Gdzie nie chcą z nami rozmawiać

Michał Łaszczyk - 14 maja

W najnowszej książce Dawkinsa "The Magic of Reality" Richard daje się wpuścić w maliny. Nie są to wielkie krzaki, raczej krzaczki, krzaczuszki, ale zawsze maliny. W rozdziale o naszych kosmicznych sąsiadach, całą stronę poświęca na zapisanie kilkunastozerowej liczby. Terroryzowanie tą przeogromną wartością jest ostatnim, najważniejszym i chyba jedynym argumentem na istnienie obcych cywilizacji. Jest to iloczyn setek miliardów gwiazd w galaktyce i setek miliardów galaktyk w obserwowalnym wszechświecie. Czy w takim bezmiarze kosmosu można wątpić w istnienie gwiezdnych braci? Dawkins wpisuje się w romantyczną modłę przytłaczania nas skalą kosmicznych możliwości. Podobnie jak inni przemilcza jednak, jak wiele z tego potencjału zostało już odhaczone, np. pod względem radiowym. Ile sprawdziliśmy z tych miliardów miliardów?


Projekt Cyklop, Projekt META, META II, Projekt BETA, MOP, SERENDIP - to tylko niektóre z systematycznych prób namierzenia kosmitów. Nowe możliwości da uruchomiony na półkuli północnej zespół teleskopów LOFAR i projektowany w Australii SKA. Wzrost wydajności jest przy tym ogromny. Świeżuteńki projekt Feniks jest 100 bilionów razy bardziej skuteczny niż sędziwy Ozma. Milowym krokiem w podsłuchiwaniu kosmitów był rok 1976, kiedy obserwatorium Arecibo nie skierowano na gwiazdę, lecz na całą galaktykę M33. Zamiast nastawiać ucho na słabe szmery z pobliskich gwiazd, przeskanowano całą galaktykę pod kątem potężnych cywilizacji. Albo nie potrafię tego znaleźć, albo nikomu nie chce się już nawet liczyć, ile galaktyk przeczesaliśmy do tej pory. Ostatnie tego typu dane to wykres Andrew LePage'a, opublikowany pod koniec lat 90-tych w Scientific American. Jak widać pomimo przeskanowania blisko 200 000 000 000 000 000 gwiazd na obecność cywilizacji na poziomie tych ze Star Treka, kosmos odpowiedział martwą ciszą. Sądzę, że owa liczba 200 biliardów gwiazd, przez te 12 lat urosła o kilka zer

Jeśli nie znaleźliśmy niczego w promieniu miliarda lat świetlnych, jaki sens mają dalsze poszukiwania? Od początku bardziej naukowych prób, a więc od lat 60-tych, mówiono o częstotliwości 1,42 GHz. Gdyby jakaś cywilizacja chciała zostać usłyszana, powinna nadawać w paśmie emisyjnym wodoru, najbardziej rozpowszechnionego pierwiastka we wszechświecie. Jako że, kosmici milczą, postanowiono przebadać wszystkie częstotliwości! Mimo, iż kosmici raczej nie tykają się radia, chłopaki z SETI mają co robić przez najbliższe tysiąc lat. Nie są to już jednak miliardy miliardów gwiazd, a miliardy miliardów częstotliwości.

Nie po raz pierwszy szczypta szaleństwa wkrada się do założeń fachowców z SETI. Przypomnę, iż od samego początku Frank Drake i Carl Sagan uważali, iż poza ludzką, na Ziemi istnieje jeszcze jedna inteligentna cywilizacja - delfiny. Przekonał ich do tego John Lilly, opowiadając niestworzone historie, jakoby delfiny posługiwały się równie skomplikowanym językiem, co ludzie. Dlaczego delfiny nie latają w kosmos, w ogóle niewiele robią poza uganianiem się za rybami? Lilly uważał, że delfiny nie tyle tego nie potrafią, co nie interesują się eksploracją kosmosu. Wierząc w to, Drake i Sagan nazwali nawet swoją pionierską grupę "Zakonem Delfina". Wkrótce potem delfiny Lilly popełniły samobójstwo, te które przeżyły wypuszczono na wolność, on sam zaś pochłonął się eksperymentom z LSD. Znów zostaliśmy sami w zimnym wszechświecie.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

34 komentarze

  1. Dawkins zaczyna stosować metody podobne, jak zwalczani przez niego kreacjoniści - stosuje tzw. fakty statystyczne - argumentując nimi tezy nie do obalenia i nie do potwierdzenia. Tamci obliczali prawdopodobieństwo samoistnego powstania prostego związku organicznego w chemicznej prazupie. Ich liczba różniła się jedynie zerem i przecinkiem na początku wywodu.
    Skoro to jest prawie równe zeru - świadoma kreacja = 1.
    Zaintrygował mnie ten Lilly i mam wrażenie, że przy ogromie zasług jako naukowca nietaktem dla niektórych jest wspominać o przyczynach jego śmierci. Z lenistwa sięgnąłem tylko do Wikipedii - angielski, polski, czeski, bułgarski wpis milczy o tym. Rosyjski jedynie wymienia ketaminę jako przyczynę śmierci. Cóż, zapamiętajmy go więc jako inspirację dla Lema i Kena Russella, który osiadł u schyłku zycia "na Hawaii, kde žil po většinu jeho zbytku života."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet, jeżeli coś ma prawdopodobieństwo rzędu milionów miejsc po przecinku, to jeżeli gdzieś to wystąpi, to oczywiste jest, że istoty, które by to zaobserwowały nie mogłyby uwierzyć jak to możliwe. W końcu jednak jest jakas szansa, więc przy prawie nieskończoności prób w końcu to się wydarzy.

      Z kolei, przy takim ogromie wszechświata naprawdę szansę na istnienia obcej cywlizacji są spore. Nie widzę za bardzo jak porównanie do kreacjonistów obala jego tezę.

      Usuń
    2. kreacjoniści to tylko porównanie skali, nie mieli nic obalać, można podawać różne liczby, ale co tak naprawdę z nich wynika?

      Usuń
    3. Wynika z tego, że skoro teoretycznie nie ma ograniczeń co do wielkości wszechświata, a w tym ilości potencjalnych planet, na których może rozwinąć się życie to nie ma przesłanek, by stwierdzić, że scenariusz ziemski nie mógł się powtórzyć.

      Usuń
    4. Tym właśnie różni sie liczba od ilości. Jedno jest policzalne, drugie nie. Jeśli jesteśmy w stanie coś wyliczyć, prawdopodobieństwo, ze to się stanie jest duże. W przeciwnym razie, nie.

      Usuń
  2. Czas trwania ludzkiej cywilizacji "radiowej" - około 100 lat.
    Przewidywany przyszły czas trwanie - około 100 lat (koniec paliw kopalnych).
    Przez dziesiątki tysięcy lat mimo posiadania takich samych mózgów jak obecnie nie udało się nam stworzyć cywilizacji przemysłowej (do teraz).
    Eksploracja kosmosu - praktycznie zerowa.
    Moc sygnału radiowego maleje proporcjonalnie do kwadratu odległosci.
    Liczba świadomie nadanych sygnałów z myślą o odebraniu przez inną cywilizację - 1 (tyle znam).
    Czas i moc nadawania - właściwie znikome.
    Czyli nawet pomijając prawdopodobieństwo pojawienia się życia w kosmosie cywilizacje takie jak nasza się nie skontaktują -- a innych nie znamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę to naciągane, bo wszystko jest przy założeniu, że jacyś kosmici wysyłają sygnały radiowe albo chcą je odczytać. Równie dobrze w tym "przeczesanym" obszarze mogą być dziesiątki cywilizacji, które zwyczajnie nie emitują żadnych sygnałów. Niekoniecznie pragnienia i ciekawość ludzi może się przekładać na jakieś inne istoty, których sposób funkcjonowania będzie dla nas nie do wyobrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. statystyka to ryzykowne narzędzie. Wynika z niej na przykład, że istnieje skrajnie niewielka możliwość przeniknięcia przez ścianę (fizyka poseinsteinowska / kwantowa dopuszcza taką okoliczność). Czyli, jeśli będziemy odpowiednio często wchodzili na ścianę, to w końcu przez nią przenikniemy... ale czy to się komuś udało? Przecież statystyka nie oznacza, że skoro coś jest prawdopodobne raz na milion przypadków, to wydarzy się dopiero w milionowym, ale równie dobrze w pierwszym lub tysięcznym.

    aby obliczyć realne prawdopodobieństwo wystąpienia cywilizacji obcych gdzieś w kosmosie, należałoby nie tylko uwzględnić poziom pierwszy, tzn. ilość gwiazd i planet, ale także poziom drugi, a więc prawdopodobieństwo wystąpienia życia w ogóle (o czym jest mowa) i jeszcze poziom trzeci (na ile milionów żywych gatunków powstaje jeden zdolny do wykroczenia poza zwierzęcą naturę - na Ziemi udało się jednemu gatunkowi) a nawet czwarty (zdolność tego gatunku do przetrwania na tyle długo, aby skonstruować radio i dorobić się własnego programu SETI).

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli jakaś cywilizacja pozaziemska ma takie same problemy jak my, czyli że nie można się dodzwonić na alarmowy 112, to wysyłanie komunikatów w kosmos ma pewnie równie zaawansowane. Co my wysłaliśmy w kosmos? Czy nasze programy radiowe albo rozmowy komórkowe propagują tak daleko? Czy celowe sygnały są wysyłane we wszystkich kierunkach?

    Oszacujmy, zanim zabierzemy się za obcych, jakie są szanse odebrania sygnałów z Ziemi w najbliższym układzie podobnym do solarnego?

    Jeżeli nawet otrzymalibyśmy sygnał z dużym prawdopodobieństwem uznany jako komunikat, to co? Cywilizacja, która go nadała pewnie już nie istnieje, nie dowiemy się nawet czy była to cywilizacja inteligentnych bakterii czy mastodontów.

    Nasze wyobrażenia trzymają się Ziemi, ile byśmy odnóży tym istotom nie wymyślili, nie możemy być pewni tego, jak wyglądają, a przecież to może być np. inteligentny krem nawilżający!

    Jeśli tak, to ONI są już u nas!

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłoby szaleństwem twierdzić, że przeskanowanie kosmosu na jednej, najbardziej prawdopodobniej częstotliwości, wyklucza istnienie obcych. Oczywiście nikt nie przekreśla, że w owej kuli o promieniu miliarda lat świetlnych czają się zaawansowane cywilizacje. Każdy z nas wymyśliłby setkę niegłupich powodów, dlaczego mimo naszych starań nie odnaleźliśmy jeszcze żadnego sygnału. Protestuje natomiast przeciwko permanentnej zmowie nieinformowaniu o przeskanowaniu blisko 3 milionów galaktyk. Zupełnie jakby ten fakt nie miał miejsca. Są to przecież konkretne dane, które coś mówią. Jeśli wśród milionów galaktyk nie udało się trafić choćby na jedną cywilizacje której chwiałoby się wysyłać jakieś sygnały, to albo nie są one tak powszechne jak nam się wydawało, albo wysyłanie takich sygnałów z jakiegoś powodu (inteligentny krem nawilżający?) nie jest standardem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw mówisz, że wymyśliłbyś setkę niegłupich powodów, przez które skanowanie fal radiowych nic nie daje, a potem protestujesz przeciwko nie traktowaniu poważnie tego nasłuchiwania fal radiowych jako dowód na coś.

      Skoro sam przyznajesz, że to niczego nie wyklucza, to po co podawać taką informację?

      Usuń
    2. jakiś nerwowy jesteś, michael, może ty obcy jesteś, co?
      boisz się zdemaskowania?

      Usuń
    3. michaelUmieściłbym się gdzieś pomiędzy "dane te nic nie mówią" a "dane wykluczają obecność obcych", z lekkim przechyłem na to drugie.

      Usuń
  7. Marconiego trudno uważać za ojca łączności radiowej. Jest nim raczej Tesla, to jego prace AFAIK były pionierskie w tej dziedzinie i jemu sąd przyznał patent na radio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok. Nie musi być jednak twórcą radia, aby być jednym z ojców łączności radiowej.

      Usuń
  8. Trochę obok głównej dyskusji, polecam with tongue in cheek:
    http://www.nature.com/nature/journal/v436/n7054/full/4361206a.html
    (Pełną treść można też wygooglać pod hasłem "MAXO signals").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakieś streszczenie o co w tym chodzi? Przyznam się, że przeczytałem ten fragment z nejczer i nie do końca zajażyłem

      Usuń
    2. Praca naukowa z egzobiologii z... przyszłości. Tu jest abstrakt i "cytowana literatura":
      http://www.nature.com/nature/journal/v436/n7054/abs/4361206a.html
      Treść jest zabawna i - jak wspomniałem - do wygooglania.

      Usuń
  9. Ładnie zaobserwowane; rzeczywiście jestem jednym z wielu, którzy nie zauważyli, że mówi się wiele o możliwościach, a nie wspomina się o dotychczasowym braku wyników.

    Skąd to niecałkiem rzetelne nastawienie? Może zbyt mocno przylepiono ideę o istnieniu innych cywilizacji do planu zdetonowania resztek wiarogodności pomysłu naszego jedynego własnego Stworzyciela z brodą i paznokciami, szczególnie kochającego pewien pustynny lud? W istocie, spektakl by był uroczy, ale jego odroczenie na zawsze wcale nie sprawi, by pomysły z tzw. Świętej Księgi nabrały choć kropli sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem, co to ma do rzeczy. Naprawdę myślisz, że byłoby jakimś problemem dla Kościoła wymyślić nowszą interpretację Biblii, gdyby dowiedziono czekogolwiek? Już sam frazes "niezbadane są wyroki boskie" wiele tłumaczy.

      Usuń
  10. Myślę, że problem jest jeszcze bardziej błahy, jak już coś liczymy. Spójrzmy na to tak, Ziemia ma powiedzmy 4,5 miliarda lat. Człowiek rozumny istnieje na niej tak powiedzmy od 40 tys lat. Żeby to sobie uzmysłowić, użyłem porównania przeskalowując wiek Ziemi do skali 2000 lat (nasza era ;) ) i wtedy wychodzi, że jak wiek Ziemi określimy na 2000 lat to ludzie myślący są na niej raptem od ... niecałych 6 i pół dnia! Pójdźmy dalej, nadawanie czegokolwiek to ostatnie 100 lat. To w tej samej skali łatwo pokazać, że nadajemy to "cokolwiek" od raptem 23 minut!!!

    Tak więc odebranie czegoś, nadanie czegoś etc. wymagałoby niezłej synchronizacji pomiędzy cywilizacjami ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Że się Dawkins w sposobach argumentacji zbliża do oponentów, to już dawno zauważyłem.

    Lem podaje w Wizji Lokalnej zabawne ale i prawdopodobne wyjaśnienie paradoksu Fermiego - po prostu każda cywilizacja po pewnym czasie wpada na to, że strzelanie w kosmos coraz silniejszymi wiązkami przesłań jest nieopłacalne a jeśli jakaś bliska cywilizacja miałaby nasłuchiwać, to najpewniej i tak najpierw usłyszy sygnał telewizyjny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Michale, kolejny świetny wpis. Aż żal serce ściska, że stoisz po niewłaściwej stronie Mocy. Pozdrawiam,
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawkins już dawno temu oficjalnie przeszedł na bajkopisarstwo. Jeżeli chodzi o wpis, to podpisuję się pod zdaniem Maćka.

    --
    http://bioslawek.wordpress.com/
    "Czy religia pozbawiona ozdób, którymi upiększyła ją tradycja, nie okaże się wewnętrznym nakazem sprowadzającym się do prostego stwierdzenia: ‛Pochodzisz od czegoś, co jest „gdzieś tam” we Wszechświecie. Szukaj tego, a znajdziesz o wiele więcej niż się spodziewasz’?”"
    'The Intelligent Universe'
    Fred Hoyle.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam,że nie wybrałem odrazu tej opcji:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Według mnie życie ( w tym inteligentne ) jest czymś powszechnym we Wszechświecie - oczywiście w sprzyjajacych warunkach np. na planetach typu ziemskiego ( których będziemy odkrywali coraz więcej ).
    Z wielu powodów będzie ono zblizone do form żywych, znanych na Ziemi
    ( są ku temu powody zarówno fizycznej natury jaki chemicznej czy też biologicznej ). To, że nie znajdujemy z nim łaczności wynika z tego faktu, że zaistnienie cywilizacji zdolnej technicznie do takich komunikacji jest dużo mniej prawdopodobne niż zaistnienie życia jako takiego.
    Jesli zatem odkryjemy życie to będzie ono raczej życiem na niskim poziomie ewolucyjnym np. w formie glonów lub organizmów wielokomórkowych. I raczej nie będzie to zasługą progamów typu SETI ,a raczej wynikiem misji sond poszukiwawczych wysłanych do najbliższego otoczenia układu Słonecznego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Argument "a może przestali wysyłać sygnały" ma jedną słabą stronę. Cywilizacja może rzeczywiście uznać, że przechodzi na światłowody i chrzani kontakt z gwiezdnymi braćmi, ale i tak zostawi "jakieś" ślady. Raz, że byłby to etap, na którym jesteśmy - emitujemy, czy chcemy, czy nie fale radiowe. I jeszcze przez czas jakiś emitować będziemy, całkiem możliwe, że znacznie silniejsze (jeśli, dajmy na to, zechce się nam pobudować kopalnie w pasie asteroid).

    Po drugie - kwestia energii i dostosowania systemu planetarnego. Nawet jeśli nie będzie nigdy napędów warp, to kolonizacja Układu Słonecznego wydaje się być możliwa. Co oznacza, że będzie potrzeba coraz więcej i więcej energii, takie coś musi zostawić ślad, jakąś anomalię.

    Gdyby Kosmos "tętnił życiem", trafilibyśmy na coś takiego. Na razie się nie udało, co może świadczyć albo o tym, że mamy za słaby sprzęt, albo o tym, że jednak życie rozumne jest rzadsze, niż sądzimy. Niby dlaczego miałoby być zresztą częste? Bo raz na Ziemi się udało?

    OdpowiedzUsuń
  17. Może być kilka wyjaśnień:
    - cywilizacje techniczne są rzadkie i szybko się unicestwiają
    - inne cywilizacje nie chcą być słyszane
    - cywilizację mniej zaawansowane są chronione przez wiedzą na którą nie są gotowe
    - prymitywne cywilizacje są izolowane

    OdpowiedzUsuń
  18. Obcy będą obcy, nie wiemy jak będą nadawać, zatem należy sprawdzać wszystko. Po drugie - Okno kontaktu. Zadziwiające jak niewielu ludzi bierze to pod uwagę a to sprawa kluczowa. Sygnały kosmiczne analizujemy od zaledwie około 100 lat. Wstrzelenie się w taki okres z punktu widzenia miliardów lat wieku Wszechświata, wstrzelenie się w odległości + czas (!) jest szaleństwem nieprawdopodobieństwa. Rozumienie sygnału, motywacja, okno nadawcze, okno odbiorcze... Temat jest ogromnie złożony. Sama kwestia okna kontaktu sprawia, że nawet zbadanie 100% sygnałów nie jest żadnym dowodem na nieobecność życia, dowodzi jedynie że "w danej sekundzie żaden z sygnałów nie został przez nas zrozumiany jako inteligentny". Pozostałe kwestie tylko utrudniają zadanie. To nie jest takie proste jak "badam gwiazdę, nic tam nie ma, biorę następna". Już nie wspominając o absurdzie skanowania całych galaktyk... Co daje taki skan ? Absolutnie nic. Nawet jeśli go rozłożymy na gazylion częstotliwości i wszystkie opiszemy, to po pierwsze będzie to tylko jakaś chaotyczna zupa informacyjna ze skupionych informacji z całej galaktyki, po drugie będzie to wycinek z jednej krótkiej chwilki życia tej galaktyki. Chwilki która zdarzyła się XXXXXXXXXXX lat temu, nie teraz. Neil Tyson powiedział kiedyś, że "nabieram szklankę wody z brzegu oceanu i mówię - patrzcie! w oceanie nie ma wielorybów, oto moje dane!". W rzeczywistości sprawa jest dużo bardziej beznadziejna niż w tym przykładzie. Powinniśmy wziąć mniej niż atom wody z oceanu i powiedzieć - "nigdy w oceanie nie było żadnej istoty żywej, patrzcie oto moje dane!". Stopień absurdu będzie już bardziej podobny, ale nadal nie równy temu czego się podejmujemy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z ograniczeń o których piszesz. Pytanie, czy targetując się jedynie na zaawansowane cywilizacje, mając do dyspozycji dany moment i daną częstotliwość, czy wsłuchując się w setki biliardów miejsc nie powinniśmy coś usłyszeć? Moim zdaniem cisza ta nie wyklucza iż obcy nadają choćby relatywnie blisko nas na jakiejś wąskiej częstotliwości. Mocno jednak podkopuje nadzieje, że inteligentne życie jest we wszechświecie powszechne. Co do tej analogii ze szklanką to z nudów to policzyłem Zakładając 42 mld lat świetlnych jako promień obserwowalnego wszechświata (co jest nader optymistyczne bo życia musiałoby mieć możliwość zaistnienia już w chwili wielkiego wybuchu) na "najgorętszej" częstotliwości przesłuchaliśmy 1/75 000 objętości wszechświata. Nie jest to więc stosunek szklanki wody do oceanów, ale taki jaki woda we wszystkich rzekach ma się do całości wody na Ziemi.

      Usuń
  19. Najgorętsza częstotliwość? Z czyjego punktu widzenia?

    Bardzo chętnie przeczytałbym źródła tych informacji o przeskanowaniu 200 biliardów gwiazd, jeśli można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorętsza częstotliwość? Z czyjego punktu widzenia?
      Z punktu widzenia wszechświata :) W tekście napisałem czemu, zresztą wszyscy naukowcy trudniący się poszukiwaniem obcy zgadzają się co do tego, że jeśli jakaś częstotliwość to najprędzej ta.

      Bardzo chętnie przeczytałbym źródła tych informacji o przeskanowaniu 200 biliardów gwiazd, jeśli można
      Źródło jest w tekście, jest nim artykuł LePage. Co do ilości gwiazd na danym obszarze posłużyłem się tymi grafikami http://wszechswiat.astrowww.pl/virgo.html

      Usuń
    2. Typowo ludzki punkt widzenia ;) Jeśli próbka statystyczna wynosi 1, to ekstrapolowanie jej jest czystą naiwnością. Liczba 200 biliardów jest dla mnie zupełnie niewiarygodna a źródła nie znalazłem. Zresztą dochodzą rzeczy o których pisałem wyżej, odebranie 1-sekundowego fragmentu informacyjnej sieczki sprzed miliarda lat, za pomocą opracowanych wyłącznie przez ludzi urządzeń o wąskich cechach, antropocentrycznie rzutowanych na inne istoty, mówi tyle co nic. Nadto, światło ma prędkość a ewolucja idzie długo... Zestawienie tych dwóch faktów pokazuje, że analiza odleglejszych galaktyk jest całkowicie bezzasadna. Miliardy miliardów to nie romantyzm, to rzeczywistość i to niedoszacowana rzeczywistość moim zdaniem.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. 1) źródła nie znalazłem A ja znalazłem od razu :) http://docs4.chomikuj.pl/803984729,PL,0,0,200010_gdzie_oni_sa.pdf

      2) liczba 200 biliardów jest dla mnie zupełnie niewiarygodna Na jakiej podstawie jest Darku niewiarygodna? Oczywiście jest ona większa, bo odnosi się do stanu sprzed kilkunastu lat.

      3) wyłącznie przez ludzi urządzeń o wąskich cechach, antropocentrycznie rzutowanych na inne istoty, mówi tyle co nic. Jeśli antrpocentryczne zakusy nie wiele dają, znaczy że bezliku humanoidalnych braci (jak niegdyś się wydawało) tam nie ma - a to już cenna informacja.

      Usuń