Gdzie żyją zwierzęta, które nigdzie nie żyją

Michał Łaszczyk - 11 września

Dwa lata temu przynudzałem na "Środowych spotkaniach z przyrodą" organizowanych w Muzeum Przyrodniczym we Wrocławiu. Opowiadałem o kryptozoologi, czyli tym wszystkim co leży pomiędzy potworem z Loch Ness a Yeti. Koronnym slajdem miała być mapka wszystkich tych stworzeń. Po godzinie naniosłem może z 1/5 więc z resztą dałem sobie spokój. Mapkę postanowiłem dokończyć na następny dzień i wrzucić na bloga. No i skończyłem... wczoraj. Jutro, za dwa dni, czy za dwa lata, co za różnica. To co widzicie poniżej to zawartość list of cryptids. To nie jedyna taka lista, ale na pewno najszybsza do przerobienia. Około setki opisanych kryptyd ma encyklopedia Colemana i Clarka (Cryptozoology A to Z), zaś około tysiąca podręcznik Eberharta (A Guide to Cryptozoology).


Kryptozologia jest wyjątkowo rozmemłana nawet jak na standardy nibynauk. Nie wiemy co jest a co nie jest kryptydą. Jak coś już jest to znowu nie wiemy ile tego mamy. Niektórzy "badacze" tworzą rozległe klasyfikacje gatunków węża morskiego, wyróżniając węże z wąsami, węże z garbem, węże z łapami, itp. Na listach kryptyd wciąż notuje się globstery, czyli częściowo pożarte i wymiętolone kawałki wielorybów. Identyfikowanie wyrzuconych na brzeg fragmentów w zaawansowanym stadium rozkładu, przysparza problemów nawet fachowcom. Stąd już tylko krok od doniesień o morskim potworze. Dla szukających sensacji polecam hellhoundy - upiorne psy. Można je sprokurować z niczego. Jeśli jakiś bezpański pies wydał wam się dziwny, jeśli przekonaliście do tego swoich znajomych, a pies gdzieś zniknął - wystarczy mały artykulik w gminnej gazetce i mamy nową kryptydę. Od lat największymi nabijaczami list mitycznych i zagadkowych stworzeń są zwierzęta fantomowe. Są to obserwacje zwierząt poza swoim naturalnym środowiskiem. W Polsce są to pumy i jaguary, ale zdarzały się wizyty wielorybów w górnym biegu Wisły. W Europie zarejestrowano też wiele  doniesień o kangurach.

Nie sposób ustalić dokładnej liczby kryptyd, ale nie jest to też szczególnie potrzebne, aby wybadać ogólny trend. Już po wprowadzeniu połowy ze stworów, na mapie zarysował się wyraźny kierunek. Niestety, ale wygląda to tak, jakby kryptydy wędrowały w torbach brytyjskich emigrantów. Sama Wielka Brytania jest dosłownie usiana potworami, a przecież nie jest to dziewiczy kraj pełen bezludnych odstępów. Sporo dokładają Amerykanie, trochę Australijczycy i Nowozelandczycy. Telewizja przekonuje nas, że siedliskiem bajecznych zwierząt są trudno dostępne obszary. Tymczasem w amerykańskich i brytyjskich miastach żyje więcej mitycznych stworów niż na obszarze całej puszczy amazońskiej. Patrząc na mapę trudno nie dostrzec, że kultura anglosaska generuje blisko 90% czyhających na nas potworów. Dowodzi to tezie, że kryptydy sa dziećmi kultury a nie dzikiej przyrody. Gdyby kryptydy rzeczywiście istniały nasza kultura nie miałaby na nie wpływu, jak nie ma wpływu na prawdziwe zwierzaki. Rosyjskie sarny nie piją wódki, niemieckie wiewiórki nie mają większego porządku w swoich dziuplach, a żyjące w Watykanie dorosłe szpaki nie gwałcą młodych szpaków. Tymczasem jedynie w Japonii, ojczyźnie pokemonów, kryptydy potrafią zmieniać się w ludzi.

Przy okazji szarpnąłem się na konfrontacje z jeszcze jednym mitem. W powszechnym wyobrażeniu wiedza o istnieniu kryptyd przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Jeszcze z czasów, kiedy kryptydy nie były pojedynczymi sztukami, a stadnymi potworami o które potykaliśmy się na każdym kroku. Ma się to nijak do rzeczywistości w której blisko połowa ze wszystkich stworów, pojawia się  dopiero w XX wieku. Są też takie, o których usłyszeliśmy dopiero w XXI (m.in potwór z Montauk, ludzie-małpy z Delhi czy etiopska Wucharia ). Zaledwie 26% stworzeń liczy sobie więcej niż 200 lat. W dodatku jest to naciągane 26%, ponieważ jakiekolwiek wzmianki o "starej legendzie", "dawnych podaniach" lub "miejscowym folklorze" rejestrowałem jako "starsze niż dziewiętnastowieczne". Dodam że w przypadku tak starych opowieści zwykle brak ciągłości w wizerunku potwora - ten sam gatunek mitycznej kreatury, jest czymś innym w zeznaniach świadków dziś i 100 lat temu. W XIX wieku Wielka Stopa nie była pokryta futrem. Nosiła długie włosy, a osobnicy tego gatunku żyli w tworzonych przez siebie drewnianych wioskach. Obecnie jest ogromną, dziką małpą i w ogóle nie przypomina dawnego sasquatcha.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

38 komentarze

  1. A Krokodyl z Jeziora Białego? W latach 90. było na tyle dużo relacji, że ludzie bali się wychodzić na plaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krokodyl z jeziora Białego (poj. łęczycko-włodawskie) był niestety prawdą - na szczęście załatwiły go jesienne chłody - wisi wypchany w miejscowej knajpie.

      Usuń
  2. A co z naszym polskim kotojeleniem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież pumy w Polsce były prawdziwe - pięć uciekło z nielegalnej hodowli u naszych południowych sąsiadów. Trzy z nich odstrzelili myśliwi gdzieś pod Opolem - przyznali się do tego i opisali całą sprawę zdaje się w Gazecie Wyborczej i innych gazetach.
    http://www.polskatimes.pl/artykul/148502,wyjasnila-sie-zagadka-pumy-grasujacej-na-slasku,id,t.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dobrze rozumiem tę logikę - fakt, ze pumy były prawdziwe ma jakiś wpływ na to, że prawdziwe są inne kryptydy? Zresztą pumy są jak najbardziej odkrytym i realnym gatunkiem, a nie żadnymi kryptydami, więc ten przykład jest tutaj chybiony.

      Usuń
  4. Skąd ta informacja ze kiedys Sasquatch nie miał futra i mieszkał w drewnianym domu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak 100 lat temu opisywał to stworzenie sam autor terminu "sasquatch", John Burns

      Usuń
    2. widocznie ewolucja dotyka nie tylko istniejące gatunki;)

      Usuń
  5. You forgot Królis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio jak "skakałem po kanałach" natknąłem się na program o megalodonie, w którym to przekonywano, że ów megalodon wciąż żyje i pływa po południowych morzach, zeżarł wieloryba i zaatakował kuter. Film był opisany jako dokument, ale zdjęcia na pierwszy, może drugi, rzut oka wyglądały jak z paradokumentu pokroju "Dlaczego ja?". Oglądałem to do końca, żeby się przekonać czy twórcy w końcu wyjaśnią widzom, że to taka ściema i żeby nie wierzyć we wszystko co w telewizji pokazują. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Nieźle się wkurzyłem, bo gdy byłem dzieciakiem to oglądałem mnóstwo programów przyrodniczych (w latach 90-tych dużo tego puszczali w TVP) i teraz wyobraźcie sobie, że siedmioletni gówniarz coś takiego obejrzy. Rzeczywiście strach dopuścić dziecko do telewizora. Jeszcze niedawno się okazało, że BBC coś kręciła przy zdjęciach... szkoda gadać.
    S.N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, to ja mam lepszą historię telewizyjną z kryptydą w tle. Jakiś czas temu Planete wyemitowała film o nieznanym dla nauki hominidzie zamieszkującym tereny francji. Nazywali go Homo Orcus. Główny bohater wzorowany był na H. Neandertalesis, co wydaję się nawet logiczne w tej kuriozalnej mistyfikacji. Ale najlepsze było to, że rząd francji dowiedział się że po lasach biega małpolud, co uznali za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Decyzja rządu mogła być tylko jedna.... Od tamtego czasu nie oglądam Planete.

      Usuń
    2. Po tym "dokumencie' planete dostałem nawet maila od zaniepokojonego czytelnika, który tonem nieznoszącym sprzeciwu żądał ode mnie wyjaśnień, zupełnie tak, jakbym to ja był tym nieszczęsnym małpoludem.

      Usuń
  7. Mam wrażenie, że statystyka związana z wiekowością kryptydów nie uwzględnia tego, że część legendarnych zwierząt z 18 i 19 wieku została faktycznie odkryta i zarazem potwierdzona - np. okapi.

    Poza tym wydaje mi się, że na Ziemi nadal istnieją na tyle mało zbadane tereny, że wciąż nieznane gatunki zwierząt i roślin czekają na odkrycie, np. w Afryce, czy Ameryce południowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przypominam sobie tej fali odkryć, która mogło zmącić te statystyki. Nie wiem też w jaki sposób nieodkryte jeszcze gatunki chrząszczy, grzybów i żab mają pomóc w odkryciu wielkiej stopy czy innego fantazyjnego stwora.

      Usuń
    2. Odkrywa się też i większe rzeczy niż insekty, rzadko bo rzadko ale jednak. Ostatnio bodaj jakiegoś nowego łasicowatego w puszczach wschodniej Azji...

      Usuń
  8. ta... , że "sztuka ogłupiania" co? :) Dobra, to proszę napisz jak nazwać to: "a żyjące w Watykanie ptaki nie zaglądają pod pióra małym pisklakom"?
    Poświeciłeś dwa lata na badania, żeby udowodnić dość banalną moim zdaniem tezę, ale sugestię, którą zawarłeś w zdaniu powyżej przyjmujesz za prawdziwą na jakiej podstawie? Dowodem w tym wypadku ma być "TVN mantra" czy jednak coś innego? Mógłbyś to wyjaśnić?
    Sry za offtop.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu ktoś zauważył ten mój podsycany nienawiścią i żerujący na stereotypach żart! Dementuje. Nie robiłem tej mapki 2 lata, ani nawet nie pisałem tych 4 akapitów dwa lata. Po prostu 2 lata trzymałem niedokończoną notkę w roboczych - i nie jest to mój rekord.

      Usuń
  9. a smok wawelski to gdzie ?!
    panie ale smoka to pan szanuj

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm... ale czy wniosek, że większość kryptyd jest z USA i GB nie jest tylko artefaktem tego, że w dżungli amazońskiej nie ma internetu oraz nie ma w tamtej kulturze rodzimej nomenklatury naukowej pozwalającej jednoznacznie określić "to jest fikcja, a tamto to lokalna nazwa znanego nauce gatunku"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że internet odgrywa tu kluczową rolę, ale w zupełnie inny sposób Brak internetu nie odbiera dżungli kryptyd, jednak obecność internetu tych kryptyd dodaje. Nie rzadko internet jest jest jednocześnie źródłem, nośnikiem i reklamą dla takich głupot.

      Usuń
  11. kangury to nic dziwnego - bodaj wiosną jednego przejechał samochód na E7 pod Elblągiem a drugiego zagryzły psy (???) tu nie jestem pewien - nawiały z ogródka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta, bo nie pilnowali albo słabo karmili to im zwiały na wolność z parku uciech dla dzieci przy trasie s7

      Usuń
  12. "panie ale smoka to pan szanuj" :)))
    Popieram cię, Anonimowy. Obśmiałam się jak pszczoła.

    Ostatnio córka znajomych, którzy mają tę cechę, że wierzą w Biblię dosłownie, zaskoczyła nas stwierdzeniem, że "podobno ktoś niedawno widział pterodaktyla". Miało to znaczyć chyba, że ewolucji nie było i pterodaktyle jeszcze się gdzieś kręcą. (Ciekawe, czy tyranozaury też?...)
    Badania w necie wykazały, że pterodaktyl był widziany przez angielskich żołnierzy na Nowej Gwinei w XIX wieku. Istnieje nawet ich zdjęcie z ową gadziną, ale moim zdaniem przedstawia ono nieokreślone coś.
    Marit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak pterodaktyli nie świadczy o ewolucji, tylko o wymarciu pterodaktyli. Jednocześnie żyją przecież ciągle np. dużo starsze od pterodaktyli rekiny. O ewolucji świadczy tylko pojawianie się nowych organizmów, ich znikanie może mieć różne przyczyny (np. nagłe zmiany klimatu i inne katastrofy), niekoniecznie związane jest z przegraniem konkurencji.

      Usuń
    2. Swoją drogą, wskazuje się czasem, że 'dostrzeżenia' (UFO, kryptydy) nawiązują do aktualnych wyobrażeń funkcjonujących w kulturze popularnej. Możemy zobaczyć 'dinozaura', bo ich wyobrażenia są popularne. Mastodonta już nikt w dżungli nie widzi...

      Usuń
  13. Czy ja dobrze widzę na mapie Jugosławię?

    OdpowiedzUsuń
  14. A czy uwzględniłeś w swoim zestawieniu bajkę o ludziach - gigantach, którzy rzekomo byli potomkami ludzi i aniołów? Ich wzrost miał sięgać nawet 11 metrów. W internecie krążą zdjęcia, ale są to albo ewidentne fotoszopki, albo rozdzielczość jest tak niska, a kwantyzacja tak wysoka, że aż w oczy szczypie. No i rzecz jasna istnienia tych ludzi nie przyznaje żadna nauka, bo sami naukowcy są źli do szpiku kości i założyli SPISEG. A jak wiadomo, im więcej ludzi należy do spisku, tym łatwiej utrzymać go w tajemnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obalenie ich istnienia to klasyka debunkingu. Ich nieistnienia dowodzi matematyka, a dokładnie prosty fakt, że zwiększając wzrost do kwadratu, masa obiektu rośnie do sześcianu. 10 metrowy człowiek nie może istnieć, bo jego nogi złamałyby się pod wagą jego własnego ciała - tak samo jak mrówka powiększona do wielkości słonia zapadłaby się pod własnym ciężarem.

      Usuń
    2. Przypadkowo trafiłem na twój blog i losowo przeglądam go....ale niestety coraz bardziej rozwiewa moje nadzieje na logiczną racjonalność. Z przykrością muszę stwierdzić, że w argumentach niczym nie różnisz się od nawiedzonych głosicieli różnych teorii, które usiłujesz zwalczać. Jeśli chcesz być racjonalny to nie możesz za pewnik podawać swój punkt widzenia, bo często nie masz wiedzy, mylisz się a humbugi podawane dla ośmieszenia jakieś tezy uznajesz za pewnik. Polemizujesz wtedy właśnie z tym humbugiem a nie z prawdziwymi tezami. W tym poście popełniłeś kardynalny błąd przeniesienia wprost. Żaden organizm nie zmienia wielkości bez zmiany struktury, np. gęstość kości, ilości mięśni itp..... zresztą czyżbyś negował istnienie dinozaurów o masie kikudziesięciu ton i wysokości kilku-kilkunastu metrów? Oczywiście te kilkanaście metrów nie zawsze było w postaci spionizowanej, ale w jakiej naprawdę było... to też niezbyt dobrze wiemy. A metrowej wysokości mrówki nawet nie miały zmienionej struktury budowy ciała. Zresztą leniwce olbrzymie, które ostatecznie wyginęły ok.12 tys. lat temu mierzyły 6 metrów w pionie i ważyły 5 ton....i jak to się ma do dzisiaj żyjących które ledwo osiągają 80cm i wagę do 10kg. ( to ile " sześcianów" w tej masie ci się zmieści?!). Jako racjonalista używaj racjonalnych argumentów. Bo narazie wychodzi na to, że jesteś naiwnym propagandystą tępej części mainestreamu. Szkoda, dobrze się zapowiadało, ale ..zdechło. Jesteś tak samo nawiedzony jak to co usiłujesz zwalczać, tylko odwrotnie.... i tylko szkodzisz sprawie racjonalizmu jak jakaś 5 kolumna. Żal

      Usuń
    3. Komuś chyba yeti uciekł z klatki nim zdążył zwołać konferencje prasową. Spokojnie

      Usuń
  15. Japońskie kryptydy zmieniające się w ludzi? Tanuki, lisy czy koty z japońskiego folkloru potrafiąca przybrać ludzką postać to demony. Też bajka ale inna.
    Krakus

    OdpowiedzUsuń
  16. tak z innej beczki, czy można prosić jakiś artykuł o chemtrailsach? ostatnio wpadła mi w oko grupa na fejsie STOP CHEMTRAILS NAD POLSKĄ!!! i przydałoby mi się jakieś odtrucie.
    a z bardziej konkretów to może ktoś wie skąd się wzięło w ogóle to szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest bardzo dobry ( w odcinkach) debunk chemtrailowego odlotu:
      http://meteomodel.pl/BLOG/?tag=chemtrails

      Usuń
  17. Niejaki Haszek Jarosław w jednej ze swoich humoresek opisał jak to będąc redaktorem gazety wymyślał sobie różne dziwne zwierzęta albo nieznane dotąd zwyczaje zwierząt istniejących naprawdę . Co ciekawe rzeczywiście był przez jakiś czas redaktorem w gazecie "Świat zwierząt" i kilka razy zamieścił artykuły o nieistniejących, przez siebie wymyślonych stworzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Polska taka biedna, smuteczek. Łatwo wyjaśnić kwestię Japonii (pokemony itp.), co do wielkiej Brytanii - myślę, że to wpływ Doctora Who i podróży czasoprzestrzennych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japończycy to mają w swojej mitologii, przynajmniej jeśli chodzi o lisy.
      Polska biedna? Była paskuda... Ale może rzeczywiście, moda na kryptydy przyszła nie w porę, gdy ludzie mieli już niewiele wspólnego z dziką przyrodą*?

      ---
      *) Choć na własne uszy słyszałem, że "kukułka jak dorośnie wyrasta na jastrzębia"... Blisko było więc japońskich przemian ;)

      Usuń
  19. Łowcy kryptyd mają utrudnienie - od miesiąca po Warszawie kica autentyczny kangur i nie daje się złapać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kawał dobrej roboty :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń