Jak szybko przeczytasz ten tekst?

Michał Łaszczyk - 14 stycznia

Rekordziście zajęłoby to dwie sekundy. Nie tytuł, ale cały poniższy tekst w dwie sekundy! Dość frustrujące. Mi zdarza się nie doczytać ostatniego słowa w napisach pod filmem. Dla porównania Howard Berg - czyta z prędkością kartkowanych stron, zaś Trisha Paytas... też szybko czyta. No dobra, ten ostatni link może nie jest najlepszym przykładem. Przyznaje się, że w młodości eksperymentowałem z technikami szybkiego czytania. Wydaje mi się, że ostatnio czytam coraz wolniej. Czasami po ważniejszych akapitach muszę odłożyć książkę na bok, bo kiedy zastanawiam się nad tym, co właśnie przeczytałem w trakcie czytania, przestaję rozumieć dalszy tekst. Tymczasem setki kursów obiecują nam nadludzkie umiejętności. Śmiem wątpić, że można czytać tak szybko jak Trisha Paytas Howard Berg.


Co dokładnie dzieje się w chwili czytania tego postu? Nasz wzrok wędruje po tekście, robiąc sobie przystanki na grupach liter. Ostry jest dla nas jedynie mały wycinek naszego pola widzenia. Oko porusza się jednak na tyle szybko, iż wydaje się, że obszar ostrego widzenia jest o wiele szerszy. Tymczasem "na ostro" oko łapie od 3 do maksymalnie 7 liter, standardowo przyjmuje się 4-5. Owy przystanek, znany jako fiksacja, trwa około 1/4 sekundy. Następnie nasza źrenica robi skok o 7-10 liter, zwanym ruchem migotania (saccades), który trwa nie mniej niż 1/10 sekundy. Po kilku takich przeskokach, nasz mózg zaczyna się dławić. Oczy zalewają go większą ilością informacji niż jest w stanie przetworzyć. Aby "nadrobić materiał" mózg co chwilę potrzebuje około 1/4 sekundy przestoju. Jeśli pożałujemy mózgowi tej pauzy, przestaniesz rozumieć co czytasz.

Po dwóch sekundach przeczytaliśmy kilka krótkich zdań. Zaraz, miał być cały post! Ekspert od fizjologii czytania Anne Cunningham wyliczyła, iż przebieg powyższego procesu ogranicza nas maksymalnie do 300 słów na minutę. Jest to 80 razy wolniej niż przypisuje sobie rekordzista świata, wspominany już Howard Berg. Nie bądźmy jednak wybredni, w końcu nie zawsze musimy kontemplować każde słowo. Jeden z największych badaczy na polu szybkiego czytania Ronald Carver wziął pod lupę mistrzów tych praktyk. Okazało się, że przy zrozumieniu tekstu w granicach 75%, nikt nie potrafił przekroczyć 600 słów na minutę. W swojej książce "The causes of high and low reading achievement" Carver uzależnia prędkość czytania od celu i techniki. Jeśli chodzi o czytanie z zapamiętywaniem, jest to 140 słów na minutę. Uczenie się wymusza na nas ograniczenie się do 200 słów na minutę, zaś czytanie ze zrozumieniem, do 300. Wrzuceniem wyższego biegu jest pobieżne czytanie tekstu oraz wyłapywanie jedynie najważniejszych informacji. Dla skimmingu jest to około 450, zaś dla scannigu 600 słów na minutę.

Jak przystało na szarlatanerię, kursy szybkiego czytania obiecują nam umiejętności, które nie istnieją. Poza rozwinięciem widzenia peryferyjnego, nasze czytanie obywać ma się bez fonetyzacji, a dokładnie fonetyzacji wewnętrznej. Pierwszym udokumentowanym przypadkiem fonetyzacji wewnętrznej był żyjący w IV wieku Ambroży z Mediolanu. Fonetyzacja wewnętrzna to dokładnie to, co w tej chwili robisz - zamiast czytać tekst na głos robisz go w myślach. Do końca średniowiecza fonetyzacja wewnętrzna była niezwykłą rzadkością. Ludzie musieli czytać wszystko na głos. Dla instruktorów szybkiego czytania to mało. Wypowiadanie czytanego tekstu w myślach ma rzekomo spowalniać cały proces i stanowić barierę dla czytania tysięcy słów na minutę. Próby pozbycia się fonetyzacji przynoszą jednak odwrotne skutki niż powinny - utrudniają zrozumienie i zapamiętywanie tekstu, zaś całkowite wyeliminowanie fonetyzacji jest niemożliwe.

Brak rozumienia tego, co czytamy nie jest jednak problemem. Kursy szybkiego czytania zadowalają się zrozumieniem tekstu na poziomie 50%. Z bajki o czerwonym kapturku wiedzielibyśmy zatem, że była tam jakaś dziewczynka, nie pamiętamy jednak czy akcja działa się w lesie czy w mieście. Wiemy, że w chatce ktoś się z kimś zamienił, ale nie jesteśmy pewni czy wilk z babcią czy babcia z wilkiem. Oto 50% zrozumienia. Dla w miarę ogólnego tekstu, da się osiągnąć 50%, nawet go nie czytając. Zatem przy odrobinie szczęścia każdy może dowieść, że czyta 1000, 20 000 lub milion słów na minutę. Wystarczy że w teście sprawdzającym zrozumienie tekstu, trafimy w odpowiedzi.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

59 komentarze

  1. Cokolwiek. ha! in your face

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do fonetyzacji - od dziecka nie fonetyzuje, spokojnie moge w myslach powtarzac 1,2,3 itd. Reszta to prawda - trzeba zdefiniowac co rozumiemy jako czytanie: czy tylko odbior wyrazow, czy takze myslenie nad altnernatywami wobec tego co przeczytalismy, czy wizuallizowanie itd.
      Ze zrozumieniem co czytam moge leciec do ok. 500 slow na minute, tylko ze to jest ulotne i nie zostawia zbyt wielu sladow.

      Wg mnie testy sprawdzajace zrozumienie to bzdura, jesli sa to testy wyboru: w ten spoosb stosunkowo latwo WYBRAC dobra odpowiedz. Natomiast gdyby to byly pytania otwarte, bazujace na zrozumieniu, refleksji, to niewiele bedzie z tego pozytku, gdyz podczas takiego czytania zwyczajnie nie przetwarzasz, nie konfrontujesz, NIE MYSLISZ - bo niby kiedy.

      To jest metoda dla leniwych umyslowo (acz zawzietych), po to zeby poczuli sie dowartosciowani w idiotyczny sposob.

      /d

      Usuń
    2. Tzn. ulotne o ile uznamy, ze bezwartosciowe jest wypelnianie testow wyboru. Do tego to sie nawet nadaje, bo potrafilbym wybradc fragmenty ktore sie pojawily, a ktore nie. Tylko ze trudno nazwac to mysleniem i rozwojem - choc naiwnym mozna wkrecic dosc latwo, ze takie "pochlanianie" wiedzy jest wartosciowe. W koncu to takie efektowne :)

      -opowiezd mi o tym , co wlasnie przeczytales?
      -e, co? daj mi testy to pokaze ci, ile mi to dalo :)
      -nie, opowiedz
      = dawaj k... testy!!!!1one

      Usuń
  2. świetny post, przekonuje mnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. " Wiemy, że w chatce ktoś się z kimś zamienił, ale nie jesteśmy pewni czy wilk z babcią czy babcia z wilkiem. "

    czy to nie to samo?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam lekcje z panią psycholog, gdzie tłumaczyła nam, że subowakalizacja (tu fonetyzacja wewnętrzna) i wokalizacja (tu fonetyczacja) spowalnia nasze czytanie, wiec jak chcemy czytać szybko, to należy próbować się tego pozbyć. Ale o "skutkach ubocznych" (ja nawet nie próbowałem trenować, bo zawsze zdarzało mi się czytać zbyt szybko i zawsze dawało to efekty odwrotne do zamierzonych) nie było mowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kłamliwy artykuł sfrustrowanego pana, który niestety nie umiał opanować podstawowych technik szybkiego czytania.

    Dla twojej wiadomości - to, że nie umiesz tego opanować, nie oznacza, że to niemożliwe.

    Nigdy nie byłeś na żadnych zawodach i mistrzostwach szybkiego czytania, nie masz pojęcia o czym mówisz.

    Bełkot i dane wyssane z palca.

    Skutki uboczne czytania po cichu? Dobre sobie.


    "Ekspert od fizjologii czytania Anne Cunningham wyliczyła, iż przebieg powyższego procesu ogranicza nas maksymalnie do 300 słów na minutę. Jest to 80 razy wolniej niż przypisuje sobie rekordzista świata, wspominany już Howard Berg."
    Sęk w tym, że ten rekordzista czyta ZUPEŁNIE INNYM SPOSOBEM!!!

    A ty wyliczasz sposobem przeciętnego człowieka, że jest to niemożliwe. Bo tak.

    To tak jakby wziąć średnią prędkość chodu babci z balkonikiem i wg tego uznać, że przebiegnięcie 100m poniżej 10 s jest NIEMOŻLIWE i masz na to dane!

    Żałosne, tyle co mogę powiedzieć.
    I nieprawdziwe.

    Poza tym, żeby naprawdę szybko czytać, nie wystarczy pójść na kurs. Trzeba to... ĆWICZYĆ! Tak, szok! Trzeba to dużo ćwiczyć, żeby dojść do biegłości. Jak z wszystkim!

    Ale autorek uwierzył, że kurs za niego załatwi wszystko...

    Miałki tekst sfrustrowanego brakiem umiejętności samozwańczego dziennikarzyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzałeś mnie. Cały ten blog to skutek tego, że nie przyjęto mnie kiedyś do gildy czarodziejów :)

      "Sęk w tym, że ten rekordzista czyta ZUPEŁNIE INNYM SPOSOBEM!!!"

      Domyślam się :) Jeśli dobrze pamiętam, to Howard Berg utrzymuje, iż czyta 15 linii tekstu na raz :) No sorry :) Zakładam, że rozmawiam z ludźmi i z ludźmi zdrowymi. Jeśli nie macie autyzmu, jakiś chirurgicznych interwencji na oku poszerzyć kąt ostrego widzenia, to nie czytacie tysięcy słów na minute. Jeśli jednak ktoś się upiera, że czyta 2 tys słów na minute, niech się zastanowi czy spoglądanie na co 5 zdania i domyślanie się co było pomiędzy to wciąż czytanie. Ja to potrafię bez kursu, ale w przeciwieństwie do innych nie twierdze, że czytam szybciej niż inni. Czasami zrozumiemy tekst z 1000 słów w minute, czasami zajmie nam to minut 3. Gdyby w obu przypadkach zrobić badania eye trackingowe, okaże się że za każdym razem w ciągu minute przeczytaliśmy praktycznie tyle samo słów (tyle samo fiksacji). Różnica taka, że w pierwszym przypadku do zrozumienia całości wystarczyło przeczytać ich mniej. Ot tajemnica.

      Usuń
    2. Że Cię przejrzał, to pół biedy, gorzej, że obluzgał. Się. Aż przykro oglądać.

      Więc zacny anonimie, wykazałeś, że tak szybko czytasz, że tego wpisu blogowego nic a nic nie zrozumiałeś. A szkoda, bo odkrycie, że słowa znaczą, może otworzyć głowę nawet fanatyka.

      Usuń
    3. Artykuł kompletnie bez sensu, nie masz pojęcia o szybkim czytaniu, nic nie wiesz o mapach myśli, o rytmicznym czytaniu itd.
      Sam byłem na kursie dwu dniowym i uwierz mi, że jest to możliwe.

      Tak samo uwielbiam artykuły choćby o MLM dotyczące tego, że to sekta, oszustwo i piramida finansowa.

      Najlepiej jest nie zapoznać się z tematem i pisać bzdury a Twoje filozoficzne wywody nie są nawet przekonujące.

      Usuń
    4. Flustrujesz sie strasznie bo sam poswieciles mase czasu i pracy na te brednie a tu ktos ci mowi ze to bezdety i cie to boli bo musialbys przyznac sie do tego ze jestes frajer. To jest tak jak dac sie oszukac cygance na ulicy bedziesz sobie wmawial ze wcale nie dales sie okrasc tylko dobrowolnie ja wspomogles bo biedna itp heheh prawda oczy kole. Szybkie czytanie jest tak somo glupie jak szybkie pisanie na klawiaturze tylko dla jakis niedowartosciowanych lamusów. Przy okazji jestem pragramista i bardzo duzo pisze na klawiaturze ale liczy sie jakosc zrozumienie i madrosc z jaka pisze. Czytam tez dużo ksiązek w tej samej tematyce wiadomo, i potrafie przstawac nad jednym zdaniem na minuty bo nie liczy sie szybkie czytanie książek w czytaniu książek tylko zupełnie coś innego, ale watpie zebys to kiedykolwiek zakapowal skoro najwazniejsze dla ciebie jest szybkie czytanie ksiazek w ksiazkach

      Usuń
    5. a tak oczywiście MLM - to zakon Jedi naszej galaktyki... Mechanizm działania przeciętnemu Kowalskiemu przypomina piramidę, choć nie finansową, bo te są zakazane prawem a dajmy na to łańcuch pokarmowy. bakterie zjada plankton i jest szczęśliwy, zaś plankton zjada ryba itp. itd.
      Jakie dobro wytwarza mlm? multipoziomowe kanały dystrybucji, ja tam wolę kanały irygacyjne, więcej pożytku :)
      Ciekawy tekst, choć mocno subiektywny, jednak chyba temu służą blogi - wyrażaniu swoich opinii. Pzdr.

      Usuń
    6. "Jeden z największych badaczy na polu szybkiego czytania Ronald Carver wziął pod lupę mistrzów tych praktyk. Okazało się, że przy zrozumieniu tekstu w granicach 75%, nikt nie potrafił przekroczyć 600 słów na minutę. "

      To prosze do tego sie odniesc :)
      75% zrozumienia, no super, przeciez to juz funkcjonalny analfabetyzm.

      Usuń
    7. No właśnie:

      "Jeśli nie macie autyzmu, jakiś chirurgicznych interwencji na oku poszerzyć kąt ostrego widzenia, to nie czytacie tysięcy słów na minute."

      o co chodzi z tymi autystami, dlaczego potrafią czytać tak szybko i czy w ogóle potrafią? Podobno Kim Peek czytał stronę w kilka sekund i zapamiętywał ponad 90% treści.

      Usuń
    8. O co chodzi z tymi autyzmami?
      Autyzm to jest upośledzenie mózgu w jakim stopniu takie dziecko, dorosły wolniej się rozwija itp., lecz czasem się zdarza że takie upośledzenie daje człowiekowi "nadludzkie umiejętności" i jest parę takich przypadków osoby te pamiętają (jeden przykład) 5 tys liczb po przecinku liczby PI, znają 11 języków, encyklopedie na pamięć (nie podam ci imienia tej osoby bo nie pamiętam, był o niem artykuł parę lat temu, ponieważ miała problem z nauczeniem się języka 12, którym był Polski :) ),
      Odpowiadając na inne pytania, czytanie strony na sekundę jest efektem najczęściej pamięci fotograficznej (ale nie zawsze) http://pl.wikipedia.org/wiki/Pami%C4%99%C4%87_ejdetyczna którą niestety posiada 0,1 dorosłych. :(
      A tak na swoim przykładzie, pamiętam jak trenowałem szybkie czytanie i jedno ćwiczenie polega na liczeniu w myślach i machaniu strasznie szybko wskaźnikiem (rozumiane że coś 3s na stronę czyli powyżej 2000 SNM) i czasem nic nie zapamiętywałem, ale pamiętam jedną sytuację (były to początki), że opis kobiety zapamiętałem idealnie, z szczegółami wszystkimi. Nie macie pojęcia jaki byłem wtedy dumny. Obecnie nadal się trochę szkole chociaż już mniej polecam dla początkujących stronę http://szybkie-czytanie.pl.tl/ znajdują się na niej wszelkie potrzebne podstawy.

      Usuń
  6. Szybkiego czytania się na tym blogu nie spodziewałem :) Miałem okazję brać udział w takim szkoleniu i nie jest z tym zrozumieniem tak źle. Szybkie czytanie wykorzystuje to, że większość tekstów jest bardzo nadmiarowa (żeby nie powiedzieć redundantna), więc pominięcie części słów nie uniemożliwia zrozumienia. Ponadto większość osób słabo rozumie teksty czytając nawet wolno, więc na przyspieszeniu przy podobnym zrozumieniu mogą tylko zyskać.

    Tymi 50% autor trochę manipuluje. Poziom zrozumienia sprawdza się zadając dość szczegółowe pytania, a nie czy to wilk zjadł Kapturka, czy na odwrót.

    Osobiście treningi zarzuciłem, bo wymagały bardzo regularnej pracy, odbierających znaczną część przyjemności z czytania. W moim przypadku problemem było nie tyle zrozumienie, co zapamiętanie treści. W trakcie czytania niby wiedziałem o co chodzi, ale szybko mi to ulatywało. Ponoć da się to poprawić, ale upierać się nie będę.

    Obecnie czytam tak, jak mam ochotę. Czasem przerzucam się na tryb szybki, który jest jednak trochę męczący dla oczu i mózgu, czasem czytam po staremu. Na pewno faktem, który dało się zmierzyć, jest poszerzenie zasięgu wzroku. Nie pamiętam ile liter więcej łapałem zaraz po kursie, ale była to dość istotna różnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z super szybkim czytaniem, może być niestety tak jak z leczeniem się substancjami które wiemy, że nie leczą. Niestety nie jesteśmy najlepszymi wyznacznikami dla samych siebie. Jeśli ktoś płaci za coś kupę kasy, to nie ważne czy pomogło czy nie - i tak będzie widzieć poprawę. Żyjemy w XXI wieku, nie musi sądzić na bazie subiektywnych odczuć, mamy badania eye trackingowe szybko czytających osób, mamy badania Carvera, który pomimo kilku lat poszukiwań i w końcu dużej powszechności kursów szybkiego czytania, nie znalazł osoby czytającej więcej niż 600 słów/minute przy zadowalającym współczynniku zrozumienia tekstu. Wreszcie mamy neurobiologie, dla której interakcje oko-mózg nie stanowią już wielkiej tajemnicy. Teoretyczne ograniczenia wynikające z ludzkiej anatomii, mają potwierdzenie w badaniach empirycznych. Nie dajmy się kantowąc

      Co do tej szczegółowości pytań. Czy przypadkiem w testach przed kursem nie są one trudniejsze, niż w teście sprawdzającym na koniec kursu? :) Niestety cudowne i łatwe metody zwiększające ileś tam razy szybkość czytania nie istnieją. Żmudną i nieefektowną metoda zwiększenia tej prędkości jest powiększanie zasoby swego słownictwa. Wiemy, że faza fixation trwa dłużej, jeśli wzrok napotka wyraz którego nie zna. Niestety nawet wtedy prędkość czytania zwiększa się jedynie o część tego co już było, a nie jak po kursach szybkiego czytania o 10 razy.

      Usuń
    2. Jaka jest przyjemność czytania ciekawej i świetnie napisanej książki, skoro pomijamy słowa "nadmiarowe". Swoją drogą wyobrażam sobie napisać taki list:

      Szanowny Panie Eco/Dickens/Tolkien, Pańskie dzieło zawiera 40% nadmiarowych słów. Usunąłem je i proszę o ile książka krótsza. Proszę wziąć to pod uwagę przy kolejnych pracach.

      Z poważaniem,

      Szybkoczytacz


      Z xrugiej strony wydawać by się mogło, że szybkie czytnaie może być przydatne przy "nudnych" lekturach (chociażby "Spawanie asynchroniczne z użyciem kobaltu niskokutego w praktyce z przykładami". Gorzej, jeśli za nadmiarowe uznamy słowo, które się może okazać w przyszłości tym ważnym ;-)

      Pozdrawiam,

      Paweł

      Usuń
    3. Drogi Panie Pawle,
      Pana list wielce mnie rozbawil.
      Otrzymuje Pan mojego prywatnego nobla.
      Popieram w stu procentach.
      Moj kolega z pracy szybko czyta.
      Same dialogi 'omija praktycznie wszystko inne.

      Usuń
    4. Akurat w moim przypadku nie ma dysonansu poznawczego. Za szkolenie płaciła firma, odbywało się w godzinach pracy, więc nawet jeśli bym nie widział żadnych efektów, to bym nie żałował.

      Proszę nie traktować mnie jak szybkoczytaniowego zeloty. Po prostu dzielę się swoimi doświadczeniami na tym polu.

      Co do czytania książek dla przyjemności, to jeśli bardziej zależy nam na fabule, a nie języku, to można czytać szybciej. Osobiście do prozy podchodzę inaczej, niż do poezji.

      Usuń
  7. @Anonimowy
    Sorry, za wolno czytam, nie mam czasu na przeczytanie twojego komcia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zainwestowałbym czas i pieniądze w kurs szybkiego czytania (i w ćwiczenia), gdyby istniały jakieś dowody, że ludzie, którzy potrafią szybko czytać, potrafią też zdobytą wiedzę syntetyzować, jakoś twórczo przetwarzać (czy to w postaci esejów literackich, czy artykułów naukowych, czy fajnego blogaska). Póki co nic jednak nie wskazuje na to, że szybkoczytający monopolizują wiedzo-/tekstotwórstwo (zna ktoś choć jeden przypadek, żeby osoba szybkoczytająca była fabryką wiedzy/tekstów?). Gdy się zastanawiam dlaczego tak jest, to wydaje mi się, że bierze się to stąd, że ja czytając wolno mam czas, żeby to, co czytam konfrontować z tym, co już wiem. Czytając uruchamiam moją wiedzę. Szukam asocjacji, sprzeczności, myślę o tym, jak myśli autor i zastanawiam się, czy myśli dobrze. Dlatego test po przeczytaniu tekstu po prostu nie jest dla mnie trafnym wskaźnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ojciec (lat ok. 50) potrzebował przeczytać i wchłonąć kilka tomów przepisów w krótkim czasie i kurs szybkiego czytania, który sam sobie zrobił (na podstawie programu na PC) znacznie mu w tym pomógł.
      Od tamtego czasu czyta sporo szybciej i nie ma problemów z przyswojeniem.
      Pewnie zależy od podejścia: albo byłeś od razu nastawiony negatywnie albo jesteś głąbem.

      Usuń
    2. Nie tylko ty frajerem hahah przestan z tymi bredniami. Mój ojciec za to miał wchłonąć jeden przepis i poszedł na kurs szybkiego czytania wydał 10 tysiecy i przeszedł 100 kursów i ten kurs bardzo mu pomógł w przeczytaniu tego przepisu i teraz czyta znacznie szybciej rozkłady jazdy... lol gosciu ale masz zryty beret.. sam pewnie sprzedajesz ten szajs i robisz kursy dlatego sie tak ciepiesz i sapiesz

      Usuń
  9. Jak to powiedział Woody Allen:

    "Wziąłem kurs szybkiego czytania, zdołałem przeczytać "Wojnę i pokój" w dwadzieścia minut. To jest o Rosji."

    :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. no to spróbujcie tego: http://www.zapreader.com/ - bez problemu 450 słów. Owszem, zmięczenie się pojawia w dłuższym tekscie, ale przyswajalność na bardzo wysokim poziomie

    OdpowiedzUsuń
  11. Na świecie jest stosunkowo tylu ludzi, którzy opanowali szybkie czytanie, ilu kierowców formuły I w stosunku do wszystkich kierowców!
    Czy ktoś kogoś takiego zna?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem trenerem szybkiego czytania i zauważyłam, że takie kursy mocno podnoszą tempo czytania dzięki regularnym ćwiczeniom :-) Co oczywiście każdy sam może sobie w domu wypracować, Szybkie czytanie powyżej 1000słów na minute się po prostu czasami przydaje, ale osobiście i tak najbardziej lubię czytać "tradycyjnie", bo mogę się delektować książką,a o to mi chodzi w czytaniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Mi zdarza się nie doczytać ostatniego (...)"
    "Owy przystanek (...)"
    Pisz wolniej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Do tej pory za marketingowe mistrzostwo uważałem producentów wody w butelkach. Od dziś na moim piedestale stoją handlarze szybkim czytaniem. Amatorom wody nie chce się przekonywać innych, że ta w butelkach jest lepsza niż prawie darmowa kranówa. Widzę, że szybkoczytacze będą szli w zaparte, ok. Od teraz każdy kto twierdzi, że jego dziadek, matka albo on sam przeszedł kurs, czyta ponad 1000 słów i coś z tego rozumie - niech przedstawi dowody. Ale nie wynik testu przeprowadzony przez sprzedawce waszego kursu, nie wasze subiektywne odczucia. Prawdziwe okulograficzne badania, które dowiodą że tak szybko czytacie. Mogą być badania od zwykłego okulisty, że dzięki kursowi widzicie szerzej, wyraźniej, czy coś tam. Pora zacząć dowodzić swoich nadnaturalnych mocy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolego słabo przeglądnąłeś źródła albo celowo wypisujesz bzdury, bo denerwuje Cię to że jesteś po prostu "przecięty". Dla wszystkich których interesuje prawda polecam samemu sprawdzić wypisywane tu tezy.

    http://pl.wikibooks.org/wiki/Organiczna_technika_studiowania/Czytanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://en.wikibooks.org/wiki/Speed_reading

      Usuń
    2. Haha, moment. Jako argument na rzecz kwestionowanej prawdziwości pewnego produktu podajesz przykład marketingowej niemal strony, którą każdy może edytować, w dodatku z pozycjami z zakresu danej dziedziny napisanymi przez jej proponentów w źródłach (w tym wydanymi Studium Astropsychologii).

      Usuń
    3. @Michał: Dokładnie, wykorzystanie wiki**** to jest zwykła manipulacja. W wikibooks każdy może pisać co chce bo to nawet nie wikipedia. A przy okazji Autor powyższego tekstu mógłby wyedytować hasło "Szybkie czytanie" na wikipedii, podać te same źródła, zaoszczędziłoby to wielu osobom czasu i pieniędzy.
      Pozdrawiam !

      Usuń
    4. Mam dokładnie to samo zdanie. Nie ma notki na tym blogu bym nie śmiał się z wiki. Kolega wysłał mi tekst z wikibooks o tym że się mylę (teza artykułu jest taka, że im szybciej czytamy tym więcej rozumiemy :) ) na co ja mu pokazałem, dokładnie przy pomocy jego źródła czyli wikibooks, że mam racje :)

      Usuń
  16. Uważam się za kretyna! Bo wierzyłem w ten shit :), a dlaczego?
    Przez lenistwo! Nie chciało mi się nawet poczytać o możliwościach ludzkiego ciała, chciałem dużo szybciej czytać, a to jest po prostu standardowa zagrywka typu... "chcesz zarobić łatwo pieniądze? Ja zarabiam 3300PLN dziennie nie wychodząc z domu" i kto dziś w to wierzy? :) KRETYN lub LEŃ
    Jestem leniwy, a przez to łatwo wierny....
    Walczę z tym, a autorowi wielkie DZIĘKUJE za otwarcie oczu i za link....

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak z ciekawości. Jaki sens ma szybkie czytanie? Jeśli czytam dokumentację techniczną, nie mogę sobie pozwolić na pomijanie fragmentów - można zrozumieć treść na opak. Jeśli chodzi o beletrystykę - nie po to kładę się w łóżku z książką,popijając winko, żeby szybko ją przeczytać.

    Szybkie czytanie to kolejne wyciąganie kasy w stylu 'Kursy uwodzenia', MLM i inne bełkoty NLE.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zgadzam się z autorem wpisu, że "szybkie czytanie" to bzdura i naciąganie ludzi na kasę. Sam padłem tego ofiarą za czasów liceum. Jedyne czego się podczas tego kursu nauczyłem, to że na tekst składają się wypełniacze i słowa kluczowe, a także to, że jeśli coś już wiesz, to przy czytaniu to pomiń. Dzięki temu zyskuje się sporo czasu. Ale żeby ten czas zyskać, to trzeba do tekstu przysiąść i się przygotować. Czyli wiedzieć o czym będzie tekst, a także co mam przyswoić. Bez tego "szybkie czytanie" bierze w łeb :)

    A tak na marginesie, to po co wszystko robić szybko? Żeby oszczędzić czas? Ja wychodzę z założenia, że lepiej nauczyć się mniej, a za to dobrze to zapamiętać, niż pobieżnie za to więcej i nic nie pamiętać po miesiącu.

    Mam taktykę tzw. wyjścia na temat. Uczę się podstaw bardzo dokładnie, tak bym później mógł do tego wrócić i sam się nauczyć, bym wiedział jakie pytania trzeba zadać i w danym temacie się zagłębić...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli można się wtrącić ;) Wielu komentujących pisze, że po kursie, czy samodzielnej nauce szybkiego czytania są lepsi i czytają lepiej. Pytanie brzmi - jak szybko czytali przed kursem? Jeśli ja wchłaniam ciekawą książkę w kilka godzin a moja żona tę samą książkę czyta godzin kilkanaście, to można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że po kursie szybkiego czytania ona będzie zachwycona, bo będzie czytać dwa, czy trzy razy szybciej, zaś ja - mało szczęśliwy, bo poprawa będzie nikła, gdyż moja wydajność sięgała granic fizjologii.
    Druga strona medalu - ja, by nauczyć się np. do egzaminu, potrzebowałem dany tekst przeczytać ze trzy razy. Raz szybko, skupiając się na ogółach, drugi i trzeci - wolniej, zapamiętując ważne rzeczy. Żona czyta raz, wolno, ale zapamiętuje całość. Pytanie, co się bardziej opłaca.

    Kiedy czytam dziecku książki do poduszki, dzięki szybkiemu czytaniu oczy wybiegają ze trzy - cztery zdania do przodu w stosunku do tego co akurat wymawiam, dzięki czemu mogę tekst w locie odpowiednio intonować i nadać czytanej książce nieco dramatyzmu. I to jest jedyny moment w którym mam jakiś pożytek z szybszego czytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajki dla dzieci to chyba w ogóle inna historia. Ja ogólnie książki czytam wolno i tutaj fonetyzacja jest moim zboczeniem, bo nie dość, że muszę nazwy obcojęzyczne czytać poprawnie (a nie znam np. francuskiego i tu zaczynają się schody, a staroniemieckiego nie da się w ogóle zrozumieć bez przeczytania na głos), to jeszcze robię odpowiednie pauzy w dialogach - przecież bohater nie może mówić jak katarynka.
      Ale kiedy czytam bajki - to tak jak ty - łapię dalsze linijki. I związane jest to chyba z tym, że mówi się jeszcze wolniej niż się czyta, właśnie po to, aby nie zepsuć zabawy z kolejnymi zdaniami.

      Usuń
  20. Ja szybko czytam sam z siebie. Na przykład w powyższym tekście obejmowałem wzrokiem grupki po dwa - trzy wyrazy. Dużo zależy od sposobu edycji tekstu. Przy drobnej czcionce zdarza mi się odczytywać wraz z czytaną linijką, wyrazy linijki następnej, co jednak spowalnia czytanie bo muszę sobie układać w głowie które wyrazy w jakiej były kolejności.
    Natomiast opisywane wyżej techniki szybkiego przeglądania tekstu to całkiem inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pod terminem kursy szybkiego czytania, szybkie czytanie, rozumiem ilość przeczytanego tekstu który jest niezgodny z naszą obecną wiedzą o budowie oka, pamięci, działania mózgu, a także niezgodny z empirią. Oczywiście nie ma twardo wyznaczonej granicy, ile jest to słów, ale na pewno jest to mniej niż np. tysiąc. Nie sposób nie zgodzić się z Kubą, że jeśli tekst zapisany jest mniejszą czcionką, to "na wyraźno" widać więcej niż 5 liter. Jasne, ostro widzenie nie mierzy się w końcu literami, a kątem. Kąt ten wynosi jedynie parę stopni, więc może być też tak, że nawet jedna litera nie zmieści się w owym polu. Z angielskiego obszar ten - odpowiedzialny m.in za czytanie - zwie się foveal vision. Mimo, że zajmuje 1% powierzchni siatkówki, pochodzi od niego połowa informacji jaka płynie nerwem wzrokowym do mózgu. Nie jest tajemnicą ile wynosi dla każdego z nas ten kąt. Badanie te nosi uczoną nazwę perymetrii kinetycznej i chyba każdy dorosły człowiek gapił się w te straszne urządzonko u okulisty. Jeśli po drugiej stronie nie słyszeliśmy nigdy od okulisty słowa "łał", to raczej nie mamy tych kątów nadludzkich. Samemu wyznaczanie sobie tego jak szeroko widzimy, nie jest najbardziej fachową ekspertyzą. Zostawmy to naszemu okuliście. Nie jestem specjalistą, ale bazując tylko na ogólnodostępnej wiedzy (zarazem z przymrożeniem oka patrząc na to co mówią ludzie sprzedający kursy), zawsze dojdziemy do tych samych wniosków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnym dodatkowym efektem może być rozpoznawanie słowa po wyglądzie - co nawiasem mówiąc bardzo później przeszkadza w poprawianiu błędów pisowni, bo "borowodory" i "borodowory" może być jednym rzutem uznane za to samo słowo. Dlatego obszar rozpoznawania słów może się nieco poszerzyć. W twojej odpowiedzi podczas czytania skupiam wzrok na grupkach wyrazów: "Pod terminem - kursy - szybkiego czytania - szybkie czytanie - rozumiem - ilość - przeczytanego tekstu - który jest - niezgodny - z naszą obecną..." w efekcie na raz odczytuję po 7 - 15 liter, zależnie od grupki.
      Natomiast nie sądzę aby dało się tym sposobem odczytać całą linijkę czy kilka linijek. Już kiedyś robiłem próby ze świadomym widzeniem peryferialnym i jednak są pewne granice.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Michałem. Dołek środkowy siatkówki oka ludzkiego (fovea centralis) pozwala na ok. 2 st. ostrego kąta widzenia. Cudów ni ma.. Świetny post!

      Usuń
    3. Tutaj szanowny autor stosuje zgoła nienaukową retorykę. „Nie wiem dokładnie, ale na pewno nie tyle”. Jeśli czytania nie da się przyspieszyć, to dlaczego nie czytamy wszyscy tak jak w pierwszej klasie podstawówki?

      Porównajmy to z nurkowaniem - na jakiej głębokości umiera zwykły człowiek? Załóżmy, że 50. To musi znaczyć, że ci co schodzą na 200 nie istnieją. Ktoś chodzi po linie? Niemożliwe. Robi pompki na jednej ręce? Oszustwo.

      Wszystko jest kwestią wprawy, czytanie również. Żeby przeczytać litery nie muszą być one idealnie ostre, kwestią wprawy jest czytanie tych mniej ostrych na peryferiach pola ostrego widzenia. Z resztą nawet nie dosłownie czytanie, ale ich przyjmowanie.

      Usuń
    4. Problem polega na tym, że poza centralnym polem widzenia widzimy na prawdę kiepsko. To nie jest tak, że można tam zobaczyć 'nieostre krawędzie' (bo i nie chodzi o optykę oka), można ewentualnie zobaczyć, że coś tam jest (zwłaszcza wykryć ruch). I tyle. To, że nam się wydaje, że widzimy ostro spory obszar przestrzeni (np. ostro widzę cały ekran monitora, choć zajmuje on więcej przestrzeni, niż zakres ostrego widzenia oka), wynika z tego, że oczy wciąż się poruszają. Ruch oka można jednak prześledzić. Można, analizując ruch, zobaczyć, czy ktoś duka, składając z trudem poszczególne litery i sylaby, czy omiata wzorkiem całe słowa. Podobno można też zobaczyć na takim wykresie ruchu, czy czytał ten tekst wcześniej, czy nie ;)

      Usuń
    5. Mi po tym badaniu okulista powiedział "łał" :D nie powiedział tylko o co mu chodziło :(

      Usuń
  22. @Brainac:

    "Porównajmy to z nurkowaniem - na jakiej głębokości umiera zwykły człowiek? Załóżmy, że 50. To musi znaczyć, że ci co schodzą na 200 nie istnieją. Ktoś chodzi po linie? Niemożliwe. Robi pompki na jednej ręce? Oszustwo. "

    Fizjologiczna granica to 600 słów na minutę. Rekordzista twierdzi, że czyta 80 razy szybciej. Naprawdę uwierzyłbyś na słowo biegaczowi twierdzącemu, że umie popylać 2400 km/h (30*80)? Czy jednak chciałbyś to DOKŁADNIE sprawdzić?

    OdpowiedzUsuń
  23. Hmm,czytam stronę na minutę i zawsze wydawało mi się że to szybko (znajomi tydzień męczą książki, które "wchłaniam" w kilka godzin). Ale to nie jest umiejętność z kursów, tylko efekt bycia molem książkowym od dzieciństwa. Koleżanka kiedyś powiedziała, że oglądam tylko obrazki w gazetach, które kupuję, a ona sobie je później czyta za darmo.. Bo to dla nich nie do wiary, że Newsweeka można przeczytać w godzinę, tygodnik to na tydzień przecież jak sama nazwa..

    OdpowiedzUsuń
  24. Phi!Szybkie czytanie jest łatwe.Jak pominę pół zdań w książce to przeczytam 2razy szybciej! Ba kiedyś nawet przeczytałem 10x szybciej to nic że pominąłem wiekszośc tekstu,ale przeczytałem szybciej!

    Nie wiem czy tak to sie odobywa ,ale śmierdzi mi to takim rozumowaniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pełni zrozumienia problemu musisz jeszcze zapłacić kilka tysięcy złotych za kurs czytania z pomijaniem oraz opieprzyć co najmniej 8 osób wątpiących w sensowność takiego wydatku... :-)
      Takie kursy bazują na ignorancji: ludzie myślą, że erudycja i wykształcenie (czyli rzeczy pożądane) to to samo, co szybkie przeczytanie dużej ilości tekstu. Sprzedawcy oferują im (w sposób mniej lub bardziej wiarygodny) umiejętność, która nijak nie zapewnia pożądanych celów (a nawet od nich oddala - kto nie wierzy, niech porozmawia o poezji z tymi, kórzy czytają ją "na szybko"). Sprzedawca według siebie samego jest OK - sprzedał to, co oferował. Kupujący nie uważa się za oszukanego - dostał to, za co zapłacił i jest zadowolony, więc gdzie tu kant? Kupujący będzie bronił honoru sprzedawcy...

      Usuń
  25. Tak czytam i zastanawiam się skąd tak agresywne stwierdzenia, że to ściema, że to nie prawda...Sam skończyłem taki kurs i jestem zadowolony. Czytam bardzo szybko, jestem w stanie przeczytać bez wysiłku grubą książkę w parę godzin. W wielu komentarzach widać, że autorzy wiedzą, że dzwonią ale w którym kościele to już niestety nie.
    Wszystkie techniki o których tu mowa są do wytrenowania, tylko trzeba chcieć.
    Fakt, że czasami trzeba mieć szczęście żeby trafić na odpowiedni kurs bo niestety słychać o oszustwach w tym temacie.
    Na miejscu autora nie zabierał bym tak zdecydowanego zdania na ten temat nie uczestnicząc w dobrym kursie, bo niestety ludzie którzy mają wiedzę na ten temat i potrafią szybko czytać tylko się śmieją.
    Poszperajcie w necie na pewno znajdziecie dobre i złe opinie na temat takich kursów, ale jest to może znak, że to nie szybkie czytanie niedobre tylko niektóre firmy nie powinny zajmować się tym tematem.

    Pozdrawiam wszystkich
    Robert Buforowicz

    OdpowiedzUsuń
  26. Dawno nie czytałem tak gównianego wpisu. To jakby recenzować książke, albo oceniać samochód widząc tylko okładkę/kolor karoserii.. Jeśli autor miałby mniejsze klapki na oczach, a do tego przeszedł porządny kurs, to wpis byłby dla mnie wiarygodny, a tak potwierdza się tylko stara zależność: niezrozumienie tematu rodzi do niego wrogość.

    OdpowiedzUsuń
  27. Polecam artykuł http://wiecejnizedu.pl/szybkie-czytanie-fakty-mity/

    OdpowiedzUsuń