Opętanie po ugandyjsku

Michał Łaszczyk - 14 lipca

Zaskoczył mnie rozmiar dyskusji nad ugandyjskim księdzem Johnem Bashoborą. Cuda, jakie przypisuje się Bashoborze, stały się w końcu przedmiotem debaty politycznej, debaty dość słabej i przewidywalnej. Argumenty lewej strony wydają się ogólnikowe. Argumenty prawej, no cóż... Według Roberta Tekieli, w czasie rekolekcji na Stadionie Narodowym "trzeba było dociskać ludzi kolanami do ziemi, bo wiele osób zaczęło lewitować".

Sedna problemu szukałbym gdzie indziej. Tak się składa, że najnowszy numer czasopisma Skeptic przynosi artykuł Justin Chapmana Witch Doctors and Con Artists. Chapman jest reporterem pracującym w Ugandzie, skąd relacjonuje ugandyjski rynek przepędzania złych duchów. Kanwę artykułu stanowi historia Ronalda Kapungua, oskarżonego o czarnoksięstwo przez mieszkańców jednej z wiosek. Jak się okazuje, w Ugandzie mamy do czynienia z rozwiniętym segmentem uzdrawiaczy, którzy przy pomocy ziół, alkoholu i mleka, "odkażają" domy po "zbiegłych czarownikach'. Oczywiście nie za darmo. Koszt takiej usługi to od 500 000 do 1 000 000 szylingów ugandyjskich (od 700 do 1400 zł), co dla ugandyjskich wieśniaków stanowi sporą sumę.

Ojciec Bashobora ma w tamtej części świata dużą konkurencje. Pastor i uzdrowiciel Enoch Adeboye, został uznanym przez Newsweek jedną z 50 najbardziej wpływowych osób na świecie. Matthew Ashimolowo i David Oyedepo na wypędzaniu złych duchów zbili majątki warte dziesiątki milionów dolarów. W Nigerii ilość licytujących się na lepsze wskrzeszenia teleewangelistów osiągnęła taki poziom, że tamtejsza Nigerian Broadcasting Commission musiała zakazać telewizyjnych transmisji cudów na życzenie.

Największą czkawką odbiło się leczenie bezpłodnych kobiet przez Kenijczyka Gilbert Deya. Deya i jego żona leczyli bezpłodność wykradając niemowlaki z kenijskich szpitali. Nim proceder ujrzał światło dzienne, Deya był już w Wielkiej Brytanii, gdzie ma swój kościół w każdym większym mieście. Dzieciaki są niestety podwójną ofiarą tych chrześcijańskich zabobonów. W Afryce przybrał na sile ruch przepędzania szatana z małych dzieci. Porzuca się je lub poddaje egzorcyzmom, wszystko w imię Jezusa. Rozmiar tych praktyk onieśmiela. Tylko w Nigerii w ciągu ostatniej dekady, porzucono z tego powodu około 15 tysięcy dzieci, zaś około tysiąca zostało zamordowanych. Jak poznać opętane dziecko? W jednej ze swych książek (Unveiling The Mysteries of Witchcraft) tłumaczy to, niezwykle popularna w Afryce ewangelista Helen Ukpabio. "Jeśli noworodek płacze w nocy i gorączkuje, znaczy że jest sługą szatana". Ukpabio musi mieć niezłego zajoba na punkcie diabelskich dzieci, bo kręci o nich nawet filmy.

ojciec bashobora

Choć wcześniej nigdy nie słyszałem o Ojcu Bashobora, można było założyć, że tego typu persona przybędzie właśnie z Ugandy. Władze Ugandy przywiązują dużą wagę do demonów i opętań. Od 1957 roku w Ugandzie obowiązuje "ustawa o czarownictwie", o jakiej tylko Tekieli mógłby pomarzyć. Bardzo na serio traktuje zagrożenie związane z praktykowaniem magii i wymierza konkretne kary za rzucanie klątw i uroków. Kilka lat temu, ugandyjska minister ds informacji Mary Karoro Okurut, chciała walczyć z piratami drogowymi poprzez montowanie ołtarzy modlitewnych na szczególnie niebezpiecznych odcinkach: "jako praktykująca chrześcijanka, nie mogę zamknąć oczu na świat złych duchów i ich działań".

Nie wiem, kim jest Bashobora, (co ciekawe, nie znają go także ugandyjscy sceptycy), ale wierzę, że prezentuje poziom ciut wyższy niż zaprezentowany tu afrykański standard uzdrawiania. Kimkolwiek by nie był, nie jestem pewien czy chciałbym przetransmitować do nas aurę cudów jaką ze sobą niesie, wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami. Pamiętam, że jeszcze 10 lat temu telewizję publiczną stać było, aby w prime time zapodać dokumenty o Reinhardzie Bonnke, chyba najsłynniejszym afrykańskim uzdrowicielu. Bonnke jeździł po Afryce i wskrzeszał zmarłych, a na jego spotkania złaziły się dosłownie miliony ludzi. Tymczasem nasza telewizja pokazała go w zaskakująco racjonalnym, wręcz okrutnym świetle, jako oszusta i wyłudzacza. Obecnie, mimo że afrykańskie cuda pukają do naszych drzwi, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by coś podobnego mogło polecieć w jutrzejszej ramówce. Ot, taka smutna konkluzja.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

3 komentarze

  1. O Bashaborze usłyszałem już kilka lat temu, gdy objeżdżał różne parafie, znajomy wybierał się do niego gdy był w Lublinie. Jakoś wtedy nie budził kontrowersji, najwyżej politowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "jeśli noworodek płacze w nocy i gorączkuje, znaczy że jest sługą szatana"
    Ja to nazwałbym eugenika pod przykrywką religi.....
    brysio

    OdpowiedzUsuń
  3. Na festiwal do Sopotu też kiedyś przyjeżdżali włoscy piosenkarze, których nikt we Włoszech nie znał.

    OdpowiedzUsuń