Konserwanty Władimira

Michał Łaszczyk - 20 sierpnia

Nie mają szczęścia rosyjskie śliwki i ogórki, oj nie mają. I nie mam tu na myśli przeznaczenia każdej rosyjskiej rośliny, czyli przerobienia na wódkę. Większym nieszczęściem jest to, że ich ojczyzna już od kilkudziesięciu lat próbuje zdystansować się do myśli Zachodu - nawet w tych dziedzinach, w którym nie ma żadnych działających alternatyw. Jeśli chodzi o biologię, od lat 40. w ZSRR obowiązywała jedynie słuszna teoria kumpla Stalina Trofima Łysenki, będąca odpowiedzią na kapitalistyczno-indywidualistyczną teorię ewolucji. W sukurs łysenkizmowi przyszły równie chujowe koncepcje biologii kolektywistycznej, takie jak miczurinizm i teorie Lepieszyńskiej.

Rosyjskie rolnictwo stało się przedmiotem żarów całego bloku wschodniego. W Rosji zboża miały rosnąć niczym słupy telegraficzne - tak gęsto. Nieufność do zachodnich pomysłów ewoluowała, ale nigdy nie zanikła. W maju tego roku, zastępca przewodniczącego komisji rolnictwa Dumy zaproponował, aby produkowanie, sprzedawanie i transportowanie organizmów zmodyfikowanych genetycznie na terenie Federacji traktować jako akt terrorystyczny!


Aby uzasadnić brak zachodnich produktów na rosyjskich stołach, masy karmi się popularnymi także u nas mitami. Rosyjska żywność ma być zdrowa i naturalna - w przeciwieństwie do tej pochodzącej z toksycznych od nawozów pól zachodu. Stosowane w Europie dodatki do żywności jawią się niczym broń chemiczna! W przykładowej retoryce Giennadija Oniszczenki (szefa Służby Ochrony Praw Konsumentów) mamy absolutnie wszystkie budzące przerażenie nazwy, takie jak antybiotyki, konserwanty, pestycydy i hormony. Taka narracja przypomina szydzącego z ludzi bezdomnego lumpa. Takiego, który szczyci się pokrywającym go naturalnym łojem i moczem. "Phi, głupi bogaci ludzie! Przesadnie sterylni i naperfumowani chemią, nie to co ja!".

Chyba nigdzie indziej głupota nie jest tak wielką cnotą, a ignorancja takim powodem do samozadowolenia, jak w temacie dodatków do żywności. Niektórzy żyją już w alternatywnym w świecie gdzie główną przyczyną chorób jest spulchniacz do pieczywa, a na połowie aktów zgonów widnieje czerwona pieczątka "zatrucie barwnikiem spożywczym".

Niestety wiemy jak wyglądał świat bez mrożenia żywności, bez higieny, bez konserwantów i pasteryzacji. Na początku XX wieku choroby przenoszone drogą pokarmową stanowiły realne zagrożenie życia, a przeciętny Europejczyk rozpoczynał dzień od krwistej biegunki. Jeszcze w latach 40. za sprawą szybko psującego się mięsa, ponad 15% Amerykanów chorowało na włośnice! Najwidoczniej zapomnieliśmy o tej nie tak odległej przeszłości. Dziś mało kto wie, że modny napis "bez konserwantów!" jest tożsamy z "produkt z szybciej rozwijającą się pleśnią!

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

7 komentarze

  1. Rosjanie mają swoje perypetie z genetyką. Nie tak dawno chyba któryś z ich deputowanych do Dumy twierdził, że za ich wyróżnianie się na scenie międzynarodowej odpowiedzialny jest dodatkowy chromosom...

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiecie, jak zginęła żona Miczurina?
    Spadła z truskawki...

    Stare, ale nie mogłam się powstrzymać :)
    Marit

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałem że jedną z głównych przyczyn zgonów w XIX wieku były właśnie zatrucia pokarmowe, może wie ktoś więcej na ten temat ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy. W biednych (i nie tylko biednych) dzielnicach wielkich miast to gruźlica i inne choroby płucne koisły ludzi masowo.

      Usuń
  4. Włośnica od szybko psującego się mięsa? Hmm... Gdzie w tym badaniu jest tym? Chciałem się doedukować, bo za czorta jasnego nie mam pojęcia jak może wyglądać ta zależność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to samo miałem zapytać. Bardzo karkołomny skrót myślowy. Stawiałbym tu na zależność: kiepskie warunki chowu zwierząt->zakażone mięso->złe przygotowanie żywności (gotowanie i mrożenie zabija larwy włośnia)->zakażenie. Gdzie tu psujące się mięso, nie wiem.

      Usuń
  5. Tak jak jeszcze niedawno Bush Młodszy dostarczał satyrykom materiału na kopy, tak teraz jego miejsce zajęła propaganda obu stron konfliktu. Nasze media mają tu swój wkład, zwłaszcza w dziedzinie logiki - przesłanki i wnioski prezentowane w licznych tekstach propagandowych zasługują na wpis na blogu.

    OdpowiedzUsuń