Dwa miesiące temu, mój przyjaciel miał okazję zadać niebanalne pytanie Markowi Belce: "Jeśli ekonomia jest nauką, czemu nie potrafi przewidywać procesów, które opisuje". Predykcja jest jedną z tych cech nauki, która odróżnia ją od pseudonauki, tymczasem umysły ekonomiczne dają tu nieprzerwanie ciała. Ilość znanych ekspertów, którzy przewidzieli światowy kryzys jest równa liczbie tychże ekspertów, którzy nie zapowiadali w Polsce kryzysu, kiedy ten rozpościerał na świecie swoje szpony. Takie rzeczy powinny raz na zawsze zdyskredytować owych bankspecjalistów, a mimo to wciąż na życzenie dziennikarzy bardzo chętnie mówią nam, co czeka nas w najbliższym czasie i jakie powinniśmy w związku z tym podjąć działania.
Ta intelektualna impotencja jest stanem permanentnym, utrzymującym się od zarania tego zawodu. W 1932r. ekonomista Alfred Cowles żywił nadzieję, że zdobycze statystyki i metody matematyczne podniosą niebawem ekonomię do rangi najprawdziwszej nauki. W połowie lat 40-tych postanowił zweryfikować swoje założenia, analizując prognozy ekspertów, zajmujących się rynkiem akcji. Okazało się, że ślepe inwestowanie bez posiadania wiedzy ekonomicznej nie przyniosłoby gorszych wyników niż gra na giełdzie przy namiętnym śledzeniu rynków i kierowaniem się radami wytrawnych znawców tego tematu.
Ta intelektualna impotencja jest stanem permanentnym, utrzymującym się od zarania tego zawodu. W 1932r. ekonomista Alfred Cowles żywił nadzieję, że zdobycze statystyki i metody matematyczne podniosą niebawem ekonomię do rangi najprawdziwszej nauki. W połowie lat 40-tych postanowił zweryfikować swoje założenia, analizując prognozy ekspertów, zajmujących się rynkiem akcji. Okazało się, że ślepe inwestowanie bez posiadania wiedzy ekonomicznej nie przyniosłoby gorszych wyników niż gra na giełdzie przy namiętnym śledzeniu rynków i kierowaniem się radami wytrawnych znawców tego tematu.
Prawie wszystkie artykuły naśmiechiwujące się z naukowości biznespecjalistów spod znaku koszuli i krawata, przywołują badania opublikowane w Economics and Portfolio Strategy w 2009. Okazało się, iż spośród ponad 450 funduszy zarządzających pieniędzmi swoich klientów w przeciągu dwóch ostatnich dekad tylko 13(!) osiągnęło wynik powyżej średniej rynku. Nie omieszkałem sprawdzić czy nasze fundusze inwestycyjne mają się równie strasznie. Znając wynik WIGu za ostatni rok wynoszący - 12,5% z rankingu 70 funduszy akcji, odrzuciłem wszystkie, których nazwa wskazuje, że inwestują także poza Polską lub prowadzą operacje jedynie wśród spółek jakiegoś konkretnego segmentu. Nie sprawdziłem należycie wszystkich tych funduszy, więc szczegółowy wynik jest prawie na pewno inny, nie mniej coś powie nam o ogólnym trendzie. Po zastosowaniu moich prymitywnych kryteriów, 12 funduszy znalazło się ponad kreską wynoszącą -12,5%, zaś 19 przyniosło straty większe niż WIGowska średnia. Z całego rankingu 70 funduszy akcyjnych tylko 23 zanotowały wynik wyższy niż minus 12,5%.
Znam człowieka, który osiągnął całkiem niezły wynik na giełdzie (niestety jedynie w formie wirtualnego portfela), inwestując tylko w firmy o zabawnych nazwach jak Indykpol. W związku z powyższym myślę, że byłbym w stanie zagłosować na partie, które jako reformę emerytalną zaproponowałaby zastąpienie wszystkich managerów inwestujących nasze pieniądze stadkiem wygłodniałych jeży. Wypuszczamy na żerowisko jeże z czerwoną kokardką oznaczającą "sprzedawaj" i zieloną oznaczającą "kupuj", zaś dżdżownice zaopatrujemy w nazwy spółek akcyjnych. Z dużą dozą prawdopodobieństwa, inwestowanie zgodne z wytycznymi jeży przyniosłoby nam wyższą emeryturę, niż kiedy zajmują się tym zawodowi maklerzy.
Na koniec jestem winien rozwiązania zagadki z Prezesem NBP. Co odpowiedział Belka na zarzut, dlaczego będąca nauką ekonomia ma trafność zbliżoną do strzelania na oślep? Nic nie powiedział, bo czas na pytania dla widzów upłynął. Kolejka była jednak na tyle długa, że kupel zdążył obmyślić swoje reakcje na możliwe odpowiedzi. Najciekawsza była ta, gdyby Marek Belka stwierdził, że ekonomia nie jest w sumie nauką - "To czego Pan jest profesorem?".
Na koniec jestem winien rozwiązania zagadki z Prezesem NBP. Co odpowiedział Belka na zarzut, dlaczego będąca nauką ekonomia ma trafność zbliżoną do strzelania na oślep? Nic nie powiedział, bo czas na pytania dla widzów upłynął. Kolejka była jednak na tyle długa, że kupel zdążył obmyślić swoje reakcje na możliwe odpowiedzi. Najciekawsza była ta, gdyby Marek Belka stwierdził, że ekonomia nie jest w sumie nauką - "To czego Pan jest profesorem?".