Aborcyjna racja nie zna ustępstw

Michał Łaszczyk - 30 czerwca

To była jedna z tych fejsbukowych kłótni, przy którychw których nie wypada zrobić nic innego jak tylko... pójść po chrupki i zabrać się do czytania. Długa na 180 komci ruchawka słowna miała miejsce na profilu Piotra Cieślińskiego i tyczyła się, a jakże, aborcji. Nie byłoby w tym nic atrakcyjnego, gdyby nie personalia głównych zawodników! Otóż w jednym z narożników stanął reprezentant cywilizacji śmierci, dziennikarz naukowy "Polityki" Marcin Rotkiewicz. Nienawidzi on prasłowiańskich zbóż porastających ziemie naszych ojców, a zamiast bursztynowego świerzopa i dzięcieliny woli GMO i Monsanto! Jak widać chory człowiek, ale dajmy mu szanse. W drugim narożniku, dziennikarz naukowy "Gościa Niedzielnego" Tomasz Rożek. Stanowczy wobec magi homeopatii, uległy wobec mocy święconej wody. Pan Tomasz lubi postraszyć chemią w jedzeniu. Najwidoczniej wierze, że im więcej sylab ma w swej nazwie związku chemicznego tym jest bardziej trujący. Trudno byłoby znaleźć bardziej zantagonizowaną światopoglądowo parę niż Rotkiewicz i Rożek. Ringową skuwaczkę podsuwałby Rożkowi chyba sam Archanioł Gabriel. Rotkiewiczowi sekundowałaba znana z apokalipsy siedmiogłowa bestia.

W takim temacie jak aborcja, pojedynek ludzi szanujących autorytet badań naukowych i z zasady uginających karku pod naporem fakty, to absolutny rarytas. Osobiście oczekiwałem fajerwerków. Fajerwerków nie było, ale sam przebieg dyskusji wiele mówi o ludziach, o poglądach i o nas samych.


Aborcja jest dość niewdzięcznym tematem jeśli chodzi o szermierkę faktami, co nie znaczy, że jest z nich całkowicie wyzbyta. W całej dyskusji tylko dwukrotnie pojawiły się odniesienia do mocnych danych. Pierwszym był link wklejany przez pana Tomka. Pokazywał popularność aborcji wśród nastoletnich mam w UK, pomimo refundacji na Wyspach antykoncepcji i prawdziwej (nie prowadzonej przez katechetki) edukacji seksualnej. Strona pro-lifen molestowała tym linkiem do obrzydzenia, praktycznie bez odzewu. A przecież nie mając innych danych, możnabyło w tej kwestii przyznać racje. Nauka ma jednak to do siebie, że czasem lubi spłatać figla/wyruchać cie (słownictwo do wyboru). Pod koniec dyskusji okazało się, że najlepsze dostępne dane pokazując coś zgoła przeciwnego - liberalna polityka przynosi spadek aborcji, a nie ich wzrost. Głupia sprawa - i co teraz, jak żyć? Jak zareagowali pro-lajfowcy? Oczywiście tak samo, jak pro-czojsowcy, kiedy myśleli, że badania w tej kwestii są dla nich nieprzychylne. "Tak w ogóle, to nie ma to znaczenia. Zresztą to tylko jakieś korelacje".

Chyba każdy zna te cholerne uczucie, kiedy dociera do nas smutna konstatacja, że to jednak nie do końca tak jak się nam wydawało. Jest to ból natury estetycznej, bo wszystko już pasowało, wszystko tak ładnie wyglądało. A tu nagle jeb, ni z tego, ni z owego pojawiają się fakty pasujące jak różowy mrówkojad do zielonej zmywarki. Pozostaje udać że ich nie ma, albo samemu zburzyć skrzydło misternie zbudowanego przez siebie pałacu. Oczywiście najlepiej w ogóle go nie budować. Paradoksalnie to właśnie niezaangażowanym świat pokazuje się takim jakim jest. W tym wypadku oznacza to niepłakanie po znalezionych w beczkach niemowlakach. Tudzież nie budzące emocji dwunastolatki zmuszane do rodzenia dzieci. Nie każdy (na szczęscie) potrafi być tak beznamiętny. Jeśli nie potrafimy oswoić się ze światem, w którym każda kobieta musi rodzić zawsze, i takim kiedy żadna nie musi rodzić nigdy, to być może debatowanie oparte na dowodach nie jest dla nas. Z drugiej strony, obsesyjne przywiązanie do słów "miłosierdzie" i "sumienie", kiedy wnioski płynące z badań miażdżą nam głowę, pokazuje coś jeszcze. Może, w przeciwieństwie do mnie, taki Rotkiewicz i Rożek to po prostu dobrzy ludzie.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

34 komentarze

  1. Od kiedy możemy mówić o płodzie jako o człowieku? Od połączenia plemnika z jajem, od 10, 20, tygodnia, od urodzenia, a może jeszcze później?
    SN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @SN (zakładam, że to pański nick?)

      Jeśli chce pan świata czarno-białego, niech pan strzela fotki i obrabia je w GIMPie, tudzież w Photoshopie (mówię to z odrobiną złośliwości, ale mam wobec pana wypowiedzi uczciwe zamiary - proszę czytać dalej).

      Nie można powiedzieć, od kiedy dokładnie płód jest człowiekiem. Dlatego dyskusja o aborcji jest taka trudna.

      Jedyne, co można w miarę pewnie stwierdzić, to że na początku trudno nazwać płód człowiekiem i odwrotnie - na końcu trudno nie nazwać go nienarodzonym dzieckiem. A to, co jest pomiędzy wymaga wielkiej wrażliwości (nie tylko wobec płodu - z góry uprzedzam wątpliwości) oraz myślenia.

      Usuń
    2. Dziękuję panie Wittbrodt, że się pan pochylił nad tym moim trochę niezgrabnie sformułowanym pytaniem. Ja się tylko obawiam relatywizmu i nie wiem czy pozostawienie sprawy wyłącznie ludzkiemu sumieniu jest dobrym rozwiązanie, bo wiadomo jakie to ludzkie sumienie jest - od encyklik papieskich po Singera.
      S.N.

      Usuń
    3. No to ingerowskie sumienie nie jest takie złe, koniec końców, szczególnie w porównaniu do papieskiego.

      Usuń
    4. Żadna ze stron ściśle nie precyzuje tego momentu. Przeciwnicy aborcji mówią o zapłodnieniu, które też jest czymś umownym, bo jest to wszystko co dzieje się w ciągu 24 godzin od spotkania pana plemnika z komórką jajową. Zwolennicy prawa do aborcji mają zwykle jeszcze większy rozstrzał.

      Usuń
    5. @S.N.

      Wie pan - ludzkie sumienie nie jest wcale takie złe. Jest dzisiaj o wiele lepsze, niż kiedyś, w każdym bądź razie. A już na pewno lepsze jest odwoływanie się do ludzkiego sumienia, niż do "odgórnych" nakazów danych przez jakiegoś boga/bogów, o czym uczy nas historia oraz wiadomości ze świata (w tym również i z Polski).

      Usuń
    6. @Michał Łaszczyk

      Tak sobie pomyślałem, że może w tej całej dyskusji kwestią pierwszorzędną nie jest wcale to, od którego momentu płód jest człowiekiem tylko wybranie mniejszego zła (bo to, że ciężarna kobieta jest człowiekiem możemy uznać za fakt). Co pan o tym sądzi? (mam krótką pamięć, więc jeśli już gdzieś się pan wypowiedział na ten temat, to proszę o wybaczenie i o przekierowanie ;-) )

      Usuń
    7. @Arek Wittbrodt
      Jedyne co wyklułem na temat aborcji znajduje się pod linkiem w powyższej notce, po słowami "niewdzięczny temat" :)

      Usuń
  2. Znam kilku dorosłych, o których nie powinno się mówić "jako o człowieku".

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbuje zrozumieć wnioski....i jakoś mi to nie wychodzi. Analogia jest prosta: jeśli gość cię odwiedza i nie zagraża twojemu życiu i zawsze przypadkowo lub jawnie ale jest zaproszony. (Dzieci się z powietrza nie biorą) to czy normalnemu człowiekowi przyjdzie do głowy żeby zabić go przed poćwiartowanie i wyrzucić z domu. ( Nawet jak trafi na moment kiedy właśnie coś innego ... coś ''diablo'' ważnego jak mecz czy kupno nowej meblościanki, czy ratowanie ludzkości ) Raczej nie...tylko w naprawdę dramatycznych sytuacjach może to komuś przyjść do głowy. Raczej się cieszymy, choć bywa to kłopotliwe.Jaka jest różnica czy wyrzucamy i zabijamy dziecko 10 dniowe a 10 letnie czy 100 letnie ...w ogóle skąd ten pomysł. Mieszkamy w sobie ,w rodzinie, w grupie , kraju itd....może już przestać świrować o niedojrzałości zwanym aborcją. I nakręcaniem spirali głupiego gadania panów i pań ze zmiksowanymi przez doktryny mózgami '' Jeśli sami nie mamy w czym się schronić to nie potrafimy być schronieniem. Te wszystkie supermarketowe religie i nauki próbują są jedynie substytutami dojrzałej socjalizacji. Będziesz dorosły bo decydujesz o kolorze swojej tapety, bo ktoś cię pokropi święconą wodą albo przekroczysz normę i zostaniesz supergwiazdą kasy sklepowej, wymyślisz super wykałaczkę i zadziwisz internet. Miarą dojrzałości jest to jak wielu ludziom pozwalasz wzrastać w sobie. Miarą wzrostu jest to w jak wielu ludziach odnajdujesz schronienie.I od poczęcia się to zaczyna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i_am_keyser_soze1 lipca 2014 15:30

      W momencie gdy doszedłem do "poćwiartowany" wiedziałem że nie warto czytać dalej. I miałem rację.

      Usuń
    2. A na czym według ciebie polega aborcja? Przeczytałam'' I miałem racje'' i odechciało mi się komentarzy wróżki-trolla ;)

      Usuń
    3. @i_am_keyser_soze
      Wierzą ci na słowo, bo ja skończyłem, gdy doszedłem do "przed poćwiartowanie".

      Usuń
    4. "Analogia jest prosta: jeśli gość cię odwiedza i nie zagraża twojemu życiu i zawsze przypadkowo lub jawnie ale jest zaproszony"

      Przypadkowo zaproszony :-D Rozumiem, że gwałt to takie przypadkowe zaproszenie. Jak prezerwatywa pęknie to też takie przypadkowe zaproszenie, a nie np. wejście intruza oknem, jak drzwi są zabarykadowane. Zawsze można sobie analogię dopasować.

      "zabić go przed poćwiartowanie i wyrzucić z domu"

      uuu, wow, i może zgwałcić wcześniej i przypalić żelazem. A jak dziesięciodniowego albo nawet trzymiesięcznego zarodka się nie ćwiartuje, tylko w całości wyrzuca, to może lepszą analogią jest wyproszenie gościa z domu, niech radzi sobie dalej sam, hmm?

      Ja zresztą mam lepszą analogię, w której nie ma bezczelnego elementu porównywania cudzego ciała do przedmiotu (domu): jak czyjeś przeżycie zależy od tego, czy mu użyczysz swojego ciała lub organu, to żadnemu normalnemu człowiekowi nie przyjdzie do głowy odmówić. Oraz oczywiście powinien to być przymus prawny. W szczególności musisz obowiązkowo oddawać krew, obowiązkowo zapisać się do bazy dawców szpiku i bazy dawców nerek (oddanie nerki ratuje życie, a nie zagraża twojemu; trochę jest upierdliwości zdrowotnych przez resztę życia z jedną nerką, no ale podobnie jest z przeciętną ciążą).
      Bazy dawców nerek jeszcze nie ma, ale to na pewno jakieś przeoczenie, założę się, że obrońcy zarodków już dawno stosowne projekty ustaw złożyli w Sejmie i nie mogą się doczekać, jak oddadzą komuś przymusowo kawałek swojego ciała. Honorowymi dawcami krwi i szpiku już dawno są, to właśnie dlatego w Polsce nie ma w ogóle problemu z dostępnością tych tkanek.

      Usuń
    5. Ja zresztą mam lepszą analogię, w której nie ma bezczelnego elementu porównywania cudzego ciała do przedmiotu (domu): jak czyjeś przeżycie zależy od tego, czy mu użyczysz swojego ciała lub organu, to żadnemu normalnemu człowiekowi nie przyjdzie do głowy odmówić. Oraz oczywiście powinien to być przymus prawny. W szczególności musisz obowiązkowo oddawać krew, obowiązkowo zapisać się do bazy dawców szpiku i bazy dawców nerek (oddanie nerki ratuje życie, a nie zagraża twojemu; trochę jest upierdliwości zdrowotnych przez resztę życia z jedną nerką, no ale podobnie jest z przeciętną ciążą).

      Dodajmy, że jest argument autorstwa Judith Thomson z "A Defense of Abortion", zawierającej wiele takich zagwozdek http://en.wikipedia.org/wiki/A_Defense_of_Abortion

      Usuń
    6. "Nerki człowiekowi szkoda a zarodka nie - dziwne prawda."

      No właśnie, dziwne, wyjaśnij mi to. Dlaczego obrońcy zarodków nie są za przymusowym dawstwem nerek? Och, nie bądźmy aż tak wymagający, czemu nie są nawet za przymusowym dawstwem szpiku i krwi?

      "Guma ci pęka - technologia zawiodła - zabijasz gościa. Był mały. Spoko."

      Zabijamy miliony małych istot, komarów, owsików, bakterii, wirusów, mrówek, tasiemców, much. Również milion trochę większych, kur, makreli, owiec, koni, krów, świń. No nie wzruszysz mnie zarodkiem, sorry. Dziesięciodniowym tym bardziej, jak można rozczulać się nad zbioremw niechcianej ciąży. Jakim chorym i wypranym z empatii potworem trzeba być, żeby uczłowieczyć do tego stopnia dziesięciodniowy zarodek, żeby kompletnie w dupie mieć zdanie kobiety, która ma ów dziesięciodniowy zarodek w macicy i chce go usunąć. Niepojęte. Zmuszać zgwałcone kobiety do ciąży i rodzenia, bo zarodeczek to gość w domku, którym trzeba się zaopiekować. Niepojęte. Zarodka szkoda, zgwałconej kobiety nie. Niepojęte.

      "To idźmy na całego, a co? Wszystko co wymaga naszej opieki a czym nie chcemy się opiekować:"

      Nie musisz sie opiekować np. swoimi dziećmi, możesz je oddać do adopcji! Tak mowią zawsze obrońcy zarodków ("co za problem urodzić i oddać"). Jak wymyślisz sposob, żeby przenieść dziesięciodniowego zarodeczka z mojej macicy do twojej, to chętnie ci takiego odstąpię, jak kiedyś wpadnę.

      Usuń
    7. coś mi wcięło, errata:
      "Dziesięciodniowym tym bardziej, jak można rozczulać się nad zbiorem niewyspecjalizowanych komórek, a mieć w nosie zdanie kobiety w niechcianej ciąży."

      Usuń
    8. Ty to nazywasz zbiorem niewyspecjalizowanych komórek.. bo tak jest wygodnie? To tak jakby powiedzieć Bogu- słuchaj nie wygłupiaj się nie dasz rady, jesteś tylko zygotą. Możesz sobie tam wstawić''człowieku'' jakby ci za bardzo to pachniało teologią. Lubimy tak mówić do innych - niewygodnych nam, czyż nie.- taki umysł konkurencyjno - konsumpcyjny. .A prawda jest że mało która kobieta orientuje się że jest w ciąży przed upływem miesiąca, a bywa że później chyba że się o nią stara. Tabletek poronnych używa się do 24 godzin po stosunku czyli ryzyk -fizyk a już ci. i stosowanie ich jako środek zapobiegawczy nie jest zalecany ze względu na utratę płodności. Nie radykalizuje. Organizm sam przeprowadza selekcje, Nie wszystkie zarodki się zagnieżdżają... nie chce definiować człowieka z poziomu komórki.Próbuje tylko wykazać stereotypowość myślenia o sprawie.. W praktyce jest tak specjaliści bawią się we śmiercionośne wróżki . A legalizacja daje im kolejne alibi. Nie tak dawno znajomy opowiadał mi mamie bliźniąt której zalecono aborcje w 6 miesiącu ciąży- bo dzieci nie przeżyją. Kobieta załamana ale się zaparła. Urodziła wcześniaki w 7 miesiącu - jakiś mądry lekarz powiedział że nie ma się co martwić bo dzieci nadgonią. Teraz jest szczęśliwą matką dwóch córek.

      ''Zabijamy miliony małych istot, komarów, owsików, bakterii, wirusów, mrówek, tasiemców, much. Również milion trochę większych, kur, makreli, owiec, koni, krów, świń.'''

      taak to czemu by nie człowieka....legalnie. Przecież już to robimy. Skonsumować też można,czemu nie..,

      Usuń
    9. Co do ''pękniętej '' technologi...no nie żartujcie.Hallo !!! Drony budujemy. Facet który będzie tuningował sobie auto że by się wyrobić na zakręcie i nie rozbić sobie nosa, a jest zbyt leniwy by zadbać o jakość gumki, przyszłość swojego materiału genetycznego...przecież chodzi tylko o branie odpowiedzialności. Ale nie ,to nie ''ja'' to ''gumka'' ))). Cała ta konspiracja mentalna, ''trup w szafie'' - '' załatwimy gościa i po sprawie'' która stała się tak ważna że kręcimy o niej serial rok w rok.

      ..nikt nie bada jaki wpływ to ma na kobietę, otoczenie, związki. Hellinger coś tam próbował. Uważał że aborcja, śmierć potomka to koniec związku. I taka relacja się rozpada, że nie można jej już utrzymać uczuć między partnerami.
      Gadanie o zarodkach jest tylko kapslem na butelce procesów psychicznych i dynamiki międzyludzkiej. A przecież takie statystyki były by przydatniejsze...
      Ja chciałabym wiedzieć czy rzeczywiście po wojnach rodzi się więcej chłopców...
      Dlaczego w chinach rodzi tyle ludzi...
      Co powoduje że są gwałty...
      Dlaczego matki wyrzucają dzieci...
      Ich zadawanie to otwieranie puszki Pandory.
      Aborcja to tylko sposób na odcięcie się od takich pytań. Przecież niczego to nie załatwia. Nie rozwiązuje problemu gwałtu, nad populacji. ani problemów ekonomicznych czy braku emocjonalnego wsparcia kobiet. Może jedynie rozwiązywać sprawę przy poważnych problemach z zaburzeniami rozwoju płodu- ale to zawsze są awaryjne decyzje.

      Sprawa aborcji to '' knebel'' społeczny.


      Usuń
    10. * pigułka ''po'' rozwiązuje sprawę gwałtu czy wpadek po, i jest dostępna jako awaryjny środek antykoncepcyjny nie jako forma aborcji.- do 72 godziny po stosunku - można dostać w aptekach.

      Usuń
    11. "Ty to nazywasz zbiorem niewyspecjalizowanych komórek.." a może one nazywają sie Pszemek!

      "Co powoduje że są gwałty... [...] Aborcja to tylko sposób na odcięcie się od takich pytań."

      Zmuszanie kobiet do rodzenia jako forma szukania źródeł gwałtu. Troszkę ręce opadają.

      "Przecież niczego to nie załatwia."

      Jeśli aborcja wg ciebie niczego nie załatwia, to jej sobie nie rób. Według milionów kobiet, które się na nią zdecydowały, najwyraźniej jednak coś załatwiła.

      "Nie rozwiązuje problemu gwałtu, nad populacji. ani problemów ekonomicznych czy braku emocjonalnego wsparcia kobiet."

      Zwykle aborcja rozwiązuje dość dobrze problem niechcianej ciąży.

      Nadal nie odpowiedziałaś na pytanie, dlaczego obrońcy zarodków nie chcą oddawać swoich nerek ani zmuszać do tego innych.

      Usuń
    12. Nie chce mi się z wami dyskutować... wszytko już zostało wypunktowane.
      To już jest beton. Jak rozwiązuje?... faceci przestaną gwałcić, a kobiety odrzucać dzieci?...to ja ci powiem że nie. Umili się im jedynie tego konsekwencje choć ja bym i z tym polemizowała. Jest w tym jakieś stępienie wrażliwości wobec drugiego człowieka od kiedy by się tam nie zaczynał- więc umili się je jedynie psycholom. Nie potrafisz odróżnić skutków i przyczyny. I logicznie pomyśleć ...zanim bronić własnej i nie własnej bezkarności i zwykłego konformizmu w myśleniu i działaniu. Jest inną rzeczą gdy osoba dorosła decyduje się na śmierć a zupełnie inna gdy legalizuje się rozwiązania które są niejako przemocą na swoim ciele czy kogoś zależnego całkowicie od nas dla własnej wygody. Nie jestem radykałem i wykluczam aborcji. ale rozróżniam aborcje od antykoncepcji.(To taka różnica jak mycie zębów a wyrwaniem zęba - jeśli musisz mieć odniesienie do części ciała żeby to do ciebie dotarło.) Legalizacja temu służy by aborcja stała się antykoncepcją dla leniuchów ,bo mężczyznami bym ich nie nazwała. Kobiety będzie to trochę kosztować. Wytłumacz mi co ma nerka do zarodka...bo ja raczej dostrzegam różnice. We Francji higienistki szkolne udostępniają pigułki ''po'' dla tych bezradnych beznadziejnych przypadków co sami sobie nie poradziły...ale u nas trzeba z tego zrobić debatę religijno-polityczną. Bo nauki i medycyny w tym mało.

      Usuń
    13. Tak zupełnie na marginesie - było kiedyś na blogu coś o ustawieniach Hellingera? Nie czytałam nigdy relacji sceptycznego świadka/uczestnika. A byłabym bardzo ciekawa.

      Usuń
    14. "Jak rozwiązuje?... faceci przestaną gwałcić, a kobiety odrzucać dzieci?..."

      Wszystko już zostało wypunktowane: aborcja rozwiązuje problem niechcianej ciąży przez przerwanie owej ciąży. To naprawdę takie proste. Nie sądzę, żeby osobę w niechcianej ciąży obchodziły jakieś metafizyczne rozważania ze skutkami, przyczynami, gośćmi w domu i mnóstwem trzykropków. Ona zwyczajnie nie chce być w ciąży i tyle.

      "Wytłumacz mi co ma nerka do zarodka...bo ja raczej dostrzegam różnice."

      Tłumaczyłam już wyżej: skoro życie zarodka jest ważniejsze od prawa człowieka do decydowania o własnym ciele, to dlaczego ty i inni obrońcy zarodków nie jesteście za przymusowym dawstwem krwi, szpiku i nerek. Będzie sobie taka centralna baza danych i jak wyjdzie, że jest bardzo duża zgodność tkankowa między tobą a potrzebującym nerki, to będziesz musiała swoją oddać. W końcu jego życie jest ważniejsze niż twoja wygoda. Nie oddać mu nerki to jak zatrzasnąć drzwi przed umierającym na zimnie gościem.
      Czemu w Polsce nie ma tylu honorowych dawców krwi i szpiku, co zwolenników zmuszania do rodzenia? Ja mam oddawać komuś moją macicę na 9 miesięcy, a wy nie umiecie poświęcić godziny na oddanie krwi albo chwili na zapisanie się do bazy dawców szpiku? Czasem zaczynam brać poważnie wasze egzaltacje nad zarodkami, ale potem sobie przypominam, że swojego własnego ciała nie potraficie poświęcić bliźniemu w dużo mniejszym stopniu niż wymagacie od kobiet w ciąży, i wtedy mi przechodzi.

      Usuń
    15. ''Ona po prostu nie chce być w ciąży i tyle...''

      Dla mnie to ten sam rodzaj podejścia. " Jak nie chce mieć zmarszczek, i krótkich nóg . Nie chce mieć dziadka, bo zawraca mi głowę, a wszystkiemu jest winny deszcz - to niech spada. Nie chce mieć , Chce mieć aaaaaa a wszyscy jesteście temu winni że mam, i a ja nie chce o niczym innym słyszeć bo jak tak chce i już. Bo świat ma być taki jak chce! - ten podły świat w którym kobiety zachodzą w ciąże jak Matka Boska. Pyk! Dzięki Bogu.

      ... .jeśli nie chce się konsekwencji to nie podejmuje się działania a nie angażuje cały świat w konsekwencje własnej bezradności ,czy niedojrzałości.

      Ciąża to nie jest już tylko twoje ciało niestety ale żeby to zauważyć trzeba mieć w głowie trochę więcej niż zbiór niewyspecjalizowanych komórek.
      Ciąża to nie choroba więc porównywanie tego do implantacji nerki jest dla mnie głupie. Kosztem dawstwa jest zawsze ryzyko zdrowia dającego i wymaga poświecenia więc trudno od ludzi wymagać by robili coś kosztem siebie.
      W normalnej ciąży nie ma takiego ryzyka i dylematu i chroń mnie przed matkami które do swoich potomków podchodzą w ten sposób. To normalny proces rozwoju istoty żywej i poniekąd jest jej psychofizyczną potrzebą.
      To raczej aborcja jest stanem awaryjnym dla organizmu,

      Targujesz się swoim ciałem jak zawodowy akwizytor, Oddam moją macicę. Ile za nią bierzesz? Rozumiem że nerki są bardziej w cenie. Szpik extra przy zniżce za waginę.
      Brzmi zabawnie prawda - mózg handlowca. )

      Nikt od ciebie nic nie chce, nie dojrzałaś do kochania kogoś ...to sobie odpuść bo tylko przy takim zaangażowaniu nie zafundujesz sobie i innym piekła rodząc dzieci. Nikt nie zmusza kobiet do rodzenia i troski o dzieci, jeśli same na to nie pozwolą. Nikt nie zmusza by zachodziły w ciąże.
      Więc po co odgrywać nakręconą męczennice.
      W trosce o swoje ciało, życie, świadomych wyborach jest więcej zdrowego feminizmu niż pochodach ze sztandarami aborcyjnymi.

      Usuń
    16. "jeśli nie chce się konsekwencji to nie podejmuje się działania a nie angażuje cały świat w konsekwencje własnej bezradności ,czy niedojrzałości."

      No bez przesady, nie desperuj, nie musi mi cały świat przerywać ciąży. Poza tym jakoś nie odmawiamy palaczom leczenia raka, dentyści też nie uzależniają założenia plomby od tego, ile słodyczy zjesz. Przypominam też, że chcesz również zmuszać do rodzenia zgwałcone kobiety, a do zgwałconej chyba z takimi tekstami nie wyskoczysz.

      "Ciąża to nie choroba więc porównywanie tego do implantacji nerki jest dla mnie głupie. "

      Czemu głupie i co ma do tego bycie chorym lub zdrowym? W obu przypadkach możesz dać komuś życie podejmując określoną decyzję odnośnie swojego lub cudzego ciała. Możesz dać zarodkowi życie zmuszając do rodzenia zgwałconą kobietę. Możesz dać potrzebującemu życie oddając mu swoją nerkę.

      "Kosztem dawstwa jest zawsze ryzyko zdrowia dającego i wymaga poświecenia więc trudno od ludzi wymagać by robili coś kosztem siebie.
      W normalnej ciąży nie ma takiego ryzyka i dylematu"

      Czytam to piąty raz i nie mogę uwierzyć. W ciąży nie ma ryzyka zdrowia, ciąża nie wymaga poświęceń i nie jest żadnym kosztem dla kobiety? No tutaj rzeczywiście musimy skończyć rozmowę, bo ty zwyczajnie nie wiesz, co to ciąża.
      Kobiety paredziesiąt lat temu kaleczyły się wieszakami, a przecież mogły bez żadnego poświęcenia, ryzyka dla zdrowia i zerowym kosztem urodzić dziecko. Ktoś tu się mocno oderwał od rzeczywistości: albo te miliony kobiet po aborcji, albo ty.

      Usuń
    17. Ktoś tu się mocno oderwał od siebie...porównywanie ciąży do raka. No cóż niektórzy rodzą się rakiem i tak im zostaje. Potem piszą dramaty o tym jak człowiek jest rakiem planety...:-)
      O gwałtach pisałam i zdaje się że są dużo mniejsze traumatyczne rozwiązania niż dokładanie do gwałtu aborcji.
      Pewnie że dentysta nie pyta ile słodyczy zjadłaś, czy ile wypaliłaś - bo żyje z twoich dziur w zębach czy płucach a nie z ich braku.
      Teraz będziesz go utrzymywać z uśmiercania embrionów,
      Dla mnie tylko unowocześniłaś swój ''wieszak desperatki'- angażując w niego więcej ludzi.
      Ja nie neguje aborcji jako takiej tylko tego rodzaju myślenie. To nie jest żadna wolność kobiety. Wolność jest dla mnie wtedy gdy może podjąć decyzje czy chce być w tej ciąży czy nie bez perspektywy wieszaka.
      Przyzwyczailiśmy się doraźnego niwelowania skutków zamiast szukać przyczyn. Cała zachodnia medycyna na tym żeruje i nie tylko. I jest to raczej brak myślenia niż myślenie.
      Co do poświęcania i liczenia kosztów własnych wyborów to już ci wyjaśniłam: Ja jestem za tym żeby się cieszyć życiem a nie je poświęcać: swoje czy cudze.
      Nie przepadam za martyrologią. Ale ktoś może lubić chodzenie do dentysty...

      Usuń
    18. Analogia jest bardzo prosta i nie ma co epatować sensacją - przysysa ci się do pleców pasożyt, który uwypukli się utworzoną z twoich tkanek torbielą rosnącą kilka miesięcy. Wysysa on twoją krew i soki odżywcze, w zamian oferując ci mdłości, bóle, zmiany nastroju, problemy z poruszaniem i prawdopodobnie zmieni kształt twojego ciała. Może się on po stadium przeobrażenia wydostać z twojego ciała naturalnymi otworami w bardzo bolesny sposób, lub zostać wycięty.

      I czy teraz normalnemu człowiekowi przyjdzie do głowy, aby nie tylko samemu hodować takiego pasożyta, ale jeszcze zmuszać tych do których się przyssał, aby go hodowali aż do usamodzielnienia? I czy uzasadnienie, że się kiedyś było takim pasożytem jest właściwe, skoro pasożyt nie pamięta mąk swego nosiciela? I czy słusznym jest zmuszać do żywicielstwa pewną grupę zaatakowanych przez pasożyta, należąc do grupy której nigdy on nie atakuje?

      Usuń
    19. @martyna.kon
      O ustawieniach Hellingera jest chyba u Tomasza Witkowskiego w "Zakazanej psychologii"

      @Kuba Grom
      Analogia jest bardzo prosta i nie ma co epatować sensacją - przysysa ci się do pleców pasożyt...


      Ta analogia miałaby sens, gdyby nie to, że pasożyt po wydostaniu (wyciągnięciu) z ciała nie przestaje być pasożytem. Wciąż żyje na biologiczny koszt matki i ekonomiczny koszt obojga rodziców. Wtedy pasożyt jest już ok czy co? Samo określenie "pasożyt" jest wysoce niestosowne. Z czysto biologicznego punktu widzenia, jest to raczej cel życia nosiciela. Ciało nosiciela jest ewolucyjnie zaprojektowane dla pasożyta. zaś termin przydatności tego ciała pozwala jedynie odchować pasożyta do czasu aż ten wytworzy swojego własnego.

      Usuń
    20. @Michał Łaszczyk
      @Kuba Grom

      Zgadzam się z panem Michałem odnośnie analogii z pasożytem.

      Panie Kubo - o czym musi pan pamiętać, to że analogia nie jest sama w sobie argumentem - może służyć do zilustrowania czegoś (np. wyjaśnienia jakiegoś argumentu), ale nie można jej używać do udowadniania swoich racji. Szczególnie że, jak pokazał pan Michał, analogia może być nietrafiona.

      Usuń
    21. Rozumiem to jak najbardziej, ale zaczynający ten watek użył jeszcze bardziej nietrafnej analogii, i to jako argumentu.

      Usuń
  4. Szczerze mówiąc dyskusje czy płód to człowiek czy jeszcze nie są na poziomie pytania czy żołądź dębu jest dębem czy nie. Są irytujące. Zapytajcie głupiego to wam powie: '' Marchewka wam panoczku nie wyrośnie''

    OdpowiedzUsuń
  5. Gammon No.824 lipca 2014 21:04

    @anonimowy
    "Szczerze mówiąc dyskusje czy płód to człowiek czy jeszcze nie są na poziomie pytania czy żołądź dębu jest dębem czy nie. Są irytujące."
    Dla ciebie zapewne tak, idź więc podyskutuj gdzieś o przeistoczeniu opłatka w ludzkie mięso.


    "Zapytajcie głupiego to wam powie: ''Marchewka wam panoczku nie wyrośnie'''
    Po co pytać, przecież właśnie sam odpowiada.
    A tak BTW zywe komórki nabłonka w twoich smarkach nie marchewkowe są, a więc... o rany, wyrzucając chustkę jednorazową dopuszczasz się masowego mordu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gammon.
      Ze smarka człowiek nie powstanie...ale smarkaczy to widać i tak nie brakuje.
      Tak nie obrażając nikogo, próbuje jedynie logicznie myśleć bez dopasowywania wiedzy do swojego wyznania. Jakiegokolwiek. Co za różnica czy jest się wyznawcą opłatka czy komórki nabłonkowej. Szanuje autora bloga i nie chciałabym ciągnąć tego typu religijnych dyskusji pod jego ładnym tytułem.

      Usuń