyzowaniu. Uważnie przygląda się kościom dinozaurów wszędzie widząc miotacz ognia. Za smoki przebiera się najczęściej lambeozaury. W grzebieniu które nosiły na głowie, tacy "badacze" jak Gilmer widzą komory do przechowywania łatwopalnych gazów. Według kreacjonistów jeszcze inne źródło ognia mogło znajdować się na końcu pyska sarkozucha, wczesnokredowego krokodyla. Nie będę udawał, że znam się na dinozaurach, więc po odpowiedź "dlaczego nie" odsyłam do artykułu Philipa Sentera <a href="https://www.csicop.org/si/show/fire-breathing_dinosaurs" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank"><i>Fire-Breathing Dinosaurs?</i></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie znam się na dinozaurach, ale powiedzmy, że znam się na smokach. Sorry, ale ilu z was miało na studiach kolokwium ze smoków? Ja miałem i mam dla naszych wierzących przyjaciół złą wiadomość. W kulturze zachodniej smok pojawia się po raz pierwszy w Iliadzie gdzie jest <a href="https://muse.jhu.edu/article/610975/summary" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">bezsprzecznie wężem</a>. Starożytne opisy smoków odnosiły się głównie do eskulapa i pytona. W rolę smoków wcielały się też <a href="https://palaeo-electronica.org/content/pdfs/403.pdf" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">kobry, krokodyle a nawet wydry</a>.<b> Latające smoki to już wytwór wyobraźni św. Augustyna, który jako pierwszy dodał smokom skrzydeł</b>. Osobną ewolucje przeszedł smoczy ogień. Pierwotnie smoki pluły trucizną (jak to węże). Mniej więcej od I wieku n.e. pojawia się idea smoka o zatrutym oddechu.<b> Pierwsza pisemna wzmianka o ogniu pochodzi z IV wieku, z "Dziejów Filipa".</b> Czemu więc dinozaury zaczęły ziać ogniem dopiero od IV wieku? O to proszę pytać kreacjonistów.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-70881197456380657042018-11-25T14:12:00.003+01:002018-11-25T15:14:06.054+01:00Nie warto rozmawiać<div style="text-align: justify;">
Temat zachorowań na odrę odpłynął w zapomnienie. Podwarszawskie ognisko choroby dało jednak pretekst aby rozmówić się z antyszczepionkowcami. Owocem tego była <a href="https://uwaga.tvn.pl/uwaga-po-uwadze,2680/dlaczego-polacy-ufaja-medycynie-niekonwencjonalnej-uwaga-po-uwadze-05-xi-2018-oficjalna-strona-progr,278312,n.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">debata Jerzego Zięby i Marka Posobkiewicza</a>, którą szerzej <a href="https://www.totylkoteoria.pl/2018/11/Jerzy-Zieba-Uwaga-TVN.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">opisał Łukasz</a>. Pewnie bym o tym nie mówił gdyby nie to, że jestem świeżo po najnowszej książce Paula Offita: "<a href="https://www.amazon.com/Bad-Advice-Celebrities-Politicians-Information-ebook/dp/B077XJBF5K/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1543138274&sr=1-1&keywords=Bad+Advice%3A+Or+Why+Celebrities%2C" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Złe rady: czemu celebryci, politycy i aktywiści nie są najlepszym źródłem wiedzy o zdrowiu</a>". Offit jest szanowanym wakcynologiem (specjalistą od szczepień) i popularyzatorem nauki ze <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Offit#Books" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">sporym dorobkiem</a>. Ma też chyba największe na świecie doświadczenie w walce z antyszczepionkowcami. Robi to niemal zawodowo od 30 lat. To, co sądzi o takich debatach można przełożyć na polskie bagienko.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><b>Po pierwsze. Nie podchodź do debaty jeśli prowadzący nie jest po twojej stronie. </b>Programy telewizyjne mają zarabiać. Głównym narzędziem są ciekawe historie. W każdej opowieści musi znaleźć się jakaś ofiara, bohater i złoczyńca. We wspomnianej TVNowskiej debacie, za tego ostatniego robił Jerzy Zięba. Ofiarami byli naiwni ludzie płacący krocie za podejrzane specyfiki. Jednak łaska mediów na pstrym koniu jeździ. Wczoraj Zięba robił za chciwego szarlatana, jutro to lekarz będzie bezdusznym katem na pasku koncernów. Ofiary są zawsze te same - zwykli ludzie.</li>
<li><b>Po drugie. Jeśli przytoczysz jakieś dane, to zostaną opacznie zrozumiane.</b> Offit odpowiedział zaniepokojonym rodzicom, czy szczepienie na 27 chorób w ciągu roku, to nie za dużo dla układu odpornościowego dziecka. Obliczył, że dotknięcie matki jest większym wyzwaniem dla zdrowia malucha, niż jednoczesne przyjęcie 10 tysięcy szczepionek. To wystarczyło, aby po mediach rozeszło się, że zaleca podawanie dzieciom 10 tysięcy szczepionek. Plotka szybko mutowała. Na spotkaniu ze studentami dziennikarstwa, jeden z uczniów na poważnie zapytał go "jak to jest być zaszczepionym 10 tysięcy razy". Najzabawniejszą wersją było podanie w lipcu 2017 informacji, że Offit zmarł w wyniku przyjęcia 10 tysięcy szczepionek.</li>
</ul>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiES2AitHPUKOjVuEqgsfla11dee2JmS9w81qQRyRhgo71unctI59rh7KWbznNzC_b0rSxw0xh7AkOSkFJ-DaZ804-rtrp-K6ovr14kZBpNOQsmDxVlmb7xJXuX9KveUIwrTQviRJgn4QUb/s1600/debata.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiES2AitHPUKOjVuEqgsfla11dee2JmS9w81qQRyRhgo71unctI59rh7KWbznNzC_b0rSxw0xh7AkOSkFJ-DaZ804-rtrp-K6ovr14kZBpNOQsmDxVlmb7xJXuX9KveUIwrTQviRJgn4QUb/s1600/debata.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><b>Po trzecie. Kłócąc się z szarlatanem uwiarygadniasz go.</b> Debatując w temacie w którym wszystko jest jasne, milcząco wspierasz tezę, że temat wart jest dyskusji. Widzowie szybko zapomną po której stronie stali eksperci. Zapamiętają tylko fakt istnienia sporu. Jak pisze Offit: "to dobrze dla telewizji, źle dla nauki i bardzo źle dla widzów". Przypomina to krytykę jaka spłynęła na Billego Nyea za <a href="https://www.youtube.com/watch?v=z6kgvhG3AkI" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">debatę z kreacjonistą Kenem Hamem</a>. Richard Dawkins napisał wówczas: "Odrzucając zaproszenie na debatę wychodzisz na tchórza. Jednak to i tak lepsze niż dać kreacjonistom to czego pragną - zainteresowanie ze strony nauki". Jerzy Zięba będzie zawsze zainteresowany takim starciem, niezależnie od wyniku. To w końcu darmowe pół godziny w telewizji na tle profesorów. </li>
<li><b>Po czwarte. Debaty z antyszczepionkowcami nie mają znaczenia. </b>Ludzie nie podejmują decyzji o szczepieniu na podstawie danych. To czy rodzice zdecydują się zaszczepić dzieci zależy od tego jak postrzegają lekarzy i urzędników odpowiedzialnych za zdrowie publiczne. Im większe zaufanie obywateli do służby zdrowia, tym większa wyszczepialność. W krajach skandynawskich gdzie szczepienia są dobrowolne szczepi się więcej dzieci niż na południu Europy, gdzie szczepienia są obowiązkowe. </li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Konkluzja. </b>Fajnie wyglądają takie wypunktowania, prawda? Łatwiej się piszę, bo nie trzeba łączyć akapitów w jedną całość. Z mniej ważnych rzeczy: lekarze chyba nie powinni dyskutować z Panem Jerzym. To nie znaczy, że nie należy mu się żaden oponent. Należy mu się, ale równy stanem. Na przykład zapłakana matka, której dziecko umarło, bo nie poszła z nim do lekarza. Albo po prostu dziecko, które wyszło z gabinetu zabiegowego. Dzieciak, który poszedł się zaszczepić aby opuścić lekcję biologii. Wyobraźcie sobie co to byłaby za debata, Zięba broniący biologi!</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-42056452322500869212018-11-17T17:30:00.000+01:002018-11-17T17:47:04.772+01:00Homeopatyczna antykoncepcja<div style="text-align: justify;">
Uprawiający seks szur (zwany niegdyś "zjebem") ma nie lada dylemat. Jak to robić, aby nic nie zrobić. Jak się seksić i nie mieć dzieci. Prezerwatywy nie rosną przecież na drzewach, są więc nienaturalne, czytaj złe. O antykoncepcji hormonalnej nawet nie wspominam. Tymczasem nieszczepione ciała szurów pragną dzikiej, nieskrępowanej przyjemności. Trudno się jej oddać bez wytworów wstrętnej cywilizacji. <b>Niestety ukochana przez szurów medycyna alternatywna najwyraźniej nie radzi sobie z antykoncepcją.</b> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aby odnaleźć homeopatyczną metodę antykoncepcji zapuściłem się na fora, których ludzkie oko nie powinno oglądać. Czytałem o podgrzewaniu jąder i tym podobnych zabawach. I choć przebrnąłem przez czeluści internetu, tak naprawdę niewiele znalazłem. Do wyjątków należy indyjski guru Rama Lal Gupta, autor <i><a href="https://books.google.pl/books?id=wftCeBdLerAC&pg=PR6&hl=pl&source=gbs_selected_pages&cad=3#v=onepage&q&f=false" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Directory of Diseases & Cures in Homoeopathy</a>. </i>Antykoncepcje sprowadza do łykania<i> </i><a href="https://homeopatiapolska.com/baza-wiedzy/leki-homeopatyczne/materia-medica-1/124-natrum-muriaticum.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank"><i>natrium muriaticum</i></a>. Substancji znanej jako "sól kuchenna". Podejrzewam, że gdyby ludzie wiedzieli, że za 20 zł kupują 10 gram soli, poczuliby się oszukani. Na szczęście <i>natrium muriaticum</i> brzmi już wystarczająco magicznie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdYfQHYd7k2U-Rmq05rCC_bif-J1tBUCo3-WS06BGm0Tu1-Xqd-6vQqodJJHYiurLiCWmrcONzblEWCKccIQpSFRQAeQhQyDGdfD8FQ7YQ5VFwu-0HkODWcuF1sKQlHFqryrZCwiLb7G91/s1600/antykoncepcyjna-homeopatia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="homeopatia" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdYfQHYd7k2U-Rmq05rCC_bif-J1tBUCo3-WS06BGm0Tu1-Xqd-6vQqodJJHYiurLiCWmrcONzblEWCKccIQpSFRQAeQhQyDGdfD8FQ7YQ5VFwu-0HkODWcuF1sKQlHFqryrZCwiLb7G91/s1600/antykoncepcyjna-homeopatia.jpg" title="" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Polacy nie stosują homeopatycznej antykoncepcji. To dziwne, w końcu kochają karmić się homeopatyczną bzdurą. Łykają ją niemal na wszystko, od przeziębienia po raka. Jeśli wierzyć zasadom homeopatii, to takie tabletki powinny być banalnie proste w produkcji. W homeopatii substancja która leczy, to często ta sama która szkodzi, tylko mocno rozcieńczona. W takich tabletkach główną rolę odegrałaby rozcieńczona sperma. <b>W pewnym sensie wszyscy zażywamy już homeopatyczną antykoncepcje.</b> Jej źródłem jest nasz kolega, który masturbował się 10 lat temu. Przez dekadę mył ręce kilka razy dziennie. W zeszłym tygodniu wrzucił nam herbatę do kubka. To wystarczyło. Ilość spermy jaka została na jego palcach po 10 latach to odpowiednik homeopatycznego rozcieńczenia. Tak wiem, to absurdalnie głupie. Żaden facet nie masturbuje się tak rzadko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Brak antykoncepcji w repertuarze medycyny naturalnej <a href="http://forum.gazeta.pl/forum/w,19760,15394752,15394752,Antykoncepcja_homeopatyczna_kilka_slow_wyjasnien.html" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">homeopaci tłumaczą w uroczy sposób</a>. Według nich homeopatia opiera się na naturze, a natura z założenia nie może szkodzić życiu. Natura dąży do życia i chce mu pomóc. <b>Jest to dziecięca wizja, w której natura przyjmuje cechy osobowe.</b> Natura posługuje się moralnym kompasem i rozkminia co jest dobre. Istnieje też prostsza hipoteza niż matka natura - opiekunka ludzkości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Medycyna alternatywna sprawdza się wszędzie tam, gdzie nie łatwo powiedzieć co się sprawdza. Czy gardło przestało boleć za sprawą jakiegoś pryskacza, czy samo z siebie? Czy dzięki tabletkom przeziębienie trwało krócej czy dłużej? W przypadku antykoncepcji łatwo zauważyć kiedy (nie)działa.<b> Jeśli coś działa niemal zawsze i od razu, trudniej o alternatywę.</b> Tak jak nie ma homeopatycznej antykoncepcji, tak nie ma homeopatycznej narkozy. <b>Tam gdzie łatwo połączyć skutek z przyczyną nie ma miejsca dla medycyny naturalnej.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytam właśnie wydaną w tym roku książkę Jamesa Alcocka "Belief". W rozdziale poświęconym medycynie alternatywnej wymienia jej wszystkie możliwe przyczyny. Wszystkie poza tą najbardziej oczywistą. <b>Medycyna alternatywna jest tak popularna ponieważ ta normalna nie działa, bądź nie działa jak powinna.</b> Gdyby istniał skuteczny i szybki lek na katar, producent oscillococcinum miałby problem. Gdybyśmy umieli leczyć raka, nie byłoby grupy czułej (<i>vulnerable group</i>) gotowej kupić każde badziewie z lęku przed śmiercią. Oczywiście, zawsze znalazłyby się szury leczące się gwiezdnym pyłem, ale już nie na taką skale. Antykoncepcja pokazuje, że można. Dzięki temu przegrzewanie sobie jąder nie jest standardem. Smutna konkluzja żartobliwego tekstu.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-36330624821883253282018-11-07T22:18:00.001+01:002018-11-08T22:40:25.670+01:00Potęga konwencji<div style="text-align: justify;">
Zacznę od banału, ale o tym nigdy za wiele. Nasza własna kultura jest dla nas nieprzezroczysta. Od środka nie widać jej schematów, irracjonalnych zasad i dziwnych zachowań. Jesteśmy nimi tak przesiąknięci, że nawet nasze najdziwniejsze zwyczaje wydają się normalne i naturalne. Istnieją jednak sposoby aby oderwać się od swojego kulturowego grajdołu i spojrzeć na siebie z zewnątrz. Bo choć nie widzimy tych wszystkich głupotek u siebie, bardzo dobrze widzimy je u innych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Papuasi z plemienia Toulambi <a href="https://youtu.be/XDzGJ9IN240?t=1284" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">co chwilę walą się pięścią w głowę</a> kiedy jedzą lub mówią coś miłego. Pamiętając o tym przenosimy wzrok na siebie i szukamy czegoś podobnego. <b>Mnie intrygują hektolitry wody wypijane przez osoby występujące publicznie.</b> Dziś udzielając komuś głosu, nie wypada nie ustawić przed nim butelek z wodą. Na co dzień rozmawiając z drugą osobą nie musimy co kilka zdań sięgać po wodę. Oczywiście my sami nie uważamy tego za część subtelnego rytuału przemowy. Dorabiamy do tego praktyczne wytłumaczenia, tak jak Toulambi wytłumaczyliby nam, że po walnięciu się w głowę od razu jest lepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drugą metodą aby dostrzec co z nami nie tak, jest spojrzenie wstecz. Im dalej się cofamy, tym nasza własna kultura staje się coraz bardziej obca. <b>Wtedy również zauważymy, że na czarno-białych filmach z wystąpień polityków nigdzie nie ma żadnej wody.</b> Ta metoda jest o wiele trudniejsza, bo grzebiąc w przeszłości w oczy rzucają się jedynie najdziwniejsze rzeczy. Ostatnio dużo poświęciłem <i>blackface</i>. Nie ma na to chyba polskiej nazwy, ale najlepszą byłaby "twarz czarnucha". <b>Otóż od połowy XIX wieku, przez około sto lat, istniała osobliwa konwencja przedstawiania osób czarnych</b>. Kiedy biały aktor odgrywał czarną postać. towarzyszył temu charakterystyczny makijaż. Poza czarną pastą do butów i wełnistą peruką były to bardzo szerokie, czerwone usta. I można by to zrozumieć gdyby nie to, że <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Blackface#Black_minstrel_shows" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">taki makijaż nakładano też czarnym aktorom!</a> <b>Czarni aktorzy odgrywający stereotypowego czarnego byli dodatkowo przemalowywani na czarno!</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTgmbscFkg2jE3PR9FrFs_fpPVS84lxafDrGCIldU3Z9F6CP5FY3Cs-mrhTK5uuECmjiPIdQOaZKln1xsek9N-brtmWIk_uSjoQgqjOngY-3udRXTkc-rpOwkwOGnaAVj494SUaKC6JAas/s1600/potega_konwencji.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTgmbscFkg2jE3PR9FrFs_fpPVS84lxafDrGCIldU3Z9F6CP5FY3Cs-mrhTK5uuECmjiPIdQOaZKln1xsek9N-brtmWIk_uSjoQgqjOngY-3udRXTkc-rpOwkwOGnaAVj494SUaKC6JAas/s1600/potega_konwencji.jpg" /></a></div>
<br />
Najbardziej kultowa scena z użyciem <i>blackface </i>pochodzi z filmu<i> Everybody Sing </i>z 1938<i>. </i>Młoda Judy Garland gra w nim białą nastolatkę rozkochaną w jazzie. W końcu ucieka od rodziców i przychodzi do znanej sobie restauracji na przesłuchanie. Dla nas najciekawsze jest to, że właściciel restauracji nie rozpoznaje, że Judy nie jest czarna! <i>Blackface</i> nie jest więc tanią karykaturą czarnych. <b>Gdyby chodziło o podszywanie się pod osoby czarne makijaż ten mógł być bardziej subtelny i wiarygodny.</b> Jest to przyjęcie pewnej znanej wszystkim konwencji, która mówi, że osoba z szerokimi czerwonymi ustami, jest murzynem.<b> <i>Blackface</i> nie zamienia białych w czarnych, ale niejako podpisuje ich jako czarnych i od tej chwili tak się ich odbiera.</b><br />
<br />
<iframe allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ok5R9wDc44k" width="560"></iframe>
<br />
Przemiana bez konieczności naśladowania tego, w co się zmieniamy to intrygująca możliwość. <b>Wystarczy użyć znanej wszystkim konwencji i stajemy się bardziej prawdziwi, niż gdybyśmy ściśle odwzorowali pierwowzór</b>. Współcześnie mamy wiele podobnych zjawisk i w ramach ćwiczeń intelektualnych można ich sobie poszukać. Mi jako pierwsza do głowy przychodzi Rafalala. W naszym kraju jest ona symbolem transwestyty. Jeszcze chwilę temu, patrząc z wewnątrz własnej kultury była mężczyzną przebraną za kobietę. Teraz, dzięki <i>blackface</i> widzimy, że <b>Rafalala nie przebiera się za kobietę, ale przebiera się w strój uznawany powszechnie za stosowny dla mężczyzn, chcących uchodzić za kobietę.</b><br />
<br />
Przebieranie się mężczyzn za kobiety, wyglądało różnie w różnych czasach. Używano do tego masek, rekwizytów czy ściśle określonych gestów. Zarówno wtedy jak i dziś tacy mężczyźni uważali, że odwzorowują kobietę w najlepszy możliwy sposób. Obecny wizerunek stawia m.in na przesadny makijaż inspirowany <i>drag queen</i>. <b>Zabawne, że choć jestem świadom tych mechanizmów, to i mi obecny wizerunek wydaje się najbliższy "prawdziwej kobiety".</b> Jednocześnie wiem, że równie dobrze sprawdziłaby się inna konwencja. Na przykład taka, że mężczyzna pomalowany na niebiesko jest kobietą. Wtedy to niebieską twarz uważałbym za najbliższą "kobiecemu oryginałowi". <b>Świadomość tych zjawisk przy jednoczesnym im uleganiu dosłownie wysadza umysł.</b> Także życzę wszystkim radosnego buuuum!Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-14403696660246824842018-11-03T00:04:00.000+01:002018-11-06T23:11:48.267+01:00Groza przepalonej żarówki<div style="text-align: justify;">
Scena rysuje się następująco. Grupa bohaterów trafia do upiornego domu. Mieszkanie wygląda zwyczajnie. Widzom należy się więc podpowiedź czemu jest upiorne. Swój zdradliwy charakter dom ujawnia zwykle w ten sam, osobliwy sposób. <b>Psują się w nim ściśle określone przedmioty.</b> Większość usterek pozostaje niezauważona. Zacinająca się szuflada i przeciekający kran nie tworzą atmosfery grozy. Mieszkanie nie uchodzi za przeklęte gdy zapowietrzą się grzejniki. Obluzowany uchwyt na papier toaletowy to jeszcze nie powód aby w filmie podłożyć złowieszczą muzykę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Co innego urządzenia elektryczne. </b>Broń Boże aby same się włączały i wyłączały. Każda przepalona żarówka to znak. O rety, telewizor stracił sygnał i zaczyna śnieżyć! Radio traci zasięg - Matko Przenajświętsza, co się dzieje?! Wyświetlacz LCD pokazuje dziwne znaczki - tego już za wiele, uciekajmy! <b>Ze wszystkich możliwych rzeczy do popsucia, zło upodobało sobie urządzenia na prąd.</b> Wyjaśnienie tego fenomenu wydaje się proste, a przesądy związane z elektrycznością mają zabawne konsekwencje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuqYmvZCJkWeKE-WbQr8oXg3xb2s6IaQEDtRumBmpzFTbuKhR8sDwfjrpr_yw4Ff3Rv-5x1swFsxpt4NDIG5aTZfo49dLuTFNbzVhAIG2fSBmPO2tBUkJ8B5jazhAeMrsjHNmA6uBmTLG/s1600/zarowka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="przepalona żarówka" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuqYmvZCJkWeKE-WbQr8oXg3xb2s6IaQEDtRumBmpzFTbuKhR8sDwfjrpr_yw4Ff3Rv-5x1swFsxpt4NDIG5aTZfo49dLuTFNbzVhAIG2fSBmPO2tBUkJ8B5jazhAeMrsjHNmA6uBmTLG/s1600/zarowka.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To nie Steve Jobs połączył technikę z magią. Dokonał tego Luigi Galvani w 1781. <b>Szurał on zdechłą żabę prądem, a ta, ku jego zdziwieniu, pomachała łapą.</b> Cóż to musiało być za odkrycie, prąd może ożywić martwe ciało! Parę lat później jego siostrzeniec Giovanni próbował tego samego z ludźmi. Co prawda jego <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/George_Forster_(murderer)" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">próba ożywienia wisielca</a> w Londynie nie powiodła się, ale prąd budził nadzieje. Na salonach Europy zagościła nowa quasi-religia odwołująca się do zjawiska magnetyzmu - mesmeryzm. Elektromagnetyzm wzbudzał niezdrowe emocje jawiąc się jako brama do życia po śmierci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moda na rozmowy z duchami z połowy XIX wieku nieprzypadkowo zbiegła się z takimi wynalazkami jak telegraf. <b>Kiedy nauka dowiodła istnienia niewidzialnego pola elektromagnetycznego, aż prosiło się wcisnąć tam duchy</b>. Istnienie tajemniczej przestrzeni, z której w pewnych okolicznościach dobiegać mogą jakieś sygnały, traktowano niemal jak dowód zaświatów. Kiedy do społeczeństwa dotarło, że jesteśmy dosłownie skąpani przez otaczające nas promieniowanie, na jego falach zaczęli szaleć surferzy w postaci zmarłych. Nim uporaliśmy się z tą fantazją, zmarli zadomowili się już w naszych radiach, telewizorach i gniazdkach elektrycznych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na przekonaniu, że prąd ma coś wspólnego z życiem po śmierci wyrosła wiara, że wszelkie zakłócenia elektromagnetyczne są związane z duchami. Zastępy amatorów uzbroiły się więc w pipcząc-migoczące urządzenia i ruszyły w teren szukać duchów. W ruch poszły liczniki Geigera, detektory pola elektromagnetycznego (EMF), kamery termowizyjne i mikrofony. Pisząc to zajrzałem na stronę polskiego sklepu łowców duchów, oferującego taki sprzęt. W opasłych opisach detektorów znalazłem wszystko poza odpowiedzią na pytanie "jak". Jak duch obniża temperaturę w pomieszczeniu, lub wychyla wskazówkę jakiegokolwiek innego detektora? <b>Dopóki tego nie wiemy, równie dobrze możemy przeszukiwać nawiedzone miejsca alkomatem i będzie to równie sensowne. </b>Najważniejsze aby miał baterie. Dzięki elektryczności każdy obywatel wraz z rachunkiem za prąd otrzymuje szczyptę nadnaturalnych zjawisk gratis.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-26440383187464455572018-10-14T11:31:00.003+02:002018-10-14T12:27:59.447+02:00Gdzie się podziali kanibale?<div style="text-align: justify;">
Są na świecie rzeczy tak oczywiste, że nie ma sensu pytać o dowody. Na przykład czarownice. W XVI i XVII wieku uważano, że czarownice po prostu są. Co prawda nikt nie widział latającej czarownicy, ale każdy znał kogoś, kto znał kogoś, kto ją widział. Były ryciny, opowieści uchodzące za prawdziwe i prawdziwy strach przed magią. To wystarczyło, aby traktować czarownice za pewnik. Można z tej wiary drwić. Można tłumaczyć ją pustymi frazesami o braku edukacji i o ograniczonym dostępie do wiedzy. <b>Tymczasem niepytanie o dowody wciąż ma się świetnie.</b> Wiele wspólnego z czarownicami mają jegomoście, znani jako kanibale.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od przynajmniej 100 lat podejrzewamy, że ludożerca jest bardziej konstrukcją literacką niż faktyczną osobą. Przed wojną pisał o tym Jan Bystroń. Kanibalizm był cechą oznaczającą obcego, podobnie jak brzydki zapach i paranie się magią. W XVII wieku we Francji, za ludożerców uchodzili Polacy, którzy mieli przejąć ten zwyczaj od Sarmatów. W tym samym czasie Polacy przypisywali jedzenie ludzkiego mięsa Kozakom i Żydom. <b>Od starożytności, kanibale żyli tuż za granicami znanego nam świata.</b> Tam gdzie kończyła się mapa, tam żerowali kanibale. W czasach wielkich odkryć geograficznych namnożyło się nieznanych krain, a zatem zaroiło się od ludożerców. Podróżnicy donosili o kanibalach, pomiędzy historiami o smokach a opowieściami o dwugłowych mieszkańcach antypodów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnMrsOEGxTX91eBsbvrG6p77kIdyRkE0wulsI355Bela8g9HsiuLDWHXmvh_GjhyphenhyphenqMvEnE9I4p7impI17kBPhh_JQ15sXJOD0_1G8N8ZbB0pQK-vLxRboKd8TUrlib2H_mWyWxNi8_KQOb/s1600/kanibale.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="kanibale" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnMrsOEGxTX91eBsbvrG6p77kIdyRkE0wulsI355Bela8g9HsiuLDWHXmvh_GjhyphenhyphenqMvEnE9I4p7impI17kBPhh_JQ15sXJOD0_1G8N8ZbB0pQK-vLxRboKd8TUrlib2H_mWyWxNi8_KQOb/s1600/kanibale.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niewiele pomógł najazd etnografów, którzy wyruszyli w teren aby opisać kanibali. Badacze egzotycznych ludów, nie ważne gdzie i kiedy przybywali, za każdym razem trafiali w niefortunny moment. Był to dokładnie ten, w którym dana społeczność przestała być kanibalami. Masz ci los. Za to bardzo chętnie, owe dzikie plemiona oskarżały o kanibalizm swoich sąsiadów. <b>Nie ważne zatem gdzie udali się etnografowie, ludożercy byli zawsze gdzieś obok.</b> Frustracja ta doprowadziła Williama Arensa do słynnej monografii kanibalizmu <i>The Man-Eating Myt</i><i>h</i>. Po przekopaniu się przez tony relacji o kanibalach, Arens nie natrafił na ani jedno wiarygodne świadectwo, potwierdzające istnienie zwyczaju zjadania ludzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba zaznaczyć, że Arens nie przekreślał istnienia kanibalizmu jako takiego. Na świecie zdarzają się przypadki <i>survival cannibalism</i>, czyli jedzenia innych ludzi z głodu. Trafiają się też kreatywni psychopaci, którzy poza zabijaniem ludzi, mają fantazje by ich jeszcze wszamać. <b>Jednak według Arensa nigdzie na świecie, nie uważano kanibalizmu za coś normalnego.</b> Nigdzie nie był postrzegany przez ogół społeczeństwa jako zachowanie dopuszczalne. Wszędzie był on patologią. Jeśli kanibalizm był gdzieś akceptowany, to nie był to kanibalizm dosłowny, a symboliczny. Do takich można zaliczyć jedzenie popiołów po zmarłych przez hinduskich <i>aghori</i>, czy spożywanie ciała swojego bóstwa pod postacią zbożowego opłatka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Praca Arensa spotkała się z falą sprzeciwu. Krytyczni byli szczególnie ci autorzy, którzy kilka lat wcześniej wydali książkę z sensacyjnym kanibalem w tytule, jak Marvin Harris. Obecnie sądzimy, że książka Arensa nie przekreśla kanibalizmu. Pokazuje jednak, że ludożerstwo było wśród egzotycznych kultur jakimś absolutnym marginesem. Zainspirowała też badaczy z całego świata, do przeglądu "dowodów na kanibalizm" na swoim lokalnym poletku. Na polskim gruncie dokonał tego Waldemar Kuligowski. Przyjrzał się on najsłynniejszym opisom kanibali autorstwa polskiego podróżnika Krzysztofa Arciszewskiego. Okazało się, że i on nie widział kanibali, a jedynie znał kogoś, kto znał kogoś, kto ich widział. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Choć kanibale gdzieś tam pewnie żyli, to są zjawiskiem tak rzadkim, że praktycznie mitycznym. Jedzenie ludzi podkreśla nieludzki charakter danej grupy. Nie przez przypadek ludźmi karmią się wilkołaki, wampiry, zombie, i inne wymyślone stwory. <b>Ludożerstwo jest charakterystycznym elementem historii wymyślonych</b>. Jeśli gdzieś pojawiają się kanibale gotujący ludzi w kotłach, to może być to sygnał, że coś z tą historią jest nie tak.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-3217237127224877322018-10-07T15:34:00.000+02:002018-10-07T15:50:20.870+02:00Opętanie jako spektakl<div style="text-align: justify;">
Gdybym był gejem, za kanał "Uwaga! Naukowy Bełkot" poczochrałbym Dawidowi pingwina. <b>Kanał Dawida Myśliwca to jedno z najlepszych rzeczy jakie przytrafiły się polskiemu youtube.</b> Za takimi pochwałami tradycyjnie czai się jakieś "ale". Problemem popularyzatorów nauki jest skakanie po tematach modnych i chodliwych. Tematach odległych od ich specjalności i wykształcenia. Dawid w jednym filmie opowiada o ewolucji dinozaurów, w drugim wyjaśnia fazy snu, by następnie zgłębiać tajemnice czarnych dziur. Dodajmy, że Dawid Myśliwiec jest chemikiem. Na teren nauk społecznych Dawid zapuszcza się rzadko i ostrożnie. Kiedy najedzie to obce sobie królestwo, wojuje na nim jedynie przyrodniczym orężem. Mówiąc inaczej - opisuje zjawiska kultury językiem biologii. Przynosi to dziwne efekty, czego przykładem jest <a href="https://youtu.be/S8IvOSF9cNo" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">film o opętaniach</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez kilkanaście minut Dawid wymienia mniej lub bardziej egzotyczne choroby, które mogą wywołać opętanie. <b>Pomija jednak najprostsze wyjaśnienie, czyli to, że opętani udają.</b> Być może dobrze wychowany Dawid uznał takie wytłumaczenie za niestosowne. Ja będąc prostym chamem, nie mam takich oporów. Jestem przekonany, że <b>warczenie na krzyż ma więcej wspólnego z aktorstwem niż z epilepsją.</b> Humaniści nie widzą w takim zachowaniu oszustwa. Wcielanie się w role nie jest niczym złym, robimy to przecież bez przerwy. Jesteśmy inni na obiedzie u teściów, inni na wypadzie ze znajomymi, inni w pracy. <b>Rola opętanego jest jedną z ciekawszych kreacji w jakie można się wcielić.</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOmH3RHF4wq_WfmssCDMNI8yUoCBU0wG6XCOivPAUe8IbEQIapuSqBZWFCX-xoloK5PmwmOVUvNBnV1lsABf-epLApWWji4V958lNNXk_u0xzkAroiWrJpMDpzFqXPireK814XR180KBz/s1600/opetanie-jako-teatr.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Opętanie jako spektakl" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOmH3RHF4wq_WfmssCDMNI8yUoCBU0wG6XCOivPAUe8IbEQIapuSqBZWFCX-xoloK5PmwmOVUvNBnV1lsABf-epLApWWji4V958lNNXk_u0xzkAroiWrJpMDpzFqXPireK814XR180KBz/s1600/opetanie-jako-teatr.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opętanie jest nierozerwalnie związane z religijną dekoracją. Kiedy mam katar dopada mnie niezależnie od tego gdzie jestem. Choroba nie konsultuje ze mną, kiedy pocieknie mi z nosa. <b>Tymczasem opętany potrzebuje sceny do odegrania swej roli.</b> Złe duchy nie wchodzą w nasze ciała w pracy lub w tramwaju. Najlepsze są do tego religijne klimaty. Do przedstawienia potrzebna jest widownia, która zrozumie co właśnie ma miejsce. Im lepiej zaznajomiona z opętaniem tym lepiej. Stąd opętani rekrutują się z środowisk głęboko religijnych, a obecność księży egzorcystów jedynie je nasila. Goffman <a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/66582/czlowiek-w-teatrze-zycia-codziennego" style="border-bottom: 2px solid rgb(224, 15, 118);" target="_blank">w swojej słynnej książce</a> opisał dziwny przypadek pacjentów z oddziału psychiatrycznego. Choć na co dzień funkcjonowali w miarę normalnie, coś dziwnego działo się przy lekarzach rezydentach. Przy uczących się, młodych lekarzach ich choroby nabierały podręcznikowego charakteru. Wizyta lekarza wywoływała u nich objawy, których zwykle nie mieli. Zupełnie jakby nie chcieli zawieść lekarzy, którzy przychodzili z nadzieją zobaczenia znanych im z książek symptomów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wbrew temu co mówi Dawid Myśliwiec opętania nie wyjaśnimy biologią. Opętania różnią się w zależności od kultury, religii, regionu świata i czasów. Scenariuszy dla opętanych nie piszą patogeny. Instrukcje "jak być opętanym" pochodziły z opowiadań i obserwacji innych nawiedzonych. <b>Dzisiejsi opętani wzorują się głównie na filmach.</b> Jeśli wszystko się uda, opętany może odbębnić sukces. Jeśli jego opętanie zostało uznane przez wspólnotę za prawdziwe, może czuć się wyróżnionym przez siły nadprzyrodzone. <b>W ten sposób opętany staje się aktorem idealnym, który wierzy w odgrywaną przez siebie rolę. </b>No, prawie idealnym.</div>
<br />
<iframe allow="autoplay; encrypted-media" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/cpxraIr36zI?rel=0" width="560"></iframe>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Filmik u góry to scena z serialu Westworld, w wykonaniu mało znanego aktora Louisa Herthuma. Harthum odgrywa tu rolę robota z wieloma osobowościami, które można przełączać niemal za pstryknięciem palca. Jest to mniej więcej to, do czego przekonują nas opętani. Teoretycznie tak powinno wyglądać przejmowanie naszego ciała przez kogoś innego. We wrzuconym na youtube tydzień temu <a href="https://youtu.be/nS_X6HxQkKA" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">wykładzie</a> zauważa to Mirosław Kocur. Mirek jest ekscentrycznym szefem wrocławskiego instytutu kulturoznawstwa, specjalistą od teatru. Znamienne, że antropolodzy teatru specjalizują się też w opętaniach. Wcielanie się w innych bez wątpienia było kiedyś czymś niezwykłym. W XXI wieku wygląda to coraz bardziej groteskowo. Umiejętności aktorskie opętanych odbiegają od tych prezentowanych przez zawodowych aktorów. Tymczasem religie przekonują, że tarzanie się po podłodze jest bardziej niezwykłe niż realistyczne odegranie innej osoby. Choć opętani naśladują aktorów, to jednocześnie postrzegają swoją kopie opętania za bardziej prawdziwą, niż filmowy oryginał który naśladują.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-53568472438950407332018-09-29T20:27:00.001+02:002018-09-29T20:38:20.811+02:00Albo amerykańskie dzieci mają inną fizjologię, albo świat jest naprawdę dziwny<div style="text-align: justify;">
Seriale zza oceanu uczą dwóch rzeczy. 1) jeśli pojawiasz się na ekranie tylko po to, aby towarzyszyć głównemu bohaterowi w trudnej misji, to zaraz zginiesz. 2) <b>dzieci nie powinny jeść cukru, bo po nim wariują.</b> Wystarczy, że dzieciak napije się słodzonego napoju i robi się naprawdę dziwnie. W bajkach ich źrenice zamieniają się w spirale. <a href="https://www.youtube.com/watch?v=jhEvHcuw-f0" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">W Simpsonach</a> po zjedzeniu cukru Bart z Milhousem robią sobie tatuaże i zachowują się irracjonalnie. W serialu <i>Big Mouth</i> jedna z bohaterek po wypiciu słodzonej coli ma halucynacje i całuje się z psem. W amerykańskiej kulturze połączenie cukru i szaleństwa jest tak naturalne, jak dla nas połączenie deszczu i przeziębienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czemu ta cukrowa przypadłość atakuje jedynie amerykańskie dzieci? Czemu polscy rodzice nie obserwują tego samego? Dzięki badaniom (choćby <a href="https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1945637" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">tym</a> i <a href="https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8052458" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">tym</a>), w meczu USA vs Reszta Świata, wygrywa ta ostatnia. Słodycze nie wpływają na zachowanie dzieci.<b> Cukier nie popycha do robienia tatuaży ani całowania się z psem. </b>Wiem, że zaraz ktoś pomyśli o placebo. Dzieciaki oczekują haju po czekoladzie więc go dostają. Tym razem to nie placebo. To nie dzieci zgłaszają owe objawy, a rodzice.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8bdwb_yYFNQ2qM0Xn8LRGl12fbvQqcaRaxgkzcOXuq-w_8tyw2gEZqzmVN7j8bGSymZf9f9eKhwon8oCbaKTRcpO862hwixccFxTbx_REL-KY9iChx3n846c5HQ0TiWrnBn5CGzD4RryP/s1600/dzieci-i-cukier.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="dzieci i cukier" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8bdwb_yYFNQ2qM0Xn8LRGl12fbvQqcaRaxgkzcOXuq-w_8tyw2gEZqzmVN7j8bGSymZf9f9eKhwon8oCbaKTRcpO862hwixccFxTbx_REL-KY9iChx3n846c5HQ0TiWrnBn5CGzD4RryP/s1600/dzieci-i-cukier.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, nie wypada wytykać takich rzeczy białym ludziom. Podobnych zachowań szukamy wśród czarnych dzikusów z przebitymi nosami. Na przykład <a href="https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2711054/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">ciężarnym kobietom z Malezji</a> szkodzi mięso dużych zwierząt. Mogą jeść tylko wiewiórki, żaby, małe ryby oraz inne zwierzaki o podobnych gabarytach. No - i to pasuje do mieszkańców dżungli. Gdyby jeszcze tak walili się kokosem po głowie po czymś kwaśnym i głupio podskakiwali po gorzkim. Wszystko by się zgadzało - dzicy tak mają. Tymczasem szaleństwo po słodyczach ma miejsce niemal pod naszym nosem, a my przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Ta dziwna wiara, <a href="https://www.webmd.com/parenting/features/busting-sugar-hyperactivity-myth#1" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">kwitnie za oceanem przynajmniej od lat 70.</a> i szybko nie zwiędnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Amerykańska kultura lubi majstrować w fizjologii.</b> Każdy kto ogląda amerykańskie produkcje spotkał się z tzw. obrzękiem Quinckego. Najpewniej wiele razy widzieliście go na filmach i pewnie nigdy na żywo. Jest to opuchlizna twarzy wywołana alergią. W Polsce alergie pokarmowe objawiają się głównie zaczerwienieniem skóry i są generalnie ignorowane przez rodaków. Ciała Amerykanów są jednak inne. Alergie pokarmowe są tam poważną i niebezpieczną chorobą. Uczulonym na rodzynki, orzechy albo maliny, wystarczy je powąchać, aby dusząc się wylądować w szpitalu. <b>Amerykański serial, musi mieć odcinek, kiedy ktoś coś niechcący zje i kończy się to deformacją twarzy.</b> Nie ma powodów sądzić, że tak ciężka anafilaksja jest w USA częstsza niż w Polsce. Ich przemysł rozrywkowy oddziałuje jednak na tyle mocno, że potrafi przeforsować swoją wizje świata. Amerykańskie widzenie alergii, choć dziwne i przesadzone, uchodzi im na sucho.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie dopuszczamy myśli, że za jakąś reakcją organizmu stać może kultura. Tymczasem życie lubi zaskakiwać. Ekranizacje polskich powieści, napisanych w XIX wieku borykają się z małym problemem. <b>Normalną reakcją na stres, było dla tamtych kobiet omdlenie.</b> Dziś Polki co najwyżej czerwienią się z zakłopotania. Tymczasem jeszcze 200 lat temu mdlały. Jest to tak dziwne, że filmowcom trudno ukazać to jako coś naturalnego. Dla nas wygląda to sztucznie i kuriozalnie. Nie mniej omdlenia pod wpływem silnych emocji traktowano wówczas jako coś normalnego. Za sto lat, kiedy "naturalną" reakcją na skrępowanie będzie mruganie oczami, albo coś podobnego, nasze czerwone policzki mogą wyglądać równie sztucznie.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-69757356995931350322018-09-20T20:55:00.000+02:002018-09-21T10:47:35.422+02:00Medycyna alternatywna mówi NIE męskim wytryskom<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Trzydzieści lat temu odkrył to już Monty Python w piosence "<a href="https://youtu.be/WTUl2q-mLBc?t=1m58s" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">every sperm is sacred</a>". Istnieją ludzie tak skąpi, że żal uronić im kilku kropel płynów ustrojowych. I to tych, które produkujemy dokładnie po to aby je uronić. <b>Urynoterapia - picie własnego moczu, - przestała mnie dziwić, ale wstrzymywanie wytrysku to nowość.</b> W ten weekend miał miejsce "II Zlot Zwolenników Czakramu Wawelskiego". Ryszard Klein wygłosił na nim wykład "<a href="https://www.youtube.com/watch?v=uOWVhH1NW80" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Przebudzenie Śpiącego Rycerza. Przeznaczenie energii seksualnej</a>", poświęcony zbawiennym właściwościom, no właśnie, czego? Jak powinienem to ująć? Składowania spermy, zatrzymywania nasienia, wstrzymywania ejakulacji - myślę, że takie słowa będą odpowiednie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJyCYcTvq0Xmvb77wyNxn3TCn06zXX4B0EErA50KtUqe-5hQro6UzNHgiQLwF4s9pDe68rm77XLKXzPsPWgdAn3_ZF49XEnZxvsHPaQN4B9tTbrdHy75GqkvVK-VVAIsP3bCCzHlpR_ux-/s1600/z%25C5%2582y-wytrysk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="zły wytrysk" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJyCYcTvq0Xmvb77wyNxn3TCn06zXX4B0EErA50KtUqe-5hQro6UzNHgiQLwF4s9pDe68rm77XLKXzPsPWgdAn3_ZF49XEnZxvsHPaQN4B9tTbrdHy75GqkvVK-VVAIsP3bCCzHlpR_ux-/s1600/z%25C5%2582y-wytrysk.jpg" title="" /></a></div>
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Pan Ryszard wygląda na bystrego gościa. Jedna z jego książek została najlepszą książką psychologiczną roku 2012, w plebiscycie portalu granice.pl. Jest chyba kimś w rodzaju ezoterycznego coacha. Czyli w przeciwieństwie do zwyczajnych coachów nie powtarza "uwierz w siebie" i "bądź sobą". Zamiast tego używa duchowych odpowiedników tych zwrotów: "złącz się ze swoim ja" i "odnajdź ciszę". Jak błyskotliwie zauważa Ryszard "każdy żywy organizm po osiągnięciu celu, jakim jest wydanie nasienia, zaczyna obumierać". <b>Ejakulacja wywołuje wiele "wynaturzeń", w tym 'przedwczesną śmierć".</b> Przymus ejakulacji podczas orgazmu "odbiera nam wolność" i nastraja wrogo wobec kobiet. Przede wszystkim, tracimy jednak tę bezcenną substancję, jaką jest sperma. <b>"Substancję bardziej odżywczą niż pożywienie".</b> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na slajdach dołączonych do prezentacji widzimy, że <b>w skład spermy wchodzą ukochane w środowisku altmedu witaminy C i B12.</b> Według Ryszarda po wytrysku organizm musi wyprodukować utraconą spermę "czerpiąc potrzebne do tego minerały z mózgu". Jeśli przestaniemy tryskać na prawo i lewo zmagazynowaną spermę możemy "<b>przetworzyć w wyższą, duchową i kreatywną postać</b>". Przetwarzanie spermy w duchową, a zarazem kreatywną postać, to nie lada zadanie. Przyszło mi tu do głowy jedynie lepienie z niej małych aniołków. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Na wykładzie nie zabrakło tak oczekiwanego przez altmedową publiczność batożenia nauki. Nie ważne o czym się mówi, trzeba dorzucić litanie wyznawanych przez nich głupot. To chyba jakiś rodzaj autoidentyfikacji. Koniecznie trzeba wtrącić coś o złych szczepionkach. W ten sposób mówisz do zwolenników medycyny alternatywnej "To ja, swój gość! Jestem jednym z was!" Pan Ryszard powiada:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego nauka nic o tym nie mówi? Nie chce mówić też o intuicji zwierząt, szczepionkach, wolnej energii, bretarianizmie, zmianach prędkości światła. <b>Podobnie jest z seksem bez ejakulacji, ale wśród iluminatów temat jest znany.</b> Do tej pory wiedzę tą mieli jedynie królowie. Nie była ona dla pospólstwa. Prosty człowiek, który potrafiłby zapanować nad energią seksualną szybko doszedłby do wielu rzeczy, dla niego niedostępnych.</div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pan Ryszard podkreśla, aby nie mylić braku wytrysku z brakiem orgazmu. Wzbudza to moją niezdrową ciekawość, co w takim razie dzieje się w sypialni pana Ryszarda. Bo wbrew temu co mówi, <b>brak ejakulatu to niepokojący objaw, który należy leczyć</b>. Istnieją <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Taoist_sexual_practices#Male_control_of_ejaculation" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">taoistyczne techniki kontroli wytrysku</a> i być może o nich myśli nasz bohater. W innym razie, mówimy o chorobie, z której czyni się cnotę. Ryszard Klein przytacza "przerażające statystyki ilości ejakulacji", ubolewając nad litrami bezcennej spermy traconej przez mężczyzn. W ciągu całego życia, na każdego z nas Panowie, przypada około 15 litrów! Od dziś wiecie, że jeśli po wytrysku poczujecie błogie zmęczenie, to jest to uścisk śmierci! </div>
</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-6815107770458693762018-09-17T17:31:00.002+02:002018-09-17T17:50:00.963+02:00Jak zbić miliony na ludzkiej naiwności - na przykładzie Grahama Hancocka<div style="text-align: justify;">
Koniec zaglądania na półki z przecenioną żywnością! Nareszcie wiem jak zarabiać na pisaniu. Przeanalizowałem styl pisarza który odniósł światowy sukces. Jakoś tak się złożyło, że w łapska wpadł mi Graham Hancock, obecnie chyba najpopularniejszy na świecie "badacz tajemnic". Ma na koncie 10 milionów sprzedanych książek, więc raczej nie kupuje w Lidlu sera z dwudniową datą przydatności. Twierdzi, że kilkanaście tysięcy lat temu istniała na Ziemi super cywilizacja, którą załatwiły komety. Ci którzy przeżyli założyli wszystkie starożytne kultury jakie znamy. Przebrnąłem przez dwie jego prace, obie wydane u nas w 2016, obie w wydawnictwie Amber. "Magów bogów" czytałem jako pierwszych. Niestety nie przypuszczałem jakie arcydzieło mam przed sobą i nie robiłem notatek. Przy "Śladach palców bogów" nie popełniłem już tego błędu. Numery stron będą się odnosić do tej drugiej książki. Jak zatem zbić miliony na pisaniu?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJO9Xd7rUp8jNGi_WZP4OrzutctjdENBtuKgmX6UkdvMnWX4gVl2QUZ1igNi0RNHSmTN6jBZS7yutIjNPso1xMaaevtbM1zxoAsFOe3G36gGTOXbdZsPcjPgy5JBcqdOV7wyJwOJvrZWW/s1600/Hancook.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Hancock" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJO9Xd7rUp8jNGi_WZP4OrzutctjdENBtuKgmX6UkdvMnWX4gVl2QUZ1igNi0RNHSmTN6jBZS7yutIjNPso1xMaaevtbM1zxoAsFOe3G36gGTOXbdZsPcjPgy5JBcqdOV7wyJwOJvrZWW/s1600/Hancook.jpg" title="" /></a></div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Do znudzenia podkreślaj jak długo się tym zajmujesz.</b> "W czasie moich bardzo długich badań", "w trakcie 20 lat śledztwa", "podczas moich żmudnych ekspertyz". Niech ludzie wiedzą, że nie wypadliście sroce z podogona. <b>Hancock jest mistrzem w rozpylaniu wokół siebie aury eksperta</b>. Zamiast "na zdjęciu, które widziałem w internecie" mówi "zbadany przeze mnie manuskrypt'. "Stare źródła" to u Hancocka "rękopisy do jakich dotarł" itd. Nawet wklejając grafiki z Wikipedii dodaje, że to "trudno dostępne i rzadko publikowane materiały".</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Laik o czystym, otwartym umyśle wie najlepiej.</b> Hancock doszedł do wniosku, że wykształcenie w dziedzinie w której chce mówić, jedynie przeszkadza. Ledwo ukrywa pogardę w stosunku do specjalistów z owych dziedzin. Nazywa ich 'akademikami", "dogmatykami", "bezkrytycznymi uczonymi", przedstawicielami "konserwatywnej, ortodoksyjnej, autorytatywnej nauki". Przez usta nie przejdzie mu, że naukowcy się na czymś znają. Woli zwrot "fakty mają się inaczej niż <b>wyobrażają to sobie uczeni</b>". Uczeni nic nie wiedzą, oni sobie wyobrażają.</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Nie dbaj o proporcje</b>. Hancock uważa, że wszystko co egiptolodzy wiedzą o piramidach to dosłownie dwa akapity. Kończy je zdaniem: "takie są przekonania współczesnych uczonych, bezkrytycznie przyjmujących fakty historyczne. Załóżmy jednak, że nie są one faktami" (s. 301). Od tego miejsca mamy 180 stron jego własnych, szalonych teorii. Nie cierpi egiptologów. W wielostronicowym wywiadzie na temat historii Egiptu za eksperta robi <a href="https://en.wikipedia.org/wiki/John_Anthony_West" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">John West</a>, pisarz s-f.</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Wyciągaj możliwie najdalej idące wnioski z najbardziej trywialnych przesłanek. </b>Jeśli w czasie podróży po Ameryce Południowej widzieliście na kamieniu rysy przypominające Słonia, koniecznie to odnotujcie (s. 91). Hancock usłyszał gdzieś, że indiański język ajmara (urzędowy język Boliwii) ma przyjazną dla komputera składnie. Pyta więc "czy to nie dziwne, że stworzony tysiące lat temu język da się analizować komputerowo? Czy to nie dowód, że kulturę tą założyła zaawansowana informatycznie istota?" (s. 98).</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Wszystko jest starsze niż mówią "akademiki"</b>. Machu Picchu nie ma 600 lat a 6000 (s. 69). Sfinks nie ma kilku tysięcy lecz kilkanaście (s. 352). Jeśli Hancock cytuje "znamienitych geologów" lub "słynnych archeologów" są to postacie z XIX wieku, prezentujące dawno zapomniane teorie, pasujące do tez Hancocka. Przy datowaniu budowli najważniejsze są "badania astronomiczne" (s. 69, 75, 86). W "Magach bogów" nazywa to skromnie datowaniem światłem. Jeśli chcecie "datować światłem" swój dom, sprawdźcie czy wraz z domami sąsiadów nie tworzy jakiegoś wzoru. Wymyślcie jaki gwiazdozbiór wam to przypomina. Na końcu ustalcie ile tysięcy lat temu gwiazdy ułożyły się w ten sposób. Ot całe datowanie. </li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Szukajcie podobieństw i ukrytych przekazów</b>. Porównujcie wszystko ze wszystkim. "Czy to przypadek, że ilość tomów wielkiej chińskiej księgi jest zbieżna z latami panowania królów Sumeru"? (s. 265). Według Hancocka starożytna cywilizacja sprzed kilkunastu tysięcy lat zostawiła nam wiadomość, zaszywając w kulturach liczby 12, 30 i 72 (s. 275). Ta obsesja tropienia liczb wydaje się odrobinę niezdrowa. Hancock porównuje ilość sylab w indyjskich księgach, liczbę aniołów w Biblii i... ceny w Singapurze. Policz więc ile masz par butów, ile jest w nich dziurek, ile jest warstw w podeszwie. Dziel, mnóż i dodawaj te liczby przez siebie. Pamiętaj, wszędzie zakodowane są przekazy starożytnych.</li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Wszystkie kultury mają te same mity. </b>To niesamowite, że w tylu miejscach na Ziemi, gdzie pada deszcz, istnieje jakaś legenda o powodzi. No skąd, pytam się, skąd? Według Hancocka każda mityczna ulewa to biblijny potop. Traktuje dosłownie dawne opisy misjonarzy, którzy streszczając egzotyczne religie używali biblijnego języka. Jeśli Inkaski bóg Wirakocza przypominał misjonarzom św. Bartłomieja lub św. Tomasza to dowód że Wirakocza przybył z Bliskiego Wschodu (s. 55). Hancock wciąż pyta "czy to przypadek, że tak szczególne symbole powtarzają się w tak różnych miejscach?" Tym niedającym się wyjaśnić podobieństwem są znane z różnych kultur, wizerunki brodatych mężczyzn (s. 162). Rozpowszechnienie brody u mężczyzn na Ziemi, jest zatem dowodem istnienia Atlantydy. </li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><b>Zachowuj się jak Janusz.</b> Hancock, po przekupieniu strażników, wdrapuje się na czubek Wielkiej Piramidy. Z dumą opisuje jak sypią się kamienie kiedy z niej schodzi. Kiedy ochrona nie patrzy kładzie się w starożytnym sarkofagu. Cieszy się na widok zniesmaczonych turystów, którzy widzą jak narusza taśmy i pakuje się do zabytkowego eksponatu. Hancock jest januszem archeologii. Nigdy nie myślałem, że przyjdzie mi to napisać, ale Erich von Daniken to przy nim poważny badacz. Hancock robi nawet przytyki w stronę Szwajcara. Wyśmiewa teorie, w której rysunki z Nazca mają coś wspólnego z kosmitami. Według niego, wystarczyło aby starożytni użyli samolotów (s. 48). No tak, kosmici to bzdura ale samoloty mają sens.</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<b>Podsumowując</b>. Jeśli planujecie sprzedać miliony książek to traktujcie ludzi jak idiotów. Nie trzeba nawet niczego wymyślać. Można użyć bzdetów krążących w środowisku paranormalnym od dziesięcioleci. "Ślady palców bogów", choć u nas świeżo wydane, powstały pod koniec lat 90. W książce roi się od wzmianek o końcu świata Majów, który jak wiemy, miał miejsce w 2012. Hancock analizuje też inne daty. Przekonuje, że koniunkcja planet 5 maja 2000 roku doprowadzi do "nadzwyczajnych rzeczy" (s. 237). Jeśli za kilka lat rozpoznacie mnie w roli telewizyjnego wróża, albo tropiciela starożytnych kosmitów, proszę, nie oceniajcie mnie. Naprawdę chciałbym się kiedyś przekonać, czy ser z 3-tygodniowym terminem przydatności smakuje inaczej, niż ten kupiony na ostatnią chwilę.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2442024767695998453.post-36745254663987147692018-09-09T13:35:00.000+02:002018-09-09T15:11:22.077+02:00Konceptualny penis jako konstrukt społeczny<div style="text-align: justify;">
Zacznę od tego co wiele osób wie, a reszta się domyśla. Jestem debilem. To był mój pierwszy rok studiów. Ambitnie kserowałem i czytałem wszystko co mi kazali. Niestety przeoczyłem, że pan w ksero namotał coś z kolejnością stron. Były kompletnie wymieszane. Zupełnie mi to nie przeszkadzało. Zorientowałem się kiedy już wszystko przeczytałem. Jak trzeba nie rozumieć tekstu, by nie zauważyć, że czyta się losowo ułożone strony?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza moją głupotą ważną rolę odgrywa tu coś jeszcze. Po dekadach pozbawionych wyników badań, humaniści postanowili odzyskać pewność siebie. Mniej więcej pół wieku temu wymyślili jak przywrócić swój dawny autorytet. Upragniony sukces przynieść miała nowa umiejętność. Polegała na przebieraniu każdej, nawet trywialnej myśl w możliwie najtrudniejsze terminy. Nazywamy to "<a href="https://repository.upenn.edu/marketing_papers/117/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">efektem doktora Foxa</a>" - <b>im piszesz bardziej skomplikowanie i niejasno, tym wydajesz się bardziej kompetentny.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqDvpL8HH3MUGNqOXuaAT601XQANjqpeVBpYH1r8_w1ttr2buWuV0cRNrg7MmSfdBOpaKUNCtymBPyUQB6T6bAqZOehsXPrZkvPl7jrhZgw8NURWk9NkRTjHdM7LRmBDfZbRf3nhGTC6J6/s1600/konceptualny-penis1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Postmodernizm" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqDvpL8HH3MUGNqOXuaAT601XQANjqpeVBpYH1r8_w1ttr2buWuV0cRNrg7MmSfdBOpaKUNCtymBPyUQB6T6bAqZOehsXPrZkvPl7jrhZgw8NURWk9NkRTjHdM7LRmBDfZbRf3nhGTC6J6/s1600/konceptualny-penis1.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Spory udział miał w tym postmodernizm. Postmodernizm, jest tym kolesiem, który na drętwą imprezę przynosi narkotyki. Jest postacią dwuznaczną. Jedni chwalą go za uratowanie wieczoru, inni kręcą głową z niedowierzaniem. Należę raczej do tych drugich. Tak czy owak, od tego momentu wszyscy byli na haju. <b>Postmodernizm zaprzeczył istnieniu obiektywnej prawdy, znaczeniu wiedzy i postępu.</b> Z wszystkim tym można dyskutować gdyby nie to, że nie da się tego czytać. Osoby zielone w temacie odsyłam do <a href="http://www.elsewhere.org/pomo/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">generatora tekstów postmodernistycznych</a> (niestety po angielsku). <b>Znakiem rozpoznawczym są tu rozwlekłe zdania najeżone trudnymi słowami.</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Język stał się tak skomplikowany, że zgubili się w nim sami autorzy. W latach 90. Alanowi Sokalowi udało się opublikować artykuł o wymownym tytule "Transgresja granic - ku transformatywnej hermeneutyce grawitacji kwantowej". <b>Tekst był mądrze brzmiącym bełkotem, mimo to redakcja czasopisma zatwierdziła publikację.</b> W 2016 dwóm francuskim filozofom udała się podobna prowokacja. Tym razem artykuł nosił tytuł <b>"Ontologiczna neutralność i dążenie do (nie)bycie queer w oparciu o prace Alaina Badiou"</b>. W istocie był to zlepek nic nieznaczących zdań, udających wzniosłe, intelektualne rozważania. Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że redaktorem czasopisma w którym się ukazał, był wspomniany w tytule Alain Badiou.<b> Nie odróżnił on własnych myśli i od udającej poważne refleksje, sieczki słownej.</b></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Studiowanie na takich kierunkach jak kulturoznawstwo to w dużej mierze nauka rozszyfrowywania tego zawiłego do granic możliwości żargonu. Język wywołujący u czytelników poczucie głębi stał się oficjalnym językiem humanistów. Racjonaliści i sceptycy lubią się nad tym pastwić, przy okazji wyśmiewając zakodowane nim treści. W 2017 Lindsay i Boghossian przepchnęli w czasopiśmie <i>Cogent Social Sciences</i> tekst "<a href="https://www.skeptic.com/reading_room/conceptual-penis-social-contruct-sokal-style-hoax-on-gender-studies/" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Konceptualny penis jako konstrukt społeczny</a>". Przedstawia on męski narząd płciowy "w obrębie dynamiki społecznej jako performatywne, hegemoniczne źródło zmian klimatu".<b> Tekst naszpikowany "dialektycznymi izomorfizmami" był w rzeczywistości luźną zbitką myśli kręcącymi się wokół słowa 'penis".</b> Napisany przy pomocy wspomnianego generatora zyskał uznanie recenzentów, ale sama prowokacja udała się tak sobie. Artykuł nie ośmieszył teorii gender. Udowodnił raczej, że za 600 dolarów drapieżne czasopismo opublikuje wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiLZCOpTSBWTF4JoW0WfH-2bKXQU2CHKxfLCf5zHLZxil0FlRRI6BGdNOksIZ9dCeflOSJiypl30M-cxQxsXltg6V2xWPMiQYk03z8w-Hp19kj8aJg51aaUja_2ruPsoWiONLV7Bj1QoPV/s1600/konceptualny-penis2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Postmodernizm" border="0" data-original-height="400" data-original-width="770" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiLZCOpTSBWTF4JoW0WfH-2bKXQU2CHKxfLCf5zHLZxil0FlRRI6BGdNOksIZ9dCeflOSJiypl30M-cxQxsXltg6V2xWPMiQYk03z8w-Hp19kj8aJg51aaUja_2ruPsoWiONLV7Bj1QoPV/s1600/konceptualny-penis2.jpg" title="" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Konceptualny penis i związana z nim zmiana klimatu nawiązywały do opublikowanego w 2016 prawdziwego tekstu "<a href="http://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/0309132515623368" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Lodowce, gender i nauka: feministyczne ramy glacjologi dla badań nad zmianami klimatu</a>". Artykuł wywołał furore, komentowano go de redditcie i różnych ateistyczno-racjonalnych stronach. Przeczytałem go. Rzeczywiście jest straszny, ale wbrew pogłoskom jego autorzy nie zastanawiają się nad orientacją seksualną lodowców. Trochę jest o islandzkiej sztuce i o tym do jakich grup społecznych trafia woda wypływająca z lodowców. Nie zamierzam też go jakoś specjalnie bronić. Jeśli <b>jego autorzy widzą w pobieraniu rdzeni lodowca nawiązanie do seksualnej penetracji</b>, to sami wystawiają swoim przeciwnikom piłkę do ściny. Nie wpisuję się jednak w modny wśród racjonalistów trend krytykowania pewnych postaw (jak walka z dyskryminacją), tylko dlatego że piszą o tym postmoderniści.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Taką samą uwagę wystosował do racjonalistów <a href="https://www.skeptiker.ch/some-problems-of-the-skeptic-movement/#morality" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">Marko Kovic na Skeptikerze</a>. Odruchowe krytykowanie wszelkich kwestii powiązanych z postmodernizmem wydaje się ślepą uliczką. <b>Niepostrzeżenie na celowniku racjonalistów obok antyszczepionkowców i astrologów wylądował feminizm oraz idee sprawiedliwości społecznej</b>. Dobrze to widać na polskim youtubie. Największy tego typu kanał - <a href="https://www.youtube.com/channel/UCG0A8feOHxkI8Ky1LM3YXNw" style="border-bottom: 2px solid #e00f76;" target="_blank">racjonalista.tv</a> - walczy głównie z przyjmowaniem uchodźców. Naukowy sceptycyzm nie odpowiada na takie pytania, jak to czy Polska powinna przyjąć emigrantów. Takie tematy nie leżą w ogóle w sferze tego co racjonalne i nieracjonalne. Tak jak nie ma racjonalnej odpowiedzi na to kto powinien wygrać 11 edycję "Mam Talent". Punktowanie postmodernistycznego, pseudonaukowego bełkotu to fajna sprawa. Bycie alfonsem racjonalizmu, który posyła go na ulice w imię polityki, jest już mniej szlachetne.</div>
Michał Łaszczykhttp://www.blogger.com/profile/10528883981154766376noreply@blogger.com9