Diabeł tkwi w gitarze

Michał Łaszczyk - 29 marca

Na Świecie zawsze nieźle miał się typ mentalności, który we wszystkich działaniach swych oponentów widział moce piekielne. W latach 80. część amerykańskich protestantów znamię na czole Gorbaczowa uznawało za "znak bestii", w czym wtórował sam Billy Graham. W tym czasie kolega Grahama po fachu, Richard Wurmbrand, spłodził fascynujące dzieło "Czy Karol Marks był satanistą?", gdzie jego satanizmu dowodzić miała jego broda.

2/3 Uczonego dzieła franciszkanina Antoniego Nowaka, "Satanizm, rock, narkomania i seks" (wymowne zestawienie), zajmuje to drugie. Utożsamianie muzyki rockowej z diabłem, w pewnym sensie daleko wyprzedza jej powstanie. Ciężkie brzmienie opiera się na interwale zwanym tryton, który od XI wieku uważano za obsceniczny. Ukucie dla niego fajowsko brzmiącej nazwy diabolus in musica, jedynie przypieczętowało jego późniejszą karierę. To, że na starych rycinach diabeł dzierży w swoich włochatych łapach skrzypce, należy zwalić na barki słabego muzycznego wizjonerstwa, który nie przewidziało istnienia gitary elektrycznej. Do dziś gitara w czasie katolickiego nabożeństwa jest instrumentem zakazanym. Poza gitarą na liście są inne instrumenty... a w zasadzie to wszystkie - z wyjątkiem organów.

Jan Paweł 2 gitara

Ideą zaczerpniętą wprost z mroków średniowiecza są pakty i cyrografy, jakie rzekomo muzycy zawierają z diabłem. Pierwszym dobrze udokumentowanym przypadkiem jest pakt jaki podpisał z szatanem John Lennon 27 grudnia 1960, co ustalił, bez cienia wątpliwości, niejaki Józef Niezgoda. Siarką pachną i nasi artyści. o czym pisze Andrzej Dudziński w "Sataniści i czciciele Szatana". Swoją główną uwagę skupił na wrocławskiej grupie Kreon, zaś przez całą książkę Roman Kostrzewski, wokalista zespołu Kat, występuje w niej jako Roman K. Najwidoczniej przyszłość kryminalna u czcicieli szatana jest nieunikniona, tak że lepiej zawczasu przyzwyczajać się do przestępczej nomenklatury

Wszyscy wymienieni panowie kulą ogony i chowają raciczki, przy prawdziwym znawcy jakim jest Krystian Piasta ("Elementy demoniczne w muzyce rockowej"). Piasta nie idzie na łatwiznę. Piasta jest typem odkrywcy-dekodera. Nazwa AC/DC nie pochodzi, tak jak wszyscy wiedzą, od zwrotu alternating current/direct current, ale jest rozwinięciem diabelskiego skrótu Anti Christ Death to Christ. Prawdziwy popis tajnych znaczeń w muzyce rockowej, znajdziemy oczywiście w przekazie podprogowym. Ksiądz nie ogranicza się do znanych klasyków, ale puszcza od tyłu i polską muzykę. Tym razem przebiegłymi satanistami nie są ani "Trubadurzy", ani "Czerwone gitary', a "Proletaryat". W przeciwieństwie do tego co wydaje się autorowi, nie dowodzi to jego tezy "iż to co wydawało się zbyt odległe by mogło być prawdziwe, naraz okazało się faktem". Jeśli tym faktem jest żartowanie sobie z fanatyków słuchających nagrania od tyłu i szukających w słyszanym bełkocie antyreligijnych przekazów, no to rzeczywiście okazuje się faktem. Proletaryat ukradł ten żart od "Pink Floyd", którzy w utworze Empty Spaces, zamieścili podobny, wyraźnie nagrany od tyłu fragment, który po odkręceniu brzmi Hello hunters, congratulations! You've just discovered the secret message!

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

15 komentarze

  1. Mój niegdyś ukochany zespół Victims Family zamieścił dawno temu na jednej ze swoich płyt króciutki komentarz na temat amerykańskiej histerii antyrockowej podkręcanej m.in. przez Tipper Gore, żonę amerykańskiego senatora (tak, tego Gore) i jej Parents Music Resource Center. Sekretna wiadomość odtworzona od tyłu brzmiała "I hope you break your needle, Tipper, you cow".

    OdpowiedzUsuń
  2. > Richard Wurmbrand spłodził fascynujące dzieło "Czy Karol Marks był satanistą?" (...)

    Będąc w księgarni jakiś czas temu natknąłem się na antysatanistyczną produkcję, gdzie autor (personaliów nie pamiętam) wzmiankował to wiekopomne dzieło i na tytułowe pytanie odpowiedział mniej więcej tak: przekonujących dowodów właściwie nie ma, ale coś w tym jest ("prawda leży po środku") :D

    > diabolus in musica

    Slayer! http://en.wikipedia.org/wiki/Diabolus_in_Musica

    > To, że na starych rycinach diabeł dzierży (...) skrzypce, należy zwalić na barki słabego muzycznego wizjonerstwa, które nie przewidziało istnienia gitary elektrycznej (...)

    Oj, tam zaraz słabe wizjonerstwo. Dziś ciężko wyobrazić piekło bez gitary, a przecież się da (a nawet jak wiosło jest, to nie gra pierwszych skrzypiec ;)
    http://www.youtube.com/watch?v=T3DJKDsNL0k
    http://www.youtube.com/watch?v=8RznzDEa5tY
    http://www.myspace.com/chaostarofficial


    > (...) na zakazanej liście są i inne instrumenty... a w zasadzie to wszystkie - z wyjątkiem organów.

    A przecież to taki mroczny instrument :D
    http://immortalys.wrzuta.pl/audio/arKYeRK0fBj/devil_doll_-_the_sacrilege_of_fatal_arms_01_the_sacrilege_of_fatal_arms

    Większość autorów nie potrafi 'wykroczyć' poza kilka zespołów jak The Beatles (zdjęcie Crowleya wykorzystane we wkładce do jednego z albumów), Led Zeppelin, Black Sabbath, The Rolling Stones, AC/DC, KISS, Slayer czy Metallica (sic!), a przecież jest tego więcej, chociażby okultystyczny (czyli Szatan jest) Therion
    (http://thor.megatherion.com/php/readarticle.php?article_id=1
    http://en.wikipedia.org/wiki/Therion_%28band%29
    http://en.wikipedia.org/wiki/Dragon_Rouge
    http://www.dragonrouge.net/english/general.htm),
    Fields of the Nephilim,czy Genesis P-Orridge (magia chaosu):
    http://ateizm.host.sk/texty/swpsychiczna.htm
    http://en.wikipedia.org/wiki/Genesis_P-Orridge

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko najsłynniejszym palcem wymierzonym w oko Pani Gore, jest Death'owski Scream Bloody Gore :) Poza tym mnie także zaskakuje, że na prawicowych, satanistycznych listach nigdy nie pojawiają się zespoły prawdziwie związane z tym nurtem. Analiza okładek Iron Maiden, mające gloryfikować diabła to żenada, gdzie pierwszy z brzegu skandynawski zespół nosi na nadgarstkowych ozdobach więcej satanizmu niż ma cala historia Iron'ów. Widać jakimi metalowymi dyletantami są piszący o tej muzyce księża, którzy może by i chcieli dobrze, tylko że jeszcze nie wiedzą jak, kto i po co.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest jeszcze Moonspell (na liście Nowaka), Behemoth, Samael, czy cudaki w rodzaju Cradle of Filth czy Dimmu Borgir (fuj!)
    -----
    Jak wyglądają *prawdziwi* ateiści wg PZ Myersa

    // wreszcie nauczyłem się wstawiania linków, lepiej późno niż wcale

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jednak, Michał, nie chcesz zaprzeczyć, że sporo grup heavymetalowych otwarcie nawiązuje do symboliki satanistycznej i antychrześcijańskiej. Nie można powiedzieć, że takie zachowania nie są problem społecznym. Zastanawiające jest jednak, dlaczego ci ludzie to robią???

    Czołowym przykładem jest zespół KAT (a właściwie oba zespoły o tej nazwie, bo się rozpadli), który otwarcie i obficie odwołuje się do satanizmu w swoich tekstach: http://www.teksty.org/Kat

    Rozmawiałem niedawno ze znajomym (pracujemy w jednej branży), który jest znanym muzykiem tego nurtu i współzałożycielem jednej z bardziej znanych grup. Rozmawialiśmy na temat "heavy metal a satanizm". Sam mi podał przykład Kata i Kostrzewskiego, choć zastrzegł też, że w ich środowisku nie jest to normą.

    No i nie ulega wątpliwości, że ten prymityw Darski też się stylizuje podczas występów na satanistę i wykorzystuje satanistyczne symbole. A swoją popularność zawdzięcza raczej Dodzie niż swojemu talentowi muzycznemu.

    Natomiast notka PZ Myersa to prawdziwa rewelacja! Ateiści bronią satanistów, którzy na koncertach drą Biblię!

    Szkoda, że pan Myers nie wie, że Nergal to skrajny margines naszej sceny muzycznej, a że są jeszcze takie osobowości jak Kazik. Bo Ty, Michale pewnie wiesz, że to też polski rock.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tylko nie zaprzeczę, ale i potwierdzę, nie mniej taka konwencja i stylistyka wcale nie implikuje bycia satanistą i zespołem satanistycznym. Są oczywiście i takie zespoły, jednak nigdy nie pojawiają się w satanistycznych zestawieniach, w których najczęściej króluje muzyczna ignorancja, doszukiwanie się nieistniejących znaczeń i ukrytych treści których tam nie ma. Natomiast pamiętam jak oglądałem teledyski behemotha na swoim pierwszy PC będąc jeszcze w liceum, kiedy Doda miała 15 lat, czy tam ileś, więc z tą popularnością nie jest tak do końca jak mówisz.
    W tym miejscu nie muszę sięgać po opinie osób trzecich i mogę powiedzieć jak to wygląda z mojego doświadczenia. Kazik na żywo jest ostrzejszym zespołem niż Kat, zresztą jeśli podoba ci sie Kazik, myślę że Kostrzewski mógłby przypaść ci do gustu. Ja coś ostatnio nie wytrzymuje na koncertach Kultu, teraz chodzę na nich głownie ze względu na ich supporty, gdzie pod sceną królują jednak ludzi którzy przychodzą na koncert dla muzyki. Kiedy na scenę wyłazi Kult, ogródki piwne opuszczają wszystkie zataczające się dziady, które przyszły zaśpiewać (a w ich stanie to raczej bełkotliwie wykrzyczeć) sobie baranka. Na Kacie bywa różnie, sporą cześć publiczności stanowią starzy wąsaci rockerzy w dżinsowych kurtkach, jednak sama kultura koncertu stoi na o wiele wyższym poziomie niż nabzdryngolona publiczność polskich, mainstream'owych zespołów rockowych. Więc jeśli chodzi o szkodliwość społeczną zacząłbym może od takich muzycznych spędów, pomijając już imprezy techno, gdzie standardem są medyczne patrole świecące siedzącym pod ścianami ludziom po źrenicach (w wiadomym celu).

    OdpowiedzUsuń
  7. "A swoją popularność zawdzięcza raczej Dodzie niż swojemu talentowi muzycznemu."
    Od razu widać, że jesteś laikiem skoro twierdzisz, że sukcesy Behemotha pojawiły się kiedy zostali powiązani z Dodą. Kiedy o niej nikt nie słyszał w Polsce, oni latali po całym świecie USA, Japonia zbierając całe rzesze fanów. Nie jestem fanem tej kapeli, wręcz jej nie lubię min. za image który jest śmieszny, ale będę jej bronił przed takimi nietrafionymi opiniami.
    Symbolika to kwestia poboczna. Na przykład Slayer używa jakichś pentagramów i generalnie w tekstach też słychać zabawę diabłami itd, ale oni podchodzą do tego z dystansem tak samo zresztą jak większość ich ogarniętych fanów. Show to show, ta branża rządzi się swoimi prawami. 95% słuchaczy nie bierze tego na poważnie. A jak już się tacy znajdą to są raczej postrzegani z bprzymrużeniem oka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym trytonem to lekka przesada.
    Nie ma tegoż wcale tak wiele we współczesnej muzyce rockowej. Szczerze: ciężko mi znaleźć inny przykład niz wstęp do "purple haze" jimmiego hendrixa.
    Tak samo z drugiej strony, ów zakazany średniowieczny interwał to też bardziej mit niż prawda. Tryton naturalnie występuje w akordzie zmniejszonym, którego pełno w całej historii muzyki od kontrapunktu dwugłosowego po całą
    historię systemu dur-moll.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie ciężkie brzmienie opiera się na interwale zwanym tryton, który od XI wieku uważano w kościele za obsceniczny na tyle, iż przywoływać miał diabła. Ukucie dla niego fajowsko brzmiącej nazwy diabolus in musica, jedynie przypieczętowało jego późniejszą karierę.

    Powielasz fałszywe memy.

    Podstawa rockowego riffu to tzw. power chord, czyli akord bez tercji, czyli de facto… kwinta czysta a nie żaden tryton.

    W kwestii występowania trytonu wypowiedział się już przede mną Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do fragmentu o trytonie zainspirował mnie fragment wywiadu z Alexem Websterem, basistą Cannibal Corpse, który opowiada o jego wpływie na muzykę rockową, w czym wtórował mu niejaki Bob Ezrin, a lista płyt w jakich maczała palce ta postać musi robić wrażenie. Z pełną premedytacją używam tu słowa rock także na jego najcięższe odmiany, więc może to jest tu tak mylące. Jestem dyletantem jeśli chodzi o techniczne czytanie muzyki, więc jeśli wspólnie tak uważacie to musi być to prawdą, najwidoczniej ja coś nie zrozumiałem. Jeśli chodzi zaś o podejście do trytonu w przeszłości sporo jest tego na necie, następnie skonfrontowałem to z hasłem Diabolus in Musica w "Encyclopedia of Satanism - Religion, Folklore and Popular Culture" pod redakcją James Lewis. Po tej lekturze złagodziłem pierwotny fragment, iż był zabroniony (jak twierdzili podani na początku panowie). Myślę że jak na blogową notkę jest w miarę rzetelne postępowanie, musi być jeśli śmiem wyszukiwać błędy innych.

    OdpowiedzUsuń
  11. "pomijając już imprezy techno, gdzie standardem są medyczne patrole świecące siedzącym pod ścianami ludziom po źrenicach (w wiadomym celu)."
    Przepraszam za odgrzebywanie starych tematów, ale wydaje mi się, że popełnia pan ten sam błąd co ludzie, o których pisze pan w notce, tzn wypowiada pan dość "kontrowersyjne" sądy bez znajomości tematu, jedyni na podstawie stereotypów i sensacyjnych przekazów medialnych.
    Jestem związany z ta sceną od kilkunastu lat, setki imprez z jednej i drugiej strony "parkietu" i sceny jakie pan kreśli powyżej nigdy nie widziałem, co nie znaczy, że nie używa się na nich różnych substancji psychoaktywnych. Czy dysponuje pan jakimiś peer-rewieved badaniem potwierdzających pana sądy? Czy to tylko stereotypy? Bo jeśli to drugie to troche słabo, szczególnie na takim fajnym sceptycznym i starającym sie chodzić mocna po ziemi blogu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. @Zinn
    Masz racje, dziś bym sobie odpuścił to zdanie. Zresztą w którejś z ostatnich notek pojawia się wątek narkotyków w kulturze klubowej, gdzie umiarkowanie bronie te środowisko. Owa sytuacja miała miejsce na white sensation we Wrocławiu, kilka lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  13. To, zacne niewiasty jeśli nie wiecie jest diabeł z "Filmu TENACIOUS D - in the pick of destiny" !!! Jest to najlepszy ROCKOWO/METALOWY film na ŚWIEECIE !!!! NA youtube można go zobaczyć w złej jakości ale mi na przykład w niczym to nie przeszkadza :P Tenacious D jest również zespołem !!

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń